Josif Brodski, laureat literackiej Nagrody Nobla w 1987 roku, uznawany jest za jednego z najwybitniejszych poetów współczesności. Jako obywatel Związku Radzieckiego przeżył prześladowania władz, zesłanie i przymusową deportację do Europy Zachodniej. Trzynaście lat po jego śmierci do kin w Rosji trafił poświęcony mu film Andrieja Chrżanowskiego zatytułowany „Półtora pokoju”. Chociaż w ten sposób ojczyzna spłaciła po latach dług wdzięczności swemu Wielkiemu Synowi…
East Side Story: Poeta na skraju załamania nerwowego
[Andriej Chrżanowski „Półtora pokoju, czyli sentymentalna podróż do ojczyzny” - recenzja]
Josif Brodski, laureat literackiej Nagrody Nobla w 1987 roku, uznawany jest za jednego z najwybitniejszych poetów współczesności. Jako obywatel Związku Radzieckiego przeżył prześladowania władz, zesłanie i przymusową deportację do Europy Zachodniej. Trzynaście lat po jego śmierci do kin w Rosji trafił poświęcony mu film Andrieja Chrżanowskiego zatytułowany „Półtora pokoju”. Chociaż w ten sposób ojczyzna spłaciła po latach dług wdzięczności swemu Wielkiemu Synowi…
Andriej Chrżanowski
‹Półtora pokoju, czyli sentymentalna podróż do ojczyzny›
EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Półtora pokoju, czyli sentymentalna podróż do ojczyzny |
Tytuł oryginalny | Полторы комнаты, или Сентиментальное путешествие на родину |
Reżyseria | Andriej Chrżanowski |
Zdjęcia | Władimir Bryliakow |
Scenariusz | Andriej Chrżanowski, Jurij Arabow |
Obsada | Alisa Friejdlich, Siergiej Jurski, Grigorij Ditiatkowski, Artiom Smoła, Jewgienij Ogandżanian, Aleksiej Diewotczenko, Swietłana Kriuczkowa |
Muzyka | Andriej Chrżanowski |
Rok produkcji | 2008 |
Kraj produkcji | Rosja |
Czas trwania | 130 min |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Urodzony w 1940 roku w Leningradzie w żydowskiej rodzinie Josif Aleksandrowicz Brodski był nie tylko wybitnym poetą, ale również prozaikiem i eseistą. Jego ojciec, Aleksandr Iwanowicz, służył w Armii Czerwonej jako fotokorespondent wojenny, matka Maria (z domu Wolpert) była natomiast księgową. Kiedy wybuchła wojna niemiecko-sowiecka, Brodski senior znalazł się na froncie; jego żona i malutki synek pozostali w Mieście Lenina, pod które kilka miesięcy później podeszli Niemcy, rozpoczynając tym samym trwającą dziewięćset dni blokadę. Na szczęście Brodskim udało się w odpowiedniej chwili ewakuować do Czerepowca pod Wołogdą, gdzie pozostawali aż do momentu, gdy wojska hitlerowskie wycofały się znad Newy. Dla Aleksandra Iwanowicza wojna skończyła się jednak dopiero w 1948 roku, bowiem bezpośrednio po pokonaniu Niemców został wysłany do Chin, gdzie z bliska przyglądał się sukcesom komunisty Mao Tse-tunga w wojnie domowej z kierowanym przez Czang Kaj-szeka republikańskim Kuomintangiem. Dwa lata później wrócił do domu już na stałe – Stalin rozpętał właśnie antysemicką nagonkę, której skutkiem było między innymi masowe zwalnianie osób pochodzenia żydowskiego z urzędów państwowych, w tym również z armii. Rodzinie przyszłego poety żyło się jednak niełatwo; dlatego też po ukończeniu siódmej klasy powszechniaka Josif zdecydował się rzucić szkołę i pójść do pracy, aby w ten sposób odciążyć finansowo ojca i matkę. W 1960 roku po raz pierwszy usłyszano o nim publicznie jako autorze wierszy, wziął bowiem wówczas udział w turnieju poetyckim. Dzięki temu trafił w zupełnie nowe środowisko. Wkrótce poznał Annę Achmatową, Nadieżdę Mandelsztam (wdowę po Osipie), Lidię Czukowską. Do grona jego znajomych zaliczali się w tym czasie również Jewgienij Rejn, Anatolij Najman, Władimir Ufland i najbardziej z całego grona znany w Polsce poeta, powieściopisarz i bard Bułat Okudżawa.
