Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Clarence Weatherspoon
‹Josephine #2: Tchnienie Czarnego Lądu #2›

Tchnienie Czarnego Lądu #2
EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTchnienie Czarnego Lądu #2
Scenariusz
Data wydaniapaździernik 2005
RysunkiClarence Weatherspoon
Wydawca Mandragora
CyklJosephine
ISBN-1083-89398-75-7
Format88s. 170×260mm; oprawa miękka
Cena19,90
Gatunekgroza / horror, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Tchnienie Czarnego Lądu #2

Dokąd jedzie ten tramwaj?
[Clarence Weatherspoon „Josephine #2: Tchnienie Czarnego Lądu #2” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Zaskoczyć, jak wiadomo, można czytelnika na co najmniej dwa sposoby. I dwa zeszyty „Josephine” wyczerpały obie możliwości. Po rewelacyjnej jedynce przyszła rozczarowująca dwójka. Pytanie tylko – kto zawinił?

Artur Długosz

Dokąd jedzie ten tramwaj?
[Clarence Weatherspoon „Josephine #2: Tchnienie Czarnego Lądu #2” - recenzja]

Zaskoczyć, jak wiadomo, można czytelnika na co najmniej dwa sposoby. I dwa zeszyty „Josephine” wyczerpały obie możliwości. Po rewelacyjnej jedynce przyszła rozczarowująca dwójka. Pytanie tylko – kto zawinił?

Clarence Weatherspoon
‹Josephine #2: Tchnienie Czarnego Lądu #2›

Tchnienie Czarnego Lądu #2
EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTchnienie Czarnego Lądu #2
Scenariusz
Data wydaniapaździernik 2005
RysunkiClarence Weatherspoon
Wydawca Mandragora
CyklJosephine
ISBN-1083-89398-75-7
Format88s. 170×260mm; oprawa miękka
Cena19,90
Gatunekgroza / horror, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Tchnienie Czarnego Lądu #2
Nie kryłem swojego entuzjazmu dla pierwszego zeszytu „Josephine” o intrygującym tytule „Tchnienie Czarnego Lądu”. Chwaliłem niemal wszystko, co się dało, niczym sowicie opłacony najemnik. I co gorsza, robiłem to z głębi serca, święcie przekonany, że oto nadchodzi renesans polskiego komiksu przygodowego. Co więcej, dostępnego w atrakcyjnej, zeszytowej formie dającej nadzieję na nie sporadyczne, ale stosunkowe częste odcinki. Cóż, przysłowia są jednak mądrością narodów i pozostaje mi bić się w pierś w pokorze za przedwczesne pochwały.
Przypomnijmy, że „Tchnienie Czarnego Lądu #1” ukazało się w 2003 roku z charakterystycznym znakiem na okładce jednoznacznie sugerującym pierwszy odcinek nowej zeszytówki. Dokończenie historii ukazało się podczas ostatniego łódzkiego festiwalu komiksowego, a więc przyszło nam czekać niemal dwa lata. Sporo. Co więcej, forma wydania odbiega daleko od tego, czego można by się spodziewać. To już nie zeszyt (choć wymiary zostały zachowane), ale raczej album, który zawiera dwa kolejne „zeszyty” kończące historię „Tchnienie Czarnego Lądu” oraz kilkadziesiąt stron innej historii tego samego autora. To nie koniec niespodzianek. Z okładki znikło bowiem nazwisko kolorysty, tak więc całość jest wyłącznie czarno-biała. Zebrawszy to wszystko do kupy, nasuwa się pytanie – dokąd jedzie ten tramwaj? Zanim jednak zaczniemy rozstrząsać to dramatyczne wydarzenie, przyjrzyjmy się merytorycznie zawartości albumu, pomijając powyższe uwagi.
„Tchnienie Czarnego Lądu” zdecydowanie się broni. Historia jest naprawdę ciekawie poprowadzona i trzyma w zainteresowaniu czytelnika do samego – dobrego – końca. Miejscami rwie się narracja, parę skrótów myślowych wcale nie pomaga w podążaniu śladami bohaterów. Ale widać, że całość jest dobrze przemyślana, skrojona do potrzeb, jaką było zrobienie solidnego komiksu przygodowego. Niezrozumiałe jest dla mnie jedynie wprowadzenie gadającego szczura, który wynaturza całą opowieść. Albo autor traktuje serio to, co robi, i porusza się w granicach określonych dla danego gatunku, albo nie, i wtedy wkraczamy na grząski grunt parodii. Ten szczur jest takim właśnie krokiem, bardzo niebiezpiecznym, bo łatwo rujnującym wykreowaną rzeczywistość. Niemniej jest to komiks, który na tle historii polskich tytułów z ostatnich paru lat wyraźnie się wybija. I sądzę, że znajdzie odpowiednie miejsce w pamięci wszystkich tych, którzy podobnie jak ja czekają na dobry komiks przygodowy rodem z Polski.
Natomiast totalnym nieporozumieniem jest zamieszczenie w albumie „Toshiro: Głosy w mojej głowie”. Opowiastka, bo trudno określić ją inaczej, fabularnie jest po prostu od czapy. Nie łączy ją nic z wątkami poruszanymi w „Josephine” i jest banalna do bólu. Z całym szacunkiem dla autora „Josephine”, ale takie rzeczy wymyśla się na kolanie, choć owszem, ich rysowanie zajmuje więcej czasu. Ale nie jest to żadne usprawiedliwienie. Podobnie jak to, że naprawdę jest dobrze narysowana. Skoro już zdecydowano z jakichś powodów, że album trzeba dopchnąć czymś dodatkowym, czemu, na litość boską, przez dwa lata nie zrobiono czegoś porządnego?
Zapewne powyższe pytanie, podobnie jak następne, pozostaną bez odpowiedzi. Mnie jako czytelnika komiksów martwi to, co się stało z kontynuacją „Josephine”. Nie rozumiem, dlaczego kazano mi czekać dwa lata. Czy autorzy nie mieli gotowej kontynuacji w momencie wydania jedynki? Czy wydawca nie upewnił się, że będzie miał gotowe na czas kolejne zeszyty? Czy rynek nie zaakceptował komiksu? Cena za wysoka? Komiks za słaby? Nie rozumiem, dlaczego dostałem komiks czarno-biały. Nie było czasu na kolorowanie? Rysownikowi się odechciało? Nie rozumiem też, czemu musiałem kupić coś, czego nie chciałem, co mi wepchniętą siłą nieomal. A mianowicie tę dodatkową, idiotyczną historię.
Nie rozumiem i chyba nawet nie chcę zrozumieć. Bo dla mnie jako czytelnika komiksów nieważne, kto jest za to odpowiedzialny. Bo jako czytelnik komiksów chcę je po prostu móc kupować i czytać.
koniec
16 grudnia 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Au rebours
Marcin Knyszyński

