Esensja czyta: Listopad 2013 |
Dotarłem. I nawet się zgodzę. :) Szczególnie przy Renfri. Porównanie (czyli przyrównanie) tych sytuacji toż to niemalże błąd rzeczowy.
Zacytowane zdania w moim odczuciu są kiczowate.
Co do wiedźmińskich skrupułów:
Vereena zapewne zabijała z głodu, ale przede wszystkim z zazdrości o swojego mężczyznę.
Renfri chciała się zemścić na czarodzieju, który zrujnował jej życie - rzecz słuszna i moralnie chwalebna, tylko środki trochę drastyczne.
Tymczasem w kwestii zabitych w okolicach zamku - Geralt zdaje się przypuszczał na tym etapie, że ktoś przywołał demona raz i doszło do masakry, ale to nie zniechęciło go do dalszych prób. Winowajca na koncie miał już pół setki trupów. W przypadku Vereeny Geralt znalazł tylko ślady, w przypadku Renfri chodziło o groźbę wiszącą w powietrzu, w przypadku rzezi w lesie pooglądał sobie ładny stosik wypatrosoznych trupów w tym dzieci. Jedynym znanym wiedźminowi sposobem poradzenia sobie z demonem było zabicie nosiciela, co należało uczynić czym prędzej.
Geralt z czasów opowiadań raczej nadmiernie nie wzdragał się przed zabijaniem.
Jeśli dobrze pamiętam, to w obu przypadkach istniało bezpośrednie i namacalne zagrożenie życia Geralta. Na pewno Renfri nie chciał zabijać i nawet chyba nie atakował pierwszy. W przypadku Vereeny to było albo on albo ona.
Wg mnie Geralt zawsze miał skrupuły. Szczególnie wobec nieuzbrojonych, a już na pewno wobec nie atakujących. Nawet w przypadku potworów, nie przypominam sobie, by ot tak sobie zarąbał jakiegoś, który nie stanowił bezpośredniego zagrożenia. Mogę się mylić, ale to właściwie nieistotne.
Po namyśle stwierdzam, że faktycznie, nie przypominam sobie, by zabijał nieuzbrojonych i nieatakujących oraz że wzmiankowane panie rzuciły się na niego pierwsze, choć prawdą jest też, że do dworzyszcza wrócił a w Blaviken nie pomógł Renfri w zemście ani też nie wyjechał.
Tym niemniej wydaje mi się, że sytuacja, w której znajduje się kilkadziesiąt rozszarpanych trupów a w samym środku sprawcę tego wszystkiego i wie się, że to już trzeci raz, do tego ma określone zdanie o czarodziejach a zwłaszcza tych, których eksperymenty doprowadziły do powstawania potworów i innych temu podobnych. I jeszcze facet w ręce ściskał jelita wyprute komuś. No pierwszy odruch to urąbać takiemu łeb, póki nieprzytomny...
(takem ci ja wrażliwa niewiasta - choć pamiętam sesję RPG, gdzie wieśniacy zaprzedali się demonowi, zabili i zjedli swoje żony i córki, a że demon dawał im moce praktycznie uniemożliwiające skuteczną z nimi walkę jedyny sposób na wykończenie ich to było poczekać aż zjedzą ostatnie dwie dziewczynki, pogrążą się w narkotycznym śnie zesłanym przez demona a potem ich pozabijać. Przyznam, odczuwałam pewne opory moralne ale wszystkim im gardła poderżnęliśmy we śnie, do dziś pamiętam tę sesję jako jedną z najbardziej hardkorowych)
Ale - jakkolwiek można pewnie dłużej się zastanawiać, najbardziej chodzi mi o ogólne wrażenie tego, że w "Sezonie burz" Geralt w zasadzie jest unoszony z prądem wydarzeń i przynajmniej kilka razy daje się wykorzystać bądź zwieść. Choć to już bardziej estetyczna kwestia - kto jakiego Geralta woli.
„Mapa wnętrza” to bardzo amerykańska opowieść i wychwytywanie wszystkich zawartych w niej niuansów stanowi pewien problem. Czyni to z powieści Stephena Grahama Jonesa pozycję kłopotliwą zarówno w lekturze, jak i ocenie.
więcej »Lata 70. XX wieku to zdecydowanie najlepszy okres dla Jerzego Edigeya. To w tamtej dekadzie powstały jego najwartościowsze, zachowujące atrakcyjność po dziś dzień, „powieści milicyjne”. Nie jest też chyba przypadkiem fakt, że głównym bohaterem kilku z nich jest oficer Komendy Stołecznej MO major Janusz Kaczanowski. W „Śmierci jubilera” stara się on rozwiązać sprawę, której korzenie tkwią w czasach okupacji.
więcej »Pisząc „Braci Rico”, mieszkający wówczas w Stanach Zjednoczonych belgijski pisarz Georges Simenon stworzył jedno ze swoich najwybitniejszych dzieł beletrystycznych. Opowieść o gangsterskiej rodzinie urosła w jego wykonaniu do antycznego dramatu psychologicznego, w którym rewizji poddane zostają takie pojęcia, jak honor, lojalność czy – nomen omen – braterstwo.
