Klasyka kina radzieckiego: Nad wszystkim czuwa towarzysz Lenin! [Kamil Jarmatow „Odległe bliskie lata” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Ostatni, jak się później okazało, film tadżyckiego reżysera Kamila Jarmatowa „Odległe bliskie lata”, będący kolejnym w jego bogatym dorobku easternem historyczno-rewolucyjnym, nie okazał się arcydziełem. Ale też nie przyniósł mu wstydu. Opowieść o polowaniu na okrutnego Dżunaid-chana, ostatniego (rzeczywistego) władcę Chanatu Chiwy, ma całkiem sporo walorów, ale też irytuje nadmierną propagandą.
Klasyka kina radzieckiego: Nad wszystkim czuwa towarzysz Lenin! [Kamil Jarmatow „Odległe bliskie lata” - recenzja]Ostatni, jak się później okazało, film tadżyckiego reżysera Kamila Jarmatowa „Odległe bliskie lata”, będący kolejnym w jego bogatym dorobku easternem historyczno-rewolucyjnym, nie okazał się arcydziełem. Ale też nie przyniósł mu wstydu. Opowieść o polowaniu na okrutnego Dżunaid-chana, ostatniego (rzeczywistego) władcę Chanatu Chiwy, ma całkiem sporo walorów, ale też irytuje nadmierną propagandą.
Kamil Jarmatow ‹Odległe bliskie lata›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Odległe bliskie lata | Tytuł oryginalny | Uzoq-yaqin yillar [Далёкие близкие годы] | Reżyseria | Kamil Jarmatow | Zdjęcia | Miron Penson | Scenariusz | Michaił Miełkumow, Kamil Jarmatow | Obsada | Pułat Saidkasymow, Szukur Burchanow, Zakir Muchamedżanow, Jurij Puzyriow, Sanat Diwanow, Baba Annanow, Dżawłon Chamrajew, Saidkamil Umarow, Jakub Achmedow, Habib Narimanow, Artyk Dżałłyjew | Muzyka | Feliks Janow-Janowski | Rok produkcji | 1976 | Kraj produkcji | ZSRR | Czas trwania | 97 min | Gatunek | dramat, historyczny, western | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Czy tadżycki, ale przez większość życia pracujący w sowieckim Uzbekistanie, reżyser Kamil Jarmatowicz Jarmatow (1903-1978) chciał zostać klasykiem historyczno-rewolucyjnego easternu – mam wątpliwości. Tak się jednak złożyło, że aż cztery (z sześciu ostatnich) obrazy tego twórcy możemy przypisać do tego właśnie gatunku. W tym film, którym nieświadomie żegnał się z widzami, czyli zrealizowane w 1976 roku – na dwa lata przed śmiercią – „Odległe bliskie lata”. Jarmatow ponownie otoczył się sprawdzonymi współpracownikami, którzy wspierali go podczas kręcenia wcześniejszych „opowieści z Dzikiego Wschodu”, takich jak „ Burza nad Azją” (1964), „ Jeźdźcy rewolucji” (1968) oraz „ Upadek Czarnego Konsula” (1970). Współscenarzystą był więc Ormianin Michaił Miełkumow, a operatorem – Żyd Miron Penson. Nowym człowiekiem w starej ekipie okazał się jedynie kompozytor Feliks Janow-Janowski (rocznik 1934) – absolwent konserwatorium w Taszkencie, autor oper, baletów, symfonii, ale także soundtracków do filmów animowanych i fabularnych. Rok po powstaniu „Odległe bliskie lata” zaprezentowano podczas X Wszechzwiązkowego Festiwalu Filmowego, który wtedy akurat odbywał się w łotewskiej Rydze – tam obraz uhonorowano nagrodą specjalną. Mimo tego wyróżnienia, ostatnie dzieło Kamila Jarmatowicza nie podbiło kin w Związku Radzieckim. Co kilka lat wcześniej udało się „ Upadkowi Czarnego Konsula”. Może było to spowodowane, przynajmniej po części, faktem, że obraz nakręcono na taśmie czarno-białej, co w drugiej połowie lat 70. XX wieku nawet w Kraju Rad było już anachronizmem. Nie da się bowiem tego wyjaśnić w żaden sposób względami artystycznymi, jak chociażby w przypadku powstałego w tym samym czasie na Białorusi słynnego „ Wniebowstąpienia” (1976) Łarisy Szepitko. Tu musiały wchodzić w rachubę względy finansowe. Pod pewnymi względami „Odległe bliskie lata” wiążą się fabularnie z „Upadkiem…” (przez postać ostatniego emira Buchary Saida Mir Muhammeda Alim Chana), ale jeszcze bliżej im do „ Czerwonych piasków” (1968) Alego Chamrajewa. W obu filmach głównym „czarnym charakterem” jest Dżunaid-chan (tutaj grany przez Zakira Muchamedżanowa), którego między innymi próbuje pojmać czerwonoarmista Mirkamil Mirszarapow (w tej roli Saidkamil Umarow). Dżunaid-chan (1857-1938) przyszedł na świat jako Muhammed-Kurban Serdar; był Turkmenem z rodu Jomudów. Karierę polityczną zaczął robić jeszcze u boku ojca. Po wybuchu rewolucji październikowej, a następnie w czasie wojny domowej w Rosji walczył z oddziałami bolszewickimi; prowadził dwie wojny z mającą stolicę w Taszkencie Turkiestańską Autonomiczną Socjalistyczną Republiką Radziecką: od listopada 1918 do kwietnia 1919 oraz od czerwca 1919 do lutego 1920 roku. Do tego momentu pozostawał też rzeczywistym (ostatnim) władcą Chanatu Chiwy (Państwa Chorezmu), którym formalnie władał pozbawiony wpływów politycznych i militarnych Said Abdułła-chan z rodu Kungratów.  