8 VI 2023

Komiksowe adaptacje literatury fantasy sprzed lat nie są zbyt częstym zjawiskiem. Dlatego też warto zwrócić uwagę na komiks „Hawkmoon” imponujący gabarytami i przykuwający wzrok okładką. Magia, futurystyczna fantastyka, historia alternatywna (właściwie przyszłość alternatywna), przygoda, awantura i dużo batalistycznych scen. Brzmi ciekawie.

więcej »

Nie takie zombie straszne
Dagmara Trembicka-Brzozowska

7 VI 2023

Adam Murphy to dość znany brytyjski rysownik, którego kadry i stripy pojawiają się dość często na stronach agregujących „śmieszne obrazki”. W kwestii komiksów per se jego największym dziełem jest seria „Trupie gadki” (czy też w oryginale: „Corpse Talks”), w której prezentuje krótkie formy komediowo-historyczne.

więcej »

Młócka
Marcin Knyszyński

6 VI 2023

W dwudziestym pierwszym wieku uniwersum Marvela wstrząsane jest co chwila wielkimi wydarzeniami, „po których nic już nie będzie takie samo”. To powtarzające się, buńczuczne hasło nie niesie nigdy aż tyle prawdy, ile chcieliby twórcy (i pewnie czytelnicy), ale zawsze zmienia jakoś układ sił w uniwersum. Jest tak również w przypadku „Tajnej inwazji”.

więcej »

Polecamy

Superbohater zza biurka

Niekoniecznie jasno pisane:

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

A na imię ma Josephine
— Artur Długosz

Tegoż autora

Zasłużyć na pamięć
— Artur Długosz

Tylko we dwoje
— Artur Długosz

A na imię ma Josephine
— Artur Długosz

Cicho sza
— Artur Długosz

Dekoltem i szpadą
— Artur Długosz

Co łączy entropię i plamkę ślepą
— Artur Długosz

Gra Roku 2004
— Artur Długosz

Zabić Hitlera!
— Artur Długosz

Conan, nie Conan?
— Artur Długosz

Zagraj w to jeszcze raz!
— Artur Długosz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.