Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

  • Baltimore #1
    Mike Mignola, Christopher Golden; Ben Stenbeck
  • JLA. Wieża Babel
    Mark Waid, D. Curtis Johnson, Devin Grayson; Howard Porter, Arnie Jorgensen, Mark Pajarillo, Steve Scott, Pablo Raimondi
więcej »

Jeph Loeb, Tim Sale
‹Batman: Długie Halloween›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
90,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBatman: Długie Halloween
Scenariusz
Data wydaniapaździernik 2013
RysunkiTim Sale
Wydawca Mucha Comics
ISBN978-83-61319-38-2
Cena149,00
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Podwójne tożsamości, podwójne moralności
[Jeph Loeb, Tim Sale „Batman: Długie Halloween” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Opasłość tomu i wysoka cena, która niegdyś okazała się zaporową dla Egmontu, nie powinny odstraszyć wielbicieli Mrocznego Rycerza. „Długie Halloween” jest bowiem warte (niemal) każdych pieniędzy. Jeśli więc ktoś zdecyduje się na zakup, wydanego ostatecznie przez Muchę, dzieła autorstwa Jepha Loeba (scenariusz) oraz Tima Sale’a (rysunki) na pewno nie poczuje się ani naciągnięty przez wydawcę, ani zawiedziony poziomem komiksu.

Sebastian Chosiński

Podwójne tożsamości, podwójne moralności
[Jeph Loeb, Tim Sale „Batman: Długie Halloween” - recenzja]

Opasłość tomu i wysoka cena, która niegdyś okazała się zaporową dla Egmontu, nie powinny odstraszyć wielbicieli Mrocznego Rycerza. „Długie Halloween” jest bowiem warte (niemal) każdych pieniędzy. Jeśli więc ktoś zdecyduje się na zakup, wydanego ostatecznie przez Muchę, dzieła autorstwa Jepha Loeba (scenariusz) oraz Tima Sale’a (rysunki) na pewno nie poczuje się ani naciągnięty przez wydawcę, ani zawiedziony poziomem komiksu.

