Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 października 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXIX

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Chris Brunner, Mike Carey, Steve Dillon, Marcelo Frusin, Leonardo Manco
‹Hellblazer. Mike Carey #2›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHellblazer. Mike Carey #2
Scenariusz
Data wydania12 kwietnia 2023
RysunkiSteve Dillon, Leonardo Manco, Chris Brunner, Marcelo Frusin
PrzekładJacek Żuławnik
Wydawca Egmont
CyklHellblazer, Hellblazer. Mike Carey
ISBN9788328161436
Format440s. 170x260 mm
Cena179,99
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Inwazja prosto z piekła
[Chris Brunner, Mike Carey, Steve Dillon, Marcelo Frusin, Leonardo Manco „Hellblazer. Mike Carey #2” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
John Constantine gości u nas z bardzo dużą regularnością. W tym roku przybędzie dwa razy – pierwsza wizyta właśnie trwa. W kwietniu Egmont wydał drugi zbiorczy tom „Hellblazera” z czasów Mike’a Careya i zgodnie z przewidywaniami jest to jeden z najlepszych komiksów tego miesiąca. A John ma znów przechlapane.

Marcin Knyszyński

Inwazja prosto z piekła
[Chris Brunner, Mike Carey, Steve Dillon, Marcelo Frusin, Leonardo Manco „Hellblazer. Mike Carey #2” - recenzja]

John Constantine gości u nas z bardzo dużą regularnością. W tym roku przybędzie dwa razy – pierwsza wizyta właśnie trwa. W kwietniu Egmont wydał drugi zbiorczy tom „Hellblazera” z czasów Mike’a Careya i zgodnie z przewidywaniami jest to jeden z najlepszych komiksów tego miesiąca. A John ma znów przechlapane.

Chris Brunner, Mike Carey, Steve Dillon, Marcelo Frusin, Leonardo Manco
‹Hellblazer. Mike Carey #2›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHellblazer. Mike Carey #2
Scenariusz
Data wydania12 kwietnia 2023
RysunkiSteve Dillon, Leonardo Manco, Chris Brunner, Marcelo Frusin
PrzekładJacek Żuławnik
Wydawca Egmont
CyklHellblazer, Hellblazer. Mike Carey
ISBN9788328161436
Format440s. 170x260 mm
Cena179,99
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Pomysł Careya na „Hellblazera” był dość prosty. Autor zmienił na stanowisku scenarzysty Briana Azzarello, którego komiksy Egmont wydał w cyklu jako pierwsze. Po mocno osadzonych na ziemi i realistycznych fabułach autora „100 naboi” przyszła pora na piekielny horror i fantastykę pełną gębą. John wrócił do Anglii po amerykańskiej włóczędze i od razu wpadł w kłopoty. W poprzednim tomie odkrył pewne rodzinne sekrety, dowiedział się, że jego siostrzenica Gemma para się magią i poznał niejaką Angie Spatchcock, młodą kelnerkę, która ruszyła z nim na wojnę z demonami. A tak właściwie do wojny dojdzie dopiero teraz, w drugim tomie – zapowiedź nadciągającej apokalipsy otrzymaliśmy pod koniec pierwszego.
John Constantine musi zebrać wszystkich znanych sobie londyńskich magów i okultystów, aby przekazać im przerażające wiadomości. Otwierająca omawiany dziś album historia „Patrząc w dal” to prawdziwe trzęsienie ziemi – nie zdradzę zbyt wiele, ale wiedzieć musicie, że dawno z tak wielkim zagrożeniem nasz świat nie miał do czynienia. John Constantine, angielscy magowie i okultyści, a nawet Potwór z bagien – wszyscy stawić muszą czoła „Bestii”. Pojawiają się nawet taki stali bywalcy „magicznego zakątka uniwersum DC” jak Phantom Stranger i Lucyfer, ale nie kwapią się do pomocy. Gwiazda Zaranna mówi wręcz, że nie zaangażuje się w ratowanie świata, bo „to nie jego świat”. Mamy rok 2003 – rewelacyjnego i niezwykle popularnego „Lucyfera” pisze wówczas właśnie Mike Carey i ma na niego inne plany, więc nie będzie go angażował w jakieś „hellblazerowe” zadymy, choćby na szali położono nawet losy całego świata.
Drugi tom „Hellblazera” Careya zawiera siedemnaście odcinków – od 189 do 205. Zbliżamy się powoli do jubileuszowego dwusetnego zeszytu i autor scenariusza przygotował z tej okazji dla naszego bohatera nie lada atrakcje. Czyli amnezję. Po dramatycznych wydarzeniach „Patrząc w dal” John nie wie kim jest, skąd jest, dokąd zmierza i po co. Brzmi to w sumie jak dylematy większości skonfliktowanych ze światem bohaterów popkultury, ale w przypadku Constantine’a ma to dosłowne znaczenie. I ma to również niebagatelne znaczenie dla czytelnika – to jest tak, jakby każdy z nas znalazł się nagle w mrocznym londyńskim zaułku, nie wiedząc jak ma na imię i będąc zmuszonym odpierać ataki jakichś mrocznych sił. A Carey nie jest zbyt delikatnym i subtelnym kreatorem otaczającej rzeczywistości – chyba każdy, postawiony na miejscu Johna, osunąłby się w szaleństwo. Ale on nie może, jest głównym bohaterem komiksu, musi trzymać fason.
„Hellblazer” numer 200 z listopada 2004 roku stawia fundamenty pod zupełnie nowy rozdział w życiu Johna Constantine’a. Rozpoczyna się on ostatnimi odcinkami omawianego dziś albumu, czyli historią uznawaną za jedną z najlepszych „ery Careya” – „Powodami do radości”. Pewne trzy istoty (nie powiem kim są, lepiej sprawdzić to samemu) postanowiły zrujnować życie Johna i zniszczyć/zabić wszystko/wszystkich na czym/kim mu zależy. Między innymi dwie kobiety odgrywające ostatnio ważne role w jego życiu – wspominane już Gemmę i Angie. Ale one sroce spod ogona nie wypadły i potrafią o siebie zadbać – końcówka komiksu zapowiada niesamowite rzeczy w nadchodzącym i zamykającym run Careya tomie trzecim. Run naznaczony estetyką, sposobem narracji i fabułami mającymi bardzo dużo wspólnego ze starszym o ponad dekadę i uznawanym za najlepszy w historii „Hellblazera” runem Gartha Ennisa, a także z bardzo krótkim okresem, w którym serię tę prowadził Warren Ellis.
Krótko pisząc – demony, piekło, okultyzm, horror, mnóstwo magii i dziwaczności. Carey wziął od Ennisa piekielną mitologię, mroczne rytuały a od Ennisa brutalny horror, cielesność i grozę tak bardzo bezpośrednią i realistyczną, że wywołującą prawdziwe ciarki na plecach. Ale są też elementy z „Sandmana” Neila Gaimana – specyficzna oniryczność i wszechobecna „dziwność” otaczającego nas świata. „Hellblazer” Careya miał być już z założenia makabryczny i przerażający – i taki właśnie jest bez dwóch zdań. Nieco inny niż równolegle pisany „Lucyfer”, bardziej „przyziemny”, z bohaterami umocowanymi w naszych zwykłych, codziennych realiach – a nie gdzieś w niebiosach, czy innych wymiarach. John Constantine to bardzo ludzki bohater, a ten dotknięty amnezją wręcz wyjątkowo. Zazwyczaj niejednoznaczny moralnie, cyniczny, cwany – odarty z tych cech przez połowę tomu funkcjonuje jak podręcznikowy przypadek „fish-out-of-water”. Czyli tak jakbyśmy funkcjonowali my na jego miejscu.
Era Careya jest moim zdaniem najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła się „Hellblazerowi” po Ennisie. Nie bez znaczenia jest także dobór rysowników. Marcelo Frusin, znany z poprzednich albumów, ma charakterystyczny, kreskówkowy, brutalny i nieco groteskowy styl. Drugim znaczącym artystą tego tomu (są jeszcze Steve Dillon i Chris Brunner, ale pojawiają się tu tylko symbolicznie) jest Leonardo Manco – raczej mało znany w Polsce. I to jest mój faworyt. Jego rysunki są – naprawdę – ciężkie, mroczne, chropowate, dosadne i brutalnie realistyczne. To jest „Hellblazer” z wysokiej półki, a kończący run Careya tom trzeci jest podobno najlepszy.
koniec
17 maja 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Czarować każdy może
Maciej Jasiński

