Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 marca 2023
w Esensji w Esensjopedii

John Zorn
‹Heaven and Earth Magick›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHeaven and Earth Magick
Wykonawca / KompozytorJohn Zorn
Data wydania19 marca 2021
Wydawca Tzadik Records
NośnikCD
Czas trwania54:27
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Sae Hashimoto, Stephen Gosling, Jorge Roeder, Ches Smith, John Zorn
Utwory
CD1
1) Auto-da-Fé07:59
2) Acéphale [Belle de Four]10:36
3) Asclemandres08:14
4) Descent into the Maelstrom08:26
5) Konx Om Pax10:05
6) Casting the Runes09:07
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Magia, okultyzm i akt wiary
[John Zorn „Heaven and Earth Magick” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
John Zorn to prawdziwy intelektualista. Człowiek o niezwykle szerokich horyzontach, który nie stroni od fascynacji kontrowersyjnymi ideami. Stąd utwory – i płyty – inspirowane gnozą bądź okultyzmem. Ten ostatni obecny jest chociażby na wydanym w marcu tego roku albumie „Heaven and Earth Magick”. Nie spodziewajcie się po nim jednak brzmień black- bądź deathmetalowych.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Magia, okultyzm i akt wiary
[John Zorn „Heaven and Earth Magick” - recenzja]

John Zorn to prawdziwy intelektualista. Człowiek o niezwykle szerokich horyzontach, który nie stroni od fascynacji kontrowersyjnymi ideami. Stąd utwory – i płyty – inspirowane gnozą bądź okultyzmem. Ten ostatni obecny jest chociażby na wydanym w marcu tego roku albumie „Heaven and Earth Magick”. Nie spodziewajcie się po nim jednak brzmień black- bądź deathmetalowych.

