Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 października 2023
w Esensji w Esensjopedii

Anton Miegierdiczow
‹Ruch w górę›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRuch w górę
Tytuł oryginalnyДвижение вверх
ReżyseriaAnton Miegierdiczow
ZdjęciaMichaił Miłaszyn
Scenariusz
ObsadaWładimir Maszkow, Andriej Smoliakow, Siergiej Garmasz, Marat Baszarow, Wiktoria Tołstoganowa, John Savage, Kirył Zajcew, Iwan Koliesnikow, Aleksandra Riewienko, Nikita Jakowlew, Žilvinas Tratas, Kuźma Saprykin, Aleksandr Riapołow, Irakli Mikawa, Otar Lordkipanidze, Wasilij Szczipicyn
MuzykaJulia Holter
Rok produkcji2017
Kraj produkcjiGruzja, Litwa, Rosja, USA
Czas trwania133 minuty
Gatunekdramat, sportowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: W trzy sekundy z piekła do nieba
[Anton Miegierdiczow „Ruch w górę” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nie wszystko w tym filmie jest zgodne z prawdą historyczną, tak jak nie wszystko było fair w meczu, o jakim obraz Antona Miegierdiczowa opowiada. A jednak nie da się zaprzeczyć temu, że koszykarski bój o złoty medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku był jednym z najdramatyczniejszych w dziejach nowożytnych olimpiad. „Ruch w górę” przedstawia drogę, jaką przeszła basketbolowa Sborna, wspinając się na szczyt.

Sebastian Chosiński

East Side Story: W trzy sekundy z piekła do nieba
[Anton Miegierdiczow „Ruch w górę” - recenzja]

Nie wszystko w tym filmie jest zgodne z prawdą historyczną, tak jak nie wszystko było fair w meczu, o jakim obraz Antona Miegierdiczowa opowiada. A jednak nie da się zaprzeczyć temu, że koszykarski bój o złoty medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku był jednym z najdramatyczniejszych w dziejach nowożytnych olimpiad. „Ruch w górę” przedstawia drogę, jaką przeszła basketbolowa Sborna, wspinając się na szczyt.

