Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 września 2023
w Esensji w Esensjopedii

Pink Floyd
‹Delicate Sound Of Thunder (2019 mix)›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDelicate Sound Of Thunder (2019 mix)
Wykonawca / KompozytorPink Floyd
Data wydania20 listopada 2020
Wydawca Parlophone
NośnikCD
Gatunekkoncert, rock
EAN190295215934
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
David Gilmour, Nick Mason, Rick Wright
Utwory
CD1
1) Shine On You Crazy Diamond Parts 1-512:09
2) Signs Of Life3:18
3) Learning To Fly5:15
4) Yet Another Movie6:16
5) Round And Around0:34
6) A New Machine Part 11:35
7) Terminal Frost6:17
8) A New Machine Part 20:34
9) Sorrow10:25
10) The Dogs Of War8:02
11) On The Turning Away9:13
CD2
1) One Of These Days6:18
2) Time5:18
3) On The Run2:48
4) The Great Gig In The Sky4:50
5) Wish You Were Here4:38
6) Welcome To The Machine7:45
7) Us And Them7:37
8) Money8:17
9) Another Brick In The Wall Part 25:26
10) Comfortably Numb9:54
11) One Slip6:08
12) Run Like Hell8:10
Wyszukaj / Kup

Pink Floyd w XXI wieku: Delikatny dźwięk wzorowej reedycji

Esensja.pl
Esensja.pl
W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Na przykład reedycją koncertówki „Delicate Sound of Thunder” z 2019 roku.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pink Floyd w XXI wieku: Delikatny dźwięk wzorowej reedycji

W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Na przykład reedycją koncertówki „Delicate Sound of Thunder” z 2019 roku.