John Zorn
‹Heaven and Earth Magick›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHeaven and Earth Magick
Wykonawca / KompozytorJohn Zorn
Data wydania19 marca 2021
Wydawca Tzadik Records
NośnikCD
Czas trwania54:27
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Sae Hashimoto, Stephen Gosling, Jorge Roeder, Ches Smith, John Zorn
Utwory
CD1
1) Auto-da-Fé07:59
2) Acéphale [Belle de Four]10:36
3) Asclemandres08:14
4) Descent into the Maelstrom08:26
5) Konx Om Pax10:05
6) Casting the Runes09:07
Wyszukaj / Kup
Po publikacji – przed dwoma laty – jedenastopłytowego boksu „The Book Beri’ah” John Zorn zrobił sobie chwilę odpoczynku od kompozycyjnego penetrowania tradycji żydowskiej i zajął się innymi swoimi fascynacjami: demonologią (vide ostatni z dotychczas wydanych albumów Simulacrum: „Baphomet”), gnozą („Gnosis: The Inner Light”) oraz – na jednym z tegorocznych krążków – okultyzmem. Materiał, jaki znalazł się na płycie „Heaven and Earth Magick” (tak właśnie pisane!), stworzony został dla zupełnie nowego projektu Amerykanina. Ćwiczono go już na okazjonalnych koncertach pod koniec 2019, ale rejestracja studyjna odbyła się we wrześniu i październiku ubiegłego roku. Miało to miejsce w Oktaven Studio w miejscowości Mount Vernon na przedmieściach Nowego Jorku.
Do udziału w tym przedsięwzięciu Zorn zaprosił muzyków, których co prawda znał, ale którzy w tym zestawieniu personalnym nigdy wcześniej ze sobą nie współpracowali. Na plan pierwszy wybija się japońska wibrafonistka (i, choć nie tym razem, perkusjonistka) Sae Hashimoto, którą można usłyszeć na płycie Johna „The Interpratation of Dreams” (2017); w nagraniu tego samego wydawnictwa wziął udział również – obecny i tutaj – pianista Stephen Gosling. Sekcję rytmiczną stworzyli natomiast peruwiański, urodzony w Limie w 1980 roku, ale mieszkający od lat w Nowym Jorku, kontrabasista Jorge Roeder oraz perkusista Ches Smith, od połowy poprzedniej dekady będący zaskakująco częstym współpracownikiem Zorna (posłuchajcie uważnie: „The Painted Bird”, „Les Maudits” oraz „Azoth”).
Na „Heaven and Earth Magick” złożyło się sześć rozbudowanych kompozycji Johna (najkrótsza z nim trwa osiem minut), które utrzymane są w jednorodnej, warunkowanej głównie doborem instrumentów, stylistyce. Mamy więc do czynienia z akustycznym free jazzem, przez który niekiedy przebijają się jednak elementy klasycznych improwizacji z epoki post- bądź hard bopu. Całość otwiera „Auto-da-Fé” – to swoiście pojęty „akt wiary”, będący częścią procesów inkwizycyjnych przeprowadzanych od końca XV wieku w Hiszpanii i Portugalii, tu zapewne zapożyczony z powieści austriackiego Żyda Eliasa Canettiego (1905-1994) – w którym po energetycznym otwarciu następuje szybkie uspokojenie, znaczone, na razie jeszcze stonowanymi, solowymi popisami Hashimoto i Goslinga, które potem przechodzą w prowadzony przez nich dialog. Nie brakuje tu jednak także odniesień do współczesnej awangardy, a sekwencje zagrane na dużym poziomie emocjonalnej intensywności (z pozornym kompozycyjnym chaosem) sąsiadują z dużo subtelniejszymi i kontemplacyjnymi. Czuć i słychać w tym utworze ból i ukojenie. Choć to ostatnie, biorąc pod uwagę tytuł, raczej nie oznacza nic dobrego.
W najdłuższym w całym zestawie „Acéphale (Belle de Four)” Zorn inspirował się z kolei twórczością francuskiego pisarza i filozofa Georges’a Bataille’a (1897-1962), propagatora „literatury transgresji”. Jak odczytał jego myśli? Dość przekornie: poprzez na wskroś nowoczesną improwizację graną na klasycznych instrumentach. Obok melodyjnego motywu, zapętlonego i powtarzanego przez wibrafon i fortepian, pojawiają się wtręty skrajnie minimalistyczne, chociaż finał jest – dla odmiany – zaskakująco dynamiczny i wymykający się jakimkolwiek klasyfikacjom stylistycznym. Pomysł na „Asclemandres” zrodził się w głowie Johna prawdopodobnie po lekturze „Klubu Dumas” autorstwa sześćdziesięcioletniego obecnie Hiszpana Arturo Péreza-Reverte (to okultystyczne fikcyjne dzieło pojawiające się w tej wielowątkowej powieści). Poza krótkimi partiami wibrafonowymi to najbardziej intensywny fragment całej płyty, utrzymany w szybkim tempie i zbudowany na przyprawiających o zawrót głowy kombinacjach rytmicznych Roedera i Smitha. To cud, że Sae była w stanie „wbić” się w ich narrację i poprowadzić swoją opowieść.
Fakt, że na „Heaven and Earth Magick” trafił także utwór zatytułowany „Descent into the Maelstrom”, świadczy o tym, że Zornowi musi być bliska proza Edgara Allana Poego (1809-1849). W przeciwnym wypadku nie inspirowałby się przecież opowiadaniem „W bezdni Maelströmu” (1841). W wersji muzycznej jest to ponad osiem minut fascynującego akustycznego free jazzu, zagranego ze sporą zadziornością, energetycznym wtrętem na bębnach oraz stonowanym popisem kontrabasisty. Do tego dodajmy kojące dźwięki wibrafonu – i będziemy mieć pełen ogląd. Po Poem natomiast Zorn proponuje słuchaczom „lekturę”… Aleistera Crowleya (1875-1947), a konkretnie jego okultystycznego traktatu „Konx Om Pax” z 1907 roku. Jak go odczytuje? Nieprawdopodobnie delikatnie, usypiając czujność niepokojącymi, ale subtelnymi dźwiękami fortepianu; dopiero w części drugiej stawia wszystkich na baczność, pozwalając sobie na frenetyczną improwizację w duecie Hashimoto i Goslinga.
Na finał John wybrał rzecz – bez dwóch zdań – zaskakującą, przynajmniej dla polskiego czytelnika. Sięgnął bowiem po klasyczne opowiadanie grozy angielskiego prozaika M.[ontague’a] R.[hodesa] Jamesa (1862-1936) „Casting the Runes”. W Polsce jest ono znane jako „Magiczne runy”; po raz pierwszy ukazało się – oczywiście w oryginale – w 1911 roku w zbiorze „Opowieści starego antykwariusza”. Mimo sporej popularności pisarza w krajach anglosaskich, nad Wisłą pozostaje on mniej znaną postacią. Jedno jednak jest pewne: fani Zorna powinni teraz obowiązkowo sięgnąć po jego teksty! „Casting the Runes” to godne zwieńczenie doskonałego albumu: gwałtowne i energetyczne, ze wspierającym sekcję rytmiczną amerykańskim pianistą i rozbudowanymi popisami solowymi japońskiej wibrafonistki. Tej intensywności przekazu nie przekreśla nawet stopniowe wygaszanie emocji w ostatnich minutach. Przydaje się jednak, bo dzięki niemu łatwiej się z „Heaven and Earth Magick” rozstać. Ale tylko po to, aby sięgnąć po kolejny album Johna – „Chaos Magick”.
koniec
15 czerwca 2021
Skład:
Sae Hashimoto – wibrafon
Stephen Gosling – fortepian
Jorge Roeder – kontrabas
Ches Smith – perkusja

