50 najlepszych polskich powieści fantastycznychKolejny krok był oczywisty. Po „100 najlepszych polskich opowiadaniach fantastycznych” i „10 najlepszych zbiorach opowiadań” przyszedł czas na powieści. Po burzliwej dyskusji wybraliśmy jak zwykle kontrowersyjną listę 50 najlepszych polskich powieści fantastycznych.
Esensja50 najlepszych polskich powieści fantastycznychKolejny krok był oczywisty. Po „100 najlepszych polskich opowiadaniach fantastycznych” i „10 najlepszych zbiorach opowiadań” przyszedł czas na powieści. Po burzliwej dyskusji wybraliśmy jak zwykle kontrowersyjną listę 50 najlepszych polskich powieści fantastycznych. ![]() rys. M. Fitzner Oddajemy w Wasze ręce kolejny Wielki Ranking, oczywiście zdając sobie sprawę z tego, że wzbudzi mnóstwo kontrowersji, oskarżeń (jak dobrze pójdzie – także od autorów), stwierdzeń, że „wcale się nie znamy” i tym podobnych. Cóż, przywykliśmy. Po raz kolejny przypominamy, że nasz ranking nie jest oficjalną wyrocznią, a zabawą, przekrojem przez opinie oczytanego grona redaktorów „Esensji”. Przekrojem, który – jak to z przekrojami bywa – do końca nie odpowiada nikomu, ale jest spojrzeniem szerszym, pewnym kompromisem między opiniami. Tak czy inaczej, mamy nadzieję, że zamiast prowokować do rzucania na nas gromów, nasz ranking zachęci do sięgnięcia po bardziej lub mniej zapomniane pozycje i nadrobienia zaległości w polskiej fantastyce. Jednocześnie chcemy was zapewnić, że jeśli jakiejś pozycji nie ma w tym zestawieniu, to najprawdopodobniej nie dlatego, że o niej zapomnieliśmy, ale dlatego, że po prostu się nam nie spodobała w wystarczającym stopniu. Rozważaliśmy fantastykę sprzed 100 lat, sprzed 50, ale pozycji, które może i były istotne w swoich czasach, ale próbie czasu – z naszej perspektywy – się nie oparły, nie zawarliśmy w naszym zestawieniu. Podobnie miejsca nie znalazły niektóre z współczesnych „hiciorów”. Co oczywiście nie znaczy, że w naszym rankingu nie znajdziecie książek sprzed II wojny światowej i z XXI stulecia. Słów kilka o kwalifikacji. Braliśmy pod uwagę wszelkie odmiany fantastyki – SF, fantasy, grozę. Po namyśle, zdecydowaliśmy jednak z zestawienia wykluczyć literaturę dziecięcą i młodzieżową. Po pierwsze, nie potrafiliśmy jej rozsądnie porównywać z twórczością „dorosłą”, po drugie – obszernie ją omawialiśmy w „Książkach naszego dzieciństwa” i „Książkach naszej młodości”. Decydowaliśmy się również łączyć fantastyczne cykle w jedno, wychodząc z założenia, że oceniamy całości. Tu też są wyjątki. Cykle, w których każda z powieści jest tomem całkowicie odrębnym (jak np. w przypadku „Księgi Całości” Kresa) rozdzielaliśmy, cykle, w których mieliśmy do czynienia z ciągłą opowieścią (jak w „Sadze o wiedźminie” Sapkowskiego) łączyliśmy. Zawsze decydowała oczywiście nasza wewnętrzna decyzja. Na pozycji 50 umieściliśmy ex equo dwie pozycje. Oto pierwsza z nich. „Perfekcyjna niedoskonałość” to z pewnością jedna z najambitniejszych, jeśli nie najambitniejsza polska powieść SF. Jacek Dukaj kreśli świat, którego w naszej fantastyce jeszcze nie było. W XXIX stuleciu, do którego trafia dużo nam bliższy ożywieniec Adam Zamoyski z wieku XXI, nic nie wygląda tak jak dziś – a z pewnością nie ludzkość. A właściwie nie tyle ludzkość, ile ludzki intelekt, który może egzystować w oderwaniu od