Pink Floyd
‹Delicate Sound Of Thunder (2019 mix)›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDelicate Sound Of Thunder (2019 mix)
Wykonawca / KompozytorPink Floyd
Data wydania20 listopada 2020
Wydawca Parlophone
NośnikCD
Gatunekkoncert, rock
EAN190295215934
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
David Gilmour, Nick Mason, Rick Wright
Utwory
CD1
1) Shine On You Crazy Diamond Parts 1-512:09
2) Signs Of Life3:18
3) Learning To Fly5:15
4) Yet Another Movie6:16
5) Round And Around0:34
6) A New Machine Part 11:35
7) Terminal Frost6:17
8) A New Machine Part 20:34
9) Sorrow10:25
10) The Dogs Of War8:02
11) On The Turning Away9:13
CD2
1) One Of These Days6:18
2) Time5:18
3) On The Run2:48
4) The Great Gig In The Sky4:50
5) Wish You Were Here4:38
6) Welcome To The Machine7:45
7) Us And Them7:37
8) Money8:17
9) Another Brick In The Wall Part 25:26
10) Comfortably Numb9:54
11) One Slip6:08
12) Run Like Hell8:10
Wyszukaj / Kup
Ależ to wtedy cudownie grało (i gra do dziś). „Delicate Sound of Thunder” pierwotnie ukazał się w 1988 roku i był pierwszym pełnowymiarowym albumem nagranym na żywo przez Pink Floyd (wcześniej wydano w połowie koncertową „Ummagummę”). Podsumowywał ogromną trasę promującą krążek „A Momentary Lapse of Reason” – pierwszy nagrany bez udziału Rogera Watersa. W składzie ponownie znalazł się Rick Wright, a zespół był wspomagany przez licznych muzyków, jak Jon Carin (klawisze), Guy Pratt (bas) czy Scott Page (saksofon). Do tego na scenie znalazło się miejsce dla małego chóru w osobach trzech utalentowanych i pięknych pań: Rachel Fury, Durgi McBroom i Machan Taylor. Dzięki temu uzyskano potężne i wielobarwne brzmienie.
W moim osobistym rankingu „Delicate Sound of Thunder” ex aequo z „Is There Anybody Out There? The Wall Live 1980–81” to absolutne mistrzostwo świata i najlepsze nagrania koncertowe zespołu. O sile tego pierwszego albumu świadczy to, że poza żelazną klasyką, zagraną na luzie, ale z żarem, zawiera także utwory dopiero co wydane, a które nabrały mocy i wypadły o wiele lepiej, niż na krążku studyjnym. Nawet niezbyt lubiany przez fanów „The Dogs of War” zyskał na szlachetności.
Niby mistrzostwo osiągnięto i nie było co poprawiać, a jednak w ramach boksu „The Later Years 1987-2019” z 2019 roku, a następnie, blisko rok później, jako osobne wydawnictwo, ukazała się odświeżona wersja koncertówki. Materiał poddano nie tylko nowemu masteringowi, ale także znacznie go poszerzono o nagrania wykonywane na trasie, a które ostatecznie nie zmieściły się na albumie. Choć puryści mogli kręcić nosem, to jednak po wysłuchaniu materiału, który ledwo zmieścił się na dwóch CD, śmiało można powiedzieć, że warto było czekać te trzydzieści lat.
Po wybrzmieniu fantastycznej wersji „Shine on You Crazy Diamond”, która dzięki chórkom nabrała dodatkowej mocy, trafiamy na pierwszą nowość. To instrumentalny „Signs of Life”, oryginalnie otwierający „A Momentary Lapse of Reason”, zaś tu stanowi zapowiedź dłuższego setu z reprezentacją tej płyty. Po nim bowiem słyszymy znane z pierwotnego wydania „Delicate…” „Learning to Fly”, „Yet Another Movie” i „Round and Around”. Dalej powinno być „Sorrow”. Nim jednak do niego dotrzemy, otrzymujemy kolejne niepublikowane wcześniej fragmenty. To „A New Machine (Part 1)”, „Terminal Frost” i „A New Machine (Part 2)”, łączące się w swego rodzaju suitę. Najważniejszą z nich jest instrumentalna kompozycja środkowa, w której na pierwszy plan wysuwa się saksofon. Zabrzmiała bardzo podobnie do studyjnego odpowiednika, nic więc dziwnego, że niegdyś z niej zrezygnowano. Niemniej, biorąc pod uwagę, że Gilmour więcej na koncertach po nią nie sięgał, nagranie ma charakter historyczny. Stronę kończą wspomniany „Sorrow”, „The Dogs of War” i „On the Turning Away”. Warto podkreślić, że każdy z nich jest nieco dłuższy od wersji z 1988 roku. Głównie dodano wycięte fragmenty solówek gitarowych, zaś „The Dogs…” zyskał bardziej rozbudowany wstęp.
Jednak to na drugim krążku znalazły się najbardziej łakome kąski. „One of These Days” i „Time” uległy tylko kosmetycznym zmianom, ale zaraz po nich następują dwie nowości: „On the Run” i wyśmienita wersja „The Great Gig in the Sky”, wykonywana, po kolei, przez wszystkie trzy chórzystki. To o wiele lepsze podejście, niż na „Live at Pompeii” Davida Gilmoura, kiedy panie śpiewały unisono. Dalej mamy „Wish You Were Here” i następną premierę, czyli „Welcome to the Machine”. Na tej trasie zagrano ją więcej razy, niż resztę historii Floydów.
W dalszej części następuje cykl utworów znanych z pierwotnej wersji albumu, aczkolwiek lekko podretuszowanych. W „Comfortably Numb” wydłużono solo gitarowe, dorzucono pianino na początku „Us and Them”, a do „Another Brick in the Wall (Part 2)” wsamplowano dodatkowy okrzyk „hey teacher”. Inną sprawą jest, czy było to niezbędne. Poszkodowany został za to „Money”, z którego usunięto krótkie solo basowe. Całość, jak kiedyś wieńczy wybuchowe „Run Like Hell”. Nim jednak zabrzmi jego charakterystyczny początkowy riff, natykamy się na jeszcze jeden dodatkowy kawałek – „One Slip”. W efekcie edycja rozszerzona zawarła w sobie cały materiał z „A Momentary Lapse of Reason”. Warto przy okazji dodać, że wersja na żywo tego utworu wypadła o niebo lepiej, niż studyjna, a ozdabia ją zgrabne solo na gitarze basowej. W jakimś stopniu rekompensuje ono ubytek w „Money”.
I wszystko byłoby super, gdyby tylko zachowano oryginalną okładkę autorstwa Storma Thorgersona i Nicka Marchanta z facetem z żarówkami na pierwszym planie. Zawsze wydawała mi się niepokojąca, ale jednocześnie niesłychanie intrygująca. Niby na tej nowej też są manekiny w żarówkach, zaś szpitalne łóżko odnosi się do odjechanego zdjęcia zdobiącego „A Momentary Lapse of Reason”, niemniej nie robi już takiego wrażenia. Stanowi jedynie cień doskonałego pomysłu.
Szczęśliwie nowy wzór koperty nie wpływa na bardzo pozytywny odbiór całości. Choć to nieprawdopodobne, nowa wersja „Delicate Sound of Thunder” przebija tę z 1988 roku. Jest to wzorowa reedycja jednego z najlepszych albumów koncertowych w historii.
Dla laików: * * * * * / 5
Dla koneserów: * * * * * / 5
koniec
19 kwietnia 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Artysta o wielu twarzach
Sebastian Chosiński

23 IX 2023

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj minialbum tria brytyjskiego pianisty Michaela Garricka.

więcej »

Non omnis moriar: W cieniu historycznego browaru
Sebastian Chosiński

16 IX 2023

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj archiwalny koncert legendy czeskiego jazz-rocka Martina Kratochvíla i jego formacji Jazz Q (Praha).

więcej »

Non omnis moriar: Ostatni krok
Sebastian Chosiński

9 IX 2023

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj ostatni opublikowany w epoce longplay kwintetu Dona Rendella i Iana Carra.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Zespół wybitnie niefestiwalowy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Szlifowanie ejtisowych naleciałości
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zagraj to jeszcze raz, Nick
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Klasyka + reszta
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wczesne późne lata
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Paczuszka z płytami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Opowieść muzyka
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Na tle Wezuwiusza raz jeszcze
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Czy to jest płyta, jakiej rzeczywiście chcieliśmy?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wygaszanie wczesnego etapu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

Pot i Kreff – Oni czasem wracają: Szkoda, że ich tu nie ma
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Cham, prostak i… bohater
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Starość im nie grozi
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wojna sprzyja przedsiębiorczym
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wrzesień 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

Trzeci raz & dobrze…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Sekrety przeszłości
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Sierpień 2023
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Prawo zemsty
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ogniem i młotem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dobre średniego początki
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.