Często określano go mianem ostatniego żołnierza wojny obronnej z Niemcami (i Sowietami) oraz jednocześnie pierwszym partyzantem drugiej wojny światowej. Od października 1939 do końca kwietnia 1940 roku walczył zaciekle z nazistami, wymykając się zastawianym na niego pułapkom. Przylgnął do niego przydomek „der tolle Major”. Teraz Henryk Dobrzański – pseudonim Hubal – stał się bohaterem komiksu wydanego przez łódzki IPN.
Historia w obrazkach: Ułańska fantazja, krnąbrny charakter
[Tomasz Kleszcz, Bartłomiej Kluska „Major Hubal” - recenzja]
Często określano go mianem ostatniego żołnierza wojny obronnej z Niemcami (i Sowietami) oraz jednocześnie pierwszym partyzantem drugiej wojny światowej. Od października 1939 do końca kwietnia 1940 roku walczył zaciekle z nazistami, wymykając się zastawianym na niego pułapkom. Przylgnął do niego przydomek „der tolle Major”. Teraz Henryk Dobrzański – pseudonim Hubal – stał się bohaterem komiksu wydanego przez łódzki IPN.
Tomasz Kleszcz, Bartłomiej Kluska
‹Major Hubal›
W świadomości starszego pokolenia Polaków, pamiętających jeszcze czasy Polski Ludowej, postać majora Henryka Dobrzańskiego po wsze czasy związana będzie z dwoma dziełami artystycznymi: reportażem Melchiora Wańkowicza „Hubalczycy” (po raz pierwszy wydanym w kraju w wersji rozszerzonej pod koniec lat 50. ubiegłego wieku) oraz późniejszym o czternaście lat kinowym
dramatem Bohdana Poręby (1973), w którym tytułową rolę brawurowo zagrał Ryszard Filipski. Oczywiście o „Hubalu” napisano znacznie więcej (ukazywały się opracowania stricte historyczne, jak i wspomnienia jego byłych żołnierzy), nakręcono także niejeden film dokumentalny, a jednak to właśnie Wańkowicz oraz – w jeszcze większym stopniu – duet Poręba / Filipski ukształtowali sposób, w jaki wyobrażamy sobie tę postać. Wydany w tym roku przez łódzki oddział Instytutu Pamięci Narodowej komiks Bartłomieja Kluski (scenariusz) i Tomasza Kleszcza (rysunki) nic tu nie zmienia, ponieważ fabularnie można go w zasadzie uznać za… streszczenie filmu.
Doktor Kluska to zawodowy historyk, pracownik Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Łodzi, mający na koncie między innymi publikacje na temat początków informatyki w PRL-u oraz wydaną w serii „Bohaterowie Niepodległej” broszurę „Ksiądz Ignacy Jan Skorupka” (1920). Tomasz Kleszcz, któremu z kolei powierzono graficzne zilustrowanie opowieści o „Hubalu”, to doświadczony rysownik, wcześniej nie stroniący od komiksów z pogranicza historii i fantasy („
Rycerz Ciernistego Krzewu”, „
Żelazo i Kamień”). Tym razem nie musiał zagrzebywać się aż tak głęboko w przeszłość, dzięki czemu miał do dyspozycji dużo więcej ikonograficznych materiałów poglądowych (chociażby archiwalne zdjęcia postaci i miejsc związanych z fabułą) – pewnie więc dlatego poradził sobie znacznie lepiej. Inna sprawa, że od publikacji „Żelaza i Kamienia” minęło kilka lat, co również mogło mieć istotny wpływ na poprawę warsztatu artysty.
„Major Hubal” dzieli się na dwie części: pierwsza, objętościowo przeważająca, to komiks, druga – to aneksy zawierające artykuł Bartłomieja Kluski „Jedna jest tylko przysięga”, w którym autor rozwija wątki obecne w opowieści rysunkowej, oraz krótkie notki biograficzne najważniejszych „Hubalczyków” (w sumie dziesięciorga, w tym między innymi kapelana oddziału księdza Ludwika Muchy, kapitana Józefa Grabińskiego – „Pomiana”, kapitana Macieja Kalenkiewicza – „Kotwicza”, podchorążego Henryka Ossowskiego – „Dołęgi” oraz łączniczki Marianny Cel – „Tereski”). Z naszego punktu widzenia ważniejsza jest część rysunkowa. To trzydzieści trzy plansze, na których opowiedziano o wojennej odysei dowodzonego przez majora Dobrzańskiego Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego, która trwała siedem miesięcy – od początku października (względnie końca września) 1939 do 30 kwietnia 1940 roku, czyli dnia śmierci „Hubala” w czasie potyczki pod Anielinem.