ciała. Phoebe (Post-Human Being – Istoty Postludzkie) są naturalnym krokiem ewolucji ludzkości w formie czystej informacji, do takiego właśnie celu zmierza główny bohater. Dukaj nie oszczędza czytelnika – wrzuca go, w swoim stylu, w sam środek swego świata, z jego odmienną konstrukcją, zasadami, mieszkańcami, a nawet gramatyką! Jest to dla odbiorcy podróż niełatwa, ale fascynująca. „Perfekcyjna niedoskonałość” to w założeniu pierwszy tom trylogii, kolejne mają opisywać Zamoyskiego na kolejnych etapach ludzkiej ewolucji, ale – podobno – mają powstać dopiero wtedy, gdy nauka osiągnie odpowiedni poziom… Do dziś oczywiście zdania między czytelnikami (także w ramach naszej redakcji) są podzielone, czy ów ambitny zamiar Dukaja został zrealizowany, czy poziom złożoności dzieła równoważy trudność przyswojenia jego filozofii, ale nie zmienia to faktu, że ewentualne kolejne tomy będą wielkimi wydarzeniami rodzimej fantastyki. Czytaj w Esensji: ![]()
Wyszukaj / Kup (‹Narrenturm›, ‹Boży bojownicy›, ‹Lux perpetua›) ex aequo Dalsza droga twórcza Andrzeja Sapkowskiego po opublikowaniu „Pani Jeziora” była wielką niewiadomą. Nie brakowało co prawda sygnałów, że autor „Wiedźmina” fantasy klasyczną zamieni na historyczną, ale jak poradzi sobie z nową scenografią, tematyką i bohaterami? Na odpowiedź trzeba było czekać ponad trzy lata a niejednoznaczna recepcja „Narrenturmu” i kolejnych tomów „Trylogii husyckiej” pokazuje, że trudno tu o osąd, który pogodziłby choćby większość czytelników. Bezdyskusyjna jest wartość pracy, jaką Sapkowski wykonał w ramach historycznego riserczu i której wyniki przekazał na kartach trylogii. Cenne było sięgnięcie po leżący odłogiem – a bardzo ciekawy – okres historyczny i (jak to u Sapkowskiego – wzbogacone współczesną perspektywą) spojrzenie na tygiel narodowy i polityczny, jakim było południe Polski i Czechy w pierwszej połowie XV wieku. Pozostał również charakterystyczny styl pisarza z Łodzi, bo ani lekkość, ani ostrość frazy nie ustępuje tej, którą mieliśmy w cyklu wiedźmińskim. Co okazało się problematyczne, to bohater i schemat fabularny, których Sapkowski użył. W liniowej powieści drogi giną niemal wszystkie aspekty nieprzeciętnego talentu narracyjnego autora, który w „Wieży Jaskółki” uwodził czytelnika znakomitymi klamrami fabularnymi i prowadzeniem opowieści w retrospekcjach, a akcja zbyt łatwo wpada w monotonię kolejnych pościgów, porwań i ucieczek oraz obowiązkowych fabularnych wypełniaczy między nimi. W AS-owym bildungsroman jest natomiast za wiele młodzieńczej naiwności (by nie rzec głupoty) Reynevana, a za mało płynącej z kolejnych doświadczeń dojrzałości, by dać satysfakcję czytelnikom, którzy chcą o bohaterze czytać, a nie analizować go jako figurę z kart tarota. Dopiero w „Lux Perpetua” łapie Sapkowski głębszy oddech, pozwala sobie na przeskoki czasowe i fabularne, zagęszcza akcję – i wtedy właśnie udaje mu się uchwycić to, czym trylogia powinna być od początku. Lekką powieścią fantastyczno-historyczną w duchu literatury płaszcza i szpady, z ciekawym tłem epoki, ale bez aspiracji do nagrody Nike. W rezultacie tych kontrowersji dostajemy cykl, którego polskiemu miłośnikowi fantastyki nie wypada nie znać, ale który w naszym rankingu ląduje ex equo na ostatniej pozycji. Czytaj w Esensji:
W 1995 roku „Pieprzony los los kataryniarza” wydawał się powieściowym otwarciem polskiej SF na współczesność. Political fiction nastawiona na diagnozę, nie satyrę, i pocyberpunkowa scenografia nie były czymś całkowicie nowym (sam Ziemkiewicz drogę do „Kataryniarza” przygotowywał opowiadaniami, zauważonymi zresztą w innym naszym rankingu), ale na rynku przez pięć lat niemal zamkniętym dla rodzimych autorów brakowało im reprezentacji w dłuższej formie. Jak niewiele z tego otwarcia wynikło, pokazuje reszta naszej pięćdziesiątki, ale tym ważniejsza staje się ta nagrodzona Zajdlem powieść, pokazująca Polskę, której już nie będzie, ale i zagrożenia, które będą zawsze. ![]()
Wyszukaj / Kup Anglia, czasy Pierwszej Wojny Światowej. Syn znanego pisarza wyrusza na front i wkrótce zostaje uznany za zaginionego. Z bólem, każdy na swój sposób, próbują sobie radzić jego ojciec, matka i młodsza siostra, dziecko w tej rodzinie najmniej kochane i zarazem kaprysem losu jedyne ocalałe. Rozgrywająca się na pograniczu snu i jawy mikropowieść napisana została z niemal poetycką wrażliwością. Dzięki niej ta niezwykle smutna historia jest też historią piękną, taką którą można czytać choćby i wyłącznie dla smakowania urody poszczególnych zdań. Można ale nie warto tak się ograniczać. Bo „Chwała ogrodów” jest również nastrojową opowieścią o miłości (nie tylko rodzicielskiej), cierpieniu, czy wreszcie o szoku, jakim pierwsza z dwu wielkich wojen była dla mężczyzn przekonanych, iż walka to przygoda, w której obowiązują dżentelmeńskie reguły. A fakt, że pisarz Rylan miał swój odpowiednik w rzeczywistym świecie sprawia, że całość robi jeszcze większe wrażenie. Czytaj w Esensji: ![]()
Wyszukaj / Kup (‹Naznaczeni błękitem› tom I i II, ‹Kamień na szczycie›, ‹Piołun i miód›) Chyba najlepszą polecanką jest parafraza wypowiedzi naszej redakcyjnej koleżanki: „»Tkacz Iluzji« powinien być oprawiony jak kołonotatnik, bo jak człowiek skończy go czytać, to zaraz chce zacząć znowu”. Ewa Białołęcka stworzyła przemyślany świat fantasy z ciekawym pomysłem na magię: nie ma ona nic wspólnego z zaklęciami, jest wrodzonym talentem w konkretnej dziedzinie – czytaniu w myślach, przekształcaniu materii, porozumiewaniu się ze zwierzętami i tak dalej. Podobnie jak w całej twórczości tej autorki, silną stroną cyklu lengorchiańskiego są sympatyczni, wiarygodnie przedstawieni bohaterowie (do których czytelnik przywiązuje się dosłownie od pierwszego zdania) oraz umiejętność płynnego przechodzenia od scen humorystycznych do całkowicie poważnych, a nawet smutnych, choć tych ostatnich jest w „Kronikach Drugiego Kręgu” niewiele: cykl wprost tryska młodzieńczą radością życia. Głównym bohaterem jest z początku Kamyk (obdarzony talentem tworzenia niezwykle realistycznych iluzji, który jednak łączy się z upośledzeniem: chłopiec jest głuchoniemy), lecz później równie ważnymi postaciami stają się inni młodzi magowie. Przeżywają przygody na archipelagu zamieszkanym przez inteligentne, futrzaste smoki, buntują się przeciwko szkolnym rygorom, a na koniec podejmują wyprawę daleko na północ, trafiając do kraju, gdzie magia budzi lęk i obrzydzenie. Miłośnicy cyklu wciąż czekają na ostatni tom… Czytaj w Esensji:
