Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Magdalena Salik
‹Płomień›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPłomień
Data wydania10 września 2021
Autor
Wydawca Powergraph
ISBN978-83-66178-56-4
Format352s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena42,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Moralność przyszłości
[Magdalena Salik „Płomień” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Choć „Płomień” to powieść sf, najważniejsze wątki nie mają tu z fantastyką naukową zbyt wiele wspólnego. A przynajmniej nie w sposób, jakiego moglibyśmy się spodziewać. Magdalena Salik zadaje pytania o moralność w świecie, w którym technologia wykracza daleko poza rzeczy, które śniły się filozofom.

Miłosz Cybowski

Moralność przyszłości
[Magdalena Salik „Płomień” - recenzja]

Choć „Płomień” to powieść sf, najważniejsze wątki nie mają tu z fantastyką naukową zbyt wiele wspólnego. A przynajmniej nie w sposób, jakiego moglibyśmy się spodziewać. Magdalena Salik zadaje pytania o moralność w świecie, w którym technologia wykracza daleko poza rzeczy, które śniły się filozofom.

Magdalena Salik
‹Płomień›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPłomień
Data wydania10 września 2021
Autor
Wydawca Powergraph
ISBN978-83-66178-56-4
Format352s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena42,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Po odkryciu niedalekiego (w skali kosmicznej oczywiście) układu planetarnego, w którym znajduje się planeta bardzo podobna do Ziemi, ludzkość decyduje się na niecodzienną międzynarodową pracę nad okrętem kosmicznym – tytułowym „Płomieniem”. Jego zadaniem, jakże by inaczej, będzie dostarczenie do nowego świata garstki śmiałków, którzy utworzą tam przyczółek dla dalszej kolonizacji. Powieść Salik nie jest jednak opowieścią o kolejnej wyprawie i zasiedlaniu nowej planety, ale o długotrwałych przygotowaniach do niej.
Samo przesunięcie ciężkości z wartkiej akcji na moralne i etyczne dyskusje nie musiało być czymś złym, ale niestety – forma, w jakiej te wątki są przedstawiane, zupełnie nie wciąga. Zabrakło tu wszystkiego: dobrze nakreślonych bohaterów, wciągającej akcji, ciekawego świata czy wreszcie przekonującej otoczki, która uczyniłaby z głównego tematu książki coś więcej, niż czysto akademicką zabawę myślową.
Jak na powieść sf przystało, także „Płomień” zmusza nas do zawieszenia naszej wiary i przyjęcia świata oraz technologii takimi, jakimi są. Największy problem polega jednak na tym, że najtrudniej uwierzyć nie w kwestie technologiczne (silnik mikrofalowy, tokamak, cyfrowe kopiowanie umysłów), ale właśnie we wszystko, co dotyczy zagadnień całkiem nie-fantastycznych. Cały projekt – międzynarodowy, łączący ludzkość jak nic dotychczas – jest bowiem zarządzany przez jedną osobę, Alberta Townsenda, będącego postacią łączącą w sobie cechy Zuckerberga, Muska, Gatesa i Jobsa. Jeśli istnieje jakakolwiek kontrola zewnętrzna nad poszczególnymi elementami projektu, przemyka ona gdzieś na marginesie głównej historii, przez co jedyne wrażenie jakie pozostaje, to że wszystkie decyzje są w rękach jednego człowieka. Co widać doskonale w jednej z pierwszych scen, gdy na scenę (niemal dosłownie) wprowadzona zostaje druga osoba całego dramatu – doktor Evelyn Brin.
Autorka bez dwóch zdań odrobiła zadanie domowe i odwołuje się do licznych naukowych badań. Szkoda tylko, że robi to w formie dialogów i monologów wygłaszanych albo przez Townsenda, albo przez Brin. W efekcie całość jest zdecydowanie zbyt przegadana, a bohaterowie stają się jedynie pretekstem do tego, by przedstawić taki czy inny koncept naukowy. Co jest tym bardziej dziwne, że redaktorem książki był sam Michał Cetnarowski, który ponoć u wielu młodych autorów krytykuje takie brzydkie tendencje.
Ale nawet gdyby wiedza o świecie była przedstawia w sposób lepiej przyswajalny, to wątpię, czy można by było powiedzieć o parze głównych bohaterów cokolwiek ponad to, że są parą drewnianych, pozbawionych fantazji, życia osobistego i zainteresowań ludzi. Wierzę, że naukowcy potrafią żyć swoimi badaniami, ale nie wierzę, że to wszystko, co robią ze swoim czasem – a właśnie w taki sposób Salik prezentuje nam te postaci. Townsend jest rozwodnikiem w pełni poświęconym zarządzaniu projektem. Brin może i ma męża, ale nie łączy ją z nim praktycznie nic – skoro nie jest on w stanie nawet zapamiętać, jaką kawę pija. Być może ten brak życia osobistego miał uzasadniać to, dlaczego z taką werwą oboje zaangażowali się w rozmaite aspekty prac nad „Płomieniem”, ale odbiera im to jakąkolwiek wiarygodność. Nie mówiąc już o tym, że ciężko do takich osób czuć jakąkolwiek sympatię, o przejmowaniu się ich losami nie wspominając.
Jest też inny wątek – a właściwie dwa, oderwane od siebie i niewyjaśnione aż do samego finału, aczkolwiek z różnych niedopowiedzeń możemy domyślać się, o co w nich chodzi. I choć rozumiem, że miał to być twist, ukłon w stronę transhumanizmu i potencjał na ciąg dalszy, to jednak trudno mi uznać kolejne epizody za przystające do całej reszty powieści. Co ciekawe, to właśnie w nich Salik zdecydowała się na unikanie oczywistych odpowiedzi na pytania o świat. Gdyby nie zakończenie, można by je nawet uznać za całkiem dobre i do pewnego stopnia niezależne historie.
Uważny czytelnik dostrzeże w „Płomieniu” inspiracje innymi powieściami eksplorującymi podobne wątki fantastycznonaukowe. Nie trzeba zbyt wiele uwagi, by zauważyć również, w których miejscach autorka parafrazuje artykuły naukowe na różne tematy związane z zagadnieniami poruszanymi w swojej książce. Choć profesjonalizmu nie sposób Salik odmówić, to jednak sposób przedstawienia odkryć naukowych dokłada się do ogólnej drętwoty książki i bardziej zniechęca, niż zachęca do lektury. Po powieści uhonorowanej Nagrodą im. Jerzego Żuławskiego i Zajdlem oczekiwałem czegoś więcej.
koniec
11 lutego 2023

