Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 września 2023
w Esensji w Esensjopedii

Peter F. Hamilton
‹Great North Road›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGreat North Road
Data wydania11 kwietnia 2013
Autor
Wydawca Pan Books
ISBN978-1447231158
Format400s. 112×178mm
Cena£ 7,99
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Cudzego nie znacie: Kobieta z przeszłością, mężczyźni po przejściach
[Peter F. Hamilton „Great North Road” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Peter F. Hamilton nie bez przyczyny nazywany jest najlepszych brytyjskim pisarzem sf, nawet jeśli ani jego ostatnia publikacja (zbiór „Manhattan in Reverse”), ani trylogia „Pustki” nie należały do rewelacyjnych. Na przeszło tysiącu stron swojej najnowszej powieści, „Great North Road”, Hamilton przenosi nas do zupełnie nowego uniwersum, tym razem bez nadmiaru transhumanizmu, ale za to z porządnym wątkiem kryminalnym.

Miłosz Cybowski

Cudzego nie znacie: Kobieta z przeszłością, mężczyźni po przejściach
[Peter F. Hamilton „Great North Road” - recenzja]

Peter F. Hamilton nie bez przyczyny nazywany jest najlepszych brytyjskim pisarzem sf, nawet jeśli ani jego ostatnia publikacja (zbiór „Manhattan in Reverse”), ani trylogia „Pustki” nie należały do rewelacyjnych. Na przeszło tysiącu stron swojej najnowszej powieści, „Great North Road”, Hamilton przenosi nas do zupełnie nowego uniwersum, tym razem bez nadmiaru transhumanizmu, ale za to z porządnym wątkiem kryminalnym.