„Cylinder van Troffa” jest powieścią niezwykle istotną dla twórczości Janusza A. Zajdla, swego rodzaju punktem zwrotnym. Do tej pory autor był znany głównie z opowiadań podnoszących klasyczne wątki fantastyki naukowej (podróże kosmiczne, naukowe eksperymenty, kontakt) oraz dwóch powieści SF dla młodzieży („Lalande 21185” i „Prawo do powrotu”). „Cylinder…” tymczasem, pozostając wiernym typowym motywom, przenosi Zajdla w kierunku obserwacji społecznych, które już wkrótce zaowocują „Limes Inferior” i „Paradyzją”. W ogólnych założeniach mamy do czynienia z klasycznym SF – po wieloletniej podróży powraca na Ziemię wyprawa kosmiczna. Tu na jednego z astronautów ma czekać w „kapsule czasu” narzeczona, która decyduje się na swego rodzaju hibernację, by po stuleciach znów spotkać się z ukochanym. Tymczasem jednak Ziemia nie przypomina już tej z czasów odlotu, to świat zdegenerowany, dziwaczny, będący swego rodzaju parodią stosunków społecznych z czasów 70. PRL-u, pewnego rodzaju żartem (kpiny z „docentów”, zabawa z językiem), ale także sugestywną, ciekawą i bardzo pesymistyczną wizją przyszłości. I to owa wizja najbardziej zapada w pamięć, a nie przygodowe wątki podróży kosmicznej, czy przenosin w czasie. A tak w ogóle to „Odgwol się, dyrba, ful ci do mojego smuka, docencie, bo jak ci przygwolę takiego kopa w tufę, że fulem gwolniesz o ziemię!” Czytaj w Esensji: Dobrze się stało, że powstanie i rozwój rodzimej fantasy przebiegały w cieniu tak oryginalnych autorów jak Andrzej Sapkowski i Feliks W. Kres. I choć nie ma dyskusji, który z nich wywarł większy wpływ na polską literaturę, to i Kresowi nie można odmówić na tym polu zasług. O ile bowiem Sapkowski w swoim cyklu wiedźmińskim wyszedł poza czysty gatunek i tworzył fantasy dyskutujące z fantasy, to już Kres pozostał autorem głównego nurtu tej konwencji – ale jakże charakterystycznym! Oryginalność Kresa przejawia się w co najmniej dwóch obszarach: kreacji świata i psychologii bohaterów. Tworząc swój Szerer, Kres nie sięgnął po żadną z gotowych matryc fantasy, lecz postawił na różnorodność, kładąc jednocześnie duży nacisk na polityczny realizm. I choć magię wpisał w samą strukturę swojego świata, to jednocześnie uczynił z niej coś więcej niż kolejny rodzaj oręża. Co do psychologii – nietrudno znaleźć w książkach Kresa tropy prowadzące do filozofii Ayn Rand i trzeba przyznać, że kontakt z bohaterami, którzy w działaniu w imię „większego dobra” upatrują raczej zagrożenie niż nadzieję, jest w literaturze popularnej przeżyciem odświeżającym. „Król Bezmiarów” to pierwsza powieść w cyklu „Księga Całości” (poprzedzały ją opowiadania, ale „Północna Granica” w swojej obecnej formie ukazała się później) i od razu powieść udana, nagrodzona zresztą Zajdlem. Jest jedną z nielicznych rodzimych reprezentantek fantasy marynistycznej, po Kresowemu brutalną i wciągającą opowieścią o rywalizacji córek przywódcy piratów z szererskich Bezmiarów. Aby uświadomić sobie, jak wiele znaczy to, co robił w swoich książkach Kres, wystarczy przypomnieć sobie, że gdy pisał „Księgę Całości”, rekordy sprzedaży bił na Zachodzie Robert Jordan, a gdy George R.R. Martin zaczął w zachodnim mainstreamie fantasy „robić rewolucję” (powolną niestety) swoją „Pieśnią Lodu i Ognia”, kolejne bestsellery regularnie wydawał Terry Goodkind. I za oszczędzenie polskiej fantasy każdego potencjalnego epigona Jordana i Goodkinda należą się Kresowi co najmniej takie same brawa jak za świetne powieści i opowiadania. Czytaj w Esensji:
![]()
Wyszukaj / Kup (‹Wir pamięci›, ‹Rozpad połowiczny›, ‹Mord założycielski›) Wielka szkoda, że „Apostezjon” popadł już nieco w zapomnienie (pomimo wznowienia z lat 90.), bo z pewnością jest to jeden z cykli fantastycznych, które w najmądrzejszy, najprawdziwszy sposób opisują rozpad totalitarnego systemu i przejście do nowej epoki, która niekoniecznie musi być świetlana, ale na pewno lepsza od minionych czasów. Pod tym względem rzec można, że mało kto tak jak Wnuk-Lipiński potrafił przewidzieć upadek komunizmu i tak przekonująco to opisać. W sumie trudno się dziwić, autor jest przecież wziętym socjologiem. Wszystko to jednak nie oznacza, że „Apostezjon” to jakaś społeczna rozprawka pod płaszczykiem literatury fantastycznej. Wręcz przeciwnie – w części pierwszej cyklu, „Wirze pamięci”, najistotniejszym wątkiem nie jest ukazanie stosunków społecznych (które poznajemy jakby mimochodem), ale fantastyczno-sensacyjna akcja, związana z bohaterem, który tak stara się ustawić sprawy wokół siebie, aby zniwelować efekty wyroku odebrania pamięci i odzyskać swą tożsamość. „Rozpad połowiczny”, jak sama nazwa wskazuje, bardziej mówi już o schyłku ustroju (ale również nie bez sensacyjnego wątku), a „Mord założycielski” w sposób ambitny, kompleksowy i uczciwy traktuje o powstaniu nowego świata. Swoją drogą szkoda, że Wnuk-Lipiński przestał pisać fantastykę, bo dalsze losy Apostezjonu musiałyby być również fascynującą historią. Upadek totalitaryzmu nie jest bowiem nigdy końcem, a zawsze początkiem. Początkiem czegoś nowego, ale wcale nie oczywistego. Czytaj w Esensji:
Powieść Oramusa nieco spóźniła się na szczyt fali fantastyki socjologicznej (choć powstała w latach 1986-1988, opublikowana została w 1990), jednak obecnie, z perspektywy dwudziestu lat, nie odbiera to jej żadnych punktów. No, może dotykowy kod konspiratorów zbyt mocno kojarzy się z koalangiem. Metafory są czytelne, wręcz oczywiste – obce, jednorękie niedźwiedzie Hoam – Bracia Więksi, duszące ludzkość swą deklarowaną miłością? Spętanie ludzkiej pomysłowości przez absurdalne blokady, dosłowne związanie rąk? Legendy o renegatach, którzy gdzieś w przestrzeni walczą i próbują wrócić na ojczystą ziemię? No i nowomowa, te wszystkie „na niektórych odcinkach notuje się stałe tendencje do poprawy” czy „miasta tętnią życiem i pracą dla wspólnego dobra” – wiadomo, kto miał być tym złym. Ale to nie wszystko, co w tej powieści jest – co oczywiste, bo inaczej nie trafiłaby do naszego rankingu. „Dzień drogi do Meorii” to także wojenna powieść akcji z fenomenalnymi momentami, jak choćby lądowanie statku „Świeradów-Zdrój”, a także – jak się okazuje – rzecz nie tak odległa od późniejszego „Święta śmiechu”. A do tego bio-chipy, potwonki, Zjednoczona Flota, lemowskie neologizmy i poczucie absurdu. Pisząc tę notkę, poczułem nieodpartą chęć na ponowną lekturę. Już sam ten fakt chyba usprawiedliwia obecność „Dnia drogi…” w esensyjnym rankingu. Faktyczne pożegnanie Lema z fantastyką. Wprawdzie zerwanie z beletrystyką autor ogłosił publicznie dwa lata po premierze „Fiaska”, a po tej deklaracji ukazało się jeszcze kilka opowiadań, ale to w „Fiasku” uśmiercił jednego ze swoich sztandarowych bohaterów – Pirxa. „Fiasko” to