Wiersze Brodskiego, a przede wszystkim jego wolnomyślicielskie poglądy nie uszły jednak uwagi sowieckich służb specjalnych. Najpierw pisarz napiętnowany został w prasie, a później – w marcu 1964 roku – za „pasożytnictwo” skazano go na pięć lat przymusowych robót
1). Spędził ten czas – dzięki wstawiennictwu osób dobrze mu życzących skrócony do dwóch lat – we wsi Norienska niedaleko Konoszy w obwodzie archangielskim na północy kraju. Uwolniony, przeniósł się do Wilna, gdzie mieszkał do 1971 roku. Fakt, że znalazł się na uboczu życia literackiego nie oznaczał jednak, że KGB o nim zapomniało, nie skończyły się także represje. W maju 1972 wezwano go do Leningradu i postawiono przed wyborem: albo zgodzi się na emigrację, albo wyląduje w więzieniu, względnie w szpitalu psychiatrycznym (można się domyślać, że z bardzo popularnym w ówczesnym Związku Radzieckim rozpoznaniem „schizofrenii bezobjawowej”). Decyzja była oczywista. 4 czerwca pisarz znalazł się w Wiedniu, później natomiast przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie dzięki wstawiennictwu Isaiaha Berlina – żydowskiego filozofa rodem z Łotwy – został wykładowcą w Katedrze Slawistyki na Uniwersytecie Michigan w Ann Arbor (prowadził tam zajęcia z historii literatury rosyjskiej, z rosyjskiej poezji XX wieku oraz teorii poezji). W latach 80. ubiegłego wieku został profesorem Uniwersytetów Columbia w Nowym Jorku. W 1987 roku Komitet Noblowski uhonorował go nagrodą w dziedzinie literatury – „za uniwersalne wartości całokształtu twórczości literackiej, odznaczające się jasnością myśli i poetycką siłą”. Niestety, nie doczekali już tego rodzice Josifa – matka zmarła w 1983, a ojciec w 1984 roku. Nie dane im już było zobaczyć swego jedynaka przed śmiercią. Brodski poświęcił im opublikowany w 1986 roku w tomie „Mniej niż ktoś” wzruszający esej „Półtora pokoju”. Ponad dwadzieścia lat później taki sam tytuł reżyser Andriej Chrżanowski nadał swemu filmowi o wybitnym poecie.

Do ojczyzny Josif Brodski już nigdy nie przyjechał, choć po upadku komunizmu zapraszano go tam wielokrotnie, zwłaszcza do rodzinnego Petersburga. Zmarł w Nowym Jorku na zawał serca w styczniu 1996 roku. Zgodnie z życzeniem pochowano go w Wenecji. Tę nieobecność poety – zarówno jeszcze za życia, jak i po śmierci – starał się wypełnić swoim filmem Chrżanowski, artysta niezwykle zasłużony dla radzieckiej i rosyjskiej kinematografii, mimo że „Półtora pokoju” to dopiero jego pierwszy film fabularny. Nie ma w tym żadnej sprzeczności, ponieważ ten – dzisiaj już siedemdziesięcioletni absolwent Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK) z rocznika 1962 – od prawie półwiecza pracuje w studiu filmowym „Sojuzmultfilm”, zajmującym się przede wszystkim produkcją… filmów animowanych (to tam wymyślono „Wilka i zająca”). I właśnie jako animator przeżył swój pierwszy „romans” z Brodskim. Przed siedmioma laty bowiem, we współpracy ze scenarzystą Jurijem Arabowem, stworzył oparty na twórczości Josifa Aleksandrowicza dwudziestosześciominutowy obraz rysunkowy zatytułowany „Półtora kota”. Obaj twórcy potraktowali go jako preludium do pełnometrażowej fabuły, która powstała w ubiegłym roku, a rosyjskiej premiery doczekała się 9 kwietnia 2009. I było to preludium w dosłownym znaczeniu tego słowa, ponieważ spore fragmenty animacji zostały później włączone do „Półtora pokoju”, przydając tym samym obrazowi Chrżanowskiego nieco awangardowej formy.

