Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 września 2023
w Esensji w Esensjopedii

Jeffery Deaver
‹Porzucone ofiary›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPorzucone ofiary
Tytuł oryginalnyThe Bodies Left Behind
Data wydania6 października 2009
Autor
PrzekładMagdalena Rychlik
Wydawca Prószyński i S-ka
ISBN978-83-7648-249-1
Format320s. 142×202mm
Cena29,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Szukacie niewłaściwej osoby
[Jeffery Deaver „Porzucone ofiary” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Najnowsza książka Jeffreya Deavera posiada jedną podstawową wadę, rzutującą jednak na całą powieść. Wymaga zawieszenia u czytelnika logicznego myślenia, przymknięcia oko na ogrom absurdów i przekombinowanych rozwiązań fabularnych, co niezbyt przystaje do założeń gatunkowych thrillera.

Jędrzej Burszta

Szukacie niewłaściwej osoby
[Jeffery Deaver „Porzucone ofiary” - recenzja]

Najnowsza książka Jeffreya Deavera posiada jedną podstawową wadę, rzutującą jednak na całą powieść. Wymaga zawieszenia u czytelnika logicznego myślenia, przymknięcia oko na ogrom absurdów i przekombinowanych rozwiązań fabularnych, co niezbyt przystaje do założeń gatunkowych thrillera.

Jeffery Deaver
‹Porzucone ofiary›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPorzucone ofiary
Tytuł oryginalnyThe Bodies Left Behind
Data wydania6 października 2009
Autor
PrzekładMagdalena Rychlik
Wydawca Prószyński i S-ka
ISBN978-83-7648-249-1
Format320s. 142×202mm
Cena29,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Deaver zyskał sławę dzięki sprawnie napisanym thrillerom psychologicznym, w przeważającej części poświęconych znanej z „Kolekcjonera kości” parze detektywów: sparaliżowanemu kryminalistykowi Lincolnowi Rhyme’owi i jego ambitnej partnerce Amelii Sachs. Autor ponad 20 powieści dał się poznać jako znawca nie tylko policyjnych realiów, ale też pomysłowy manipulator, potrafiący przykuć uwagę, a także zadziwić czytelników niespodziewanymi zwrotami akcji. W jego powieściach nic nie jest proste: głowni podejrzani okazują się niewinni, polujący na przestępców policjanci sami stają się zwierzyną łowną, alibi i dowody zbrodni nigdy nie są do końca przekonujące.
„Porzucone ofiary” wpisują się w wypracowany przed Deavera schemat „powieści suspensu”, pomimo że jest to stand-alone niezwiązany z cyklem o duecie Rhyme-Sachs. Co ciekawe, początkowe sceny wcale nie zapowiadają skomplikowanej intrygi. Młode małżeństwo Feldmanów wyjeżdża na weekend do domku letniskowego, położonego w samym środku lasu niedaleko jeziora Mondac w stanie Wisconsin. Spokojny pobyt przerywa wtargnięcie dwójki zamaskowanych bandytów, które kończy się strzelaniną. Tuż przed śmiercią Stevenowi Feldmanowi udaje się dodzwonić na policję i przekazać lakoniczną wiadomość. Na miejsce zostaje wysłana lokalna policjantka Brynn McKenzie, która nie traktuje zbyt poważnie wezwania aż do momentu, kiedy natyka się na ciała bestialsko zamordowanych właścicieli. Szybko odkrywa, że mordercy nadal znajdują się na terenie domku; ledwo unika śmierci, po czym łączy siły z inną niedoszłą ofiarą – rozkapryszoną aktoreczką Michelle – i razem podejmują one rozpaczliwą walkę o życie.
Większa część książki poświęcona jest losom Brynn i Michelle oraz dwójki morderców. Pozbawione broni i telefonu, kobiety zostają zmuszone do ucieczki na teren wyludnionego parku narodowego. Policjantka i mordercy co chwila zastawiają na siebie wymyślne pułapki, mające na celu zatarcie śladów i zmylenie pogoni; w kotka i myszkę Deaver bawi się również z czytelnikami. Nic nie jest tym, czym się wydaje, i prawie zawsze najprostsze rozwiązania okazują się błędne. Problem w tym, że takie zatrzęsienie zwrotów akcji ma efekt odwrotny od zamierzonego – pędząc od jednego suspensu do drugiego, powieść staje się przewidywalna w swojej nieprzewidywalności. Podczas lektury miałem wrażenie, że Deaver zbytnio zaufał formule ciągłego zaskakiwania, tym bardziej że nierzadko doprowadza to do kuriozalnych rozwiązań. Najjaskrawiej widać to w nocnym pościgu przez las, podczas którego obie strony wykazują się niewiarygodnymi zdolnościami; mordercy bez problemu odnajdują na ziemi okruszki krakersów, naprowadzające ich na trop uciekinierek, które to z kolei potrafią – w ciemnym lesie! – nawet z odległości dwustu metrów dojrzeć jaką broń niosą mężczyźni. Tego typu absurdy stają się coraz bardziej drażniące wraz z rozwojem akcji, wydaje się bowiem, że cała fabuła sprowadza się eksponowania mocno naciąganych pomysłów.
Brynn McKenzie to ciekawie zarysowana postać, raz ukazana jako błyskotliwa, pewna siebie policjantka, innym razem – w domowym środowisku – jako nieco bezradna matka nastoletniego syna oraz zdystansowana wobec codziennego życia małżonka. Niestety, momentami również jest przerysowana; choć dowiadujemy się, że brała udział w niewielu poważnych akcjach policyjnych, to jednak w obliczu niebezpieczeństwa okazuje się równorzędnym przeciwnikiem. Jest piekielnie odważna, przebiegła, świetnie strzela, potrafi nawet skonstruować kompas z odznaki i butelki po spirytusie (znów, oczywiście, w kompletnych ciemnościach). W przypadku charakterystyk pozostałych bohaterów zastosowane przez autora uproszczenia nie rażą aż tak mocno, by czytelnik przestał trzymać kciuki za powodzenie „tych dobrych”.
Deaver mistrzowsko buduje napięcie i z pewnością pisze prozę wciągającą, którą dobrze oddaje amerykańskie określenie page-turner, oznaczające czytadło w dobrym tego słowa znaczeniu (a więc takie, od którego trudno się oderwać). Niezależnie od dziur logicznych, które autor próbuje maskować za pomocą dialogów (postaci same tłumaczą sobie niewiarygodne zbiegi okoliczności), „Porzucone ofiary” czyta się jednym tchem. Muszę oddać sprawiedliwość Deaverowi – pomimo licznych zarzutów, jakie mam wobec powieści, sprowadzających się do irytującego braku poszanowania realiów – trudno mi jednoznacznie przekreślić „Porzucone ofiary”. Koniec końców książka broni się na poziomie lektury – sam łapałem się na tym, że ignorowałem bezsensowność niektórych zwrotów akcji, zamiast tego pozwalają porwać się samej historii. Jeśli więc ktoś jest gotów do tego typu poświęceń, powieść Deavera będzie dla niego przyjemnym spożytkowaniem wolnego czasu. Reszta niech lepiej omija ją z daleka.
koniec
19 listopada 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
Wojciech Gołąbowski

