Obecność Józefa Hena w rubryce „PRL w kryminale” może być pewnym zaskoczeniem. Wszak nie jest to autor kojarzony z „powieścią milicyjną”. A jednak zdarzyło mu się wydać przynajmniej jedną powieść, w której wątek detektywistyczny odgrywa niebagatelną rolę. To opublikowana pierwotnie w 1972 roku, a wznowiona przed kilkoma tygodniami „Twarz pokerzysty”.
PRL w kryminale: Dziki Zachód w Bagniskach
[Józef Hen „Twarz pokerzysty” - recenzja]
Obecność Józefa Hena w rubryce „PRL w kryminale” może być pewnym zaskoczeniem. Wszak nie jest to autor kojarzony z „powieścią milicyjną”. A jednak zdarzyło mu się wydać przynajmniej jedną powieść, w której wątek detektywistyczny odgrywa niebagatelną rolę. To opublikowana pierwotnie w 1972 roku, a wznowiona przed kilkoma tygodniami „Twarz pokerzysty”.
Józef Hen
‹Twarz pokerzysty›
Blisko pół roku temu Józef Hen (a tak naprawdę Józef Henryk Cukier) obchodził dziewięćdziesiąte siódme urodziny. Na polskim rynku wydawniczym obecny jest od 1947 roku i – co najistotniejsze – wciąż, nie licząc wznowień, publikuje nowe książki. Ostatnią, jak na razie, jest ubiegłoroczny tom wspomnień „Bez strachu. Dziennik współczesny”. Na jego przebogaty dorobek składają się zarówno książki eksplorujące temat drugiej wojny światowej („Kwiecień”, „Nieznany”, „Krzyż Walecznych”, „Pingpongista”), jak i nawiązujące do teraźniejszości („Yokohama”, „Odejście Afrodyty”), historyczne („Crimen”, „Królewskie sny”) oraz biografie słynnych pisarzy („Ja, Michał z Montaigne”, „Błazen – wielki mąż” – o Tadeuszu Boyu-Żeleńskim). Osobne miejsce zajmują powieści z tłem sensacyjnym, w tym „Toast” (1964), który stał się podstawą najsłynniejszego polskiego filmowego westernu, czyli „Prawa i pięści”, oraz – po raz pierwszy opublikowana przez wydawnictwo Czytelnik w 1972 roku – „Twarz pokerzysty”.
Tę ostatnią Hen ukończył już w grudniu 1968 roku, ale musiała odleżeć swoje, czekając aż ucichnie, uderzająca również w pisarza, antysemicka nagonka rozpętana przez narodowych komunistów z otoczenia generała Mieczysława Moczara. „Twarz pokerzysty” nie jest klasycznym kryminałem, aczkolwiek zawiera wszystkie podstawowe elementy tego gatunku: zostaje popełniona zbrodnia i przeprowadzone śledztwo, które ma na celu wykrycie jej sprawcy. Można też podważać fakt omówienia tej powieści w cyklu zatytułowanym „PRL w kryminale”, bo przecież akcja rozgrywa się w pierwszych powojennych tygodniach 1945 roku, a Polską Rzeczpospolitą Ludową proklamowano oficjalnie dopiero siedem lat później. Zwyczajowo jednak określenie „Polska Ludowa” odnoszone jest do dziejów naszego kraju w latach 1944-1989, więc w tym kontekście „Twarz pokerzysty” łapałaby się do szeroko rozumianego zbioru. Poza tym istotną rolę odgrywają w niej funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej i Resortu Bezpieczeństwa Publicznego, które to instytucje zawiązano jeszcze przed kapitulacją III Rzeszy.
Co jednak znaczące: w powieści Józef Hen w ani jednym miejscu nie używa wspomnianych wyżej nazw własnych. Choć oczywiście nikt czytający „Twarz pokerzysty” na początku lat 70. ubiegłego wieku (i do końca istnienia PRL-u) raczej nie miał wątpliwości, do jakiej służby mundurowej należą major Zygmunt czy major Skorpion. Tak samo, jak nikt nie mógł mieć wątpliwości, że główny bohater całej historii, czyli Dymitr, dawny powstaniec warszawski, był jeszcze nie tak dawno żołnierzem Armii Krajowej, chociaż i ta nazwa na kartach książki się nie pojawia. O głównych postaciach dramatu w ogóle dowiadujemy się niewiele, jakby autor nie chciał czytelnikowi zaprzątać głowy ich wcześniejszymi losami, a całkiem prawdopodobny jest również fakt, że unikał ich, aby ewentualnie nie narazić się peerelowskiej cenzurze. Pewnie też dlatego, dążąc do wyciszenia emocji, każe spoglądać na dramatyczne wydarzenia rozgrywające się w okresie tuż powojennym z dość bezpiecznej perspektywy ponad dwóch dekad.
