Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 października 2023
w Esensji w Esensjopedii

Marek S. Huberath
‹Gniazdo światów›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGniazdo światów
Data wydania1999
Autor
Wydawca superNOWA
ISBN83-7054-127-5
Format276s.
Cena20,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Pierwszy czytelnik
[Marek S. Huberath „Gniazdo światów” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Gniazdo światów” Marka S. Huberatha jest jedną z takich pozycji, której przeczytanie może zmienić spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość, sposób jej odbierania; reperkusje mogą zajść dowolnie daleko w zależności od podatności czytającego na manipulacje autora. Ja jednak upatrywałbym głównej zalety powieści w czym innym; „Gniazdo światów” odnawia sobą wiarę w moc słowa pisanego.

Artur Długosz

Pierwszy czytelnik
[Marek S. Huberath „Gniazdo światów” - recenzja]

„Gniazdo światów” Marka S. Huberatha jest jedną z takich pozycji, której przeczytanie może zmienić spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość, sposób jej odbierania; reperkusje mogą zajść dowolnie daleko w zależności od podatności czytającego na manipulacje autora. Ja jednak upatrywałbym głównej zalety powieści w czym innym; „Gniazdo światów” odnawia sobą wiarę w moc słowa pisanego.

Marek S. Huberath
‹Gniazdo światów›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGniazdo światów
Data wydania1999
Autor
Wydawca superNOWA
ISBN83-7054-127-5
Format276s.
Cena20,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Tu nie chodzi o słowa, o krople czarnej farby wprasowane w papier, ale o całą resztę, o treść.
Odnoszę niekiedy wrażenie, że Marek S. Huberath jest człowiekiem, któremu życie ofiarowało dar postrzegania niedostrzegalnego. Być może rzeczywiście został on obdarzony jakimś dodatkowym zmysłem, ale trzymając się brzytwy Ockhama należy przyjąć inne, prostsze, rzekłbym, naturalnego pochodzenia, rozwiązania. Przychodzą mi do głowy co najmniej dwa: wykształcenie i związany z tym wykonywany zawód oraz doświadczenie życiowe, choć to drugie lekko trąca już metafizyką. Dopuszczam jednak istnienie tego drugiego czynnika, bowiem proza Marka S. Huberatha wzięta w karby współczesnej fizyki nadal wymyka mi się spod kontroli; zaskakuje, niepokoi, fascynuje. Niewykluczone, że „Gniazdo światów” jest najlepszym z dotychczas opublikowanych utworów pisarza-fizyka potwierdzających postawioną wyżej tezę. Rozmach powieści, przy jednocześnie stosunkowo nieskomplikowanej fabule (żeby nie użyć słowa prostej), jej bogactwo oraz owa mądrość, tak bardzo charakterystyczna dla autora „Kary większej” stanowią, jak myślę, dostateczny dowód.
Z fabularnego punktu widzenia „Gniazdo światów” można określić literackim eksperymentem – będącym wyzwaniem zarówno dla pisarza, jak i czytelników – bowiem kiedy dobrze przyjrzeć się powieści, której główna oś fabuły nieodparcie przypomina kryminał, to jest to jednak kryminał nietypowy. Kryminał, bo oto bowiem mamy do czynienia z serią niewyjaśnionych śmierci, pojawia się dobry i zły „policjant”, jest miejsce na miłość i zawiść. Nietypowy, ponieważ zabójcą okazuje ktoś, kogo wcale byśmy o to nie podejrzewali. Jednak taka perspektywa, choć słuszna i prawidłowa z analitycznego punktu widzenia, jest niezwykle odległa od sedna samej powieści, kryjącego się w przesłaniu autora wplecionym w jej strony: Tu nie chodzi o słowa, o krople czarnej farby wprasowane w papier, ale o całą resztę, o treść.
Posługując się konwencją kryminału, który w wydaniu „Gniazda światów” nazwałbym ostatecznym z możliwych, Marek S. Huberath prowadzi z czytelnikiem niezwykle subtelną i konsekwentną w swych kolejnych etapach grę. Grę, która grozi, jak głosi tylna okładka powieści, otworzeniem przed czytelnikiem wrót obłędu. Grę o stosunkowo prostych zasadach, aczkolwiek niedostrzegalnych na pierwszy rzut oka, ukrytych w obowiązujących i dobrze funkcjonujących prawidłach. Grę podpieraną co krok spójnymi wywodami matematycznymi, utrzymanymi jednak na elementarnym poziomie, zrozumiałymi i przerażająco zgodnymi z faktami. Grę, w której stawką jest poprzez literackie zabiegi dostateczna prowokacja czytającego, prowokacja – choć zabrzmi to absurdalnie – do nie czytania. Niewykluczone, że zdradzam w ten sposób jakąś część fabuły książki, pewien jej szczególny aspekt, ale spieszę już z wyjaśnieniem, że to tylko pozorny koniec gry, bo oto bowiem wraz z epilogiem powieści gra przenosi się z jej stron do umysłu czytelnika i trwa dalej.
„Gniazdo światów” jest jedną z takich pozycji, której przeczytanie może zmienić spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość, sposób jej odbierania; reperkusje mogą zajść dowolnie daleko w zależności od podatności czytającego na manipulacje autora. Ja jednak upatrywałbym głównej zalety powieści w czym innym; „Gniazdo światów” odnawia sobą wiarę w moc słowa pisanego.
koniec
12 kwietnia 1999

