Czytając „Rożaniec” Rafała Kosika nie sposób oprzeć się skojarzeniom z klasykami polskiej fantastyki – w szczególności Januszem A. Zajdlem, ale można się też doszukać tropów Wiśniewskiego-Snerga czy Wnuka-Lipińskiego. Poza tym jednak udaje się w książce zarówno wykreować oryginalny futurystyczny świat, jak i nadać dobrze poprowadzonej kryminalnej opowieści całkiem współczesnego wydźwięku.
Konrad Wągrowski
Bolesne tajemnice różańca
[Rafał Kosik „Różaniec” - recenzja]
Czytając „Rożaniec” Rafała Kosika nie sposób oprzeć się skojarzeniom z klasykami polskiej fantastyki – w szczególności Januszem A. Zajdlem, ale można się też doszukać tropów Wiśniewskiego-Snerga czy Wnuka-Lipińskiego. Poza tym jednak udaje się w książce zarówno wykreować oryginalny futurystyczny świat, jak i nadać dobrze poprowadzonej kryminalnej opowieści całkiem współczesnego wydźwięku.
Daleka przyszłość. A może niedaleka? Z pozoru świat przedstawiony wygląda na bliski naszemu. Bohaterowie przechadzają się po ulicach Warszawy, czytamy nazwy znajomych ulic, zbliżają się jakieś wybory. Są oczywiście elementy wskazujące na to, że jest to Warszawa przyszłości, ale wyglądają na niewielkie korekty. Potem jednak okazuje się, że to jednak nie jest taka Warszawa, jaką znamy. To tylko wycinek miasta, zabudowany tak, by na małej przestrzeni można było zmieścić jak najwięcej lokali mieszkalnych. To nie tylko nie jest nasza Warszawa, to nie jest miasto w Polsce, to nawet nie jest miasto na naszej planecie. Po kosmicznej katastrofie świat rozpadł się na tytułowy Różaniec – zbiór samowystarczalnych metropolii, funkcjonujący w kosmosie, w ramach połączonego pierścienia. Nowe miasta przypominają swoje dawne wersje, mając w pewnym zakresie zbliżoną strukturę ulic, ale tak naprawdę pozostają tylko ich wycinkami. Podobno można między miastami/koralikami podróżować, najwyraźniej jednak mało kto to robi.
Życie w takim bąbelku wygląda na bardzo ryzykowne, można więc zrozumieć, dlaczego ludzie zdecydowali się oddać kontrolę nad swym bezpieczeństwem w ręce sztucznej inteligencji. g.A.I.a. jest systemem wciąż analizującym poziom stresu każdego z mieszkańców miasta. Gdy przekroczy on wartość krytyczną – co oznacza, że jednostka staje się nieprzewidywalna i może stanowić zagrożenie dla innych ludzi – człowiek jest eliminowany ze społeczeństwa. Co się z nim dokładnie dzieje, tego tak naprawdę nie wie nikt. Pojawiają się tak zwani Strażnicy Eliminacji, którzy zabierają wytypowanego osobnika i przekazują go poza strefę miasta. Do obozu pracy? Do więzienia? Do innego miasta? A może po prostu w zimną przestrzeń kosmiczną? Nie wiadomo.
Prawie nikt również nie wie, jak wysoki jest jego współczynnik i jak dużo napięć dzieli go od eliminacji. Może się tego domyślać – bo obowiązkową fazą procesu jest tzw. prowokacja – celowe generowanie sytuacji stresowych, by zweryfikować odporność psychiczną obiektu. Gdy więc zaczynają się wokół ciebie dziać dziwne rzeczy – wiedz, że coś się dzieje, a raczej powinieneś zdawać sobie sprawę, że współczynnik twoich Punktów Zagrożenia jest wysoki i lepiej udać się na urlop, bądź na zajęcia jogi. W każdym razie coś relaksującego i uspokajającego.
