Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 marca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Shannon Denton, Joe Kelly, Stan Lee, Walter McDaniel, Ed McGuinness, John Romita Jr., Pete Woods
‹Deadpool - Classic #3›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDeadpool - Classic #3
Scenariusz
Data wydania8 listopada 2017
RysunkiEd McGuinness, John Romita Jr., Pete Woods, Shannon Denton, Walter McDaniel
PrzekładOskar Rogowski
Wydawca Egmont
CyklDeadpool - Classic, Deadpool
ISBN9788328118584
Format276s. 170x260 mm
Cena79,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Wariactwo jakieś
[Shannon Denton, Joe Kelly, Stan Lee, Walter McDaniel, Ed McGuinness, John Romita Jr., Pete Woods „Deadpool - Classic #3” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Trzeci tom „Deadpool Classic” powinni czytać tyko ci zaznajomieni z dwoma poprzednimi. Jestem wręcz przekonany, że w podobnym tonie będę mógł rozpocząć recenzję każdego kolejnego albumu – tak bardzo charakterystyczny i wymagający czytelniczej świadomości jest to komiks.

Marcin Knyszyński

Wariactwo jakieś
[Shannon Denton, Joe Kelly, Stan Lee, Walter McDaniel, Ed McGuinness, John Romita Jr., Pete Woods „Deadpool - Classic #3” - recenzja]

Trzeci tom „Deadpool Classic” powinni czytać tyko ci zaznajomieni z dwoma poprzednimi. Jestem wręcz przekonany, że w podobnym tonie będę mógł rozpocząć recenzję każdego kolejnego albumu – tak bardzo charakterystyczny i wymagający czytelniczej świadomości jest to komiks.