więcej »Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Esensja czyta: Styczeń 2014
— Joanna Kapica-Curzytek, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka
Zagraj to jeszcze raz, Jaskier
— Agnieszka Szady
Sceny z życia wiedźmina
— Konrad Wągrowski
Luty 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Katarzyna Piekarz, Konrad Wągrowski
Styczeń 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski
Grudzień 2017
— Dominika Cirocka, Joanna Kapica-Curzytek, Konrad Wągrowski
Listopad 2017
— Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Październik 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski
Wrzesień 2017
— Dominika Cirocka, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka
Sierpień 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Czerwiec 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk
Maj 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Katarzyna Piekarz
Głos miał nieprzyjemny
— Borys Jagielski
Zagraj to jeszcze raz, odtwarzaczu…
— Marcin T.P. Łuczyński
W Geisterwelcie wilki łypią inaczej
— Mieszko B. Wandowicz
Wydmuszka
— Daniel Markiewicz
Nie ma większych różnic
— Daniel Markiewicz
Zmysłowy jęk sznura
— Mieszko B. Wandowicz
Ile mistrza w rzemieślniku?
— Jędrzej Burszta
Lux cykl
— Marcin Łuczyński
Oczekiwaliśmy światła, a oto ciemność
— Tomasz Iwanicki
Szkieletów w szafie brak
— Artur Chruściel
Krótko o książkach: Grzechy indiańskich ojców
— Miłosz Cybowski
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Krótko o książkach: Ewolucja między dygresjami
— Miłosz Cybowski
Z filmu wyjęte: Życie miejskie dla ubogich
— Jarosław Loretz
W świecie pdf-ów: Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski
Z filmu wyjęte: Drama na trzy ręce
— Jarosław Loretz
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Krótko o książkach: Potwór słowiański lepszy od japońskiego
— Miłosz Cybowski
Bywało lepiej
— Miłosz Cybowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Biedni są recenzenci. Nie mogą napisać prostego "nie podobało" czy "nie lubię". Muszą to jeszcze próbować uzasadniać, wszak takie są wymogi bycia recenzentem. No to napiszę długi tekst na ten temat.
Jakoś się porobiło, że najprostszym sposobem uwalenia pozycji jest czepialstwo. Ba, w dodatku czepialstwo na różnych poziomach, wszak recenzent nie z jednej książki już natchnienie czerpał i nie może przyczepić się tylko jednego. Od razu jedziemy szeroko.
Zacznijmy w recenzji od paru cytatów, które recenzentowi nie pasują. W sumie nieważne dlaczego, nieważne, że nic szczególnego w nich nie ma, nieważne, że pasują do treści, kontekstu. Ale jak się napisze, cytuję: "Zresztą, zamieszczony na sieci początek nie przekonywał, że wspomnę taki fragment, jak choćby" to już czytelnik recenzji wie, że zacytowany fragment jest łajno warty. A jakby tego nie widział na pierwszy rzut oka to przecież zawsze może polegać na słowie recenzenta. No przecież dyskusji z takim stwierdzeniem chyba nie podejmie. Mimo, że argumentów dlaczego wskazane fragmenty są kiepskie jakoś recenzja nie zanotowała.
Innym, ważniejszym sposobem czepialstwa jest: "a dlaczego nie XXX". Przy czym pod XXX podstawiamy zachowanie bohatera, postaci któregoś planu, samej akcji. Często odpowiedzi na te pytania znajdują się w tekście recenzjowanego utworu, zwykle jednak recenzent wie lepiej, że to XXX powinno się odbyć zupełnie inaczej. Dyskwalifikacja tego fragmentu utworu recenzowanego. W sumie dlaczego orły nie zaniosły Froda do Mordoru? A nie, to już było.
Do tego koniecznie należy dorzucić parę faktów zalegających w pamięci recenzenta z wcześniejszych zdarzeń recenzowanego świata. Nie muszą być zgodne z prawdą, po co. Czemu ktoś miałby sprawdzać fakty, w końcu ma słowo recenzenta, że tak właśnie było. Co z tego, że przy Vereenie czy Renfri chodziło o coś zupełnie innego niż przy winowajcy we wiosce, w końcu nie trzeba rozumieć skrupułów bohatera jeśli się wie lepiej.
Jeszcze jedną sprawą jest zarzut, że coś się pojawia zbyt wiele razy. Zarzut bardzo częsty przez całą działalność literacką Sapkowskiego. Zwykle zbyt subiektywny, po sprawdzeniu w tekście okazuje się, że na przykład występuje dwa lub trzy razy.
Oczywiście recenzent może mieć własne zdanie, tego nie odmawiam. Jednak taka argumentacja jak w niniejszej recenzji sprowadza się do "nie podobało mi się bo nie i już".
Pozdrawiam wszystkich, którzy dotarli do końca :)