Peter F. Hamilton
‹Great North Road›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGreat North Road
Data wydania11 kwietnia 2013
Autor
Wydawca Pan Books
ISBN978-1447231158
Format400s. 112×178mm
Cena£ 7,99
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Ostatnią większą wyprawą Petera Hamiltona w stronę space opery był cykl „Pustki”, będący luźną kontynuacją dylogii „Wspólnoty Międzyukładowej”. Jednak można było wyczuć (chociażby w tytułowym opowiadaniu zbioru „Manhattan in Reverse”), że to uniwersum się wyczerpało i najwyższa pora sięgnąć po coś nowego. Spore nadzieje rokowała nowela „Watching Trees Grow” (opublikowana oryginalnie w 2002 roku, czyli jeszcze przed „Pustką”), ale, ku mojemu zaskoczeniu, autor „Gwiazdy Pandory” zdecydował się na stworzenie jeszcze nowszej konwencji, która dotyka zgoła odmiennych tematów niż jego poprzednie książki.
W „Great North Road”, zamiast wielkiego kosmosu, dziesiątek zamieszkanych planet i podróży międzygwiezdnych, mamy do czynienia z o wiele mniejszą, by nie rzec wręcz lokalną skalą wydarzeń. Oczywiście Hamilton nie byłby sobą, gdyby nie powiązał ich z historią całej ludzkości. W efekcie mamy całkiem ciekawy, choć łatwy do przewidzenia, rozwój fabuły: od tajemniczego morderstwa w Newcastle-upon-Tyne, przez rozmaite teorie próbujące wyjaśnić, kim byli zabójca i jego ofiara, aż po wyprawę na tropikalną planetę (o której wiemy, że na pewno się wydarzy – w końcu nie bez powodu zamieszczono w książce jej mapę) i perypetie ruszających na północny kontynent badaczy. Wszystko to ładnie ze sobą powiązane, opatrzone ciekawymi retrospekcjami z przeszłości głównych bohaterów, a przy tym dające nam pole do rozlicznych spekulacji na temat podstawowego pytania: kto zabił?
Hamilton znakomicie wprowadza nas w klimat Newcastle i pierwsze kilkadziesiąt stron pozwala doskonale poczuć, że mimo XXII wieku, miasto nadal zachowało w sobie coś z czystej, dziewiętnastowiecznej „brytyjskości”. Autor w znakomity sposób potrafi przedstawić współczesne problemy społeczne w odpowiednio zmodyfikowany sposób, tworząc realną wizję świata i Anglii za sto lat. Jest w tej wizji coś z cyberpunka (podział na obszary mieszkalne oraz opuszczone slumsy, w których rządzą kryminaliści), coś ze space opery (wrota prowadzące na nowe planety, które stały się sposobem na pozbywanie się biedaków i dysydentów politycznych, a przy tym nie będące aż tak rozwiniętym biznesem jak w cyklu „Wspólnoty”), a także coś z dystopii (wysokie podatki nakładane na wszystkich obywateli, zmuszające ich do posiadania ukrytych kont, olbrzymia biurokracja i ciągła walka o polityczne wpływy). Hamilton zręcznie wprowadza kolejne smaczki związane ze swoim światem, wplatając je w główną fabułę (na początku koncentrującą się wokół śledztwa) oraz życie osobiste swoich bohaterów: detektywa Sida, jego kumpla Iana, a później także Angeli, Saula, Raviego czy Vance’a.
Z czasem, kiedy wątki śledztwa zostają zepchnięte na bok przez wielką, na poły militarną, na poły naukową, wyprawę na St. Libra, fabuła stopniowo zwalnia. Oczywiście nadal nurtuje nas to samo pytanie: kto zabił? I czy był to nieznany gatunek obcego z zasiedlonej wiele lat temu planety? Stopniowo jednak, kiedy zaczynamy poznawać przeszłość wszystkich postaci dramatu, problem zabójstwa wydaje się być drugorzędny. Choć Hamilton wykorzystuje wiele znanych wątków (choćby ten z drugiej części „Obcego”), zgrabnie je ze sobą łączy, czyniąc z wyprawy nie tyle podróż mającą na celu odkrycie prawdy, co raczej prawdziwą próbę charakterów i pretekst do przedstawienia historii Angeli Tramelo. Jak szybko odkrywamy, ma ona o wiele więcej do ukrycia niż mogło się początkowo wydawać, a i cała opowieść o jej spotkaniu z obcym kryje w sobie kilka niedopowiedzeń.
Jednak poza skomplikowanymi losami Angeli, Sida czy Saula książka ma też szerszy wymiar, w którym Hamilton wydaje się stawiać pytania o to, do jakiego stopnia kapitalizm i demokracja ma szansę przetrwać i zapewnić ludzkości bezpieczeństwo. Sposób, w jaki zaprezentowana została niewielka komuna orbitująca wokół Jowisza, z ich nieśmiertelnym przywódcą-wizjonerem stawiającym na rozwój nauki i komunistyczne idee braku rynku czy osobistej własności, wyraźnie pokazuje, po której stronie opowiada się autor. Ostatecznie przecież tajemnica nie zostaje rozwiązana ani przez Sida i jego grupę policjantów, ani przez wyprawę Vance’a na St. Libra, ale właśnie przez dysponujących zaawansowaną technologią osadników z okolic Jowisza (na marginesie, powtarza się tu jeden z wątków występujących we wspomnianym już „Watching Trees Grow”).
Mimo całego kunsztu i bogactwa „Great North Road”, Hamilton nie ustrzegł się przed kilkoma dość wyraźnymi błędami czy niedociągnięciami fabularnymi. Jednym z najbardziej bolesnych jest całe rozwiązanie fabuły. Przez prawie tysiąc stron śledzimy z zapartym tchem postępy śledztwa, dostajemy jednak mało ambitne i mało przekonujące zakończenie tego wątku. To zresztą nie pierwszy raz: zakończenie „Pustki” także pozostawiało wiele do życzenia. Tutaj Hamilton tylko potwierdza, że jeśli chodzi o konstruowanie fabuły czy tworzenie ciekawych światów zasługuje na pochwałę, jednak rozwiązywanie podjętych wątków przychodzi mu z o wiele większym trudem. Kilka epizodów przedstawionych na początku książki sugeruje nawet, że sam Hamilton nie zdołał do końca zapanować nad swoją fabułą. Owszem, to rozczarowuje, ale nie czyni książki niestrawną. Przy tak rozbudowanej powieści, z tak licznymi wątkami, niedociągnięć nie dało się uniknąć. Nie odbiera to jednak przyjemności z lektury. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejna powieść Hamiltona będzie równie dobra, a przy tym jeszcze bardziej dopracowana.
koniec
11 kwietnia 2013

Komentarze

11 IV 2013   21:35:44

Co jest z tymi pisarzami, że tak wielu z nich wierzy w te komunistyczne bajki o powszechnej równości? Historia ZSRR albo Chin nie daje im do myślenia?...

12 IV 2013   02:13:13

Hmm, utknąłem na 570 stronie (+/-) i nie mogę skończyć, chociaż przebrnąłem przez martwy punkt śledztwa. Mimo to podzielam opinię autora recenzji (oczywiście do miejsca w którym jestem, czyli zwolnienia akcji ;)).