3 X 2023

Ostatnimi czasy wydawnictwo Egmont zaprezentowało polskim czytelnikom kilka komiksów przenoszących Disneyowskich bohaterów do różnych alternatywnych światów. Wśród nich są np. „Miki i zaginiony ocean” czy „Miki i Kraina Pradawnych”. Teraz w albumie „Czarodzieje i ich dzieje” popularne postacie trafiają do świata fantasy pełnego magii, smoków i oczywiście – czarodziejów.

więcej »

Gdy szukasz własnej drogi
Wojciech Gołąbowski

2 X 2023

Czy podpada pod „religijny” komiks rozpoczynający się od wyjścia z kościoła zbuntowanego bierzmowańca, którego kapela śpiewa o apostazji? A może „Fos-Zoe” jest tylko biografią pewnego otrutego księdza?

więcej »

Tajfun powraca, by dać łupnia
Maciej Jasiński

1 X 2023

„Tajfun” to obok „Binio Billa” moja ulubiona seria, jaką czytałem w „Świecie Młodych”. Bardzo lubiłem klimaty science fiction, a połączenie tego z sensacją i elementami kung-fu tworzyło mieszankę, która zawładnęła moim dziecięcym umysłem. To nie były dopieszczone scenariuszowo i graficznie komiksy jak „Yans” czy „Thorgal”. Ale miały w sobie to coś, co elektryzowało kilkadziesiąt lat temu. Widać było w tym wszystkim wielką radość tworzenia. Czułem podświadomie, że Tadeusz Raczkiewicz świetnie (...)

więcej »

Polecamy

Nowe status quo

Niekoniecznie jasno pisane:

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

W dół, do Piekła
— Marcin Knyszyński

Okultysta z sąsiedztwa
— Andrzej Goryl

Powrót z martwych
— Marcin Knyszyński

„John Smith”. Aha.
— Marcin Knyszyński

Po bandzie
— Marcin Knyszyński

„MAX” ale na wesoło
— Marcin Knyszyński

Zwycięzców nikt nie sądzi
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Powrót do domu
— Marcin Knyszyński

Demon na tronie z czaszek
— Marcin Knyszyński

Okres przejściowy
— Marcin Knyszyński

Tegoż autora

W dół, do Piekła
— Marcin Knyszyński

Sporo obietnic
— Marcin Knyszyński

Heist comic
— Marcin Knyszyński

Cztery osobowości są, ale piątej klepki brak
— Marcin Knyszyński

Herosi z lamusa
— Marcin Knyszyński

Rzeczywistość to kwestia języka
— Marcin Knyszyński

Cisza przed burzą
— Marcin Knyszyński

Za gęsto
— Marcin Knyszyński

Indiana Catalano
— Marcin Knyszyński

Niewidzialny wróg
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.