10 naj…: 11 twarzy jesieniWszyscy wiemy, czym jesień się zaczyna. Ale gdy już się zacznie, jak będzie wyglądać? Co autor (płci dowolnej), to inne jej oblicze – zależnie od wieku, w którym tworzył, miejsca w czasie i przestrzeni, które było opisywane, nastroju, który chciał osiągnąć – po indywidualną wrażliwość, której nikomu z niżej przypomnianych odmówić nie sposób.
Esensja10 naj…: 11 twarzy jesieniWszyscy wiemy, czym jesień się zaczyna. Ale gdy już się zacznie, jak będzie wyglądać? Co autor (płci dowolnej), to inne jej oblicze – zależnie od wieku, w którym tworzył, miejsca w czasie i przestrzeni, które było opisywane, nastroju, który chciał osiągnąć – po indywidualną wrażliwość, której nikomu z niżej przypomnianych odmówić nie sposób. Jesień zapobiegliwa Wraz z nadejściem jesieni Włóczykij opuszcza Dolinę Muminków i przenosi się na południe. Zanim zanurzy się w całkowitej głuszy, mija domy Paszczaka, Filifionki i jeszcze paru bezimiennych osób. „W ogrodzeniu sterczały spiczaste kołki, furtka była zamknięta, ogród całkiem pusty. Sznury do rozwieszania bielizny zostały schowane, drzewo na opał zniknęło. Nie było hamaka ani mebli ogrodowych. Nic z tego uroczego nieporządku, jaki zwykle w lecie panuje wokół domu, ani grabi, ani wiadra, ani zapomnianego kapelusza czy miseczki z mlekiem dla kota, nic z tych wszystkich swojskich rzeczy, które czekają na następny dzień i czynią dom przyjaźnie otwartym i zamieszkanym. (…) Spokojne przechodzenie jesieni w zimę wcale nie jest przykrym okresem. Zabezpiecza się wtedy różne rzeczy, gromadzi się i chowa jak największą ilość zapasów. Przyjemnie jest zebrać wszystko, co się ma, możliwie najbliżej, zmagazynować swoje ciepło i myśli i skryć się w głębokiej dziurze, w samiutkim środku, tam gdzie bezpiecznie, gdzie można bronić tego, co ważne i cenne, i swoje własne. A potem niech sobie sztormy, ziąb i ciemności przychodzą, kiedy chcą.” Jesień znienacka Klimat Kanady jest taki, że jesień nadchodzi tam szybko – jeszcze przed początkiem roku szkolnego. Szczególnie, jeśli mieszka się na niewielkiej wyspie narażonej na wpływy oceanu. „Tejże nocy burza się przesiliła, zachód słońca rozpalił niebo i zerwał się jeszcze gwałtowniejszy północny wiatr – zwiastun pogody. Następnego dnia na wybrzeżu pieniły się fale i po plaży goniły się cienie czarnych chmur, deszcz jednak ustał i od czasu do czasu zza chmur wyglądało słońce. Na przemokłych polach kładło się zboże, w sadzie Kubusiów ziemia pokryta była jabłkami. Trudne do określenia zmiany oznaczały jesień.” Jesień z osobowością Brytyjski przyrodnik i pisarz w jednym ma tendencję do bardzo antropomorfizujących opisów przyrody. Na greckiej wyspie jesieni w naszym pojęciu praktycznie nie ma, jednak – jak widać – suche liście można znaleźć. „Niebo wciąż było czyste, morze niebieskie i spokojne, a słońce ciepłe. Ale w powietrzu wisiała niepewność. Złote i szkarłatne liście zalegające ziemię w wielkich zaspach szeptały między sobą i chichotały albo dokonywały próbnych biegów z punktu do punktu, tocząc się jak kolorowe pierścienie wokół drzew. Wydawało się, jakby coś ćwiczyły, do czegoś się szykowały, coś omawiały w podnieceniu szorstkimi głosami, zlatując się tłumnie wokół pni drzew. A i ptaki, zbite w niewielkie grupki, siedziały, nastroszywszy piórka, ćwierkając w zamyśleniu. Panowała atmosfera zawieszenia, jakby wielkie jakieś audytorium czekało, że kurtyna pójdzie w górę.” Jesień staropolska Tutaj opis w zupełnie innym stylu. Jeden z tych, które zwykle się pomijało, czytając szkolne lektury… „Bór był ogromny, stary — stał zbitą gęstwą w majestacie wieku i