Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 września 2023
w Esensji w Esensjopedii

Roger Waters
‹Us + Them›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUs + Them
Wykonawca / KompozytorRoger Waters
Data wydania2 października 2020
Wydawca Columbia Records
NośnikCD
Czas trwania120:21
Gatunekkoncert, rock
EAN194397077124
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Intro1:42
2) Speak To Me0:29
3) Breathe2:48
4) One Of These Days5:27
5) Time5:53
6) Breathe [Reprise]1:09
7) The Great Gig In The Sky4:57
8) Welcome To The Machine8:02
9) Déjà Vu4:44
10) The Last Refugee4:22
11) Picture That6:47
12) Wish You Were Here5:01
13) The Happiest Days Of Our Lives1:36
14) Another Brick In The Wall Part 23:36
15) Another Brick In The Wall Part 31:36
CD2
1) Dogs15:59
2) Pigs [Three Different Ones]11:37
3) Money7:23
4) Us & Them7:53
5) Brain Damage4:32
6) Eclipse4:30
7) The Last Refugee [Reprise]1:28
8) Déjà Vu [Reprise]2:30
Wyszukaj / Kup

Pink Floyd w XXI wieku: Klasyka + reszta

Esensja.pl
Esensja.pl
W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Dziś jednak zajmiemy się koncertówką Rogera Watersa „Us + Them” z 2020 roku.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pink Floyd w XXI wieku: Klasyka + reszta

W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Dziś jednak zajmiemy się koncertówką Rogera Watersa „Us + Them” z 2020 roku.