Poniósłszy klęskę w walkach z Armią Czerwoną, wyemigrował najpierw do Persji, a następnie Afganistanu, skąd jednak przez następne lata, aż do 1933 roku, atakował sowiecki Turkiestan. Władza radziecka w republikach Azji Środkowej mogła odetchnąć dopiero pod koniec lat 30., kiedy na Kreml dotarła sprawdzona informacja o śmierci Dżunaid-chana (w okolicach afgańskiego Heratu). Zanim jednak do tego doszło, napsuł komunistom naprawdę sporo krwi. O czym świadczy fakt, że chcąc to odreagować, musieli nakręcić aż kilka filmów fabularnych… „Odległe bliskie lata” zaczynają się od bardzo mocnego akcentu (Kamil Jarmatow musiał znać słynną koncepcję Alfreda Hitchcocka, że należy wystartować trzęsieniem ziemi, a później jedynie napięcie wzmacniać): do Taszkentu przybywa – jak w klasycznym westernie – samotny jeździec. Merid (gra go Artyk Dżałłyjew) zatrzymuje konia przed potężnym budynkiem, wchodzi do środka, wspina się na wysokie piętro i pakuje się do sali, w której trwają obrady Komitetu Centralnego Chorezmijskiej Ludowej Republiki Socjalistycznej (zapewne chodzi o Turkiestańską ASRR). Tam pyta o sekretarza Aziza Rizajewa (Sanat Diwanow), którego chwilę później próbuje zabić jako zdrajcę narodu i wiary. Zamach jednak się nie udaje i to Merid pada trupem. Jak się później okazuje, jest on wysłannikiem Dżunaid-chana, który stawia sobie za cel przegnanie z Turkiestanu bolszewików. W tym celu sprzymierza się on z emirem Buchary Alim Chanem, wychodząc z założenia, że wspólnymi siłami łatwiej przyjdzie im osiągnąć sukces. Do tego potrzebna jest jednak sprowadzana z zagranicy broń. By ją opłacić, ludzie Dżunaid-chana grabią złoto z banku Chiwy. Rizajew, cudem przeżywszy zamach na swoje życie, wpada na pomysł, aby wysłać do śmiertelnego wroga agenta, który podaje się za Ajud-beka, wysłannika emira Buchary. W rzeczywistości jest to czekista Dżuma Matnijazow (w tej roli znany z „ Komisarza nadzwyczajnego” Pułat Saidkasymow), którego misja może jednak na samym początku zostać boleśnie przerwana. Jednym z bliskich współpracowników Dżunaid-chana okazuje się bowiem pułkownik Kurban Iszankułow (pojawiający się wcześniej we wspomnianych już „ Czerwonych piaskach” Baba Annanow), który był szkolnym przyjacielem Dżumy. Teraz los postawił ich po dwóch różnych stronach barykady. Matnijazow próbuje przeciągnąć Iszankułowa na jasną (czytaj: komunistyczną) stronę mocy, ale ten nie chce brać na siebie odium zdrady. Daleki jest też jednak od wydania dawnego przyjaciela na śmierć. Najważniejsza część fabuły obraca się wokół prób storpedowania ewentualnego przymierza militarnego Dżunaid-chana i emira Alim Chana oraz bolszewickich przygotowań do szturmu na znajdującą się w starej części miasta twierdzę (chodzi o cytadelę Kunja Ark). Ważną rolę odgrywają w tym planie Dżuma i jego stary ojciec Matnijaz Bajsunow (w którego wciela się ulubiony aktor Jarmatowa, Szukur Burchanow). Czy wszystko się powiedzie, w dużej mierze zależy od tego, jak zachowa się pułkownik Iszankułow. Ale oprócz niego jest jeszcze jedna postać, która może pokrzyżować szyki bolszewickiemu tajniakowi – to fanatyczny islamista Omanijaz-ogły (ma on twarz znanego z wielu filmów uzbeckich Dżawłona Chamrajewa; między innymi „ Taszkient – miasto chleba”, „ Jeźdźcy rewolucji”, „ Czerwone piaski”, „ Siódma kula”). Czy to mu się uda? Podpowiem: skoro nad krasnoarmiejcami przygotowującymi się do ostatecznej rozprawy z Dżunaid-chanem czuwa jako „anioł-stróż” sam Włodzimierz Iljicz Lenin – coś mogłoby pójść nie po ich myśli? I z tym pytaniem retorycznym Was zostawiam. 
|