Funky Koval - alter ego TatyPaulina Kędziora, Patrycja Polch-Lizukow W tym miesiącu mija czterdzieści lat od ukazania się na łamach Fantastyki pierwszego odcinka „Funky’ego Kovala”, przez wielu uważanego za najlepszy polski komiks sf wszech czasów. Z tej okazji publikujemy wywiad z córkami Bogusława Polcha rysownika całej serii, Pauliną Kędziorą i Patrycją Polch-Lizukow.
Paulina Kędziora, Patrycja Polch-LizukowFunky Koval - alter ego TatyW tym miesiącu mija czterdzieści lat od ukazania się na łamach Fantastyki pierwszego odcinka „Funky’ego Kovala”, przez wielu uważanego za najlepszy polski komiks sf wszech czasów. Z tej okazji publikujemy wywiad z córkami Bogusława Polcha rysownika całej serii, Pauliną Kędziorą i Patrycją Polch-Lizukow. Marcin Osuch: Kiedy zdałyście sobie Panie sprawę, że praca Waszego Taty nie przypominała aktywności zawodowych przeciętnych Polaków, którzy chodzili do tzw. zakładu pracy (biura, fabryki etc.)? Patrycja Polch-Lizukow: Raczej nigdy nie zastanawiałam się nad tym w dzieciństwie. Myślę, że praca rodzica, bez względu na to, jak wygląda i gdzie się odbywa, jest dla dziecka czymś jak najbardziej naturalnym. To, że tata zajmuje się czymś raczej nietypowym, pewnie dotarło do mnie długo po skończeniu podstawówki. Paulina Kędziora: Myślę, że to dotarło do mnie, gdy poszłam do liceum. Byłam już bardziej świadoma, na czym polega praca Taty, z iloma wiąże się wyzwaniami, choćby nieubłaganymi terminami. Do tego dochodziły trudności „lokalowe”. Tata pracował w domu, więc to dom musiał przystosować się do Niego. Potrzebował skupienia, dlatego – chcąc odciąć się od domowych dźwięków – podczas pracy zakładał słuchawki i słuchał muzyki. Mieszkaliśmy w dwóch pokojach na Bródnie. Tata pracował w tak zwanym salonie, służącym jednocześnie jako jadalnia i sypialnia rodziców. Chcąc się nieco odizolować, wymyślił, że oddzieli swój stół kreślarski od reszty pokoju ławą, na której postawił araukarię. MO: Czym Waszym zdaniem były dla Bogusława komiksy, nad którymi pracował? Realizacją kolejnego graficznego kontraktu, czy też czymś więcej? Jak bardzo angażował się w tę pracę? PPL: Tata raczej nie dyskutował z nami na temat swoich zawodowych projektów. Z pewnością jednak bardzo angażował się w pracę, pamiętam, że całymi miesiącami był wieczorami zajęty i wyjęty z życia rodzinnego. U niego nic nie mogło zostać zrobione typowo, bez przemyślenia, jakiejś dodatkowej głębi, więc z pewnością proces twórczy był bardzo ważny i zabierał sporo czasu. PK: Były dla Niego całym światem. Bardzo długo dopracowywał szczegóły i często bywał niezadowolony z efektu końcowego. Dlatego znów poprawiał. W nieskończoność. Był typowym perfekcjonistą. MO: Wasza Mama dała twarz Ais z „Ekspedycji” i Brendzie z „Funky’ego Kovala”. Jaki miała stosunek do takiego „komiksowego uwiecznienia”? Pozytywny, negatywny czy może obojętny? PK: Na pewno czuła się wyróżniona, będąc muzą Taty. MO: Skoro jesteśmy przy Danie Polch, czy Wasza Mama udzielała się w jakiś sposób przy pracy nad komiksami? Czy to prawda, że niektóre z nich kolorowała? PPL: Tak, w głowie utkwiły mi obrazy obojga rodziców pracujących w skupieniu, każde nad swoją częścią planszy. Mama „robiła kolor” do wybranych plansz, tak określał to tata. Niestety żadne dokładniejsze szczegóły nie utkwiły mi w pamięci, poza tym, że nagle pokój rodziców stał się jednym wielkim warsztatem pracy plastycznej, z całym ogromnym stołem zajętym licznymi flamastrami, farbami i całą resztą akcesoriów. MO: Jednym, być może jedynym, komiksem autorstwa Bogusława Polcha, który nie jest bliżej znany polskim odbiorcom to „Tomek Grot”. Czy są szanse na polską edycję tej serii? PPL: Szanse są. Trzymamy kciuki, aby w końcu ujrzał on światło dzienne. Konrad Wągrowski: Skąd pan Bogusław czerpał inspiracje wizualne do swych wizji przyszłości z komiksów SF? Z filmów, może książek? Jakich? PPL: To są dość stare dzieje, jeszcze sprzed czasów, gdy mogłam zanotować to w pamięci. Ale z późniejszych czasów pamiętam, że tata był ogromnym fanem filmów z serii „Obcy” – tak wielkim, że dostałam zgodę na zaznajomienie się z nimi na długo przed minimalnym dozwolonym wiekiem do ich obejrzenia. Poza tym w domu cały regał był wypełniony książkami w różnych językach dotyczącymi broni, pojazdów, historii, przeróżnymi encyklopediami, nad którymi ślęczał tata. To z pewnością też z nich dowiadywał