24 IX 2023

Dziesiąty (jubileuszowy?) tom przygód Jakuba Wędrowycza, „Faceci w gumofilcach” Andrzeja Pilipiuka, ma lepsze i słabsze strony. Dobrze, że te lepsze zajmują więcej miejsca.

więcej »

PRL w kryminale: Polska Ludowa oczyma reportażysty
Sebastian Chosiński

22 IX 2023

„Cztery reportaże” Jerzego Edigeya to zbiór tekstów, które pierwotnie ukazały się w latach 1979-1982 w nadzwyczaj poczytnym miesięczniku Krajowej Agencji Wydawniczej „Ekspres Reporterów”. Trzy z nich – „Tajemnica Lasku Arkońskiego”, „Zbrodniczy cień przeszłości” oraz „Rzeka wódki w Wyszkowie” – to typowe opowieści kryminalne, które, gdyby tylko odpowiednio je opracować, mogłyby stać się podstawą całkiem udanych „powieści milicyjnych”.

więcej »

Mała Esensja: Zadziwiające odkrycia na wyciągnięcie ręki
Marcin Mroziuk

20 IX 2023

W „Ekspedycji Elliki Tomson” tytułowa bohaterka wprawdzie nie przemierza terenów, na których wcześniej nie stanęła ludzka stopa, ale i tak przekonamy się, że jest naprawdę dociekliwą badaczką. Lektura książki Åsy Lind może uświadomić młodym czytelnikom, że czasem warto po prostu uważniej rozejrzeć się wokół siebie.

więcej »

Polecamy

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”

Stare wspaniałe światy:

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Kwiecień-czerwiec 2010
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Lipiec 2011
— Anna Kańtoch, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek

Pokusa twista 3, czyli ambiwalentny czar Deavera
— Anna Kańtoch

Co w necie piszczy
— Anna Kańtoch

ONI wiedzą
— Anna Kańtoch

Zakręcone, zakręcone…
— Konrad Wągrowski

Gdzie kucharek sześć…
— Anna Kańtoch

Pokusa twista 2, czyli dlaczego nie zostanę wielbicielką Deavera
— Anna Kańtoch

Pokusa twista
— Anna Kańtoch

Zabić Hitlera!
— Artur Długosz

Naixin znaczy cierpliwość
— Artur Długosz

Tegoż autora

Dym/nie-dym i polarne niedźwiedzie na tropikalnej wyspie
— Konrad Wągrowski, Jędrzej Burszta, Marcin T.P. Łuczyński, Karol Kućmierz

O malarstwie i rewolucji
— Jędrzej Burszta

Cień dawnej świetności
— Jędrzej Burszta

Polska inna, a jednak ta sama
— Jędrzej Burszta

Szaleństwo na zamku Gormenghast
— Jędrzej Burszta

Nadduszo, zlituj się!
— Jędrzej Burszta

Czarownica jaka jest, każdy widzi…
— Jędrzej Burszta

Michel Houellebecq, pisarz
— Jędrzej Burszta

W tym szaleństwie nie ma metody
— Jędrzej Burszta

Żony i mężowie
— Jędrzej Burszta

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.