Punktem wyjścia dla scenarzysty była historia fantastyczna – która, choć nigdy się nie wydarzyła, równie dobrze zdarzyć się mogła. Oto znajdujący się u kresu życia wybitny poeta Josif Brodski, gnany tęsknotą do rodzinnych stron, pewnego dnia wsiada na statek w nowojorskim porcie i odpływa do Rosji. Podróż umila sobie wspomnieniami z dawnych lat, sięgając aż do czasów wojny, których tak naprawdę zbyt dobrze pamiętać nie może, ponieważ urodził się zaledwie rok przed niemiecką agresją. Ale od czego w końcu ma się bogatą wyobraźnię! Najstarsze reminiscencje sięgają okresu hitlerowskiej blokady Leningradu, kiedy to roczny Josif wraz z matką kryje się przed bombardowaniami w podziemiach pobliskiej cerkwi. Niezwykle wyraziście w jego pamięci zapisał się także pobyt w Czerepowcu, gdzie matka chłopca znalazła zatrudnienie jako tłumaczka w obozie dla jeńców niemieckich. Tam malec po raz pierwszy zobaczył choinkę i usłyszał śpiewaną przez znienawidzonych, choć w tej chwili już nie tak niebezpiecznych wrogów kolędę. Kolejne wspomnienie wiąże się z nieoczekiwanym powrotem ojca z frontu chińskiego i z nader licznymi egzotycznymi prezentami, które Aleksandr Iwanowicz przywiózł dla swojej żony i ośmioletniego już Josifa. A potem pojawiają się następne obrazy z życia Brodskiego, zebrane i poskładane przez scenarzystę i reżysera jak fragmenty rozbitej porcelanowej filiżanki. Szkoła i przynależność do pionierów. Dzień śmierci Józefa Stalina. Fascynacja nagim kobiecym ciałem, poznawanym przez pryzmat reprodukcji w albumie otrzymanym od brata ojca, który zajmował się odnawianiem dzieł sztuki w „Ermitażu”. Rytualne spacery po mieście z Aleksandrem Iwanowiczem i spotkania w herbaciarni, podczas których chłopiec poznaje samego Dmitrija Szostakowicza. Pierwszy zachwyt filmem, a konkretniej mówiąc – niemiecką aktorką Zarah Leander i jej rolą w „Das Herz der Königin” (1940) Carla Froelicha, w którym to filmie wcieliła się ona w królową Szkocji Marię Stuart. Późniejsze wizyty w kinie i radość czerpana głównie z tego, że gdy zaczyna się seans, gasną wszystkie światła, co ułatwia zbliżenie się do siedzącej obok przyjaciółki.

Gdy wkraczamy w lata 60. ubiegłego wieku, na dobre zaczyna się epoka rock’n rolla, a dorosły już Josif zaczyna wyrażać swoje myśli w coraz doskonalszych wierszach. Spotkania z poetami wkraczającymi dopiero w świat literackich doznań owocują nie tylko przyjaźniami, ale nade wszystko stopniowym kształtowaniem własnej, nieugiętej wobec systemu, postawy życiowej. Za którą zresztą niebawem Brodski płaci bardzo wysoką cenę. Chrżanowski i Arabow unikają jednak martyrologii, dlatego cały okres dwuletniego zesłania zamykają w zasadzie w jednym podsumowującym ten etap życia poety retrospektywnym zdaniu. Potem obserwujemy reminiscencje z procesu, wreszcie – w formie animowanej wstawki – przyjazd pisarza na Zachód i wielkie zainteresowanie dziennikarzy, jakie wzbudziło pojawienie się wydalonego ze Związku Radzieckiego literata (i to jeszcze przed Aleksandrem Sołżenicynem). Jednym z ostatnich odpowiadających rzeczywistości obrazów są starania podejmowane przez rodziców Brodskiego o zgodę na jednorazowy wyjazd za granicę, by spotkać się z jedynym synem – zakończone oczywiście niepowodzeniem. Od tego momentu twórcy popuszczają już wodze fantazji, przenosząc tym samym akcję na wyższy stopień abstrakcji, do świata nierealnego. Niemożliwym bowiem było, by Aleksandr Iwanowicz i Maria Brodscy oglądali w telewizji relację z wręczenia ich synowi literackiej Nagrody Nobla – oboje już wtedy nie żyli. W sferze fantazji odbywa się także wyprawa Josifa do Rosji i jego wizyta we współczesnym Petersburgu, podczas której odwiedza znajome sobie miejsca, zapamiętane z czasów spacerów z ojcem. Nie doszło też nigdy do spotkania poety z rodzicami, które zamyka film. To piękna scena, spointowana niezwykle wzruszającą rozmową bliskich sobie ludzi. Na pytanie Marii, na co umarł, Brodski odpowiada pytaniem: „Ja też umarłem?”. A jego ojciec dodaje: „Oczywiście, skoro z nami rozmawiasz…”.
Obraz Chrżanowskiego jest niezwykły pod wieloma względami. Reżyser dołożył bowiem wszelkich starań, aby jak najtrafniej przenieść na ekran wieloznaczność twórczości i niezwykłość losów Brodskiego. Posłużył się w tym celu bardzo różnymi formami filmowymi. W fabularną (retrospektywną) narrację wpleciono bowiem – wzorem Woody’ego Allena (vide „Zelig”) i Roberta Zemeckisa („Forrest Gump”) – filmy dokumentalne z czasów wojny i stare zdjęcia, na których komputerowo umieszczono podobiznę aktora grającego poetę w dzieciństwie. Część współczesnych kadrów natomiast wystylizowano na archiwalne czarno-białe; inne znów sfilmowano z zastosowaniem specjalnego filtra, dzięki czemu uzyskano obrazy w sepii. Sceny procesu, zakończonego wyrokiem skazującym pisarza na zesłanie, przedstawiono z kolei jako prezentowaną w kinie kronikę filmową. Jeśli do tego dodamy jeszcze liczne animacje – niekiedy przywodzące na myśl rysunkowe kolaże Monty Pythona, to znów nawiązujące do dokonań Zbigniewa Rybczyńskiego czy Piotra Dumały – otrzymamy całe bogactwo zastosowanych przez Chrżanowskiego form. Co jednak najistotniejsze, ta wielość technik – fabularnych, dokumentalnych i animowanych – w żaden sposób nie rozbija wewnętrznej struktury filmu. Widz wcale nie ma uczucia, że obcuje ze zlepkiem obrazów czy też fantastycznych wizji artystycznych. Wręcz przeciwnie: to, co widać na ekranie idealnie współgra z nieskrępowaną twórczą wyobraźnią Brodskiego, pozwala wniknąć w jego poetycki świat. W efekcie „Półtora pokoju” jawi się dziełem bardzo sentymentalnym i wzruszającym, ale nawet przez moment nie ckliwym. Bywa podniośle, lecz ani razu pompatycznie. Jak to się mogło udać? Wbrew pozorom – bardzo prosto. Reżyser postanowił bowiem pokazać człowieka, nie zaś pomnik. Nie klęknął przed swoim bohaterem na kolana. Więcej nawet – pozwolił sobie na dużą dozę ironii.

Po zachodnioeuropejskiej premierze „Półtora pokoju” emigracyjni przyjaciele Brodskiego uznali, że grający poetę aktor jest niezwykle podobny do postaci, w którą dane mu było się wcielić. Z kolei oglądający obraz w Stanach Zjednoczonych słynny rosyjski tancerz Michaił Barysznikow po jego obejrzeniu miał wyznać reżyserowi: „To nie może być! Widzę żywego Josifa!”. Warto więc bliżej przyjrzeć się artyście, który potrafił tak dobrze oddać na ekranie wielkiego pisarza. Jest nim pięćdziesięcioletni dzisiaj, pochodzący z Kijowa, Grigorij Ditiatkowski. Mając dwadzieścia siedem lat, ukończył on Państwowy Leningradzki Instytut Teatru, Muzyki i Kinematografii (LGITMiK), po czym przez dziewięć lat pracował w tamtejszym Małym Teatrze Dramatycznym. Później rozpoczął wędrówkę po Rosji – los zawiódł go do Jekaterynburga, Nowosybirska, z powrotem do Petersburga, by na koniec wywiać na jakiś czas do Manchesteru. Po powrocie do ojczyzny otrzymał od Andrieja Chrżanowskiego propozycję, której nie mógł odrzucić. Przyjął ją z zadowoleniem, ale i sporymi obawami, ponieważ – jakkolwiek nieprawdopodobnie to zabrzmi – rola Josifa Aleksandrowicza była jego filmowym debiutem. Ditiatkowski był zresztą jednym z trzech Brodskich w „Półtora pokoju”. Zagrał pisarza u kresu życia. Obok niego w postać tę wcielili się także: również debiutujący młodziutki Żenia (Jewgienij) Ogandżanian (Josif w dzieciństwie) oraz Artiom Smoła (poeta w sile wieku). Ten ostatni – naprawdę nazywający się Artiemij Roszczenko – przyszedł na świat w 1973 roku. Dwadzieścia jeden lat później otrzymał dyplom ukończenia moskiewskiej Rosyjskiej Akademii Sztuk Teatralnych. Względną popularność zyskał dzięki reżyserowi Kiryłowi Sieriebriennikowowi, który obsadził go w dwóch zrealizowanych przez siebie serialach: „Rostow-papa” (2001-2004) oraz „Dniewnik ubijcy” (2002). Ostatnio można go było zobaczyć natomiast w obyczajowo-sensacyjnym serialu Olgi Subbotiny „Fotograf” (2009). Na dużym ekranie pojawia się jednak bardzo rzadko i – jak do tej pory – bez znaczących sukcesów.