Istnieją jednak w społeczności osoby mające cenny dar – potrafią odczytywać u innych poziom PZ. Takiego człowieka nazywa się nuzzlerem (pokrewieństwo z Zajdlowym lifterem wydaje się być oczywiste). Główny bohater powieści, Paweł Harpowski (Harpad), ma właśnie tę umiejętność, jak się okazuje jednak, nie tylko nią. Harpad nie tylko potrafi odczytać poziom PZ, on potrafi go również zmodyfikować. Czyni to z niego niezwykle atrakcyjnego specjalistę. O usługi Harpada zaczynają się bić politycy (trwają wybory) i służby specjalne. Wkrótce zostaje też wkręcony w bardziej skomplikowaną akcję związaną z całym systemem i g.A.I.ą – a wbrew woli Harpada zostaje też w to wplątana jego najbliższa rodzina.
Hard SF? Antyutopia? Kryminał? Thriller polityczny? Tak, „Różaniec” jest wszystkim po trochu. Samotny bohater zostaje wplątany w intrygi wykraczające poza jego wiedzę i będzie musiał spróbować poznać prawa rządzące otaczającym go światem. W pierwszej części książki mamy głównie strukturę kryminału. Harpad otrzymuje dwa sprzeczne zlecenia, kontaktują się z nim tajemniczy ludzie z niejasnymi agendami, sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana. Przy okazji autor snuje rozważania na temat metod prowadzenia polityki, która w świecie powieści nie różni się specjalnie od dzisiejszych realiów, a refleksje nie są budujące. To jednak tylko element fabuły „Różańca”, bo jednak kluczowe dla książki jest poszukiwanie prawdy i Lemowska w duchu konstatacja, że jest to cel nieosiągalny. Tak czy inaczej pierwsze 2/3 książki to jednak przede wszystkim dynamiczna, sensacyjno-kryminalna fabuła w dosyć ciekawie zaprojektowanym świecie (choć pewne rozwiązania – choćby wspomniana prowokacja – każą się zastanowić nad ich logicznym uzasadnieniem). W sumie jednak solidna fantastyka rozrywkowa.
Sytuacja zmienia się diametralnie w ostatniej, trzeciej części, w której Harpad opuszcza znane sobie miasto. Sensacyjna fabuła zastąpiona zostaje bardziej refleksyjnym spojrzeniem. Misja Harpada wydaje się mieć korzenie mitologiczne, przypominając wyprawę Orfeusza do Eurydykę do Hadesu, z drugiej jednak strony kojarzy się mocno choćby z „Robotem” Wiśniewskiego-Snerga i stopniowym odkrywaniem świata przez pozbawionego wiedzy bohatera.
Zajdel, Lem, Snerg, Wnuk-Lipiński – klasycy polskiej fantastyki wydają się być mniej lub bardziej widocznymi inspiratorami dla fabuły „Różańca”. Na szczęście przedstawiony świat jest na tyle dopracowany, odrębny w szczegółach, że te inspiracje nie rażą. „Różaniec” szeroko czerpie z klasyki, jednak potrafi przedstawić swoją, dość intrygującą wersję futurystycznej antyutopii, wyprowadzonej z doświadczeń dzisiejszego świata – możliwości pełnej kontroli bohatera z wykorzystaniem Big Data oraz cynicznych realiów postpolityki. Nieco większy mam problem ze strukturą powieści: kryminalna część nie otrzymuje spodziewanego domknięcia, część refleksyjna jest dużą zmianą stylistyczną, jakby zupełnie odrębną opowieścią. Za to przejmująco ukazana pesymistyczna konstatacja, że człowiek coraz bardziej pozbawiony jest nie tylko możliwości zrozumienia zasad rządzących otaczającym go światem, ale i sam nie ma szansy na kontrolę swego losu, wybrzmiewa wyraziście i jest mocnym podsumowaniem tej opowieści.
