Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 września 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXIX

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Leo
‹Ocaleni. Anomalie kwantowe›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOcaleni. Anomalie kwantowe
Scenariusz
Data wydania24 sierpnia 2022
RysunkiLeo
PrzekładWojciech Birek
Wydawca Egmont
ISBN9788328155244
Format252s. 216x285mm
Cena149,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Leo constans
[Leo „Ocaleni. Anomalie kwantowe” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Luiz Eduardo de Oliveira, brazylijski twórca komiksowy, znany lepiej jako „Leo”, znowu w akcji! Wyciąga ołówki oraz arkusze papieru i pisze/rysuje nowy komiks. Niby nowy, a jednak stary – Leo od pierwszych stron już nawet nie sugeruje, lecz mówi otwarcie, że przeczytamy komiks, który już czytaliśmy i to przynajmniej kilkakrotnie. No tak, typowy Leo.

Marcin Knyszyński

Leo constans
[Leo „Ocaleni. Anomalie kwantowe” - recenzja]

Luiz Eduardo de Oliveira, brazylijski twórca komiksowy, znany lepiej jako „Leo”, znowu w akcji! Wyciąga ołówki oraz arkusze papieru i pisze/rysuje nowy komiks. Niby nowy, a jednak stary – Leo od pierwszych stron już nawet nie sugeruje, lecz mówi otwarcie, że przeczytamy komiks, który już czytaliśmy i to przynajmniej kilkakrotnie. No tak, typowy Leo.

Leo
‹Ocaleni. Anomalie kwantowe›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOcaleni. Anomalie kwantowe
Scenariusz
Data wydania24 sierpnia 2022
RysunkiLeo
PrzekładWojciech Birek
Wydawca Egmont
ISBN9788328155244
Format252s. 216x285mm
Cena149,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Najpierw był „Aldebaran”, potem „Betelgeza” i na końcu „Antares”. Przygody nieziemsko seksownej, odważnej i zdecydowanej Kim Keller, pisane niemal jak od sztancy, przenosiły nas w odległe systemy gwiezdne, gdzie lądowaliśmy w dzikiej dżungli na obcej planecie (choć tak właściwie to była brazylijska Amazonia jak z obrazka). Tam walczyliśmy o przetrwanie, gapiliśmy się na roznegliżowane ciała kobiecych bohaterek (głównie Kim) i spotykaliśmy dziwne, przeczące zdrowemu rozsądkowi okazy fauny i flory. Teraz ruszamy na bezimienną planetę – jeśli ktoś się łudził, że Leo wymyśli cokolwiek innego niż wcześniej, to grubo się pomylił. Ale w sumie, jeśli czytał poprzednie trzy komiksy, to łudzić się nie mógł – Leo to Leo.
„Ocaleni. Anomalie kwantowe” to pięcioczęściowa opowieść o rozbitkach, którzy przetrwali katastrofę statku „Tycho Brahe” wiozącego dwa i pół tysiąca kolonistów na Aldebarana. Leo wpadł na nowy (no proszę!) pomysł – w niektórych obszarach kosmosu występuje coś, co naukowcy nazywają „anomaliami kwantowymi”. Gdy statek lecący z prędkością nadświetlną znajdzie się z zasięgu anomalii, może dojść do katastrofy. Dwanaścioro młodych ludzi w szczelnie zamkniętym lądowniku budzi się już po katastrofie na powierzchni planety porośniętej gęstą i wilgotną dżunglą. W kosmosie Leo, każdy obcy glob to Amazonia – tak po prostu jest, pogódź się z tym czytelniku i nie marudź. Narrator Alex Muniz i garstka jego przyjaciół zaczynają walczyć o przetrwanie na obcej planecie. Żyje tu kilka innych gatunków rozumnych istot – na szczególną uwagę zasługują Holoranie, humanoidy przypominające ziemskie kotowate. A więc ruszamy na przygodę, na której już byliśmy nie raz – niby science fiction, a tak naprawdę nieco infantylna przygodówka, której akcja mogłaby się toczyć na północno wschodnim wybrzeżu Ameryki Południowej.
Omawiany dziś komiks zawiera wszystkie cechy twórczości Leo – nie ma tu nic więcej ani mniej. Obok Alexa Muniza na główną bohaterkę komiksu wyrasta Manon Servoz, jedyna osoba w grupie, która potrafi strzelać. Reszta bohaterów, w tym narrator, to dziecinna zgraja (dosłownie i w przenośni, co czego jeszcze dojdziemy), kłócąca się bez przerwy i podejmująca idiotyczne decyzje. Niekonsekwentni, niezdarni, zachowujący się jak na planie filmowym, a nie w obliczu prawdziwego zagrożenia – ich reakcje są nadmiernie histeryczne i paradoksalnie (a może i nie) całkowicie niewiarygodne. Już od samego początku Leo wciska mocno wątki seksualne i erotyczne – nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił. Ledwo doszliśmy do szóstej strony, a tu Alex ma już wielką chętkę na „ładniutką” Manon, ale „trzyma się ona z Maxem, więc nie ma szczęścia”. Pal licho nieznana planeta, niepewność co do tego, czy da się oddychać po wyjściu z lądownika – „Ach, Manon… Nawet tak zestresowany i wystraszony nie mogłem odmówić sobie fantazjowania o krągłościach jej ciała, ani podziwiania spokojnej urody jej twarzy”. Ech…
W niemal każdej recenzji komiksu Leo chwalę jego umiejętność rysunku przyrody, fauny, flory, krajobrazu – nawet zupełnie odrealnionego i dziwacznego. Kadry są dopracowane, pełne szczegółów, rewelacyjne – pierwsza klasa. Ale Leo nigdy nie umiał i nie nauczy się już rysować ludzi – i o tym też przy okazji jego komiksów wspominam. I to jest niestety irytujące, na to już przymykać oka się nie da. Wszyscy wyglądają jak bliźniacy z różnymi perukami na głowie i w dodatku z dziwnym paraliżem mięśniowym, bo mają bardzo ograniczoną mimikę i zestaw ruchów. I tak, jak jestem już zupełnie przyzwyczajony do pewnych fabularnych „standardów” Leo i jego skrajnie infantylnego podejścia do większości chyba zagadnień damsko-męskich, tak jego rysowania ludzi przeboleć nie potrafię. Tutaj negatywnie zaskoczyła mnie jeszcze jedna rzecz – przez cały pierwszy odcinek mamy wrażenie, że cała ta zgraja rozbitków ma (z małymi wyjątkami) po dwadzieścia kilka, może nawet trzydzieści lat. No tak wyglądają. A tu nagle, w trakcie lektury okazuje się, że to nastolatki – dobijające co prawda powoli do dwudziestki, ale jednak. A dwoje czy troje dwunastolatków wygląda w sumie tak samo jak reszta, tyle że są niżsi – niczym innym się nie różnią. Ech…
Może się wydawać, że tylko narzekam i narzekam. Nie, raczej ostrzegam. Wiedziałem doskonale, z czym będę miał do czynienia siadając do lektury – ja od Leo już niczego nie wymagam. I wbrew pozorom czytało mi się to zupełnie dobrze – Leo jest constans, jest jak jest i tak już będzie zawsze. Ale brak wiedzy o tym fakcie i nieznajomość wcześniejszych komiksów wpędzić może w konsternację. Dlatego czasem warto czytać recenzje – nawet po to, aby po lekturze komiksu, powiedzieć recenzentowi, że głupoty pisze. Może tak jest, kto wie?
koniec
6 września 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koty z Ursusa
Marcin Osuch