To, co najważniejsze, Hen prezentuje bowiem w formie retrospekcji. W drugiej połowie lat 60. Dymitr, który naprawdę nazywał się inaczej, to jest tylko jego okupacyjny pseudonim, spędza wakacje nad morzem z żoną i córką. Z jakiegoś powodu zwierza się ze swoich dawnych przeżyć innemu człowiekowi, któremu pisarz powierzył rolę narratora. Dymitr – teraz będący „urzędnikiem w ogromnym biurowcu”, „Polakiem z teczką, jednym z wielu”, który „właściwie za nic nie odpowiada” – snuje swoją opowieść przez kolejne dni: na plaży, w świetlicy, podczas artystycznego wieczoru. Ma ogromną potrzebę wygadania się, zrzucenia z siebie wielkiego ciężaru, ostatecznego zamknięcia tego rozdziału swego życia. To w tym momencie niespełna pięćdziesięcioletni człowiek, należący do „pokolenia Kolumbów”. Gdy walczył w powstaniu warszawskim, miał dwadzieścia cztery lata; rok później, kiedy Polskę zajęli komuniści, jako dawny akowiec, trafia do aresztu. Od kilku tygodni siedzi za kratkami w mieście N. Jak długo jeszcze? Tego Hen oczywiście nie pisze, ale przecież mogłoby zdarzyć się i tak, że nigdy nie wyjdzie już na wolność.
Na szczęście dla Dymitra dzieje się inaczej. A zawdzięcza to pewnej nierozwiązanej zagadce z czasów okupacji. Wiąże się ona z nadzwyczaj tajemniczą postacią – konfidentem Gestapo o pseudonimie Złowrogi, który do samego końca usłużnie donosił Niemcom i pomagał w rozbijaniu struktur Armii Krajowej. Próbowano go wytropić, sprowokować, wciągnąć w pułapkę, ale zawsze okazywał się sprytniejszy. Kiedy grunt palił mu się już mocno pod nogami, zmienił obszar działania. Co zaś stało się z nim po wojnie? Major Zygmunt z powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w R. ma podejrzenia, że nie uciekł na Zachód, lecz dopiero planuje ucieczkę. A na razie wciąż działa. Prowokuje. Zabija. Ostatnią jego ofiarą jest Justynian, były adwokat, który tropiąc zbrodniarzy wojennych, natrafił na ślad Złowrogiego i kiedy miał uzyskać informację na temat jego prawdziwej tożsamości – został zastrzelony podczas partii pokera. Stało się to w nadmorskim mieście Bagniska, w szulerni o nazwie Badenia, którą prowadzi niejaki pan Zbigniew, Dymitrowi dużo lepiej znany jako Zawisza – jego akowski dowódca z czasów okupacji.
Jako że Justyniana zamordowano w lokalu należącym do Zawiszy, major Zygmunt podejrzewa, że to on może być Złowrogim. Wie też, jak bardzo Dymitrowi zależy na złapaniu i ukaraniu konfidenta, postanawia więc poszczuć na niego dawnego żołnierza Polskiego Państwa Podziemnego. Ubek wierzy, że były akowiec nie zawaha się dociec prawdy, nawet jeśli okaże się ona dla niego nadzwyczaj bolesna. Ale czy na pewno? Przecież Zawisza to kompan z konspiracji, człowiek o nieskazitelnej opinii, bohater, przyjaciel. Mógłby więc Dymitr odmówić prośbie majora, lecz wtedy musiałby liczyć się z powrotem za kratki i surową karą (włącznie z kaesem, choć na ten temat Hen symbolicznie milczy). Przyjęcie propozycji daje mu natomiast szansę odzyskania wolności, a nawet wyciągnięcia z aresztu jeszcze jednego kumpla z AK. Czyli przynajmniej ta jedna sprawa zostaje przesądzona.
Dymitr wraz z Potokiem udają się do Bagnisk (nazwa miasta jest oczywiście fikcyjna) i z miejsca przystępują do śledztwa. Działają incognito, co oznacza, że o ich misji nie może, a przynajmniej nie powinien, wiedzieć nawet major Skorpion, miejscowy szef UBP. Nie jest jednak łatwo zachować tajemnicę, zwłaszcza gdy samemu jest się otoczonym przez agentów i donosicieli. W odzyskanym po wojnie mieście panuje bowiem totalny chaos – trudno rozpoznać, kto tak naprawdę pilnuje porządku, a kto jest ściągającym haracze gangsterem. Trup ściele się gęsto, a akty terroru są ponurą codziennością. Nocami zaś stróże prawa i mafiosi bawią się przy tych samych stolikach w miejscowym kabarecie, nie stroniąc od alkoholu i kobiet lekkich obyczajów. Sceneria jak z pierwszych lat funkcjonowania Las Vegas, prawda? I na dodatek gdzieś tam grasuje Złowrogi, którego Dymitr musi zdemaskować. Chyba że zrezygnuje z misji i skorzysta z okazji, aby zwiać na Zachód…
Powieść Hena broni się zarówno jako historia udręczonego losem i wojennymi przeżyciami byłego żołnierza podziemia, jak i kolejna po „Prawie i pięści” rozgrywająca się na tak zwanych Ziemiach Odzyskanych opowieść z pogranicza westernu i sensacji. Aż dziw, że i jej nie przeniesiono na ekran kinowy. Aczkolwiek dwa lata po premierze książkowej „Twarz pokerzysty” doczekała się telewizyjnej adaptacji teatralnej w reżyserii Stanisława Wohla. I to z doborową obsadą aktorską, ponieważ główne role zagrali: Janusz Gajos (Dymitr), Janusz Bukowski (major Zygmunt) i Zygmunt Hübner (Zawisza).

"Crimen" to nie tylko powieść historyczna, ale jednak również kryminalna, z tytułowym "crimenem" w tle. A dzięki roli Lindy w ekranizacji Sapkowski stworzył, jak wiadomo, postać Wiedźmina.