Niemal każda z postaci występujących w trzecim tomie serii „Mroczna Wieża” ma na sumieniu jakąś zdradę. Trudno wskazać tu kogoś, kto nie sprzeniewierzył się uniwersalnym wartościom i zasadom. I nie chodzi tu rzecz jasna o złoczyńców, którzy nieustannie przecież spiskują na szkodę Gilead. Tym razem także bohaterowie pozytywni muszą mierzyć się ze swoimi słabościami.
Wystarczy jeden błąd, by upadło królestwo
[Peter David, Robin Furth, Richard Isanove, Jae Lee „Mroczna Wieża #3: Zdrada” - recenzja]
Niemal każda z postaci występujących w trzecim tomie serii „Mroczna Wieża” ma na sumieniu jakąś zdradę. Trudno wskazać tu kogoś, kto nie sprzeniewierzył się uniwersalnym wartościom i zasadom. I nie chodzi tu rzecz jasna o złoczyńców, którzy nieustannie przecież spiskują na szkodę Gilead. Tym razem także bohaterowie pozytywni muszą mierzyć się ze swoimi słabościami.
Peter David, Robin Furth, Richard Isanove, Jae Lee
‹Mroczna Wieża #3: Zdrada›
Po misji w nadmorskim mieście Hambry, Roland Deschain, Cuthbert Allgood i Alain Johns w drogę powrotną udawali się z mieszanymi uczuciami. Wprawdzie udało im się zniszczyć część broni, która miała posłużyć do ataku na Gilead, ale nie zdołali uratować przed śmiercią ukochanej Rolanda -
Susan Delgado. Uciekając przed ludźmi Johna „Dobrego Człowieka” Farsona dwójka przyjaciół musiała chronić zrozpaczonego rewolwerowca, którego świadomością zawładnął tajemniczy artefakt –
Grejpfrut Maerlyna. Po wielu trudach udało im się dotrzeć do rodzinnego miasta, ale ich kłopoty bynajmniej na tym się nie skończyły. W Gilead rozegra się kolejna tragedia…
Magiczna kula nadal bowiem sprawuje kontrolę nad młodym rewolwerowcem, który zataił przed swoim ojcem – władcą Gilead, Stevenem Deschainem – fakt jej posiadania. To z pozoru drobne oszustwo, które być może nawet trudno nazwać zdradą, będzie miało jednak niezwykle dramatyczne następstwa. Alain i Cuthbert również doświadczają oskarżeń podważających ich uczciwość. Nie chodzi tu jednak o jakieś oficjalne zarzuty. Wręcz przeciwnie, doceniono odwagę, jaką wykazali się podczas misji w Hambry i nadano im tytuły rewolwerowców. Stało się to jednak podstawą ataków ze strony ich rówieśników, którzy uznali, że członkowie ka-tet Rolanda nie zasłużyli na taki zaszczyt. O ile jednak to, co zrobili w nadmorskim mieście oraz podczas drogi powrotnej, trudno nazwać zdradą, to teraz obaj młodzieńcy planują czyn, z którego nie będą dumni. Widząc, jaką szkodę Grejpfrut Maerlyna wyrządza ich przyjacielowi, chcą go wykraść i oddać ojcu Rolanda. Choć wiedzą doskonale, że jest to postępowanie słuszne, jednocześnie męczy ich przeświadczenie, że w ten sposób zdradzają zaufanie swojego przyjaciela.
Z poczuciem popełnienia czynu niezgodnego z odwiecznymi prawami Gilead musi także zmierzyć się nowa postać wkraczająca na scenę. Siostrzenica odpowiedzialnego za szkolenie przyszłych obrońców Gilead Cortlanda Andrusa – Aileen Ritter – postanawia mianowicie sprzeniewierzyć się tradycji, zgodnie z którą kobieta nie może zostać rewolwerowcem. W tym celu, przebrana za chłopaka, wykrada z arsenału broń i bierze udział w treningu strzeleckim, podczas którego zawstydza niektórych swoją odwagą i celnym okiem. Ta zdrada wobec odwiecznych praw również może mieć dalekosiężne konsekwencje. Ze strasznym piętnem musi również radzić sobie matka Rolanda. Gabrielle Deschain, ulegając czarom Martena Broadcloaka , zdradziła bowiem swojego męża. Teraz żyje w zamknięta klasztorze Różanej Pani w Debarii próbując odkupić swe grzechy. Niestety przebiegły czarownik będący na usługach Karmazynowego Króla najwyraźniej nie skończył jeszcze znęcać się nad nieszczęśliwą kobietą.
Wprawdzie tym razem historia rozpoczyna się trochę niemrawo, jednak z czasem zyskuje odpowiedni rytm, a osobne linie narracyjne stopniowo zaczynają się ze sobą przenikać, tworząc pełną napięcia opowieść. Od początku tomu śledzimy w gruncie rzeczy kilka osobnych historii. Widzimy zatem zmagania Rolanda z halucynacjami wywoływanymi przez magiczną kulę, obserwujemy perypetie Cuthberta i Alaina stawiających czoła niesprawiedliwym oskarżeniom rówieśników, jesteśmy świadkami poczynań buntowniczej Aileen próbującej przełamać męską dominację, podglądamy także pokutę Gabrielle oraz towarzyszymy Stevenovi Deschainowi w jego wyprawie przeciwko wrogom Gilead. Choć za sprawą tej nieco rozproszonej narracji początkowo trudno się skupić na rozwoju wypadków, to z czasem opowieść staje się coraz bardziej spójna i wciągająca. We wszystkich tych liniach narracyjnych bowiem na pierwszy plan wysuwa się zaś tytułowa zdrada. Peter David niezwykle umiejętnie doprowadził poszczególne wątki do spektakularnego zakończenia. Bez ryzyka popadania w przesadę można powiedzieć, że w finale trzeciego tomu stajemy się świadkami najbardziej poruszającej sceny w tej serii.
Pod względem graficznym komiks stanowi kontynuację tego, co zostało zapoczątkowane w tomie pierwszym. Jae Lee oraz Richard Isanove wykonują świetną robotę, kreując przerażający świat, w którym niemal mityczni rewolwerowcy próbują przeciwstawić się nieuchronnej inwazji zła. Tradycyjnie też tom zawiera interesujące materiały dodatkowe. Przede wszystkim znalazła się tu galeria okładek poszczególnych zeszytów, zarówno tych regularnych, jak i wariantowych wykonanych przez różnych autorów (m.in. Gabriele Dell’Otto, Emily Warren, Jim Cheung, Dave McCaig, Pasqual Ferry, Daniel Acuna, Dennis Calero). Nie lada gratkę stanowią także robocze wersje poszczególnych plansz przygotowane przez Jae Lee.
Trzeci tom „Mrocznej Wieży” utrzymuje wysoki poziom poprzednich odsłon tej serii. Wolno nabierająca tempa historia, stopniowo przeradza się w pasjonującą opowieść o zdradzie. Scenarzysta niezwykle umiejętnie prowadzi osobne linie narracyjne wieńcząc je finałem, który pozostaje w pamięci długo po zakończeniu lektury. Pętla wokół Gilead coraz bardziej się zaciska. Przed wrogami zewnętrznymi ta dumna baronia być może mogłaby się obronić, ale gdy zdrajcy przenikają do wnętrza, losy ojczyzny Rolanda zdają się być przesądzone. Czy młody, choć już boleśnie doświadczony przez los rewolwerowiec, znajdzie jeszcze siłę, by podjąć walkę z siłami zła?