Jeph Loeb, Tim Sale
‹Batman: Długie Halloween›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
90,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBatman: Długie Halloween
Scenariusz
Data wydaniapaździernik 2013
RysunkiTim Sale
Wydawca Mucha Comics
ISBN978-83-61319-38-2
Cena149,00
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Amerykańskich twórców komiksowych Jepha Loeba (rocznik 1958) i Tima Sale’a (starszego od kolegi o dwa lata) znamy z dziesiątek zeszytów i albumów z superbohaterami w rolach głównych. Mają oni bowiem – razem bądź osobno – na rozkładzie między innymi takie postaci, jak Kapitan Ameryka, Fantastyczna Czwórka, Wolverine, Hulk, Daredevil, Ghost Rider, Superman, Spider-Man i X-Men. Chętnie zaglądali także jednak do Gotham City, aby dorzucić swoją cegiełkę – choć niekiedy była to raczej, jak w przypadku omawianego tomu, pokaźnych rozmiarów cegła – do historii Batmana. Polscy czytelnicy znają ich również z opublikowanych w tym roku „Rzymskich wakacji” (2004-2005), których główną bohaterką jest – mimo obecności na kartach komiksu Człowieka-Nietoperza – Selina Kyle, czyli Catwoman. „Długie Halloween” powstało niemal dekadę wcześniej i pierwotnie ukazywało się w formie comiesięcznych zeszytów; w sumie wyszło ich trzynaście. Pierwsze zbiorcze wydanie całej serii miało miejsce w 1999 roku; drugie natomiast (uzupełnione o kilka bonusów), na którym oparto polską edycję, ujrzało światło dziennie siedem lat później.
„Długie Halloween” to potężna, licząca sobie 370 stron, księga. Słowem: opasłe – jak na komiks – tomiszcze, które nie tylko fanom Batmana, ale wszystkim lubującym się w lekturze opowieści obrazkowych jest w stanie sprawić olbrzymią przyjemność. Gotham to, jak wiemy, miejsce, w którym średnia złoczyńców (w tym także psychopatycznych seryjnych zabójców) przypadająca na kilometr kwadratowy jest największa na świecie. Specjalnie dla nich przed laty utworzony został Azyl Arkham, szpital psychiatryczny, w którym panują typowo więzienne rygory. To tam trafia chociażby nieustannie łapany przez Mrocznego Rycerza Joker; tam aktualnie przebywają także Julian Day, znany jako Calendar Man, i były psycholog Jonathan Crane, który przeistoczył się w Stracha na Wróble. Ale wszystkie te „dziwolągi”, jak nazywa ich jeden z bohaterów komiksu, to wcale nie największa zaraza Gotham. Miasto od wielu lat trawi bowiem jeszcze jedna śmiertelna choroba (pamiętajmy, że motyw Trybunału Sów pojawi się dopiero później, po restarcie serii w ramach „Nowego DC Comics”) – jest nią mafia, na czele której stoi „Rzymianin”, czyli Carmine Falcone, wymyślony przed laty przez Franka Millera na potrzeby „Roku pierwszego” (1987).
Akcja zaczyna się od wystrzałowego wydarzenia – sfinansowanego przez Falconego wystawnego wesela jego siostrzeńca, Johnny’ego Viti. Co może dziwić tym bardziej, że jeszcze nie tak dawno Johnny rozważał złożenie donosu do policji na swego wuja, ten zaś planował wynajęcie płatnego zabójcy, który miał uciszyć na zawsze niesfornego krewniaka. Panowie doszli jednak w końcu do porozumienia, którego efektem okazała się lukullusowa impreza, ogniskująca uwagę całego Gotham. Dość powiedzieć, że wśród zaproszonych gości znaleźli się najznamienitsi obywatele miasta, w tym Bruce Wayne, przewodniczący zarządu Gotham City Bank, na interesy z którym Falcone ma wielką chrapkę. Na weselu Bruce spotyka Selinę Kyle, która – co dla nikogo nie jest tajemnicą – kusi młodego milionera wszystkimi swoimi wdziękami, licząc na zaciągnięcie go do łóżka. Wayne jest jednak wyjątkowo twardy. Bo też nie po to pojawił się tutaj, aby „wyrwać laseczkę”, ale dostać się do sejfu w gabinecie ojca chrzestnego gothamskiej „ośmiornicy”. I wkrótce rzeczywiście zakrada się tam pod postacią Mrocznego Rycerza. Tyle że nie przewiduje, iż za chwilę pojawi się tam żądna bogactw Catwoman, a w ślad za nią żołnierze Falconego.
Ostatecznie obu superbohaterom udaje się ujść cało, ale rozwścieczony mafioso wydaje za nimi list gończy, oferując po milionie dolarów nagrody za głowę Nietoperza i Kotki. Batman jednak jakoś szczególnie się tym nie przejmuje. Zwłaszcza że osiągnął to, na czym mu zależało – w całym zamieszaniu, jakie wybuchło w gabinecie Falconego, udało mu się skraść zeszyt gangstera z rozliczeniami ze skorumpowanymi urzędnikami, politykami i przedsiębiorcami z Gotham. Przekazuje go kapitanowi Jamesowi Gordonowi oraz blisko współpracującemu z policjantem młodemu i ambitnemu prokuratorowi okręgowemu Harveyowi Dentowi. Panowie obiecują też sobie, że nie spoczną dopóty, dopóki nie uda im się doprowadzić „ojca chrzestnego” żywego na ławę oskarżonych. Wtedy nie przeczuwają jeszcze nawet, jakie to będzie trudne i jak wysoką cenę za realizację tego planu przyjdzie im zapłacić. Niebawem bowiem do akcji wkracza tajemniczy zabójca, który uderza zawsze w dni świąteczne, czym zapracowuje sobie w mediach na pseudonim Holiday Killer. Jego pierwszą ofiarą pada Johnny Viti, a kolejnymi – inne osoby w jakimś, większym bądź mniejszym, stopniu związane z mafijną rodziną Falcone. Stary Carmine podejrzewa, że może za tym stać jego główny rywal do przestępczych rządów nad Gotham, Sal(vatore) Maroni (zwany „Bossem”). Ale czy tak jest w rzeczywistości?