O ile aktorzy, którzy wcielili się w postać Brodskiego, nie są znani szerszej publice, o tyle jego filmowych rodziców zagrali artyści z najwyższej półki: matkę – Alisa Frejndlich, a ojca – Siergiej Jurski. Przyszła odtwórczyni Marii Brodskiej urodziła się w Leningradzie w 1934 roku w rodzinie znanego w tamtym czasie aktora Brunona Frejndlicha. Po ukończeniu Leningradzkiego Instytutu Teatralnego imienia Aleksandra Ostrowskiego rozpoczęła pracę w miejscowych teatrach. W filmie zadebiutowała jeszcze jako studentka w 1955 roku, ale pierwszą istotniejszą rolę zagrała dopiero trzy lata później – w opartym na powieści Wiktora Niekrasowa melodramacie Władimira Wiengierowa „Gorod zażygajet ogni”. W 1965 roku wystąpiła w obyczajowej komedii Elema Klimowa „Przygody dentysty” („Pochożdienija zubnogo wracza”), która z powodu – jak uznały władze radzieckiej kinematografii – nadmiernie satyrycznego wydźwięku zamiast skierowana do kin, odłożona została na półkę. Podobny los spotkał kolejne wspólne dzieło Klimowa i Frejndlich – dramat historyczny „Agonia” (1974), który na premierę w ojczyźnie czekał ponad dekadę. Aktorka chętnie pojawiała się w poważniejszych dziełach (jak chociażby w „Stalkerze” Andrieja Tarkowskiego), ale nie stroniła również od ról w komediach i obrazach spod znaku „płaszcza i szpady”. Stąd jej występy w filmach Eldara Riazanowa („Służebnyj roman”, 1977; „Żestokij romans”, 1984) oraz Gieorgija Jungwalda-Chilkiewicza – „D’Artagnan i trzej muszkieterowie” (1978), „Muszkieterowie dwadzieścia lat później” (1992), „Tajemnica królowej Anny” (1993) i „
Powrót muszkieterów” (2009) – w których „podarowała” swoją twarz królowej francuskiej Annie Austriaczce. Siergiej Jurski jest o rok młodszy od Frejndlich – także pochodzi z Leningradu i jest absolwentem tej samej, co ona, szkoły aktorskiej. Zanim jednak zamarzył o karierze na teatralnych deskach, przez trzy lata studiował prawo. Dzisiaj mieszka w Moskwie, związany jest – jako aktor i reżyser – z Teatrem Mossowieta, ale chętnie grywa również monodramy. Pierwszy film nakręcił w 1957 roku, ale rozgłos zdobył dopiero cztery lata później komedią Riazanowa „Cziełowiek niotkuda”. Trzykrotnie na planie filmowym towarzyszył Wołodii Wysockiemu: w „Interwencji” (1967) Giennadija Połoki, „Maleńkich tragediach” (1979) Michaiła Szwejcera oraz legendarnym serialu kryminalnym „Gdzie jest czarny kot” („Miesto wstrieczi izmienit’ nielzia”, 1979) Stanisława Goworuchina. W ostatnich latach pojawił się między innymi w „
Korolowie” (2007) Jurija Kary (gdzie zagrał jednego z pionierów astronautyki Konstantina Ciołkowskiego) oraz w serialowej adaptacji „Ojców i dzieci” Iwana Turgieniewa, dokonanej przez Awdotię Smirnową (2008).