Shannon Denton, Joe Kelly, Stan Lee, Walter McDaniel, Ed McGuinness, John Romita Jr., Pete Woods
‹Deadpool - Classic #3›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDeadpool - Classic #3
Scenariusz
Data wydania8 listopada 2017
RysunkiEd McGuinness, John Romita Jr., Pete Woods, Shannon Denton, Walter McDaniel
PrzekładOskar Rogowski
Wydawca Egmont
CyklDeadpool - Classic, Deadpool
ISBN9788328118584
Format276s. 170x260 mm
Cena79,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Deadpool ponownie przekracza wszelkie granice – znając jego możliwości, wiemy przede wszystkim JAK należy czytać komiksy z jego udziałem. Trzeci tom klasycznych przygód Wade’a Wilsona zbiera odcinki od dziewiątego do siedemnastego – wydane między październikiem 1997 i czerwcem 1998 roku. Wszystkie napisał oczywiście ten autor, któremu przypisuje się (słusznie) wyniesienie postaci Deadpoola z pozycji drugoligowego, nieznanego szerszej publiczności „bohatera” uniwersum Marvela (cudzysłów obowiązkowy) na miejsce przynależne najbardziej rozpoznawanym i popularnym herosom. Odcinki zawarte w omawianym albumie kontynuują bezpośrednio wydarzenia tomu poprzedniego – już w pierwszym zeszycie Wade Wilson ociera się o śmierć. Schwytany w śmiertelną pułapkę przez łotra noszącego pseudonim Deathtrap (serio!), musi milczeć, aby przeżyć. Co robi? Paple jak najęty, wszak niepohamowany zalew sucharowej „nawijki” to jego znak rozpoznawczy. Taki trochę marny ten dziewiąty odcinek – na szczęście dwa kolejne są rewelacyjne.
Deadpool zabiera Ślepą Al (o której nic nie pisałem przy okazji dwóch poprzednich tomów, ale teraz to zmienię dość zdecydowanie) do oceanarium. Niech no wyprostuje stare kości – uwięziona w „Deadchacie” oraz pozostająca w niezrozumiałym i lekko niepokojącym „związku” z Deadpoolem starsza pani musi w końcu zaczerpnąć powietrza. Wycieczka staje się przyczynkiem do kolejnych psychicznych tortur, jakie Deadpool serwuje swojej ofierze – szybko jednak przerywa je atak absurdalnej i skrajnie idiotycznej grupy superludzi-popłuczyn po „Avengersach”, mieniących się teraz „Piorunochronami”. Wiecie, że Deadpool ma bajeranckie sprzęty, takie jak osobisty teleport i jakąś maszynkę do „hologramowego” podszywania się pod dowolną postać z uniwersum Marvela? No więc nieuważne zastosowanie tychże gadżetów w praktyce spowodowało niepożądany skok w czasie Deadpoola i Al – lądują oboje w roku 1967, a tak właściwie w czterdziestym siódmym odcinku „The Amazing Spider-Man” autorstwa Stana Lee i Johna Romity (Seniora).
Ależ to jest rewelacyjny pomysł! Joe Kelly opowiedział tę klasyczną historię na nowo umieszczając Deadpoola i Ślepą Al w nowych rolach. Oryginalne kadry Romity, przeładowane gadulstwem Stana Lee (absolutna dominacja tekstu nad warstwą graficzną była w Srebrnej Erze czymś całkowicie normalnym) zostały skorygowane – miejsce Petera Parkera, młodego nerda z przedmieść Nowego Jorku, zajął nasz mimowolny podróżnik w czasie a rolę cioci May zaczęła odgrywać (również mimowolnie) Ślepa Al! Deadpool walczy nie tylko o powrót do swoich czasów – poruszając się po oryginalnych kadrach Romity, próbuje namówić odmłodzoną wersję Weasela (swojego kumpla z „teraźniejszości”) na naprawienie jego sprzętu teleportacyjnego i pojedynkuje się z Kravenem Myśliwym, zupełnie tak samo jak Spider-Man w pierwowzorze. Taka ciekawostka – uniwersum Marvela wzbogaciło się o nowy element własnego multiwersum, Ziemię-9712, twór powstały tylko dlatego, że Deadpool i Ślepa Al wpadli w dziurę w czasie. Przezabawna jest to opowieść, którą możemy porównać z oryginałem zamieszczonym na samym końcu albumu – kąśliwe uwagi Deadpoola na temat „tej rudej idiotki” Mary Jane podrygującej nagle w tańcu ni gruszki ni z pietruszki albo prążkowanej fryzury Osbornów, to jest samo złoto!
No ale do końca tomu jeszcze sześć odcinków. Gdy już udało się wyprostować czasowe anomalie, Deadpool musi stawić w końcu czoła kolesiowi, który zagiął na niego parol już sporo wcześniej – T-Ray wyzywa naszego najemnika na ostateczny pojedynek. W całą tę awanturę wplątuje się niejaka Zoe Culloden z firmy „Landau, Luckman i Lake” – znamy ją dobrze z „Deadpoola” numer -1 (minus jeden), o którym wspominałem przy okazji recenzji tomu drugiego. Spółka ta, czyli dziwny „międzygalaktyczny holding”, widzi w Deadpoolu przyszłego zbawcę całego świata, nowe wcielenie Mitry (diabli wiedzą, co to tak naprawdę oznacza) – i zrobi wszystko, aby Deadpool potraktował tę przepowiednię poważnie. A do tego mamy jeszcze konfrontację z Bullseyem (łotrem znanym o wiele lepiej z komiksów o Daredevilu lub Punisherze) oraz nowego superdrania o ksywie Ajax.
Oprócz typowo sensacyno-przygodowo-rozwałkowych motywów znajdziemy w trzecim „klasycznym Deadpoolu” trochę pokręconej psychologii. Wade Wilson zaczyna zastanawiać się, czy jest łotrem czy bohaterem. Nadal kocha się w Siryn, córce Banshee, członkini ówczesnego X-Force – ale trudna jest to relacja, bo nasz bohater nie potrafi wyjść z roli komiksowego, papierowego cudaka gadającego od rzeczy na każdej stronie i wszystko psuje. Takim go wymyślił Joe Kelly, taką postacią Deadpool jest i będzie – po prostu.
Nie będzie bohaterem – powracająca do fabuły, znana z poprzedniego tomu Typhoid Mary bardzo dosadnie mu to uświadamia. Sam Deadpool zresztą odkrywa przed czytelnikiem swoje pokręcone i bardzo niepokojące oblicze, poprzez relację z wspominaną już Ślepą Al i własnym kumplem Weaselem. Nadal nie wiemy, kim jest starsza pani, którą Deadpool więzi w „Deadchacie” i okazyjnie zamyka ją w pokoju tortur – ale widzimy, że jest w tym wątku coś bardzo nie tak, coś bardzo „creepy”. Ślepa Al cierpi na niewytłumaczalny syndrom sztokholmski i podejrzanie łatwo akceptuje reguły chorej gry, w jaką wciąga ją główny bohater. A Weasel? Koleś dorobił się nowej biografii poprzez gościnne, „wklejane” występy w „The Amazing Spider-Man” numer 47 i odegra zapewne znaczącą rolę w kolejnych odcinkach.
„Deadpool Classic” w wydaniu Joego Kelly’ego przywodzi na myśl przygody Lobo z DC lub Maski z Dark Horse – nie jest to co prawda aż tak umowna i przegięta fabuła, ale dużo jej nie brakuje. Świadomość „istnienia w komiksie” daje o sobie znać w przypadku parodii komiksu Stana Lee i Johna Romity – a z kolei czytelnicza świadomość całkowitej umowności tego pomysłu pozwala na naprawdę radosną analizę tego, czym różni się komiks superbohaterski końca lat sześćdziesiątych od komiksu superbohaterskiego końca lat dziewięćdziesiątych. Deadpool nie ma litości dla archaizmów fabularnych, narracyjnych i graficznych tamtego okresu, ale czuje, że w roku dwutysięcznym dwudziestym siódmym sam może być obiektem takich samych, niewybrednych żartów. W sumie już teraz, na cztery lata przed terminem, możemy się z niego ponabijać.
O graficznej stronie trzeciego tomu nie napiszę zbyt wiele. Ed McGuinness i Shannon Denton rysują w bardzo podobny, uproszczony i kreskówkowy sposób pierwszą połowę tomu. Na chwilę (całkiem sporą, bo przeróbka „The Amazing Spider-Man” liczy sobie aż sześćdziesiąt cztery strony) oddają pola Peterowi Woodsowi znakomicie naśladującemu styl Johna Romity Seniora. A drugą połowę albumu ilustruje mój osobisty faworyt – Walter McDaniel. Szalony, bardzo szczegółowy, zmierzający nieco w stronę realizmu, ale nadal mocno przesadzony styl McDaniela pasuje do serii idealnie. Czwarty tom już czeka na lekturę – trzeci skończył się tak, że trzeba ją kontynuować w miarę szybko. Wariactwo jakieś.
koniec
30 stycznia 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nierówno pod skalpem
Marcin Knyszyński