Anton Miegierdiczow
‹Ruch w górę›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRuch w górę
Tytuł oryginalnyДвижение вверх
ReżyseriaAnton Miegierdiczow
ZdjęciaMichaił Miłaszyn
Scenariusz
ObsadaWładimir Maszkow, Andriej Smoliakow, Siergiej Garmasz, Marat Baszarow, Wiktoria Tołstoganowa, John Savage, Kirył Zajcew, Iwan Koliesnikow, Aleksandra Riewienko, Nikita Jakowlew, Žilvinas Tratas, Kuźma Saprykin, Aleksandr Riapołow, Irakli Mikawa, Otar Lordkipanidze, Wasilij Szczipicyn
MuzykaJulia Holter
Rok produkcji2017
Kraj produkcjiGruzja, Litwa, Rosja, USA
Czas trwania133 minuty
Gatunekdramat, sportowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Anton Miegierdiczow (rocznik 1969) bardzo długo pracował nad tym filmem. Wynikało to zapewne z dwóch istotnych przesłanek. Raz, że nie jest on „stachanowcem” i nie ściga się z innymi reżyserami (dość powiedzieć, że w ciągu trwającej już ponad dziesięć lat kariery jest to dopiero jego czwarte – po „Walce z cieniem 2”, „Mrocznym świecie” oraz „Metrze” – pełnometrażowe dzieło). Dwa, że wybrał sobie nadzwyczaj skomplikowaną historię do opowiedzenia, która wymagała zaangażowania olbrzymich środków – finansowych i technicznych. O co zatem toczyła się gra? O chęć przedstawienia w formie filmowej jednego z największych – bo wcale nie największego – sukcesów koszykówki w czasach Związku Radzieckiego, jakim było zdobycie – w nadzwyczaj dramatycznych okolicznościach – złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium, gdzie po raz pierwszy w dziejach tej imprezy udało się pokonać (nie tylko Sowietom, ale w ogóle) reprezentację Stanów Zjednoczonych. Na trzy sekundy przed finałowym gongiem Amerykanie prowadzili jednym punktem. Te trzy ostatnie sekundy powtarzano zresztą dwukrotnie i za drugim razem basketbolistom radzieckim udało się wykonać celny rzut, którym przypieczętowali swój niebywały sukces.
O tym, jak do niego doszło, a nade wszystko jaki był kontekst sportowo-polityczny tego wydarzenia – opowiada właśnie obraz Miegierdiczowa. Premiera filmu była swoistym prezentem noworocznym dla Rosjan i miała miejsce 28 grudnia ubiegłego roku; kilkanaście dni później dzieło weszło również do dystrybucji w Estonii, Kazachstanie i Litwie; po pół roku wydano je na DVD. „Ruch w górę” był jedną z najdroższych rosyjskich produkcji ostatnich lat, kosztował bowiem prawie 8 milionów dolarów. To, jak na warunki rosyjskie, kwota niebagatelna. Każdy rubel, każdy dolar włożony w jego powstanie zwrócił się jednak z nawiązką, ponieważ do tej pory obraz zarobił… prawie 54 miliony! Czym na to zapracował? Świetnie rozpisanymi rolami. Perfekcyjnie przedstawioną na ekranie finałową potyczką. Wreszcie patriotycznym przesłaniem, podkreślającym potęgę radzieckiego sportu, ducha walki i zrodzonej na fundamencie miłości do ojczyzny jedności pomiędzy zawodnikami wywodzącymi się z różnych republik (w ówczesnym składzie Sbornej dominowali wprawdzie Rosjanie, ale nie zabrakło tam również miejsca dla Ukraińców, Gruzinów, Litwina i Kazacha). Wszystkie te elementy zostały oczywiście odpowiednio podrasowane, bo prawda, jak to często bywa, wyglądała trochę inaczej.
Fabułę oparto na wspomnieniowej książce napisanej przez uczestnika tamtego meczu Siergieja Biełowa. Literackiej obróbce poddał ją Nikołaj Kulikow („Szpieg”, „Legenda z numerem 17”, „Załoga”), którego wspomógł Andriej Kuriejczik („Juleńka”, „Romans biurowy. Nasze czasy”). Prace nad scenariuszem ciągnęły się w nieskończoność; dość powiedzieć, że wersja, która ostatecznie została skierowana do realizacji, była… dwudziestą drugą. Kłopoty brały się przede wszystkim ze sprzeciwu rodzin dwóch najważniejszych (nieżyjących już) bohaterów obrazu – trenera Władimira Kondraszyna (któremu właśnie z tego powodu zmieniono w filmie nazwisko na Garanżyn) oraz koszykarza Aleksandra Biełowa. Wdowy po nich sprzeciwiały się głównie naginaniu dla lepszego efektu dramatycznego pewnych elementów ich biografii. I o ile rzeczywiście dzięki tym zmianom „Ruch w górę” wiele zyskał fabularnie, należy też zrozumieć niezadowolenie żyjących członków rodzin, zirytowanych wchodzeniem w ich prywatne życie i poddawaniem go korekcji. To w końcu ich życie i mają oni pełne prawo, by – jeśli już staje się ono obiektem ogólnonarodowej dyskusji – było przedstawiane zgodnie z faktami.