siły, drzewo przy drzewie, sama sosna prawie, a często dąb rosochaty i siwy ze starości, a czasem brzozy w białych koszulach, rozplecionymi warkoczami żółtymi, że to jesień już była. Podlejsze krze, jako leszczyna, to karłowata grabina, to osiczyna drżąca tuliły się do czerwonych, potężnych pni tak zwartych koronami i poplątanych gałęziami, że ino gdzieniegdzie przedzierało się słońce i pełzało niby złote pająki po mchach zielonych i paprociach zrudziałych.” Jesień zwierzęca Co ciekawe, chociaż książka opowiada o zwierzętach zachowujących się jak ludzie, sam opis jest o wiele mniej nacechowany osobowościami niż ten u Durrella. „Wspaniałe lato było jeszcze na pozór w pełnym rozkwicie i choć na uprawnych polach złoto zastąpiło zieleń, choć ścierniska czerwieniły się, a w lesie widniały tu i ówdzie jaskrawe, rude plamy — światło, ciepło i barwa trwały wciąż niezmienione. Żadne zwiastuny mrozu nie zapowiadały kończącego się roku. Lecz chór, który wyśpiewywał bezustannie w sadach i żywopłotach, wykruszył się i zaledwie kilku niezmordowanych wykonawców nuciło pieśń wieczorną. Wróble rozpanoszyły się znowu, a w powietrzu czuć było zmianę i wyjazdy. (…) Szczur, który zawsze śledził ruch skrzydlatych istot, zauważył, iż kierunek tego ruchu prawie codziennie skłania się bardziej ku południowi. A nawet gdy nocą leżał w łóżku, zdawało mu się, że słyszy w ciemności nad głową szelest i drganie niecierpliwych skrzydeł posłusznych niezłomnemu nakazowi.” Jesień pompatyczna Żeromski. Styl praktycznie nie do podrobienia. Chyba, że jest się poetką w wieku gimnazjalnym. „Tuż obok drogi zasłanej liśćmi taiły się baseny wody nieruchomej, ślepej i głuchej, która przyjmując w siebie poszarpane plamy firmamentu dawała jakieś kłamliwe ich odbicie, brzask srebrzący się a niepochwytny. Rysowały się tam czarne pnie i gałęzie olch nachylonych. Każdy ptak siadający dla wypoczynku strącał z nich mnóstwo liści. Chłodne oddechy jesienne niosły te zwłoki skurczone i osadzały na zawsze w cichej powierzchni. Zielona woda płaszczyzn bardziej otwartych pieściła w łonie swym gałęzie kasztanów z liśćmi tak żółtymi, że się wydawało, jakoby płynna jasna farba sączyła się z nich i w głębi odmiennej tonęła. Liście te były zwieszone, przejrzyste, delikatne, a rzucały na środek wody ruchome odblaski, które z jej barwą zlewały się w podobiznę przepysznie lśniącego brązu. W jednym miejscu słońce, znalazłszy wśród przerzedzonych liści obszerną drogę, rzuciło się w głąb wody jak wytrysk roztopionego złota o barwie zbyt trudnej dla źrenicy.” Jesień nieznana Bohaterowie najsłynniejszej powieści Ewy Białołęckiej pochodzą z kraju o klimacie mniej więcej śródziemnomorskim – na dalszym południu wręcz tropikalnym. Nic więc dziwnego, że co wrażliwszych z nich złota jesień jest w stanie oczarować. „Winograd zjadł garść bukowych orzeszków. Napełnił nimi kieszeń na zapas. Potem położył się na szeleszczącym kobiercu i patrzył w zachwyceniu na taniec spadających liści. To było to, co nazywano northlandzką złotą jesienią. Słyszał o niej, ale nawet nie wyobrażał sobie, że może być tak wspaniała. Las wydawał się bezkresną komnatą balową wyłożoną drogocennymi tkaninami. Późna jesień w Lengorchii była beznadziejną porą słot, błota i mgieł. Drzewa na południu zrzucały liście, ale robiły to raczej w najgorętszej fazie lata, dla oszczędności, na czas suszy. W dodatku każdy gatunek preferował inną porę. Na jesieni wszystkie rośliny pęczniały w deszczu jak gąbki. Listowie było przerzedzone, smętnie oklapłe, ale w ogromnej przewadze zielone. A tutaj wszystkie drzewa jednocześnie, jakby się umówiły, wykładały