Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (11)Andreas „Zoltar” Boegner Ostatnio dużo mówi się o sztucznych inteligencjach, ich możliwościach i ograniczeniach oraz o charakterze zmian, jakie pojawienie się tego typu maszyn na świecie wywołać może lub musi. Dzisiaj przedstawię autora, który bardzo intensywnie zajął się tym tematem.
Andreas „Zoltar” BoegnerFantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (11)Ostatnio dużo mówi się o sztucznych inteligencjach, ich możliwościach i ograniczeniach oraz o charakterze zmian, jakie pojawienie się tego typu maszyn na świecie wywołać może lub musi. Dzisiaj przedstawię autora, który bardzo intensywnie zajął się tym tematem. Andreas Brandhorst (ur. 1956 w północnoniemieckim Rahden) pisał już jako dziecko. Pierwszą powieść, „Die Unterirdischen” (Podziemni), opublikował w wieku 19 lat. W tej wczesnej fazie twórczości znany był przede wszystkim jako autor noweli groszowych w serii „Terranauci”. Do pierwszych sukcesów należało przyznanie w roku 1983 Nagrody im. Kurda Lasswitza za opowiadanie „Die Planktonfischer” (Poławiacze planktonu). We współpracy z Horstem Pukallusem stworzył w tym czasie trylogię cyklu „Akasha” oraz kilka tematycznie samodzielnych powieści, na przykład „In den Städten, in den Tempeln„ (W miastach, w świątyniach), nominowaną w 1985 do Lasswitza. Przebywając w latach 1984-2013 we Włoszech, Brandhorst poświęcił się przede wszystkim tłumaczeniu dzieł pisarzy angielskojęzycznych i włoskich. Do jego dorobku należy między innymi przetłumaczenie większości powieści Terry’ego Pratchetta, ale i niektórych dzieł Iana M. Banksa, Kevina J. Andersona czy Kevina O’Donnella juniora. Dopiero w roku 2004, z pojawieniem się na rynku pierwszej powieści z nowego cyklu „Kantaki”, Brandhorst odzyskał pełną uwagę niemieckich czytelników – i tej nie utracił od tamtego czasu nigdy, pisząc zarówno powieści w stylu space opery, jak i z pogranicza science fiction i sensacji. Wprawdzie jego książki pojawiały się regularnie wśród nominacji do Lasswitza (czasami rok w rok), ale prawdziwe sukcesy Brandhorst odniósł dopiero w latach 2016-2017, gdy to powieści „Das Schiff” (Statek) i „Omni” dostały się na pierwsze miejsce na podium. Nieco wcześniej, bo w 2013, fandom docenił powieść „Das Artefakt” (Artefakt) Niemiecką Nagrodą SF, którą Brandhorst zdobył ponownie za „Statek”. W roku 2017 autor wydał thriller, który był pierwszą częścią trylogii na temat sztucznej inteligencji – chodzi o „Das Erwachen” (Przebudzenie). Okazał się on dużym sukcesem, ponieważ docenili go zarówno koledzy po fachu jak i czytelnicy; w ocenie obydwu grup „Przebudzenie” uplasowało się na bardzo dobrym, czwartym miejscu. Co spowodowało tak rzadko występujący, zgodny werdykt? Brandhorst przedstawia nam świat niedalekiej przyszłości – a dokładniej rok 2031. Świat nie stał się bynajmniej bezpieczniejszy. Od momentu ukazania się książki na rynku minęło w międzyczasie prawie sześć lat, jednak niektóre z przewidywań autora brzmią dzisiaj niepokojąco: Konflikt rosyjsko-ukraiński zakończył się (przynajmniej na razie) podziałem wschodniego sąsiada Polski na dwa twory państwowe – Wschodnią i Zachodnią Ukrainę. W Azji trwa rodzaj zimnej wojny pomiędzy Chinami i sąsiadami Państwa Środka z Indiami i Filipinami na czele. A dodatkowym elementem w politycznej układance stają się ultranowoczesne technologie, czyli komputery kwantowe, sztuczne inteligencje i cyberbronie wszelakich agencji i wywiadów. Brandhorst nie zatrzymuje się