A teraz spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, o co ten cały hałas. W 1970 roku od trenowania koszykarskiej drużyny narodowej zostaje odsunięty Aleksander Gomelski (Żyd z pochodzenia), który wcześniej odnosił z nią ogromne sukcesy, między innymi zdobywając dwukrotnie Mistrzostwo Świata (w 1959 i 1963 roku). W drodze po złote medale pokonywał reprezentację Stanów Zjednoczonych, mogło się więc wydawać, że ma na nią patent. Nic to jednak nie dało. Na najwyższych szczeblach władz sportowych ZSRR zapada decyzja o zmianie szkoleniowca. Wybór pada na Władimira Garanżyna (w rzeczywistości, jak już była mowa, Kondraszyna), dotychczasowego trenera leningradzkiego Spartaka, który przyjmuje ofertę, ale jednocześnie stawia warunki. Jeśli na najbliższych Igrzyskach Olimpijskich Sborna ma pokonać Amerykanów, trzeba całkowicie zmienić myśl szkoleniową, wprowadzić nowe metody, co wiąże się z zaangażowaniem wielkich środków i zgodą na wyjazdy zagraniczne, także na drugą stronę Atlantyku, by radzieccy koszykarze mogli w czasie spotkań towarzyskich z drużynami studenckimi poznać mentalność i sposób gry przeciwnika. Choć niechętnie, urzędnicy Komitetu do spraw Kultury Fizycznej i Sportu przy Radzie Ministrów ZSRR (w filmie wyeksponowani są dwaj: przewodniczący Siergiej Pawłow i Giennadij Tierieszczenko) wyrażają zgodę.
Od tego momentu główna odpowiedzialność spada na głowę szefa federacji koszykarskiej Grigorija Moisiejewa, który w razie niepowodzenia zapłaci głową za brak złotego medalu. Moisiejew stara się więc śledzić wszystkie poczynania Garanżyna, jeśli uznaje to za słuszne – pomagać, jeśli nie – stopować jego zapędy. W dalszej części otrzymujemy dość sztampową opowieść o sportowym Kopciuszku, który choć skazany jest na porażkę, odnosi jednak sukces. Koniec tej historii znamy (tym bardziej znają go Rosjanie), najważniejszą powinnością Antona Miegierdiczowa było więc przedstawić ją w taki sposób, by zaangażować widza emocjonalnie, by na te nieco ponad dwie godziny przykuć go do fotela. I to, częściowo dzięki manipulowaniu faktami i chronologią wydarzeń, udało mu się nadzwyczajnie. Ostatni kwadrans – poświęcony już tylko finałowemu meczowi z Amerykanami – ogląda się jak najwytrawniejszy thriller. Sekwencje te zostały kapitalnie zrealizowane i jeszcze lepiej zmontowane. Efekt jest dobry do tego stopnia, że można twórcom wybaczyć nawet fakt, że pokazali na ekranie koszykówkę z XXI, a nie z lat 70. XX wieku.
Zagrania, jakie obserwujemy, w tamtym czasie były jeszcze zakazane w USA. Tym bardziej skąd mieliby je znać Rosjanie? Problem polega jednak na tym, że koszykówka sprzed prawie półwiecza była tak statyczna (podobnie zresztą jak piłka nożna i wiele innych dyscyplin), iż współczesny widz, a zwłaszcza ten będący wielbicielem NBA z czasów Michaela Jordana czy Shaquille’a O’Neala, przysypiałby, oglądając ją. Należało więc zdynamizować ujęcia i tym samym podkręcić napięcie. Co się udało. Może więc „Ruch w górę” spodobać się fanom basketbolu, ale przypadnie też do gustu tym, których bardziej interesują kulisy sukcesu, a więc rozgrywki polityczne, inwigilacja zawodników przez KGB, częste przypominanie im o tym, że mogą sobie zdobywać największe nawet trofea w świecie, ale wciąż są obywatelami Związku Radzieckiego – kraju komunistycznego, w którym wszyscy są równi (przynajmniej w teorii) wobec siebie. Scenarzyści i reżyser zadbali o kilka zaskakujących zwrotów akcji, jak również o sceny chwytające za serce i wywołujące łzy. Zadbali też o przemycenie - aczkolwiek zrobili to bardzo zgrabnie i nieszczególnie nachalnie – idei, jakie mogą spodobać się obecnym władzom Kremla (vide litewski koszykarz Modestas Paulauskas, który rezygnuje z ucieczki na Zachód, by wspomóc kolegów w walce o medal, jak również podkreślanie radzieckiej jedności ponad podziałami etnicznymi i religijnymi).
Świetnie obsadzono główne role. Reżyserowi obsady należą się w tym przypadku nie mniejsze brawa niż samemu Miegierdiczowowi. W Garanżyna wcielił się Władimir Maszkow („Na końcu świata”, „Pojedynek”), w Moisiejewa – Andriej Smoliakow („Bez pożegnania”, „Topór”), w Pawłowa – Siergiej Garmasz („Koniec pięknej epoki”, „Partner”), a w Tierieszczenkę – Marat Baszarow („Panowie oficerowie: Ratujcie Imperatora”, „Fotograf”). Nieco mniej do zagrania miały w tym filmie kobiety; wyeksponowano w zasadzie tylko dwie postaci: koszykarkę Aleksandrę Swiersznikową, przyszłą żonę Aleksandra Biełowa, którą zagrała Aleksandra Riewienko („Uczeń”, „Jak Witia Czesnok Liochę Sztyra do domu opieki wiózł”) oraz żonę trenera Garanżyna (Kondraszyna), Ksenię, w którą wcieliła się Wiktoria Tołstoganowa („Korolow”). Niełatwego zadania sfilmowania tej historii jako operator podjął się Igor Griniakin, któremu na pewno przydało się doświadczenie zdobyte wcześniej przy innych wysokobudżetowych produkcjach, jak chociażby „Admirał” (2008), „Wysocki” (2011) czy „Wiking” (2016).
koniec
11 listopada 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Dwaj wrogowie na chińskiej granicy
Sebastian Chosiński

