Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 września 2023
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Dukaj
‹Extensa›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułExtensa
Data wydania16 lutego 2010
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08-04431-5
Format130s. 145×205mm; oprawa twarda
Cena34,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Przeczytaj to jeszcze raz: Dryf
[Jacek Dukaj „Extensa” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Huragan zmian i zieleń, która się jeszcze nie wszystkim opatrzyła, czyli słów kilka o „Extensie” Jacka Dukaja.

Beatrycze Nowicka

Przeczytaj to jeszcze raz: Dryf
[Jacek Dukaj „Extensa” - recenzja]

Huragan zmian i zieleń, która się jeszcze nie wszystkim opatrzyła, czyli słów kilka o „Extensie” Jacka Dukaja.

Jacek Dukaj
‹Extensa›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułExtensa
Data wydania16 lutego 2010
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08-04431-5
Format130s. 145×205mm; oprawa twarda
Cena34,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Drobne zdumienia – jak myśl, że ktoś znajdujący się tuż obok, może w tej właśnie chwili sięgać umysłem aż po granice wszechświata. Wyobraźnia podpowiedziała mi wtedy obraz pęków półprzejrzystych macek, biorących swój początek z kruchego ludzkiego ciała, rozsnutych gdzieś w kosmicznej próżni, falujących jak wodorosty. Po latach lektura „Extensy” przywołała wspomnienie tamtego pomysłu i chwili zadumy. Zabawne, jak ścieżki ludzkich umysłów potrafią przecinać się w nieoczekiwanych miejscach.
Nominowana do Zajdla minipowieść Jacka Dukaja kilkanaście lat po premierze zachowuje swój urok. Na uznanie zasługuje przede wszystkim pomysł na tytułowe narzędzie do badań astronomicznych. Organiczna technologia sprzęgnięta za pomocą efektów kwantowych z układem nerwowym badacza-gospodarza daje użytkownikowi niezwykłe możliwości, co jednak wiąże się z poważnymi skutkami ubocznymi. Już sam opis jej działania i wpływu na posługującą się nią osobę jest ciekawy, jednak intryguje także osadzenie tej koncepcji w wykreowanym na potrzeby utworu świecie.
Można by sądzić, że akcja tekstu opowiadającego o urządzeniu służącym do eksploracji kosmosu będzie toczyć się w fazie ekspansji i rozwoju cywilizacyjnego ludzkości. Jacek Dukaj wybrał jednak nieoczywiste rozwiązanie – świat, w którym extensa nie jest najnowszym wynalazkiem, ale jedynie ciekawostką z przeszłości, zabawką pasjonatów. To uniwersum, w którym ludzkość przekroczyła już próg osobliwości. Autor „Lodu” wydaje się tu podzielać poglądy Charlesa Strossa, że postludzie zwrócą się do wewnątrz, zagłębią w wirtualne światy, zamiast sięgać ku gwiazdom. Albo przynajmniej każe tak sądzić głównemu bohaterowi i zarazem narratorowi „Extensy”.
Należy on do społeczności, będącej odpowiednikiem Amiszów z naszej rzeczywistości. Jej członkowie uważają się za ostatnich ludzi, tych, którzy oparli się pokusie i kontynuują styl życia przodków, choć jest w tym sporo hipokryzji, jako że mieszkańcy Zielonego Kraju pozwalają sobie na zależność od prezentów „z zewnątrz”. Posltudzie są dla nich tematem tabu, w społecznej świadomości są bytami raczej ze sfery mityczno-religijnej, niż „twardej” rzeczywistości. Tak, jakby myślenie magiczne mogło powstrzymać upływ czasu i utrzymać z dala tych, którzy porzucili fizyczne ciała. Tymczasem z każdym rokiem kurczy się obszar Kraju, a w każdym pokoleniu znajdą się tacy, którzy wybierają wstąpienie w software.