na pokaz wszelkie bogactwa w ekstatycznym ataku rozrzutności.” Jesień nizinna Włoscy wieśniacy z doliny Padu, zwłaszcza żyjący przed epoką asfaltowania każdej najmniejszej dróżki, późną jesienią dosłownie toną w błocie. „Nigdy nie widziano tak okropnej i zdradliwej jesieni. Jeśli nie lało jak z cebra, to siąpiło. I jeżeli jakimś cudem rankiem pokazała się słoneczna kula, to po południu opadała taka mgła, że można by ją krajać nożem. Mgła, od której było się bardziej mokrym, niż od deszczu. Ziemia była przemoknięta, grząska i wszyscy odchodzili od zmysłów, bo nie można było zasiać zboża. Bydło grzęzło na polach aż po brzuchy, traktory buksowały, bo specjalne koła z obręczami oblepiały się błotem i każde z nich robiło się ciężkie, jakby ważyło tonę.” Jesień na skraju szaleństwa W opowiadaniu „Zez” właściciel domu na uboczu, odsunąwszy się od bliskich i przyjaciół, nieustannie walczy ze swą przedziwną zdwojoną osobowością. Gdy jednak w tej walce zaczyna wygrywać, zza ściany – gdzie najwyraźniej mieści się zamurowany ongi pokój – zaczynają dobiegać niespodziewane dźwięki. W jesienny wieczór przychodzi czas finalnego zmierzenia się z tajemnicą. „Na dworze było dżdżysto, jesienna, zmokła szaruga. Wczesny zmrok snuł po wąskich, podmiejskich uliczkach szare sznury zsiadłej mgły i wsiąkał w łzawe przetaki drzew. Od rzadko porozrzucanych latarń szły żółte, gromniczne smugi i marły w napęczniałej wodą przestrzeni. Jakieś wozy mokre, oślizgłe wlokły się drogą, kłańcając łańcuchem…” Jesień militarna W barwach jesieni 1939 żółć, oranż i czerwień liści łączyły się z płomieniami ognia, a szarość i czerń ogołoconych z liści konarów – z dymami pogorzelisk i płonących wraków. „Wrzesień był suchy, nawet upalny. W ostatnie dni lata liście żółkły już i czerwieniały, a w coraz niżej świecącym słońcu srebrzyły się nitki babiego lata. Od tygodni nie spadła kropla deszczu. Leśna ściółka była sucha, a na łąkach stała wysoka, nieskoszona trawa. Trawa wyschnie i poszarzeje do końca. Nie stanie w stogach, nikt nie zwiezie jej do stodół. Pochylą ją jesienne wiatry i słoty, a pierwsze śniegi przygną do ziemi. Albo spłonie, jak na tej łące, aż do rowu melioracyjnego, gdzie płomienie musiały się zatrzymać, niewspomagane wiatrem, który przerzuciłby je nad wąską przeszkodą. Nie pomogło nawet paliwo lotnicze, spalony wrak samolotu tkwił zbyt daleko.” Jesień oniryczna Bohater opowiadania Brunona Schulza „Emeryt” chodzi do szkoły w egipskich ciemnościach, a na końcu zostaje porwany przez wichurę. „Rano panowała jeszcze o tej porze gęsta ciemność, gdy wychodziliśmy do szkoły, miasto leżało jeszcze w głuchym śnie. Posuwaliśmy się omackiem z wyciągniętymi rękami, szeleszcząc nogami w suchych liściach, które zalegały stosami ulice. Idąc trzymaliśmy się ściany domów, aby nie zabłądzić. Niespodzianie w jakiejś framudze zmacywaliśmy ręką twarz kolegi idącego z przeciwnej strony. Ileż stąd było śmiechu, zgadywać i niespodzianek. Niektórzy mieli świeczki łojowe, zapalali je i miasto zasiane było wędrówkami tych ogarków, posuwających się nisko przy ziemi drżącym zygzakiem, spotykających się i przystających, ażeby oświecić jakieś drzewo, krąg ziemi, kupę zwiędłych liści, wśród których maleństwa szukają za kasztanami. (…) Wreszcie dochodziliśmy do szkoły. Ogarki gasły, ogarniała nas ciemność, w której domacywaliśmy się naszych siedzeń w ławkach. Potem wchodził nauczyciel, zatykał świeczkę łojową do butelki i zaczynało się nudne odpytywanie słówek i deklinacji.” ![]() 22 września 2021 |
Powoli zbliżają się wakacje – co ciekawego warto spakować do waszych pleckaów i walizek?