W „Długim Halloween” wyeksponowane są dwa podstawowe wątki historii z uniwersum Batmana. Kryminalny – oparty na prowadzonym przez Człowieka-Nietoperza, Jima Gordona i Harveya Denta śledztwie, które ma na celu poznanie prawdziwej tożsamości Holidaya, oraz psychologiczny – dotyczący genezy przemiany młodego prokuratora w kolejnego psychopatycznego złoczyńcę terroryzującego Gotham, czyli Two-Face’a (Dwie Twarze). Niejako na marginesie tych opowieści pojawiają się inne smaczki, jak chociażby postaci Jokera, Stracha na Wróble, Szalonego Kapelusznika czy też – przewijającego się przez cały czas w epizodach – Calendar Mana, którego motyw został przez Jepha Loeba zaczerpnięty żywcem z powieściowego (1988) i filmowego (1991) „Milczenia owiec”. Postać Mrocznego Rycerza niejednokrotnie inspirowała twórców do tworzenia komiksów w klimacie noir. Tak jest także w przypadku „Długiego Halloween”, które jawi się jako jedna z najmroczniejszych opowieści o Batmanie (chociaż gwoli ścisłości należałoby dodać, że pod tym względem wcale mu nie ustępują takie albumy, jak „Zagłada Gotham”, „Gotham w świetle lamp gazowych” czy „Rok pierwszy”). Co jest zresztą nie tylko zasługą Człowieka-Nietoperza, ale nade wszystko… Harveya Denta.
Dent jawi się tutaj jako człowiek niezwykle ambitny, na pierwszym miejscu stawiający nie tyle prawo, co sprawiedliwość. Nie mogąc znaleźć dowodów obciążających „Rzymianina”, gotów jest sięgnąć nawet po środki nielegalne, byle tylko doprowadzić go na ławę oskarżonych. Wsadzenie Falconego za kratki staje się obsesją prokuratora, która stopniowo wyniszcza jego psychikę i rujnuje życie rodzinne. Kapitan Gordon i Batman, choć dostrzegają zachodzące w przyjacielu niekorzystne zmiany, nie są w stanie im przeciwdziałać. Dent pogrąża się więc ostatecznie, co nie jest przecież dla wielbicieli cyklu żadną tajemnicą, ponieważ jako złowrogi Two-Face pojawił się w komiksach o Mrocznym Rycerzu już w… 1942 roku. Najbardziej interesujące jest zatem to, w jaki sposób dojdzie do jego przeobrażenia i na ile będzie to wiarygodne psychologicznie. Odpowiedź jest oczywista: Loeb zrobił to w sposób, któremu trudno cokolwiek zarzucić; jednocześnie zabawił się też okrutnie z czytelnikiem, najpierw czyniąc z Harveya herosa na miarę „ostatniego sprawiedliwego”, czyli twardego szeryfa z Dzikiego Zachodu, by następnie potwornie go oszpecić i zmusić do przejścia na drugą stronę barykady.
Czyta się „Długie Halloween” jak najlepszy thriller psychologiczny i w tej lekturze nie przeszkadzają nawet dodane trochę bez związku z głównym wątkiem fabuły – jak można sądzić, jedynie dla podbicia efektu – postaci gothamskim „dziwolągów”. Owszem, Loeb stara się usprawiedliwić ich obecność na kartach komiksu, ale prawda jest taka, że gdyby w ogóle się nie pojawili, scenariusz nic by na tym nie stracił. O sile dzieła decydują też jednak rysunki Tima Sale’a, który zrezygnował z realistycznej kreski, stawiając na pewną umowność i tym samym upraszczając wizerunek miasta i bohaterów. Nie wszystkim musi się to podobać, ale trudno nie dojść do wniosku, że taka wizja artystyczna grafika sprawdza się znakomicie. Widać w tym wpływy zarówno Franka Millera, jak i Davida Mazzucchellego, co jednak wcale nie oznacza, że Sale niewolniczo ich naśladował. W „Długim Halloween” nad Gotham nieustannie unosi się mrok, spowici nim są bohaterowie historii, ich dusze i sumienia; twarze mają najczęściej zacięte i złowrogie, znamionujące twarde charaktery i serca. Jeśli ktokolwiek się wyszczerza, to jest to Joker, ale przecież wiemy doskonale, co kryje się za jego psychopatycznym uśmiechem. Znając inne opowieści o Mrocznym Rycerzu, bez trudu dostrzec można symbolikę wielu scen i rozwiązań graficznych. Dla wnikliwego czytelnika oczywiste będą również inspiracje Sale’a kinematografią amerykańską – czy to „czarnymi kryminałami” z lat 30. i 40. XX wieku (vide czarno-białe plansze przedstawiające kolejne zbrodnie Holidaya), czy też „Ojcem chrzestnym” Francisa Forda Coppoli (praktycznie cały motyw gangsterskiej działalności „Rzymianina”).
koniec
1 grudnia 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Razem do końca (prawie)!
Marcin Knyszyński

