East Side Story: Lew i lis stepowy [Adilchan Jerżanow „Goliat” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Zemsta – to od lat stały motyw filmów sensacyjnych i westernów. W ubiegłym roku sięgnął po niego kazachski reżyser Adilchan Jerżanow, który w „Goliacie” po raz kolejny zabrał widzów do zatopionego w stepowym oceanie Karatasu. Tym razem jego mieszkańcy cierpią pod butami bandy bezwzględnego Poszajewa, na którego pasku chodzą zarówno miejscowi policjanci, jak i polityce. A kto nie chce się podporządkować – znika.
East Side Story: Lew i lis stepowy [Adilchan Jerżanow „Goliat” - recenzja]Zemsta – to od lat stały motyw filmów sensacyjnych i westernów. W ubiegłym roku sięgnął po niego kazachski reżyser Adilchan Jerżanow, który w „Goliacie” po raz kolejny zabrał widzów do zatopionego w stepowym oceanie Karatasu. Tym razem jego mieszkańcy cierpią pod butami bandy bezwzględnego Poszajewa, na którego pasku chodzą zarówno miejscowi policjanci, jak i polityce. A kto nie chce się podporządkować – znika.
Adilchan Jerżanow ‹Goliat›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Goliat | Tytuł oryginalny | Голиаф | Reżyseria | Adilchan Jerżanow | Zdjęcia | Ajdar Szaripow | Scenariusz | Adilchan Jerżanow | Obsada | Berik Ajtżanow, Danijar Ałszynow, Dmitrij Czebotariow, Aleksandra Riewienko, Erken Gubaszew, Almira Tursyn, Teoman Chos, Saparchan Mergenow, Kuandyk Dujsenbajew, Nurbek Mukuszew, Bejnur Bajmuchambetow, Aktan Kołganatow, Jerbołat Ałkoża, Rabija Abisz, Maksat Sabitow, Nurłan Smaiłow | Muzyka | Gałymżan Mołdanazar | Rok produkcji | 2022 | Kraj produkcji | Kazachstan, Rosja | Czas trwania | 93 min | Gatunek | dramat, sensacja, western | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Znacie już całkiem nieźle Karatas – tę kazachską wieś, której mieszkańcy doświadczani są regularnie przez najgorsze plagi naszego świata. Grasował w jej okolicach seryjny morderca i pedofil w jednym („ Ciemny, ciemny typ”, 2019), „rząd dusz” nad miejscowymi przejął stosujący szamańskie rytuały złowrogi znachor („ Ułbołsyn”, 2020), na szkołę natomiast napadli bezwzględni terroryści („ Szturm”, 2021). Czy może mieszkańcom Karatasu przydarzyć się coś jeszcze gorszego? Jak się okazuje – tak. Scenarzysta i reżyser Adilchan Jerżanow nie ma bowiem dla nich żadnej litości. W „Goliacie” – swoim, jak na razie, przedostatnim pełnometrażowym dziele kinowym – postanowił doświadczyć ich jeszcze okrutniej. Obraz miał swoją światową premierę we wrześniu ubiegłego roku podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji (nominowano go tam do nagrody publiczności), później zaprezentowany został między innymi na przeglądach w Stanach Zjednoczonych, Hongkongu, Singapurze i Rosji. Do Polski jeszcze nie zawitał, ale to chyba tylko kwestia czasu. Kino Jerżanowa od samego początku jego pracy reżyserskiej (można to było dostrzec już we wczesnym, pochodzącym sprzed prawie dekady, komediodramacie „ Właściciele”) wykazuje charakterystyczne cechy: autor interesuje się życiem niewielkiej (wiejskiej) społeczności, która zdaje się być soczewką skupiającą wszelkie niegodziwości, z jakimi mamy do czynienia we współczesnym świecie; przez ten pryzmat opowiada o czających się nad naszymi głowami zagrożeniach. Robi to w taki sposób, że jego dzieła można odczytywać zarówno jako krytykę systemu politycznego i społecznego panującego w rządzonym autorytarnie Kazachstanie, jak i znacznie bardziej uniwersalnie – z podejmowanymi przez niego problemami spotykamy się przecież pod każdą szerokością i długością geograficzną (Polska również nie jest wolna od piętnowanych przez Jerżanowa patologii). Ciekawostką może być to, że od paru lat Kazach chętnie wykorzystuje w swoich autorskich opowieściach kostium kina gatunkowego: thrillera psychologicznego („ Ciemny, ciemny typ”), kina akcji („ Szturm”) czy – jak w przypadku „Goliata” – westernu. W tym ostatnim reżyser nawiązuje również do słynnej starotestamentowej przypowieści o potężnym filistyńskim wojowniku, który ginie od uderzenia kamieniem wystrzelonym z procy Izraelczyka Dawida. Jej przesłanie jest oczywiste: sprytem można pokonać nawet najpotężniejszego wroga.  