także kolejna w dorobku Lema opowieść o kontakcie – a właściwie o jego niemożności. Wprawdzie ziemska ekspedycja porozumiewa się z mieszkańcami Kwinty (choć nie mamy co do tego pewności), ale niezrozumienie leży głębiej – podobnie jak w „Edenie” możliwość rozmowy z obcym nie oznacza zrozumienia jego kultury. Nie sposób nie zauważyć też, że ludzie są przedstawieni w niezbyt pozytywnym świetle. Z jednej strony przylatują na Kwintę nawiązać kontakt, z drugiej, aby ten kontakt wymusić, posuwają się do takich demonstracji siły jak zniszczenie księżyca. Wszystko to sprawia, że „Fiasko” jest jedną z najbardziej pesymistycznych powieści Lema, ale wciąż wartą lektury, a na pewno zapadającą w pamięć – czego dowodem jej obecność w esensyjnym rankingu. „Oberkami do końca świata” Wit Szostak porzucił znany z poprzednich książek świat Smoczogór na rzecz polskiej wsi, fantasy zamienił na coś, czemu najbliżej do realizmu magicznego, a z gatunkowym wydawnictwem rozstał się dla głównonurtowego PIW-u. Co zresztą z marketingowego punktu widzenia okazało się najpewniej zabiegiem chybionym, jeśli spojrzeć na groszowe ceny zdobiące okładki zalegających w placówkach z tanimi książkami egzemplarzy. Trzecia powieść krakowskiego pisarza nie zasłużyła na taki los. Niezwykła kompozycja współgra tu z niewesołą, ale w prosty sposób piękną treścią: kolejne akapity zapisane w rytmie oberków układają się w historię jednego z ostatnich wiejskich muzykantów; poszczególne części kończone i zaczynane są rymowanymi na ludową modłę wersami. Przy pomocy kunsztownego stylu autor snuje opowieść (wbrew żwawości oberków – raczej melancholijną i powolną) o świecie, który traci swoją odrębność i staje się zwyczajną częścią zwyczajnej rzeczywistości, a wszelkie próby wskrzeszeń skazane są jedynie na przyzywanie cieni. A szkoda, bo choć życie w muzykanckich wioskach nie wydaje się dużo lepsze od bytu współczesnych mieszczuchów, a i ludzie w nich nie doskonalsi niż ci spotykani na co dzień, to namalował Szostak obraz kultury niezwykle czarownej. Czytaj w Esensji:
|
@Achika- widać przeczytanie rankingu jest na tyle męczące, że komentarzy już nie dają rady co poniektórzy :-)
Problem w tym,że to wszystko już przeczytałem, część już dawno temu..a oprócz tego jakieś 100 razy tyle zagranicznych autorów (nie tylko fantasy, czytam też fantastykę, horrory, a przede wszystkim publikacje naukowe i popularno naukowe) no i sęk w tym,że nie mam co poczytać... proponować ... od fantasy, przez fantastykę, poezję (np Lorca) po prace z zaawansowanej fizyki kwantowej lub projektowania baz danych(to namiętnie lubię)
Żeby nie wyjść na prymitywa dodam,że czytałem też Pamiętniki Fany Hill, Biblię,Ramajane, Księgę Błękitnej Skały(buddyzm zen)oraz Ilidę i Odyseę, Boską komedię i Decamerona. Poradźcie,co jeszcze przeczytać. Nie trawię wielkoseryjnych produkcji jak Anne McCaffrey, tego się czytać nie da, za płaskie.A, proszę nie proponować Lalki, ani Nad Niemniem, to pozycje toksyczne. Jak ktoś rzuci Hłaską, to czytałem wszytko, Lema też...pomóżcie, proszę
@Paweł
Lalka - genialna powieść. A tak w ogóle to ci zazdroszczę, ja mam na liście pewnie jakieś 200 pozycji do przeczytania, głównie z historii, ale nie mam kiedy, chyba że jakiś dobry czarodziej sprawi, że doba rozciągnie się do 48 godzin...
A Dickensa masz obczajonego? Bo jak nie, to są tysiące stron do przeczytania, taka "Samotnia" nawet lepsza od Lalki ;)
@Paweł — a myślałeś o samobójstwie? Wówczas będziesz mógł czytać dzieła pochodzące z wymiaru astralnego i słuchać poezji śpiewanej z muzyką sfer w tle.
Powoli zbliżają się wakacje – co ciekawego warto spakować do waszych pleckaów i walizek?
więcej »Autor tej dylogii, zaliczanej do klasyki przedwojennej brytyjskiej science fiction, urodził się w Smethwick pod angielskim Birmingham, co czyni go rodakiem i rówieśnikiem H. G. Wellsa. Na tym podobieństwa między obu pisarzami (pozornie) się kończą.
więcej »Mamy rok 1984. We Francji Michel Platini zamienia się w żywą legendę, czego świadkami są młodzi, dwudziestoletni bohaterowie powieści, przesiadujący w edynburskich pubach i oglądający przy piwie mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Nie przypominają jeszcze ćpunów z „Trainspotting”, którzy nie chcieli wybierać niczego poza heroiną. Ale są na „dobrej” drodze.
więcej »Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Do księgarni marsz: Lipiec 2022
— Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek
Kroniki księżycowe: Zanik ducha albo „jak od pospolitości zbawić świat”
— Marcin Knyszyński
Kroniki księżycowe: Dobry zbawca to martwy zbawca
— Marcin Knyszyński
Kroniki księżycowe: Karły
— Marcin Knyszyński
Tryby historii
— Beatrycze Nowicka
Do księgarni marsz: Grudzień 2021 – marzec 2022
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek
Stulecie Stanisława Lema: O korzyściach z bycia ślimakiem (śluzem na marginesie „Głosu Pana”)
— Mieszko B. Wandowicz
Stulecie Stanisława Lema: List znad Oceanu
— Beatrycze Nowicka
Stulecie Stanisława Lema: Człowiek jako bariera ostateczna
— Marcin Knyszyński
10 naj…: 11 twarzy jesieni
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Trzecia setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów animowanych wszech czasów
— Esensja
50 najlepszych polskich filmów wszech czasów
— Esensja
50 najlepszych filmów o miłości
— Esensja
50 płyt na 50-lecie polskiego rocka
— Esensja
100 najlepszych filmów grozy wszech czasów
— Esensja
10 najlepszych polskich zbiorów opowiadań fantastycznych
— Jakub Gałka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski
Tryby historii
— Beatrycze Nowicka
Górska kraina deszczu, niepowodzeń, sępów i złych kobiet
— Beatrycze Nowicka
Gdzie uczciwość to grzech śmiertelny
— Beatrycze Nowicka
Zanikanie, czyli rzecz o „Cudzych słowach”
— Mieszko B. Wandowicz
Pod niebem Szereru
— Beatrycze Nowicka
Krótko o książkach: Esej o realizmie
— Miłosz Cybowski
O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz
Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek
O sześćdziesiąt dni za długo
— Beatrycze Nowicka
Wiedźmie kłamstwa
— Anna Nieznaj
Prezenty świąteczne 2022: Prezenty książkowe
— Esensja
Nie przegap: Luty 2022
— Esensja
Prezentownik książkowy 2021
— Esensja
10 najśmieszniejszych lub najdziwniejszych książkowych scen ze zwierzętami
— Esensja
10 naj…: 11 twarzy jesieni
— Esensja
Do księgarni marsz: Grudzień 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Listopad 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Październik 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Wrzesień 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Sierpień 2020
— Esensja
@Ola- zajrzyj na pierwszą stronę rankingu, tam jest data jego publikacji. "Pan Lodowego Ogrodu" nie został wtedy jeszcze ukończony.