Dobrzański nie miał łatwego charakteru; w czasie służby wojskowej w okresie międzywojennym zdarzało mu się prowokować konflikty, w efekcie czego krótko przed niemiecką agresją został przeniesiony w stan spoczynku. Był świetnym ułanem – żołnierzem, którego żywiołem była wojna (stąd wiele odznaczeń za zasługi w czasie walk legionowych, obrony Lwowa przed Ukraińcami czy wojny polsko-bolszewickiej), ale w czasach pokoju trudno mu było dostosować się do panujących reguł. Jego krnąbrny charakter stał się także fundamentem legendy, jaka otoczyła go już po śmierci. To przecież z tego powodu sprzeciwił się swemu dowódcy w 110 Rezerwowym Pułku Ułanów, pułkownikowi Jerzemu Dąmbrowskiemu – „Łupaszce”, i mimo jego rozkazu rozwiązującego oddział (po okupionych dużymi stratami walkach z Armią Czerwoną w Puszczy Augustowskiej), postanowił kontynuować walkę. Podjął decyzję o marszu w kierunku Warszawy, a kiedy stolica poddała się – na Kielecczyznę, gdzie chciał walczyć dalej, nie zdejmując mundurów.
Kto oglądał „
Hubala” Poręby (a film w ostatnich latach często pokazywany jest na różnych kanałach telewizji publicznej), ten bez trudu rozpozna w komiksie konkretne sceny i postaci. Może z jednym wyjątkiem. W obrazie sprzed prawie półwiecza pojawia się kapelan oddziału (grany przez zmarłego niedawno Zygmunta Malanowicza), w komiksie – poza notką biograficzną – nie ma go wcale. Są za to i kapitan „Kotwicz” (w przyszłości jeden z cichociemnych, który zginął latem 1944 roku w czasie walk z Sowietami na Grodzieńszczyźnie), i kapitan „Pomian”, i „Tereska”… Pojawiają się także sekwencje obrazujące permanentną niesubordynację majora Dobrzańskiego wobec przełożonych: począwszy od odmowy wykonania rozkazu Dąmbrowskiego (o czym było wcześniej), poprzez niepodporządkowanie się nakazowi przywiezionemu przez pułkownika „Milera”, czyli Leopolda Okulickiego (ówczesnego komendanta okręgu łódzkiego Związku Walki Zbrojnej), po wulgarną listowną odpowiedź udzieloną pułkownikowi „Grabicy”, to jest Stefanowi Roweckiego-Grotowi, komendantowi ZWZ.
Autor scenariusza nie ukrywa także tego, jak negatywne skutki dla okolicznej ludności cywilnej miała działalność oddziału „Hubala” – pacyfikacje wsi, masowe rozstrzeliwania, w sumie ponad siedemset ofiar. To – swoją drogą – dobry punkt wyjścia do głębszej dyskusji na temat postępowania Dobrzańskiego i odpowiedzialności za podejmowane przez niego decyzje. Na lekcjach historii i języka polskiego w latach 80. ubiegłego wieku, a więc jeszcze przed upadkiem PRL-u, zastanawialiśmy się w liceum, jak ocenić obrońców Westerplatte i dowódcę składnicy, majora Henryka Sucharskiego – czy przejawili „bohaterstwo”, czy też „bohaterszczyznę”. Sądzę, że „Hubal” dużo bardziej nadawałby się jako pretekst do podobnej dyskusji. Graficznie komiks broni się nieźle. Tomasz Kleszcz należycie odrobił temat, przygotowując się do zilustrowania scenariusza Kluski. Jego grafiki są realistyczne i wyraziste, choć niekiedy brakuje im jednak dynamiki. Największe wrażenie robią całostronicowe plansze, na których pierwszoplanową postacią zawsze jest major Dobrzański.

Tych ludzi zabili Niemcy i oni są odpowiedzialni za swoje bestialskie czyny.
Ktoś tu dał się urobić wieloletniej antypolskiej pedagogice.