Wizje świata u schyłku mają pewien nieodparty urok, przemawiają do wyobraźni. Zgodzę się ze stwierdzeniem z innej internetowej recenzji, że „Extensa” jest utworem wręcz lirycznym. Dukaj konsekwentnie buduje nastrój, kreśli przed oczyma czytelnika obraz rozległych równin, ostatniego skrawka zieleni, oka cyklonu. Gdzieś w głowie rezonuje myśl, że to nie mogłoby tak wyglądać – chyba, że cały ten obszar zostałby ściśle odizolowany od reszty planety. Niemniej, podczas lektury zwraca się uwagę bardziej na urodę wizji, niż spójność pomysłów i kwestie naukowe.
Przyznam, że styl początkowo mnie drażnił. Polszczyzna rodem z pamiętnika dziadów naszych, choć przemieszana z naukowo-technicznym żargonem, nie brzmiała jak język z odległej przyszłości. Po namyśle musiałam jednak przyznać, że ma to swoje uzasadnienie, bo przywołuje skojarzenie ze wspomnieniami sprzed lat, sprzed wojny jeszcze, a więc sprzed pewnej granicy, po której przekroczeniu przeszłość zamienia się w mit, punkt odniesienia, ale nie powrotu. Jako artystyczna wizja, „Extensa” jest przemyślana i spójna.
Podejrzewam, że główny bohater także miał się w nią wpasować, co nie zmienia faktu, że okazał się on bardzo irytujący. W odróżnieniu od sarmackiego macho Adama Zamoyskiego, bezimienny protagonista „Extensy” jest denerwująco bierny (choć tak samo pozbawiony wyrazistego charakteru). Wydawać by się mogło, że z początku kreowany był na osobę ciekawą świata, kwestionującą zastany porządek. Mimo to, przez większość swojego życia mężczyzna płynie z prądem. Zastanawiam się, czy miało to obrazować bezwład i stagnację Zielonego Kraju, czy jednak okazało się skutkiem ubocznym chęci zachowania zwięzłości opowieści. Dukaj operuje słowem oszczędnie, zwłaszcza w dialogach, rzadko kiedy pozwala bohaterom wypowiedzieć się w pełni, czasem przedstawia jedynie urywki konwersacji, albo każe rozmawiać postaciom ze sobą równoważnikami zdań, co nie brzmi wiarygodnie. Skąpi miejsca na szczegółowe przedstawianie motywacji bohaterów czy ich psychiki.
W efekcie wydaje się, jakby bohater nie tyle przeżywał swoje życie, co mu się ono przydarzało. Związek – ot, tak jakoś samo wyszło (choć to akurat można jeszcze uznać za prawdopodobne), późniejszy kryzys, cóż, przytrafił się. Gorzej jednak, że podobnie została rozegrana kwestia „uruchomienia” extensy. Tu moim zdaniem powinno zostać przedstawione, jak bohater się zastanawia, rozważa za i przeciw, rozmawia z rodziną, a nie na zasadzie „tak właściwie, to moglibyśmy zaczynać”, „w sumie tak… to zacznijmy”. I dalej – decyzje bohatera już po dokonaniu odkrycia są dla mnie niezrozumiałe i nie umotywowane. Przecież wcześniej narzekał, że nikogo nie obchodzi jego zajęcie. Gdy w końcu znaleźli się chętni, by go wysłuchać, do tego jeszcze mógł coś ugrać dla swoich ludzi, mężczyzna z przeproszeniem strzela focha, a czytelnik nie ma pojęcia dlaczego. Ostatecznie wychodzi na to, że bohater nie umiał być ani dobrym mężem, ani ojcem, ani naukowcem. Kusi, by złośliwie skomentować, że extensa była mu po to, by wyhodować sobie ego na pół układu słonecznego, niestety zważywszy na jego ogólną bezbarwność i to jest nieprawdą. Przyznam, że chętniej przeczytałabym rozdziały pisane z perspektywy jego żony i siostry, choć oczywiście to byłaby już inna książka.
Choć jeśli przyjąć, że bohater posłużył autorowi raczej jako nośnik pomysłu niż osoba dramatu, można do pewnego stopnia usunąć go w cień i skupić się na pozytywach, czyli chwalonej wyżej koncepcji wyjściowej i oryginalności wizji. Warto przeczytać, jeśli do tej pory nie było okazji.
koniec
30 sierpnia 2017

Komentarze

30 VIII 2017   12:51:29

Recenzja dobrze oddająca tekst - ale powinna być raczej oflagowana jako zawierająca spoilery. Czytelnikowi "Extensy" trochę zajmuje zrozumienie czym jest Zielony Kraj - tu jest to wyłożone wprost.