Komentarze

11 II 2023   21:01:42

Dzięki za tę opinię, bo z powodu tych nagród zastanawiałam się, czy po książkę nie sięgnąć. Ale to już druga taka opinia (tj. o przegadaniu i przytłoczeniu teorią, tudzież nieprzekonujących postaciach), więc sobie daruję. Zwłaszcza, że wydaje mi się, że nasze gusty są dość podobne. Pozdrawiam!

12 II 2023   09:57:26

Dziękuję, Beatrycze. Po "Różańcu" Kosika to kolejna nagradzana powieść, która okazuje się niedomagać w wielu kwestiach. Pod względem transhumanistycznym "Nasze imię Legion, Nasze imię Bob" sprawdza się o wiele lepiej.

12 II 2023   17:26:17

Mam wrażenie, że ostatnimi laty, jeśli chodzi o literackie nagrody w polskiej fantastyce, to jakby to ująć - generalnie poziom kandydatów nie jest powalający. Choć może popadam już w syndrom "za moich czasów" ;P

22 II 2023   08:45:48

W sieci po fejsbuniu latają analizy, które udowadniają, że autorka wcale zadania domowego nie odrobiła i popełnia nawet nie szkolne, a przedszkolne błędy. :)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wyjść ze złotej klatki
Joanna Kapica-Curzytek

7 VI 2023

„Aktoreczka” to swego rodzaju romantyczna bajka dla dorosłych, rozgrywająca się w świecie sławy i luksusu. Jest dobrze napisana, czyta się świetnie, choć pewne rzeczy mogłyby tu wybrzmieć lepiej.

więcej »

Gwałt niech się gwałtem odciska!
Sebastian Chosiński

5 VI 2023

Po rozstaniu z Eberhardem Mockiem Markowi Krajewskiemu pozostał, przynajmniej jak na razie, już tylko jeden bohater – komisarz (względnie kapitan, w zależności od roli, jaką w danym momencie pełni) Edward Popielski. Po dwóch misjach, w których rywalizował z agentami Abwehry, w „Pasożycie” przychodzi mu ponownie nacisnąć na odcisk Sowietom. Ceną w tej walce jest życie szpiegujących przeciwko „czerwonym” agentów „Dwójki”.

więcej »

PRL w kryminale: Szpital grozy
Sebastian Chosiński

2 VI 2023

Błędy lekarskie są przykrą codziennością. Zwłaszcza w pracy chirurga, która jest szczególnie odpowiedzialna i stresogenna. Czasami pacjent umiera na stole operacyjnym, niekiedy już po zabiegu. Takie właśnie wydarzenie jest punktem wyjścia „Szklanki czystej wody” – kolejnej „powieści milicyjnej” Jerzego Edigeya, w której jedną z głównych ról odgrywa major Janusz Kaczanowski, oficer Komendy Stołecznej MO.

więcej »

Polecamy

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”

Stare wspaniałe światy:

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Lato 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Sen o Dolinach
— Karina Murawko-Wiśniewska

Tegoż autora

Bywało lepiej
— Miłosz Cybowski

Ojciec i wielki syn
— Miłosz Cybowski

Księga reklamy
— Miłosz Cybowski

Na początku był Napoleon
— Miłosz Cybowski

Wesołek w krainie kwantów
— Miłosz Cybowski

Rozmowy o ratowaniu świata
— Miłosz Cybowski

Niezbędny zestaw startowy
— Miłosz Cybowski

Myślenie życzeniowe
— Miłosz Cybowski

Miniaturowy Wielki Kosmiczny Chomik w natarciu
— Miłosz Cybowski

Postęp musi trwać
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.