ani przez chwilę przy opisywaniu powstania sztucznych inteligencji – dla niego jest to krok oczywisty, wręcz trywialny. Krok nie pozbawiony ryzyka, jak dokumentują motta w postaci odpowiednich cytatów profesora Stephena Hawkinga czy Elona Muska. To, co autora naprawdę interesuje, to następny etap rozwoju elektronicznych jaźni: powstanie tak zwanej Maschinenintelligenz (maszynowej inteligencji), czyli zupełnie niezależnej od dobrej lub złej woli ludzi, wszechmocnej i samoświadomej sztucznej inteligencji. W ciągu zaledwie kilku dni staje się ona politycznym ”global playerem” (zwanym z angielska singletonem), z którym muszą się liczyć nawet dotychczasowe supermocarstwa. Krótko mówiąc, Brandhorst opisuje powstanie… „Skynetu”. Wiem, podstępnie podrzuciłem skojarzenie z bezdusznym komputerem, który terroryzował ludzkość przyszłości w „Terminatorze” Camerona. Singleton Brandhorsta (nazywany w książce, w zależności od protagonisty, Smiley’em lub Goliathem) działa podobnie szybko i skutecznie – ale w jego przypadku ofiary w ludziach trzeba jednak zaklasyfikować jako „collateral damage”, ponieważ ta nowo narodzona superinteligencja nie zdaje sobie sprawy z faktu, że wywołała na Ziemi chaos poprzez przejęcie prawie całej przepustowości kanałów komunikacyjnych internetu na własne potrzeby. Autor przedstawił powstanie singletona dosyć wiarygodnie: Axel Krohn, niemiecki haker i darknetowy handlarz informacjami, uwalnia przypadkowo podczas próby dostania się na serwery amerykańskiej NSA cyberbroń tej agencji o nazwie Mefisto. Dosłownie w ciągu godzin Mefisto osiąga samoświadomość poprzez ciągłą ewolucję własnego programu i przejmowanie kontroli nad milionami komputerów na całym świecie. Amerykańska cyberbroń staje się działającą zupełnie niezależnie superinteligencją, której jedynym celem jest zabezpieczenie własnego istnienia. Wywiady i agencje rządowe są już wkrótce bezsilne, a specjaliści oceniają, że do momentu przejęcia przez singletona absolutnej kontroli nad planetą pozostało zaledwie kilka dni. Ponieważ ów elektroniczny byt domaga się rozmowy z Axelem Krohnem, rozpoczyna się gorączkowy pościg za ukrywającym się hakerem. Równocześnie świat staje na krawędzi trzeciej wojny światowej, jako że Rosjanie, przekonani o celowym ataku Mefisto na ich infrastrukturę, rozpoczynają inwazję krajów nadbałtyckich. Podobnie jak w naszej rzeczywistości, podstarzały Putin z „Przebudzenia” zna tylko jedną odpowiedź na „prowokacje” Zachodu. Aby uniknąć atomowej eskalacji działań wojennych, ONZ nominuje Victorię Jorun Dahl, norweską kierowniczkę działającego w Rzymie think tanku do spraw sztucznej inteligencji, jako koordynatorkę badań nad singletonem. Działającej z wprawą na dyplomatycznym parkiecie specjalistce udaje się wprawdzie doprowadzić do zawieszenia broni pomiędzy Rosją i NATO, ale i ona potrzebuje koniec końców Axela Krohna, aby nawiązać kontakt z superinteligencją. Jak łatwo się domyśleć, to właśnie ta protagonistka doprowadzi do finałowej konfrontacji hakera z singletonem. „Przebudzenie” to fantastyka bliskiego zasięgu, która wyróżnia się silnym i solidnym osadzeniem na naukowych fundamentach. W przypadku tej książki określenie science fiction jest jak najbardziej na miejscu. Tak poważne potraktowanie przez Brandhorsta obecnego stanu wiedzy o sztucznych inteligencjach zasługuje na pełne uznanie. Do najciekawszych zagadnień, jakie poruszono w tej powieści, należy pytanie: Czy ludzkość będzie w stanie zaakceptować fakt, że sztuczny byt singletona „przejął pałeczkę” i stał się dominującą inteligencją Niebieskiego Globu? Jeśli chodzi jednak o konstrukcję fabuły, autor nie uniknął bynajmniej kilku błędów. Zgadzam się tutaj ze zdaniem Wulfa Bengscha, blogera z portalu Medienjournal, który, chwaląc „Przebudzenie” jako udany thriller, zwrócił uwagę na niepotrzebne i nużące powtórzenia, pojawiające się podczas rozmaitych rozmów między protagonistami. Do lekko groteskowych przykładów takich dialogów należy moim zdaniem scena rozmowy na temat singletona na pokładzie lecącej nad Alpami Cessny – zaledwie kilka akapitów wcześniej autor każe jednemu z pasażerów samolotu skarżyć się na bardzo głośną pracę silnika tej maszyny. A tymczasem dyskusja ma charakter akademickiej dysputy… Takiego typu potknięcia to wprawdzie drobne błędy, zwłaszcza jeśli uwzględnić objętość tomu, tym niemniej uwydatniają one, że Brandhorst jest pilnym, obdarzonym sporą imaginacją obserwatorem świata nauki, któremu jednak kreacja postaci oraz, przede wszystkim, tworzenie fascynującej, naładowanej emocjami fabuły nie przychodzi w „Przebudzeniu” łatwo. Unaocznia się to zwłaszcza w bezpośrednim porównaniu z niezwykle klimatycznymi scenami z tematycznie pokrewnej Hologramatyki Thomasa Hillenbranda. Nie znaczy to jednak, że powieść jest słaba – co to, to nie. To solidny pierwszy tom całego cyklu. Brandhorst wydał w roku 2020 drugi tom pt. „Die Eskalation” (Eskalacja), który spełnia podobną rolę, jak „Imperium kontratakuje” w sadze „Gwiezdnych wojen”: siły antagonistów konsolidują się, próbując przywrócić status quo ante. Dotychczasowym zakończeniem opowieści jest „Mars Discovery” (2021), poświęcona historii załogi tytułowego statku kosmicznego, którego komputer został już w „Przebudzeniu” opanowany przez singletona. Za pomocą tego tomu Brandhorst zajął ponownie czwarte miejsce w nominacjach do Lasswitza, powtarzając tym samym sukces sprzed kilku lat. Jak widać, kolejne odsłony całego cyklu utrzymują wysoki poziom. ![]() 9 maja 2023 |
Oto co zrecenzowaliśmy w drugiej połowie wakacji.
więcej »Czasami wyróżniane przez specjalistów książki nie mają żadnego większego oddźwięku w fandomie. Przyczyny są zapewne różne – tak, jak bardzo różne są tym razem przedstawione tytuły niemieckiej SF.
więcej »Ponad pół wieku upłynęło od książkowej premiery „Odysei kosmicznej 2001” i filmu Stanleya Kubricka o tym samym tytule. Oba są klasykami w swojej kategorii. I oba nie straciły dziś nic ze swojej jakości.
więcej »Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (17)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze (16) – przegląd prasy (wiosna – lato 2023)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (15)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze (14) – przegląd prasy (zima 2022 – wiosna 2023)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (13)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (12)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (10)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (9)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (8)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (7)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Polsko-niemiecki kalejdoskop
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Głos z krańca wszystkich marzeń
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Perry Rhodan – dezerter w kosmosie, część piąta
— Andreas „Zoltar” Boegner
Niemieckie Nagrody Science Fiction za rok 2021 przyznane
— Andreas „Zoltar” Boegner