30 VIII 2017   16:24:28

Jeśli chodzi o naturę Zielonego Kraju to tylko wtedy, jeśli ktoś nie przeczytał najpierw okładkowej notki. Przy okazji - nie do końca wiem, skąd wzięło się w niej, że to miałaby być Grenlandia, a nie przypadkowa zbieżność nazw.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Cień zbrodniarza
Sebastian Chosiński

29 IX 2023

Akcja „Pensjonatu na Strandvägen” Jerzego Edigeya nie rozgrywa się w Polsce, ale dotyka spraw polskich. Polscy bohaterowie mają też luźny związek ze swoją komunistyczną ojczyzną – albo odwiedzają ją turystycznie, albo w celach biznesowych. To wszystko sprawia, że wydana w końcu lat 60. XX wieku książka łapie się do „PRL-u w kryminale”. Ostrzeżenie! Kto nie lubi spoilerów (nawet nieoczywistych), nie powinien czytać ostatniego akapitu.

więcej »

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
Wojciech Gołąbowski

24 IX 2023

Dziesiąty (jubileuszowy?) tom przygód Jakuba Wędrowycza, „Faceci w gumofilcach” Andrzeja Pilipiuka, ma lepsze i słabsze strony. Dobrze, że te lepsze zajmują więcej miejsca.

więcej »

PRL w kryminale: Polska Ludowa oczyma reportażysty
Sebastian Chosiński

22 IX 2023

„Cztery reportaże” Jerzego Edigeya to zbiór tekstów, które pierwotnie ukazały się w latach 1979-1982 w nadzwyczaj poczytnym miesięczniku Krajowej Agencji Wydawniczej „Ekspres Reporterów”. Trzy z nich – „Tajemnica Lasku Arkońskiego”, „Zbrodniczy cień przeszłości” oraz „Rzeka wódki w Wyszkowie” – to typowe opowieści kryminalne, które, gdyby tylko odpowiednio je opracować, mogłyby stać się podstawą całkiem udanych „powieści milicyjnych”.

więcej »

Polecamy

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”

Stare wspaniałe światy:

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Luty-marzec 2010
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk

Dwie połowy Dukaja
— Wojciech Gołąbowski, Eryk Remiezowicz, Janusz A. Urbanowicz

Z tego cyklu

Kto zamordował Kallego?
— Sebastian Chosiński

Czcij bliźniego swego!
— Sebastian Chosiński

Tak nieprawdopodobne, że aż przerażające
— Sebastian Chosiński

Zetrzeć uśmiech z twarzy niegodziwca
— Sebastian Chosiński

Biali i czarni – bohaterowie i kanalie
— Sebastian Chosiński

Wallander kontra komunistyczni fundamentaliści
— Sebastian Chosiński

Gliniarz po i w trakcie przejść
— Sebastian Chosiński

Eddie, Gino i Tony
— Sebastian Chosiński

Gliniarz na rowerze
— Sebastian Chosiński

Pozornie bez związku, niemal bez trupa
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż twórcy

O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz

Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek

Nanomagia i chłopięce marzenia
— Beatrycze Nowicka

Wieczność porasta rdzą
— Justyna Lech

Scena za ciasna na Lód
— Karolina „Nem” Cisowska

Człowiek przekraczający
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: Grudzień 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Z Pozycjonistami na Bubeków i Członków!
— Konrad Wągrowski

Ku chwale ojczyzny!
— Daniel Markiewicz

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.