się mnóstwa ciekawostek, którymi potrafił nas raczyć w chwilach wolnych od pracy. PK: Tata znajdował inspiracje właściwie wszędzie. Uwielbiał i bardzo cenił Lema. Podczas oglądania filmów SF często włączał stop-klatkę, chcąc bliżej przyjrzeć się szczegółom. Poza tym wycinał z gazet mnóstwo zdjęć, zbierał magazyny. Wszystko mogło się przydać. KW: Czy wiedzą Panie, czy ojciec jakoś szczególnie przygotowywał się do prac nad serią „Bogowie z kosmosu"? Czy zapoznawał się z teoriami Daenikena? Czy oglądał miejsca (przynajmniej na jakichś fotografiach) związane z rzekomymi odwiedzinami kosmitów? PK: Niestety, nic o tym nie wiemy, ale znając Tatę, zapewne czytał na ten temat wszystko, co wpadło Mu w ręce. KW: Czy podczas prac nad „Bogami z kosmosu” polska ekipa miała wolną rękę w tworzeniu scenariusza i grafik, czy też może były jakieś wymagania ze strony niemieckiego wydawcy? PK: Polska ekipa miała wolną rękę. KW: Jak w latach 80. wyglądał odzew czytelniczy w sprawie „Funky′ego Kovala"? Czy było dużo kontaktów od czytelników? Jak wyglądała wówczas popularność i rozpoznawalność ojca? PK: Zachowało się kilka przemiłych listów od Fanów. Co do rozpoznawalności Taty w latach 80., byłyśmy wtedy za małe, żeby to pamiętać. KW: Który swój komiks ojciec uważał za najważniejszy? PPL: Z pewnością „Funky Koval”. PK: Nie ma żadnych wątpliwości. „Funky Koval”. Alter ego Taty. KW: Wiadomo o perfekcjonizmie ojca przy rysowaniu „Funkyego Kovala”, o niesamowitej szczegółowości rysunku. Czy ojciec był usatysfakcjonowany tym komiksem czy coś jeszcze pragnąłby udoskonalać? PK: Myślę, że dał z siebie wszystko przy tworzeniu tego komiksu. KW: Wiadomo, że kilku postaciom w „Funky’m Kovalu” Bogusław Polch nadał twarze znajomych, w tym współautorów – Macieja Parowskiego i Jacka Rodka. Czy są może jakieś inne postacie, z którymi postąpił podobnie? PK: Uważny czytelnik wypatrzy w komiksie kilku ówczesnych polityków czy duchownych. MO: Niedawno pojawiła się na rynku książka biograficzna poświęcona Waszemu tacie „Polch. Kowal od komiksów” autorstwa Daniela Koziarskiego i Wojciecha Obremskiego. Zakładam, że autorzy korzystali z Waszej pomocy. Jak oceniacie końcowy efekt? PPL: Kilka dni temu otrzymałam egzemplarz książki – nie mogę się doczekać, gdy do niej usiądę. To niezwykłe uczucie trzymać w rękach biografię taty, to z pewnością spełnione marzenie. Pomysł z pocztówkami, okładka i tytuł – jestem pod wielkim wrażeniem. Teraz pozostaje ją przeczytać i być może zobaczyć tatę z innej perspektywy? PK: Jesteśmy bardzo wdzięczne Panu Danielowi Koziarskiemu i Panu Wojciechowi Obremskiemu oraz Wydawnictwu Novae Res za podjęcie tego wyzwania. Współpraca z biografami Taty była przyjemnością. Lektura książki jeszcze przede mną, ale to, że powstała, jest wzruszające. Myślę, że czytelnicy się nie zawiodą. Książka zawiera mnóstwo zdjęć, ciekawostek i wspomnień osób, które znały Tatę. Nie mogę się doczekać, aż zacznę ją czytać… ![]() 18 listopada 2022 Zdjęcia pochodzą z rodzinnego archiwum Pauliny Kędziory i Patrycji Polch-Lizukow. |
Rozmowa o komiksach i nie tylko, przeprowadzona przez Marcina Osucha i Konrada Wągrowskiego ze Zbigniewem Kasprzakiem. Spotkanie z artystą odbyło się na jesieni zeszłego roku dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.
więcej »Malin Falch, autorka komiksu „Światła północy”, była już zmęczona. To był jej kolejny wywiad tego dnia, a za chwilę miała udać się na panel dyskusyjny. Do tego przed chwilą wzięła udział w wymagającej sesji zdjęciowej, po której ja bym zamordował kolejną osobę z mediów, która by coś ode mnie chciała. Tym większy szacunek, że na moje pytania odpowiadała cierpliwie i rzeczowo.
więcej »Rozmawiamy z Maciejem Kurem, scenarzystą „Emilki Sza”, „Nowych przygód Kajka i Kokosza” oraz… „Delisiów”.
więcej »Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński
Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński
Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński
Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński
Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński
Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński
Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński
To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński
Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński
Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński