Powieść kanadyjskiego pisarza „Still More Stubborn Stars” [Ciągle więcej nieposkromionych gwiazd] przynosi nam nie tylko współczesny obraz Wyspy Księcia Edwarda i jej kultury, ale jest też intrygującym socjologicznym portretem małej społeczności.
Cudzego nie znacie: Powrót na Wyspę Księcia Edwarda
[Paul Gallant „Still More Stubborn Stars” - recenzja]
Powieść kanadyjskiego pisarza „Still More Stubborn Stars” [Ciągle więcej nieposkromionych gwiazd] przynosi nam nie tylko współczesny obraz Wyspy Księcia Edwarda i jej kultury, ale jest też intrygującym socjologicznym portretem małej społeczności.
Paul Gallant
‹Still More Stubborn Stars›
Polscy czytelnicy i czytelniczki mają wielki sentyment do tej kanadyjskiej prowincji. To, rzecz jasna, zasługa cyklu o Ani z Zielonego Wzgórza autorstwa Lucy Maud Montgomery. Obecnie toczy się u nas interesująca dyskusja związana z nowym tłumaczeniem jej książek (autorstwa Anny Bańkowskiej). Stawiane są ciekawe pytania, między innymi takie: czy Zielone Wzgórze, gdzie mieszkała Ania czy (w najnowszym przekładzie) Anne, to nieuprawniona ingerencja w tekst poprzedniego tłumacza? Niezależnie od tego, który przekład uznamy za lepszy, utrwalony w tym powieściowym cyklu obraz Wyspy Księcia Edwarda przez Lucy M. Montgomery ma już ponad sto lat. Do lektury „Still More Stubborn Stars” Paula Gallanta przywiodła mnie ciekawość: jak jest tam teraz?
Kanadyjczycy mówią o tym obszarze: PEI (to skrót od Prince Edward Island). Jest to najmniejsza prowincja Kanady. Paradoks stanowi zaludnienie: mieszkańców jest tu najmniej ze wszystkich kanadyjskich prowincji, ale jednocześnie jest ona najgęściej zaludniona. Jak pisze autor, wyspa to „ogród zatoki [Świętego Wawrzyńca] z milionami akrów farm”. Życie toczy się tu swoim niespiesznym rytmem, a mieszkańcy niespecjalnie tęsknią za wielkomiejskim szumem.
Bohaterem powieści jest Roger, urodzony w 1960 roku. Tego wydawca nie uwzględnił w opisie, ale kilka rozdziałów powieści Gallanta to typowy Bildungsroman, historia dojrzewania chłopca, wkraczającego w „nastoletniość”. Warto tutaj zwrócić uwagę na czas: to początek lat 70. XX wieku, okres rządów Pierre’a Trudeau (ojca Justina, obecnego premiera). Był to okres dla Kanady trudny, niestabilny politycznie i ekonomicznie. W 1969 roku zaczęto na Wyspie Księcia Edwarda wdrażać szeroki plan modernizacji i rozwoju (The PEI Comprehensive Development Plan), mający do dzisiaj wpływ na sytuację prowincji.
Roger jako dziecko oczywiście postrzega świat ze swojej, raczej kameralnej, perspektywy: klimat jego wczesnej historii bardzo przypomina amerykański serial „Cudowne lata”. Szkoła, koledzy, problemy domowe, pierwsze zauroczenia… Szkolna koleżanka Debbie będzie dla Rogera przez lata uosobieniem „dalekiej gwiazdy na horyzoncie”, za którą bohater będzie podążał. Jak będzie wyglądać ta konfrontacja marzeń z tym, co przyniesie życie?
Trudna sytuacja ekonomiczna sprawia, że ojciec Rogera poszukuje lepszej pracy. Niełatwo jest z jednej pensji utrzymać żonę – gospodynię domową oraz dwójkę dzieci (Roger ma jeszcze brata). Pewnego dnia ojciec oznajmia rodzinie, że znalazł nową posadę i wszystkich czeka przeprowadzka na Wyspę Księcia Edwarda. Nikt, nawet żona, nie ma w tej kwestii nic do powiedzenia, co również daje wiele do myślenia, jeśli chodzi o ówczesny status kobiet.
Roger nie jest dzieckiem szczęścia, doświadcza kilku – opisanych w powieści – pechowych sytuacji. Dziwnie układają się jego rodzinne losy: brat zostaje z matką, a on z ojcem wyprowadzają się i zamieszkują w bardzo prowizorycznym domostwie. Chłopak nie ma specjalnie głowy do nauki, nie ma wygórowanych ambicji, a później pracuje po to, aby przeżyć z dnia na dzień. Jego życie, będące swoistym studium przeciętności, jest jednocześnie tragikomiczną historią straconych okazji, rozminięć, niewykorzystanych przypadków.
Gdy jednak Roger wchodzi w dorosłość, z biegiem czasu powoli wrasta w wyspiarską społeczność. Jego wgląd w lokalne realia jest unikalny: świetnie zna wszystko, co tutejsze, ale jednocześnie przez rodowitych mieszkańców stale jest postrzegany jako ktoś „nie stąd”. Gallant znakomicie rozgrywa wszelkie napięcia pomiędzy lokalnością a obcością, tworząc jedyny w swoim rodzaju portret małej społeczności i panujących w niej postaw. Są tu dziennikarze tutejszej gazety, społecznicy, jest pastor i jego parafia, wszyscy muszą się ze sobą układać, respektować, oglądać się na siebie nawzajem. Te drobne (nieraz bardzo korupcjogenne!) powiązania, drobiazgowo i obrazowo opisane przez Gallanta to „sól” małej społeczności – nie zapominajmy przy tym, że także odizolowanej od reszty świata, z racji warunków geograficznych. Świetnie sportretowane są postacie, także te drugoplanowe, autor nie stosuje tu taryfy ulgowej; jego kreska jest ostra i wnikliwa.
W tej skomplikowanej sieci powiązań pojawia się coś jeszcze. Roger zakłada na Wyspie Księcia Edwarda Centrum Kultury Akadyjskiej i park rozrywki. Widzimy zatem, że mieszkańcy PEI identyfikują się nie tylko jako Kanadyjczycy, ale ich punktem odniesienia – i źródłem poczucia odrębności – jest także bardziej lokalna tożsamość akadyjska. Akadia to obszary północno-wschodniej kontynentalnej Kanady (Quebec, Nowy Brunszwik), ale też wyspy: Nowa Szkocja i właśnie Wyspa Księcia Edwarda. Założone przez Rogera muzeum artefaktów to miejsce spotkań i dyskusji o Wyspie i jej powiązaniach z resztą Kanady.
Przełomem w historii PEI było wybudowanie mostu łączącego Wyspę z Nowym Brunszwikiem na stałym lądzie. Confederation Bridge (Most Konfederacji), liczący prawie 13 km, został otwarty w 1997 roku. Paul Gallant odsłania ciekawe kulisy jego powstania, pokazując także, że otwarcie mostu to nie tylko triumf inżynierii budowlanej, ale także rewolucyjna socjologiczna zmiana dla wyspiarskiej prowincji. Budowę poprzedziło przeprowadzone w 1988 roku referendum wśród jej mieszkańców. Ten etap świetnie jest pokazany w powieści – pojawiają się tacy, którzy sądzą, że wybudowanie mostu doprowadzi do „apokalipsy”, a Wyspa podupadnie i „stanie się przedmieściem Toronto”! Na pierwszy plan wśród osób protestujących przeciwko budowie wysuwa się tutaj niejaka Gwendolyn Czarnecki, naukowczyni zajmująca się biologią morską. Przyjechała do Kanady z Polski(!) w latach 70. XX wieku, aby badać życie fok. Akcja społecznościowa związana z referendum będzie trampoliną do jej kariery politycznej…
Powieść zawiera interesujące literackie tropy. Otwierające ją motto jest fragmentem poezji Miltona Acorna (1923-1986), urodzonego w Charlottetown kanadyjskiego poety i dziennikarza, bardzo zaangażowanego w sprawy narodowe i społeczne. To jego słowa znalazły się w tytule książki. Wspomniany jest także poemat „Evangeline” Henry’ego Wadswortha Longfellowa, opublikowany w połowie XIX wieku i opowiadający historię nieszczęśliwej miłości Akadyjki. Utwór ten znacznie przyczynił się do ukształtowania akadyjskiej tożsamości w XIX i XX wieku.
A skoro jesteśmy na Wyspie Księcia Edwarda, to czy Paul Gallant wspomina w swoim utworze o Lucy Maud Montgomery i jej twórczości? Jak najbardziej, ale gdzieś w tle zawarte jest przesłanie, że przyciągający wielu turystów park tematyczny Rainbow Valley (Dolina Tęczy) w Cavendish to „nic takiego” i w sumie wiele hałasu o nic. Odnoszę wrażenie, że jest to swoiste symboliczne zerwanie z monopolem Lucy M. Montgomery jako jedynej wartej uwagi osobistości powiązanej z Wyspą. Jej świat jest jakże inny od tego przedstawionego przez Gallanta, ale jednocześnie trochę podobny, za sprawą przedstawienia lokalnych społecznych relacji i codziennych, „małych” trosk ludzi.
Widać wyraźnie, że Wyspa Księcia Edwarda ma do zaoferowania o wiele więcej niż książki o Ani / Anne. Jej współczesny obraz, przestawiony w „Still More Stubborn Stars” znacznie poszerza horyzonty, pozwalając nam dowiedzieć się więcej o akadyjskiej kulturze i tożsamości. Prowincja została tu pokazana w momencie fundamentalnej dla niej zmiany – budowy mostu, który przybliżył ją do reszty świata. W powieści Paula Gallanta dostrzegamy, że geograficzne (czy też architektoniczne) połączenie Wyspy zbiegło się w czasie z coraz bardziej wyraziście akcentowanej tam tożsamości akadyjskiej, odrębnej od reszty Kanady. Utwór jest też bez wątpienia świetnym obyczajowym studium małej społeczności, panujących w niej napięć i różnic interesów. Widać to już od pierwszych stron powieści, która rozpoczyna się od pewnego pogrzebu… Mój literacki powrót na Wyspę Księcia Edwarda za sprawą tej lektury okazał się dla mnie zaskakująco ciekawy i inspirujący.

Bardzo dziękuję Wydawnictwu The Acorn Press z Charlottetown za udostępnienie e-booka recenzenckiego.