oraz
John Zorn – muzyka, aranżacja, produkcja, dyrygent

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Głos z innego świata
Sebastian Chosiński

30 III 2023

Czy o Krzysztofie Komedzie wiemy już wszystko? Na szczęście – nie! O czym przekonuje między innymi wydana w ubiegłym roku, sygnowana przez Piotr Schmidt International Sextet, płyta „Komeda Unknown 1967”. Można ją potraktować jako aneks do klasycznego albumu pianisty „Meine süsse europäische Heimat – Dichtung und Jazz aus Polen”.

więcej »

Duchy starego pałacu
Sebastian Chosiński

28 III 2023

Wielu z Was po zerknięciu na okładkę recenzowanego dzisiaj albumu może zastanawiać się, kim jest jego autor. I tym samym zadawać sobie pytanie, czy na pewno warto wsłuchać się w „Stories”. Rozwieję więc już na początku wszelkie wątpliwości. Waldemar Knade to niezwykle ceniony i wszechstronny bydgoski altowiolinista, który na swej najnowszej płycie stworzył niezwykłą stylistyczną mieszankę muzyki klasycznej, jazzu (również free) i folku.

więcej »

Pieśni o zmartwychwstaniu
Sebastian Chosiński

23 III 2023

Nazwa nowego projektu saksofonisty i kompozytora Ryszarda Wojciula, United Orchestra, nie jest w niczym przesadzona. W studiu nagraniowym udało mu się bowiem zebrać kilkanaścioro artystów wywodzących się z bardzo różnych muzycznych światów. Na zawierającym ludowe pieśni wielkanocne albumie „Zorza prześliczna wynika” tego jednak nie słychać. Artystyczne „zjednoczenie” okazało się nie tylko wybitym na okładkę hasłem!

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Zasnąć i… spać, spać i spać
— Sebastian Chosiński

Między nami kontrabasistami
— Sebastian Chosiński

Improwizacje w Operze
— Sebastian Chosiński

Pół na pół, czyli Szwedzi na nowej drodze życia
— Sebastian Chosiński

Małpie igraszki
— Sebastian Chosiński

Mniej „soft”, bardziej „machine”
— Sebastian Chosiński

Podejście numer dwa
— Sebastian Chosiński

Ziemia za dwa tysiące lat
— Sebastian Chosiński

Z odległych krain… z zamierzchłych czasów…
— Sebastian Chosiński

Gdyby Lemmy trafił do Black Sabbath…
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Krótko o muzyce: Thelemita w katedrze
— Sebastian Chosiński

Tacy artyści, jak Morricone, nie umierają
— Sebastian Chosiński

Krótko o muzyce: Czerwony Mór w domu Usherów
— Sebastian Chosiński

Esensja słucha: …Johna Zorna
— Sebastian Chosiński

Pokój z Zornem!
— Paweł Franczak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.