W pewnym sensie opowiada o tym także, żyjący na przełomie wieków piętnastego i szesnastego, florencki pisarz i filozof Niccolò Machiavelli, autor traktatu „Książę”, z którego krótkie – odpowiednio dobrane – wyimki Adilchan Jerżanow cytuje w „Goliacie”. Tytułowym Goliatem jest w obrazie Kazacha Bołegen Poszajew (w tej roli Danijar Ałszynow, który pojawił się we wszystkich przywołanych powyżej dziełach Jerżanowa) – szef miejscowej bandy, od lat terroryzującej mieszkańców, zajmującej się przemytem narkotyków, pobierającej haracze, korumpującej lokalnych policjantów i polityków. Poszajew jest bezwzględny, zabija bez mrugnięcia okiem. Dość powiedzieć, że w ciągu poprzedniego roku w Karatasie zaginęło bez wieści piętnaście osób; w minionym tygodniu spotkało to dyrektora fabryki, nieznani sprawcy zastrzelili również przedstawiciela władz samorządowych. Wszyscy wiedzą, kto za tym stoi, a jednak przywódca gangu wciąż chodzi na wolności. Nikt nie chce przeciwko niemu zeznawać, w okolicy panuje zmowa milczenia. Do pewnego momentu jednak. Odwagę znajduje w sobie młoda kobieta (znów! podobnie jak w innych filmach Kazacha to właśnie przedstawicielki płci pięknej stają się motorem napędowym przemian), Karina Tygyłbajewa (gra ją Almira Tursyn), która składa odpowiednie zawiadomienie w komendzie policji. Po czym dla własnego bezpieczeństwa zostaje zatrzymana i umieszczona tymczasowo w areszcie. Poszajew natychmiast dowiaduje się o tym i ze swoimi uzbrojonymi w karabiny maszynowe ludźmi robi nalot na posterunek, dostaje się do środka, wyciąga kobietę na zewnątrz i zabija strzałem w głowę z najbliższej odległości. Ten krwawy odwet bandyty wywołuje efekt domina. Zgodnie z wielowiekową tradycją teraz śmierć Kariny powinien pomścić jej mąż, Arzu (wciela się w niego Berik Ajtżanow – patrz: „ Tomyris”, „ Świt Wielkiego Stepu”). Czy jednak to zrobi? Ma bowiem prawo mieć żal do kobiety, która porzuciła go przed dwoma laty, zostawiając samotnego z dzieckiem. Na dodatek Bołegen próbuje porozumieć się z Arzu Tygyłbajewem. Przyznaje się przed nim do zabójstwa, ale jednocześnie wyjaśnia, że Karina nie dała mu wyboru, poszła na policję, zamiast do niego, aby porozmawiać i „rozwiązać problemy”. Zapytany wprost, mąż ofiary odpowiada, że nie ma żalu; nie odmawia również przyjęcia zadośćuczynienia finansowego, jakie oferuje mu Poszajew. Można odnieść wrażenie, że to zamyka sprawę. Ale to tylko wrażenie. Od tej pory Arzu zostaje bowiem poddany presji otoczenia, które nie rozumie jego postępowania; oburzony jest również jego rodzony brat, Kesza (Erken Gubaszew, kolejny etatowy aktor Jerżanowa), który zresztą ponosi wkrótce okrutną karę za namawianie krewnego do zemsty. Mężczyzna, coraz bardziej osaczony przez społeczność Karatasu (dotąd przecież spolegliwą i usłużną wobec bandyty), znajduje zrozumienie jedynie u… Poszajewa, który dochodzi do wniosku, że mógłby uczynić Arzu jednym ze swoich „żołnierzy”. „Goliat” to opowieść bardzo przewrotna. W ciągu dziewięćdziesięciu minut seansu świat przedstawiony w filmie zostaje wywrócony do góry nogami. Tym samym okazuje się, na jak kruchych fundamentach zbudowany jest / był społeczny, polityczny i ekonomiczny konsensus w Karatasie. Bezduszny bandyta okazuje się mieć ludzkie uczucia, a współczujący sąsiedzi i znajomi Arzu pchają go do zbrodni, zakładając zapewne, że on sam żywy z tego nie wyjdzie. Co stanie się wówczas z jego córeczką (Rabija Abisz), zdaje się ich nie interesować. Imam (Maksat Sabitow) wzywa mężczyznę do przebaczenia, przekonując, że przecież „nie można odpowiadać złem na zło”; dla odmiany komendant miejscowego posterunku (Jerbołat Ałkoża) gotów jest przymknąć oko na ewentualną zemstę, mając świadomość, że tym sposobem bez narażania się szajce, mógłby w końcu pozbyć się terroryzującego okolicę Poszajewa. Opowiedzianej w formie westernu historii Adilchan Jerżanow przydał jednocześnie postać biblijnej przypowieści i traktatu politycznego. Także dzięki temu „Goliata” ogląda się znakomicie, a i materiału do późniejszych przemyśleń w nim nie brakuje. Zwłaszcza że każda z postaci, również tych drugo-, a nawet trzecioplanowych – jak chociażby szef ochrony kopalni (Dmitrij Czebotariow, vide „ Major Grzmot: Doktor Plaga”) czy doświadczona przez życie Katia (Rosjanka Aleksandra Riewienko – patrz: „ Zimowy romans”, „ Jak Witia Czesnok Liochę Sztyra do domu opieki wiózł”) – niosą ze sobą konkretne przesłanie i wpływają na wybory dokonywane przez Arzu. Kompletując ekipę realizatorską, kazachski reżyser skorzystał z doskonale sobie znanych współpracowników: za kamerą w roli operatora postawił Ajdara Szaripowa, a stworzenie ścieżki dźwiękowej powierzył Gałymżanowi Mołdanazarowi, któremu zawdzięczamy zapadający w pamięć niepokojący synthpopowy lejtmotyw w stylu lat 80. XX wieku. 
|