27 IX 2023

Amerykanie mają swojego Garfielda, Brytyjczycy Kota Simona, Belgowie po prostu Kota (Le Chat). U nas dotychczas była na temat koci raczej posucha, ale na szczęście w tej kwestii nastąpiła zmiana, a to za sprawą Tomasza Niewiadomskiego.

więcej »

Starość im nie grozi
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

26 IX 2023

Świat Akwilonu wciąż się rozwija. Pomału poznajemy jego mroczne tajemnice. Chociażby związane z okrucieństwem krasnoludów, którzy zrobią wszystko, by strzec swoich kosztowności. O tym opowiada „Ordo z Bractwa Monety”, drugi tom podserii „Krasnoludy”.

więcej »

W dół, do Piekła
Marcin Knyszyński

25 IX 2023

Dziś kończymy przygodę z „Hellblazerem” autorstwa Mike’a Careya. Potężny cliffhanger, kończący poprzedni tom, zapowiedział mocny finał runu i jak można było się spodziewać, obietnica została dotrzymana. John Constantine schodzi do samego piekła, aby wyrównać rachunki z czyhającymi na jego życie demonami. Dzień jak co dzień.

więcej »

Polecamy

Nowe status quo

Niekoniecznie jasno pisane:

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Leo do kwadratu
— Marcin Knyszyński

Brak umiaru szkodzi
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Jeszcze bardziej typowy Leo
— Marcin Knyszyński

Typowy Leo
— Marcin Knyszyński

Krótko o komiksach: Nagich piersi dla młodzieży ciąg dalszy
— Marcin Osuch

Safari z dinozaurami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Esensja czyta dymki: Wrzesień 2016
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch

Esensja czyta dymki: Reaktywacja
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski

Komiksowy mini-Avatar
— Marcin Osuch

Esensja czyta dymki: Lato 2009
— Jakub Gałka, Marcin Osuch, Mateusz Osuch, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

W dół, do Piekła
— Marcin Knyszyński

Sporo obietnic
— Marcin Knyszyński

Heist comic
— Marcin Knyszyński

Cztery osobowości są, ale piątej klepki brak
— Marcin Knyszyński

Herosi z lamusa
— Marcin Knyszyński

Rzeczywistość to kwestia języka
— Marcin Knyszyński

Cisza przed burzą
— Marcin Knyszyński

Za gęsto
— Marcin Knyszyński

Indiana Catalano
— Marcin Knyszyński

Niewidzialny wróg
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.