12 IV 2013   10:11:37

Ja chciałem tylko napisać, że cieszę się, iż cykl "Cudzego nie znacie" powrócił z martwych. :)

12 IV 2013   11:11:27

Knife, myślę że to wszystko dlatego, że sf daje pole do popisu wyobraźni i możliwości wymyślenia takiego świata, w którym nie trzeba pracować, a wiara w oświeconych liderów jest niezachwiana. Zresztą, sam Hamilton nie jest konsekwentny w swojej wizji powszechnej równości.

Katatonia, teraz musisz przebrnąć przez główny wątek niby-survival horroru w dżungli;-)

Yeowe, cykl nigdy nie umarł, po prostu zawsze był uzależniony od tego, czy coś zagranicznego wpadało nam w ręce:-)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
Wojciech Gołąbowski

24 IX 2023

Dziesiąty (jubileuszowy?) tom przygód Jakuba Wędrowycza, „Faceci w gumofilcach” Andrzeja Pilipiuka, ma lepsze i słabsze strony. Dobrze, że te lepsze zajmują więcej miejsca.

więcej »

PRL w kryminale: Polska Ludowa oczyma reportażysty
Sebastian Chosiński

22 IX 2023

„Cztery reportaże” Jerzego Edigeya to zbiór tekstów, które pierwotnie ukazały się w latach 1979-1982 w nadzwyczaj poczytnym miesięczniku Krajowej Agencji Wydawniczej „Ekspres Reporterów”. Trzy z nich – „Tajemnica Lasku Arkońskiego”, „Zbrodniczy cień przeszłości” oraz „Rzeka wódki w Wyszkowie” – to typowe opowieści kryminalne, które, gdyby tylko odpowiednio je opracować, mogłyby stać się podstawą całkiem udanych „powieści milicyjnych”.

więcej »

Mała Esensja: Zadziwiające odkrycia na wyciągnięcie ręki
Marcin Mroziuk

20 IX 2023

W „Ekspedycji Elliki Tomson” tytułowa bohaterka wprawdzie nie przemierza terenów, na których wcześniej nie stanęła ludzka stopa, ale i tak przekonamy się, że jest naprawdę dociekliwą badaczką. Lektura książki Åsy Lind może uświadomić młodym czytelnikom, że czasem warto po prostu uważniej rozejrzeć się wokół siebie.

więcej »

Polecamy

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”

Stare wspaniałe światy:

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wampirze wojny
— Miłosz Cybowski

Wiedźmy wszystkich krajów
— Miłosz Cybowski

Powrót na Wyspę Księcia Edwarda
— Joanna Kapica-Curzytek

Krew ojców
— Miłosz Cybowski

Długa droga do zwycięstwa
— Miłosz Cybowski

Sukces nie jest grą przypadku
— Joanna Kapica-Curzytek

Bizantyjski przepych
— Miłosz Cybowski

Przychodzimy w pokoju, obcy bambusie
— Miłosz Cybowski

Kosmiczny grzyb w natarciu
— Miłosz Cybowski

Raz lepiej, raz gorzej
— Miłosz Cybowski

Tegoż twórcy

Fantasy z elementami sf
— Miłosz Cybowski

Wczesny Hamilton
— Miłosz Cybowski

Szable do boju, lance korpuskularne w dłoń
— Miłosz Cybowski

Kosmiczna zabawa w kryminał
— Miłosz Cybowski

Za mało cukru w cukrze
— Miłosz Cybowski

Rozwlekłe preludium
— Miłosz Cybowski

Rzeczywistość ciekawsza od snów
— Miłosz Cybowski

Deus (prawie) ex machina
— Anna Kańtoch

Opowieść powoli zmierza do końca…
— Anna Kańtoch

Z pewną dozą oryginalności
— Anna Kańtoch

Tegoż autora

W świecie pdf-ów: Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

W krainie Wojennego Młota: Sierpień 2023
— Miłosz Cybowski

W świecie pdf-ów: Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Zimnowojenne kompleksy i wojskowa utopia
— Miłosz Cybowski

Powrót na „Discovery”
— Miłosz Cybowski

Odyseja kosmiczna 2001: Pisarz i Reżyser
— Miłosz Cybowski

Mniej, ale więcej
— Miłosz Cybowski

Jak drzewiej o erpegach rozprawiano
— Miłosz Cybowski

Wojenna matematyka
— Miłosz Cybowski

W krainie Wojennego Młota: Lipiec 2023
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.