1 VI 2023

Drugi zbiorczy tom „Deadpool i Cable” to jeszcze więcej dobrej (choć specyficznej) rozrywki i marvelowskiej superbohaterszczyzny. Scenariusze pisze cały czas słynny Fabian Nicieza (i robi to świetnie!) a rysuje już kilku grafików. Cable kończy z półśrodkami i zaczyna realizować swój kontrowersyjny (choć to mało powiedziane) projekt „ulepszania świata”.

więcej »

Transatlantykiem w morderczy rejs
Sebastian Chosiński

31 V 2023

Wiedząc o tym, jak bardzo może dłużyć się czytelnikom oczekiwanie na jedenasty rozdział opowieści o esbeckim Wydziale 7, scenarzysta serii Tomasz Kontny postanowił sprawić im kolejną w tym roku nadzwyczajną niespodziankę. Dwa miesiące po drugim zeszycie specjalnym ukazał się bowiem zeszyt trzeci – „Sztorm”. To – w pewnym uproszczeniu – pełna dramatyzmu opowieść o tym, jak dominikanin Jakub Lange zwrócił na siebie kapitana SB Filipa Dobrowolskiego.

więcej »

Trend wznoszący
Dagmara Trembicka-Brzozowska

30 V 2023

Piszę to ze sporym zaskoczeniem, ale drugi tom zrebootowanych „Ksiąg Magii” jest stanowczo lepszy od pierwszego – na tyle, że czytałam go ze sporą dawką przyjemności.

więcej »

Polecamy

Superbohater zza biurka

Niekoniecznie jasno pisane:

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Batman cartoonowy
— Marcin Knyszyński

Koda
— Marcin Knyszyński

Gotham w cieniu złoczyńców
— Sebastian Chosiński

Marvel: Zanim komiksy straciły niewinność
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Żółtszy od żółci
— Sebastian Chosiński

Pyrrusowe zwycięstwo Batmana
— Sebastian Chosiński

Ujrzeć Rzym i nie umrzeć
— Sebastian Chosiński

Przeczytaj to jeszcze raz: Człowiek nie tylko ze stali
— Konrad Wągrowski

Krótko o komiksach: Grudzień 2003
— Sebastian Chosiński, Daniel Gizicki, Piotr Niemkiewicz

Kolorowe, choć czarno-białe
— Piotr Niemkiewicz

Tegoż autora

Transatlantykiem w morderczy rejs
— Sebastian Chosiński

Antypirat w akcji – szybki i wściekły!
— Sebastian Chosiński

Byśmy rośli w siłę i żyli dostatniej…
— Sebastian Chosiński

Czy klasyk literatury science fiction śni o komiksowej biografii?
— Sebastian Chosiński

Hymn do Kosmosu
— Sebastian Chosiński

Trzech Islandczyków, nie licząc Duńczyka
— Sebastian Chosiński

Dla kogo bije serce niczyje?
— Sebastian Chosiński

Strach się nie bać
— Sebastian Chosiński

„Józio Kaleka” na tropie prawdy
— Sebastian Chosiński

„Naprawdę jaki jesteś…”
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.