Komentarze

09 XI 2011   10:12:04

Powieść, przez którą kiedyś nie przeoczyłam mojej stacji kolejowej tylko dlatego, że pociąg dalej nie jechał. :-)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Krótko o książkach: Łotewska „Autobiografia”
Joanna Kapica-Curzytek

30 IX 2023

Powieść „Jełgawa ′94” to świetnie napisany manifest wolności, której źródłem jest młodość i muzyka Kurta Cobaina.

więcej »

PRL w kryminale: Cień zbrodniarza
Sebastian Chosiński

29 IX 2023

Akcja „Pensjonatu na Strandvägen” Jerzego Edigeya nie rozgrywa się w Polsce, ale dotyka spraw polskich. Polscy bohaterowie mają też luźny związek ze swoją komunistyczną ojczyzną – albo odwiedzają ją turystycznie, albo w celach biznesowych. To wszystko sprawia, że wydana w końcu lat 60. XX wieku książka łapie się do „PRL-u w kryminale”. Ostrzeżenie! Kto nie lubi spoilerów (nawet nieoczywistych), nie powinien czytać ostatniego akapitu.

więcej »

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
Wojciech Gołąbowski

24 IX 2023

Dziesiąty (jubileuszowy?) tom przygód Jakuba Wędrowycza, „Faceci w gumofilcach” Andrzeja Pilipiuka, ma lepsze i słabsze strony. Dobrze, że te lepsze zajmują więcej miejsca.

więcej »

Polecamy

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”

Stare wspaniałe światy:

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Łamigłówki Marka S. Huberatha
— Magdalena Śniedziewska

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Czerwiec 2015
— Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Joanna Słupek

Sympozjum ostateczne
— Konrad Wągrowski

Człowiek składa jaja tylko raz
— Mieszko B. Wandowicz

Balsam dojrzałej lektury
— Marcin Zwierzchowski

Sekretarz Diabła
— Magdalena Sperzyńska

Tegoż autora

Zasłużyć na pamięć
— Artur Długosz

Tylko we dwoje
— Artur Długosz

Dokąd jedzie ten tramwaj?
— Artur Długosz

A na imię ma Josephine
— Artur Długosz

Cicho sza
— Artur Długosz

Dekoltem i szpadą
— Artur Długosz

Co łączy entropię i plamkę ślepą
— Artur Długosz

Gra Roku 2004
— Artur Długosz

Zabić Hitlera!
— Artur Długosz

Conan, nie Conan?
— Artur Długosz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.