„Dookoła. Pieszo po obrzeżach Berlina” przynosi nam obraz miasta, jakiego z pewnością nie znamy. Co więcej, to opowieść o historii całego kraju, a nawet fenomenie ludzkiej cywilizacji.
Bez turystycznych atrakcji i dobrych adresów
[Paul Scraton „Dookoła” - recenzja]
„Dookoła. Pieszo po obrzeżach Berlina” przynosi nam obraz miasta, jakiego z pewnością nie znamy. Co więcej, to opowieść o historii całego kraju, a nawet fenomenie ludzkiej cywilizacji.
Brytyjski reporter Paul Scraton mieszka w Berlinie od kilkunastu lat. Jest redaktorem naczelnym magazynu internetowego „Elsewhere. A Journal of Place”, ma też na swoim koncie kilka publikacji książkowych. Pomysł spaceru po Berlinie opisanego w tej książce zrodził się, jak ujmuje to autor, z poczucia „niepokoju i zagubienia”, będącego wynikiem brexitu. Dominowały nostalgia, poczucie straty i braku przynależności. Aby to przezwyciężyć, pod koniec stycznia 2017 roku Paul Scraton wyruszył w trwającą dwa miesiące trasę, aby nie tylko dowiedzieć się czegoś więcej o Berlinie, ale też „wypełnić luki w swojej własnej historii”, jak pisze.
Zanim wybierzemy się w tę reporterską wędrówkę – w książce znajdziemy mapę, która pozwoli nam się zorientować, jak przebiegała jego trasa. Paul Scraton wyruszył z Tegel, dzielnicy w północnej części Berlina, odwrotnie do wskazówek zegara. Dziesięć rozdziałów przedstawia nam odpowiednio tyle samo etapów pieszego spaceru. Autor zaplanował, że „szlak powinien być linią ciągłą, każdy odcinek należy zacząć tam, gdzie skończył się poprzedni”. W ten sposób zostały przez niego odkryte miejsca, które - jak się okazuje - mają swoją własną poetykę i żyją swoim życiem.
Thomas Sieverts, niemiecki architekt i urbanista, stworzył określenie: „Zwischenstadt” , które można przetłumaczyć jako „międzymiasto”, „miasto pośrednie”. Ta przestrzeń nie jest już miastem ani jeszcze nie jest wsią; nie jest także przedmieściem. W latach 30. XX wieku powstało angielskojęzyczne określenie: „rurban”, oznaczające przenikanie się elementu miejskiego i wielskiego. Marion Shoard z kolei pisze o takich miejscach: „edgelands”, słowo to tłumaczone jest na język polski jako „skrajobrazy”. To tam właśnie dociera Paul Scraton, doszukując się szczegółów, które zwykle umykają stałym mieszkańcom, bądź tym, którzy tylko tamtędy przejeżdżają.
Z książki „Dookoła” wynika, że tego rodzaju peryferia to miejsca same w sobie, które – choć przejściowe, są na swój sposób kompletne: mają swoją historię, kulturę i opowieść. Paul Scraton przygląda się im uważnie, przemierzając pieszo trasę prowadzącą przez krańce niemieckiej metropolii. Snuje refleksje na temat globalnego fenomenu osad i miast, co ciekawie wpisuje się w opis rozwoju cywilizacji człowieka. Przygląda się lotniskom, opuszczonym ogrodom, przestrzeniom przemysłowym, tyłom centrów handlowych, wysypiskom śmieci, blokowiskom, poszukując swoistego piękna w krajobrazie, który z pewnością nie odznacza się klasyczną urodą. Dowodzą tego zamieszczone w książce czarno-białe zdjęcia. To specyficzne poczucie „bycia pomiędzy” wzmocnione jest także aurą: przypomnijmy, że Scraton przeszedł swoją trasę od końca stycznia do końca marca: to ten nieoczywisty okres, gdy zima przechodzi w wiosnę, ale nie jest już żadną z tych pór roku.
Trasa spaceru to dla autora także pretekst, by połączyć ją z przybliżeniem najważniejszych faktów wielowiekowych dziejów Niemiec i etapów rozwoju kraju, odzwierciedlonych także w wyglądzie i tkance miasta. Nie bez znaczenia są także liczne wzmianki o wybitnych i sławnych osobach, wpisujących się w historię kraju. W przypadku Berlina liczy się ponadto ta najnowsza historia: dramat podzielonego miasta i fenomen Berlina Zachodniego, otoczonego dookoła murem. Choć szczęśliwie runął on już ponad trzydzieści lat temu, jego ślady są widoczne do dzisiaj – nie tylko w mijanym obok krajobrazie, ale i mentalności kolejnych pokoleń mieszkańców. Szlak Muru Berlińskiego liczy 136 kilometrów. Ważnym elementem opowieści Scratona są także historie ludzi, którzy stracili życie przy próbie przekroczenia muru – większość z nich została zastrzelona przez wschodnioniemieckich strażników, pilnujących szczelności granicy. Wspomnienie ofiar nabiera uniwersalnego charakteru, przeradzając się w opowieść o poszukiwaniu wolności i sprzeciwie wobec totalitaryzmu.
Osobiste spostrzeżenia Scratona i opisy tego, co na bieżąco widzi, są czasami dosyć pretensjonalne – i to być może najsłabsza warstwa tej książki, chociaż wszystko wpisuje się w konwencję reporterskiej „książki drogi”, którą ta publikacja bez wątpienia jest. Dużo cenniejsze jest natomiast to, że autor, wędrując po tych „zapomnianych” terytoriach, wydobywa z nich ich własną historię, nadaje im sens i znaczenie, przywraca pamięć. „Istnieją granice obrzeży wykraczające poza geografię czy linie na mapie”, pisze Scraton. Takie spojrzenie, jak w jego książce „Dookoła” poszerza horyzonty, budzi naszą wrażliwość i zachęca, abyśmy przyglądali się odwiedzanym miejscom uważnie i z poczuciem, że mamy okazję patrzeć na coś wyjątkowego, nawet jeśli jest to „tylko” zapomniany, pozamiejski pejzaż bez turystycznych atrakcji i tak zwanych dobrych adresów.