23 III 2023

Rene Goscinny i Albert Uderzo to „Asteriks” – wiadomo. Zanim jednak dwaj przyjaciele stworzyli postać dzielnego Gala, napisali i narysowali kilka innych mniej znanych komiksów. Poznajmy ich pierwszego bohatera, dzielnego Indianina Umpa-pę.

więcej »

Krótko o komiksach: Coś tu nie wyszło
Dagmara Trembicka-Brzozowska

22 III 2023

Tak jak „Bękarty” dały nadzieję na lekką poprawę, tak „Łzy Hel” przywracają „Thorgala. Młodzieńcze lata” do poziomu serii jedynie odcinającej kupony. A szkoda.

więcej »

Myślenie życzeniowe
Miłosz Cybowski

21 III 2023

Gdyby B. Dave Walters, scenarzysta „Zaćmionego życzenia”, poświęcił równie wiele czasu na zbudowanie spójnej fabuły, co Tess Fowler na rysowanie rudych loków jednej z bohaterek, być może mielibyśmy do czynienia z komiksem wartym uwagi.

więcej »

Polecamy

Kurde blaszka!

Niekoniecznie jasno pisane:

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Samotni wśród bliskich
— Marcin Knyszyński

Gdy zło zwycięża…
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Kryzys tożsamości
— Marcin Knyszyński

Chcę postępować właściwie!
— Marcin Knyszyński

Co jest doktorku?
— Marcin Knyszyński

Nadchodzą mroczne czasy
— Marcin Knyszyński

Zanim przyszło TM‑Semic
— Marcin Knyszyński

Komiks na przeczekanie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Krótko o komiksach: Mutanci niepotrzebni
— Andrzej Goryl

Poznajmy ich jeszcze raz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Forpoczta kinowego uniwersum
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Trzecia liga
— Andrzej Goryl

Tegoż autora

Nierówno pod skalpem
— Marcin Knyszyński

Dużo kobiet!
— Marcin Knyszyński

Fantastyka w sepii
— Marcin Knyszyński

Za dużo bohaterów
— Marcin Knyszyński

Na początku był gotyk
— Marcin Knyszyński

W dół, do ziemi
— Marcin Knyszyński

To nie są rzymskie wakacje
— Marcin Knyszyński

Jak wyjść z twarzą
— Marcin Knyszyński

Kryzys tożsamości
— Marcin Knyszyński

Wszędzie i nigdzie
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.