więcej »Autor tej dylogii, zaliczanej do klasyki przedwojennej brytyjskiej science fiction, urodził się w Smethwick pod angielskim Birmingham, co czyni go rodakiem i rówieśnikiem H. G. Wellsa. Na tym podobieństwa między obu pisarzami (pozornie) się kończą.
więcej »Mamy rok 1984. We Francji Michel Platini zamienia się w żywą legendę, czego świadkami są młodzi, dwudziestoletni bohaterowie powieści, przesiadujący w edynburskich pubach i oglądający przy piwie mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Nie przypominają jeszcze ćpunów z „Trainspotting”, którzy nie chcieli wybierać niczego poza heroiną. Ale są na „dobrej” drodze.
więcej »Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
10 najśmieszniejszych lub najdziwniejszych książkowych scen ze zwierzętami
— Esensja
Przeczytaj to jeszcze raz: Próżniacze kawalerskie życie na angielskiej wsi
— Wojciech Gołąbowski
Meandry
— Beatrycze Nowicka
Do księgarni marsz: Czerwiec 2014
— Esensja
Esensja czyta: Kwiecień 2014
— Miłosz Cybowski, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka Szady
50 najlepszych polskich powieści fantastycznych
— Esensja
Przeczytaj to jeszcze raz: I kudłate, i łaciate, pręgowane i skrzydlate…
— Agnieszka Szady
Weekendowa Bezsensja: Streszczenia lektur (1)
— Agnieszka Szady
Euro 2008: Największe polskie zwycięstwa i klęski… w popkulturze
— Joanna Słupek, Konrad Wągrowski
Literackie porażki i sukcesy 2002
— Esensja
10 naj… : 10 roztańczonych kadrów
— Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 największych rozczarowań muzycznych 2021 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
30 najlepszych płyt 2021 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 naj… : Najseksowniejsze okładki z udziałem Mary Jane
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 naj...: Dzień Nauczyciela
— Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 najśmieszniejszych lub najdziwniejszych książkowych scen ze zwierzętami
— Esensja
10 naj… : Zwierzęta
— Miłosz Cybowski, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 naj...: Żółty, jesienny liść
— Miłosz Cybowski, Wojciech Gołąbowski, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 najlepszych slasherów komediowych
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 slasherów oddających hołd klasykom
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ekscentryczność, dobra zabawa i naiwność w jednym
— Agata Włodarczyk
Ten dziwny wiek XIX: Wierność skrzywdzonym
— Miłosz Cybowski
Przeczytaj to jeszcze raz: Próżniacze kawalerskie życie na angielskiej wsi
— Wojciech Gołąbowski
Rozterki magicznej dzieciarni
— Beatrycze Nowicka
Lengorchia na lato
— Beatrycze Nowicka
Przeczytaj to jeszcze raz: Przemiana fazowa
— Anna Nieznaj
Prześwietleni
— Beatrycze Nowicka
Czego oczy nie widziały
— Michał Kubalski
Listy tobie ofiarowane
— Beatrycze Nowicka
Nie tylko dla piromanów
— Miłosz Cybowski
Prezenty świąteczne 2022: Prezenty książkowe
— Esensja
Nie przegap: Luty 2022
— Esensja
Prezentownik książkowy 2021
— Esensja
Do księgarni marsz: Grudzień 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Listopad 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Październik 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Wrzesień 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Sierpień 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Lipiec 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Czerwiec 2020
— Esensja
W marcu koniecznie musimy zrobić zestaw, który nazwiemy "Siedemnaście mgnień wiosny" :-)))))