Trzeci z cyklu komiksów objaśniających dzieje średniowiecza w wykonaniu duetu Zaremba/Similak, nosi nieco mylny tytuł "Zakon" - co sugeruje, że głównym bohaterem będzie rycerski Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, znany nam bliżej jako Krzyżacy.
Tomasz Nowak
Pod czarnym krzyżem
[Zygmunt Similak, Robert Zaręba „Zakon” - recenzja]
Trzeci z cyklu komiksów objaśniających dzieje średniowiecza w wykonaniu duetu Zaremba/Similak, nosi nieco mylny tytuł "Zakon" - co sugeruje, że głównym bohaterem będzie rycerski Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, znany nam bliżej jako Krzyżacy.
Zygmunt Similak, Robert Zaręba
‹Zakon›
Owszem, jego losy, aż do pełnego osadzenia państwa zakonnego w Prusach, stanowią trzon tej opowieści, ale w równym stopniu jest to historia ostatniego etapu wojen krzyżowych toczonych nie tylko o Ziemię Świętą, ale również o północno-wschodnie rubieże Europy.
Cała opowieść zaczyna się od niepozornych zdarzeń, jakie legły u korzeni powstania Krzyżaków. Otóż garstka kupców z Lubeki i Bremy, czując się krzyżowcami gorszej kategorii, zaniedbywanymi przez dbające bardziej o swych pobratymców zakony francuskie, powołała w Akce do istnienia skromne bractwo szpitalne. Przez następne sto lat, dzięki sprzyjającym okolicznościom i przebiegłej dyplomacji, ale również za sprawą matactw i zwykłej brutalności, będzie ono rosnąć w siłę. W końcu stanie się zakonem mogącym równać się z Templariuszami i Joannitami.
Autorzy śledzą burzliwe losy jego poszczególnych gałęzi ze szczególnym naciskiem na Ziemię Świętą, posiadłości w Transylwanii oraz w Prusach i sąsiednich, stopniowo podbijanych krainach. Całość kończy wycofanie Krzyżaków z Ziemi Świętej i Europy. W poczuciu zagrożenia, świadomi, że mogą podzielić los Templariuszy, rezygnują oni z dalszego poszerzania wpływów i stawiają na konsolidację sił w ramach własnego państwa w Prusach. Zainstalują się tam tak skutecznie, że będą dominować przez ponad wiek, sięgając podbojami i wpływami aż po Zatokę Fińską. Dalej na Wschód pójść nie zdołają, zatrzymani przez osnutego legendą Aleksandra Newskiego.
Konsekwentnie utrzymywana przez autorów formuła "biblii pauperum" koncentruje się wokół dat i zdarzeń historycznych. Te, rozgrywając się w wielu miejscach, nasiąknięte są do bólu imionami i nazwiskami rozmaitych notabli. Owszem, pojawia się trochę fragmentów fabularyzowanych, które stanowią oddech, ale szkoda, że jest ich tak mało.
Sporo jest natomiast wycieczek w bok od historii Krzyżaków. Chodzi choćby o ogólne dzieje innych zakonów rycerskich i ich marny koniec. Na ich tle Niemcy mogą uchodzić za tryumfatorów. Jako, że czas jest zbieżny, na kartach "Zakonu" pojawiają się również powtórzenia faktów prezentowanych już w tomie "Saladyn" i "Ryszard Lwie Serce".
Najciekawiej wypadają fragmenty poświęcone ostatnim krucjatom w Ziemi Świętej, często traktowanym pobocznie oraz krucjatom północnym, jeszcze słabiej rozpoznanym. Krzyżacy jak najbardziej we wszystkich tych wydarzeniach uczestniczyli, ale nie oglądamy ich tylko i wyłącznie z zakonnej perspektywy, przez co pewne niuanse ulatują bezpowrotnie.
Graficznie brak tu zaskoczeń. Cieszy obecność kolorów, co zdecydowanie umila lekturę ilustracji. Styl Zygmunta Similaka jest charakterystyczny, wyrobiony i nie ma szans, aby uległ zmianie. Z pewnością nie każdemu, zwłaszcza wielbicielom fotorealizmu, do gustu przypadnie, ale nie taki jest jego cel. Zastrzeżenia budzić może wrażenie, iż pewne części komiksu powstawały w większym pośpiechu od pozostałych - niektóre partie rysunków, zwłaszcza postaci ludzkich i zwierzęcych, nabrały cech karykatury.
Czytając ten tom, jako kolejny już o pograniczu świata chrześcijańskiego, trudno nie zauważyć, iż w oczach autorów na jego dzieje składa się wyłącznie cykl podbojów, wojen i grabieży. Konsekwentnie redukują sferę ducha – poniekąd słusznie, gdyż stanowiła ona często wyłącznie pretekst do wszczęcia rozróby – ale czy naprawdę postrzegają tę historię wyłącznie jako nieustanną rzeź albo cyniczną grę o bogactwo, wpływy i władzę? Dobrze chociaż, że z czasem pojęli, że w takich wojnach nie ma stron fajnych czy fajniejszych.
Cieszy fakt, że autorzy zrezygnowali z rozbudowanych przypisów, a opisy w ramkach obdarzyli długością umiarkowaną. Wspomaga to niewątpliwie aspekt edukacyjny komiksu. Jednakże chcąc zachować chronologię, zmuszają czytelnika do przeskoków z miejsca na miejsce, co lekturze za bardzo nie służy. Przeciwnie, konieczność zorientowania się w odmiennych ze strony na stronę realiach innej części Europy, stanowi spore intelektualne wyzwanie dla kogoś mniej rozeznanego w wydarzeniach rozgrywających się w świecie Zachodu w XI i XII wieku.
"Zakon" na pewno pozostawia w pamięci ślad. Niektórych doedukuje, innych zachęci do dalszych poszukiwań. Sceptyków, do przekazywanych treści i formy graficznej raczej nie przekona. Niemniej, za sam projekt i włożoną weń pracę autorom należy się pokłon. Wszak nie każdy tak ambitny komiksowy projekt w naszym kraju skazany jest na dokończenie. Im się udało. Finis coronat opus…
Jako zamknięcie krucjatowej trylogii "Zakon" wypada godnie. Jako komiks o dziejach Krzyżaków pozostawia niedosyt. Podobnie zresztą jako obraz średniowiecznej Europy, która myśli wyłącznie o bitce i władzy. Zdradza natomiast wyraźną formalną ewolucję w kierunku przystępniejszych, krótszych tekstów i dłuższych fragmentów fabularyzowanych. Oko cieszą barwy rysunków. Zwłaszcza one, nawiązujące stylem do średniowiecznej tradycji "Biblii pauperum" nie wszystkim przypadną do gustu. Warto się jednak przełamać, bo opowieść ta, jako podpałka do rozpalenia żądzy głębszej wiedzy o krucjatach i Krzyżakach, sprawdza się nieźle.
Plusy:
- zgrabne podsumowanie tematu krucjat
- ewolucja formy tekstu ku mniej hermetycznym i bardziej wyważonym
- przyjazne, kolorowe grafiki, stylizowane na obrazy średniowieczne
Minusy:
- historia Krzyżaków jedynie jako pretekst do pokazania końcowej epoki krucjat
- chronologiczna narracja, zmuszająca do przeskoków pomiędzy osobami, miejscami i wydarzeniami
- obraz średniowiecza zredukowany do walki o władzę