Scenariusz filmu wyszedł spod pióra Chrżanowskiego oraz Jurija Arabowa (rocznik 1954), którzy pracowali już razem przy animacji „Półtora kota”. Drugi z autorów jest dzisiaj jednym z najbardziej znanych i cenionych scenarzystów filmowych w Rosji. Sławę zyskał przede wszystkim dzięki trwającej już od ponad trzydziestu lat bliskiej współpracy z Aleksandrem Sokurowem. Obaj zadebiutowali w kinie melodramatem „Odinokij gołos cziełowieka” (1978), opowiadającym o miłości czerwonoarmisty i byłej szlachcianki na tle Rosji Radzieckiej tuż po wojnie domowej. Pięć lat później powstało „Skorbnoje biesczuwstwije” – wariacja na motywach jednej ze sztuk Bernarda Shawa. Oba filmy nie przypadły do gustu władzom i zostały „zapółkowane”. Areszt z nich zdjęto w 1987 roku, kiedy na dobre już zagościła w Związku Radzieckim pierestrojka. Wtedy też dopiero pozwolono reżyserowi ponownie stanąć za kamerą. W efekcie nakręcił on dramat fantastyczno-naukowy „Dni zatmienija” (1988), którego scenariusz Arabow oparł na powieści Braci Strugackich „Miliard lat przed końcem świata”. Następne filmy tandemu Sokurow-Arabow zdobywały coraz większe uznanie w kraju i za granicą. W sumie powstało ich jeszcze osiem; w tym między innymi tak głośne obrazy, jak „Moloch” (1999), „Cielec” (2001) czy „Słońce” (2005). Obecnie obaj panowie pracują nad „Faustem”, który ma być gotowy w przyszłym roku. Ostatnimi laty jednak Arabow coraz częściej pisze także dla innych twórców: Aleksandra Proszkina („Doktor Żywago”, tegoroczny dramat „Cud”), Pawła Łungina („Dzieło o Martwych duszach”), Nikołaja Dostala („Testament Lenina”) oraz Kiryła Sieriebriennikowa („Jurjew dien’”, którego polska premiera – jako „Dzień w Juriewie” – zapowiadana jest na 2 października). Autorem zdjęć jest Władimir Bryliakow, znany już czytelnikom „Esensji” z filmu „
Zaginieni na wojnie” (2008) Olgi Żuliny. W ścieżce dźwiękowej natomiast, poza oryginalnym motywem przewodnim autorstwa samego reżysera, wykorzystano między innymi kompozycje Jana Sebastiana Bacha, Antonia Vivaldiego, Wolfganga Amadeusza Mozarta, Piotra Czajkowskiego, Henry’ego Purcella, Dmitrija Szostakowicza, Ludwiga van Beethovena oraz Louisa Armstronga.
„Półtora pokoju” jest hołdem złożonym Josifowi Brodskiemu i jego twórczości, ale w żadnym wypadku nie można uznać filmu za dzieło stricte biograficzne. To raczej dość swobodna wariacja na temat życia i literackich dokonań wielkiego poety i prozaika. Biorąc pod uwagę fakt, że obraz nakręcił reżyser, choć doświadczony, to mimo wszystko dopiero debiutujący w fabule, zaskakuje jego dojrzałość i siła wyrazu. Nie ma się więc co dziwić, że film znalazł uznanie jurorów tegorocznego XVII Festiwalu Kina Rosyjskiego „Okno na Europę”, które przyznało dziełu Chrżanowskiego nagrodę główną, a Alisę Frejndlich wyróżniło nagrodą specjalną za najlepszą rolę żeńską.

1) Skazanie Brodskiego odbiło się szerokim echem nie tylko w Związku Radzieckim, ale także w Europie Zachodniej. W obronie poety wystąpili między innymi legendarny kompozytor Dmitrij Szostakowicz (notabene znajomy Aleksandra Iwanowicza Brodskiego), literaci Korniej Czukowski, Samuel Marszak, Konstantin Paustowski oraz dramaturg i scenarzysta filmowy Jurij Gierman; z Francji napłynęło natomiast wsparcie od Jean-Paula Sartre’a. W efekcie działań przyjaciół we wrześniu 1965 roku Josifa przyjęto do leningradzkiego oddziału Związku Pisarzy ZSRR, co spowodowało, że przestał być „pasożytem”.