Roger Waters
‹Us + Them›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUs + Them
Wykonawca / KompozytorRoger Waters
Data wydania2 października 2020
Wydawca Columbia Records
NośnikCD
Czas trwania120:21
Gatunekkoncert, rock
EAN194397077124
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Intro1:42
2) Speak To Me0:29
3) Breathe2:48
4) One Of These Days5:27
5) Time5:53
6) Breathe [Reprise]1:09
7) The Great Gig In The Sky4:57
8) Welcome To The Machine8:02
9) Déjà Vu4:44
10) The Last Refugee4:22
11) Picture That6:47
12) Wish You Were Here5:01
13) The Happiest Days Of Our Lives1:36
14) Another Brick In The Wall Part 23:36
15) Another Brick In The Wall Part 31:36
CD2
1) Dogs15:59
2) Pigs [Three Different Ones]11:37
3) Money7:23
4) Us & Them7:53
5) Brain Damage4:32
6) Eclipse4:30
7) The Last Refugee [Reprise]1:28
8) Déjà Vu [Reprise]2:30
Wyszukaj / Kup
W ciągu minionej dekady Roger Waters nie zwalniał tempa, wykazując największą aktywność od czasu rozstania z Pink Floyd. Ale trzeba przyznać, że dziś nagraną przez niego muzykę odbiera się inaczej, niż w latach 80., kiedy to miał problemy z wyprzedaniem tras koncertowych. Wystarczy wspomnieć, że olbrzymie objazdowe tournée „The Wall Live”, trwające od 2010 do 2013 roku okazało się jednym z najbardziej dochodowych tras koncertowych w historii. Rozochocony sukcesem Waters postanowił więc działać dalej. Sprawnie uwinął się z nagraniem swojego czwartego autorskiego albumu „Is This the Life We Really Want?”, który ukazał się w 2017 roku i zaraz ruszył w świat. Z jednej strony by promować nową muzykę, a z drugiej by wykonać na żywo cały krążek „The Dark Side of the Moon”. Koncerty pod wspólną nazwą „Us + Them Tour” wystartowały 21 maja 2017 w New Jersey. W sumie odbyło się ich 157, w tym dwa w Polsce: 3 sierpnia 2018 roku artysta zawitał do Krakowa, zaś dwa dni później do Gdańska.
Zgodnie z tradycją, tournée doczekało się pamiątki w postaci filmu i płyty koncertowej pod tytułem „Us + Them”. Obraz miał swoją premierę 7 września 2019 roku w czasie festiwalu w Wenecji, zaś wersja audio trafiła do sklepów dopiero 2 października roku 2020. W obu przypadkach mamy do czynienia z materiałem zarejestrowanym w czasie czterech koncertów w amsterdamskim Ziggo Dome (18, 19, 22, 23 czerwca 2018 r.). Tradycyjnie skupimy się na edycji tylko do słuchania, choć bez efektownych wizualizacji wydawnictwo sporo traci na atrakcyjności.
Zacznijmy od rzeczy pozytywnych. Przede wszystkim należy pochwalić Watersa, że nie stworzył dwóch osobnych setów – jednego z „The Dark Side of the Moon”, a drugiego z przekrojowym materiałem, tylko w odważny sposób pociął album na sekwencje, między którymi pojawiły się inne utwory. A zatem, mimo, że zaczynamy od „Speak to Me” i „Breathe”, jak na „Ciemnej stronie Księżyca”, potem nie następuje „On the Run”, a transowy „One of These Days”. I jest to bardzo ciekawe połączenie. Szkoda tylko, że syntezatorowy numer całkiem wyleciał z setlisty (podobnie jak „Any Colour You Like”) i finalnie pojawia się tylko jako krótka wstawka w „Money”.
Poza „The Dark Side…” wśród zaprezentowanej klasyki znalazły się sztandarowe pozycje, jak „Wish You Were Here” i „Another Brick in the Wall (Part II)” (a także część trzecia). Niestety zabrakło granego na trasie w formie bisu „Comfortably Nimb”. Można to jednak wybaczyć, bo słyszeliśmy tę kompozycję już wielokrotnie. Poza tym została udostępniona w streamingu. Ciekawsze są jednak te mniej oczywiste pozycje. Dotyczy to zwłaszcza „Welcome to the Machine”, „Pigs (Three Different Ones)” i „Dogs”.
Jeśli chodzi o nowości, to otrzymaliśmy je w dwóch blokach. Pierwszy wypadł mniej więcej w połowie i składają się na niego trzy utwory: „Déjà Vu”, „The Last Refugee” i „Picture That”. Drugi natomiast stanowi zakończenie show. I tu znów mamy „Déjà Vu” i „The Last Refugee”, tyle, że w skróconych wersjach, opisanych, jako „Reprise”. Osobiście wolałbym w ich miejsce, udostępniony tylko w internecie „Smell the Roses”. Nie da się jednak nie zauważyć, że w połączeniu z pinkfloydową klasyką, reprezentanci „Is This the Life We Really Want?” wypadają dość blado. Broni się jedynie dynamiczny „Picture That”. Reszta nie posiada tej charakterystycznej mocy oddziaływania na publiczność. Niestety nie mamy więc powtórki z „In the Flesh”, gdzie wybór z „Amused to Death” idealnie współgrał z resztą materiału.
Jednak, żeby nie było, klasyka również nie zawsze się sprawdziła. Zespół towarzyszący Watersowi to sprawni fachowcy, ale tylko tyle. Ich zadanie polegało na jak najwierniejszym odegraniu utworów Pink Floyd i nie mieli szans dodać czegoś od siebie. Dlatego też tym razem nie uświadczymy wybuchowych solówek gitarowych czy zmian w aranżacji. Niby więc wszystko jest w porządku, a jednak podskórnie czuje się, że czegoś tutaj brakuje. Tylko nieliczne fragmenty wybijają się na plus. Chodzi o „One of These Days”, „Money” i, najlepszy na płycie, „The Great Gig in the Sky”. Ten ostatni śpiewany jest przez dwie wokalistki unisono, ale są one o wiele bardziej zgrane, niż kobiecy chórek towarzyszący Davidowi Gilmourowi na „Live at Pompeii”, który położył to wykonanie.
Jeśli miałbym wskazywać najsłabsze ogniwo „Us + Them”, byłby to Jonathan Wilson. I wcale nie chodzi o jego grę na gitarze, co głos. Jego zadaniem było wykonanie partii śpiewanych w oryginale przez Gilmoura i Ricka Wrighta. Wydaje się, że nie powinno to być specjalnie trudne, bo żaden z nich nie wykazał się powalającą skalą głosu. Jednak cieniutkie tony wydobywające się z gardła Wilsona momentami ocierają się o autoparodię, jak w „Dogs”, gdzie potrzebna była ekspresja, a wyszło jakby na scenę wysłano mocno zawstydzonego reprezentanta akademii szkolnej. Jeśli prawdą jest, że Roger Waters wspomagał się playbackiem, jestem w stanie mu to wybaczyć, bo gdyby jeszcze on miał zawodzić, tej płyty nie dałoby się słuchać.
„Us + Them” na pewno nie jest najlepszą koncertówką nie tylko w dorobku okołopinkfloydowej załogi, ale także samego Watersa. Nie jest też jakąś katastrofą, choć oczywiście można mieć do niej sporo zastrzeżeń. Najbardziej będą z niej zadowoleni fani, którzy mieli szczęście doświadczyć występów osobiście. Natomiast dla tych, którzy po prostu chcieliby przekonać się, jak basista radzi sobie solo, o wiele bardziej polecam wspominane już „In the Flesh”, do którego omawianemu tytułowi niestety sporo brakuje.
Dla laików: * * / 5
Dla koneserów: * * * * / 5
koniec
3 maja 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Artysta o wielu twarzach
Sebastian Chosiński

23 IX 2023

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj minialbum tria brytyjskiego pianisty Michaela Garricka.

więcej »

Non omnis moriar: W cieniu historycznego browaru
Sebastian Chosiński

16 IX 2023

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj archiwalny koncert legendy czeskiego jazz-rocka Martina Kratochvíla i jego formacji Jazz Q (Praha).

więcej »

Non omnis moriar: Ostatni krok
Sebastian Chosiński

9 IX 2023

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj ostatni opublikowany w epoce longplay kwintetu Dona Rendella i Iana Carra.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Zespół wybitnie niefestiwalowy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Szlifowanie ejtisowych naleciałości
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zagraj to jeszcze raz, Nick
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Delikatny dźwięk wzorowej reedycji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wczesne późne lata
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Paczuszka z płytami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Opowieść muzyka
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Na tle Wezuwiusza raz jeszcze
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Czy to jest płyta, jakiej rzeczywiście chcieliśmy?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wygaszanie wczesnego etapu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Cham, prostak i… bohater
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Starość im nie grozi
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wojna sprzyja przedsiębiorczym
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wrzesień 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

Trzeci raz & dobrze…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Sekrety przeszłości
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Sierpień 2023
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Prawo zemsty
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ogniem i młotem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dobre średniego początki
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.