4 X 2023

Po kilku miesiącach odpoczynku od historyczno-rewolucyjnych easternów czas wrócić do środkowoazjatyckich opowieści na temat tego, jak w latach 20. ubiegłego wieku zaprowadzano władzę radziecką w krajach Siedmiorzecza. Dzisiaj spoglądamy na ten wycinek dziejów ZSRR oczyma kazachskiego reżysera Abdułły Karsakbajewa, który w 1967 roku nakręcił do dzisiaj potrafiące emocjonować „Niespokojne czasy”.

więcej »

Fundacja: Sez. 2. odc. 1. Tylko szaleniec może być wielkim człowiekiem
Marcin Mroziuk

2 X 2023

W poprzednim sezonie widzieliśmy , jak pierwszy kryzys przewidziany przez Hariego Seldona został zażegnany dzięki Salvor Hardin. Wszystko wskazuje na to, że z kolejnym znów zmierzy się ona, tyle że wraz ze swoją matką. Można się też spodziewać, że istotną rolę w nadchodzących wydarzeniach odegra też cyfrowa wersja świadomości twórcy psychohistorii.

więcej »

East Side Story: Miłość nie wszystko wybacza
Sebastian Chosiński

1 X 2023

Miłość musi być! Z takiego założenia wychodzi uzbecki reżyser Hilol Nasimow. Obojętnie czy kręci film o współczesnej wojnie z przemytnikami i terrorystami (jak w „Hayocie”), czy też o Wielkiej Ojczyźnianej – jak, przynajmniej częściowo, w omawianym dzisiaj „Dziedzictwie” – nie może zabraknąć w nich rozbudowanego wątku melodramatycznego. Tym razem staje się on pretekstem do snucia wspomnień o niełatwym losie Uzbeków i Kazachów.

więcej »

Polecamy

Warzywny dramat

Z filmu wyjęte:

Warzywny dramat
— Jarosław Loretz

Międzygwiezdne fotele w natarciu
— Jarosław Loretz

Peregrynacje wyssane z palca
— Jarosław Loretz

Podróże międzygwiezdne de luxe
— Jarosław Loretz

E.T. wersja hard
— Jarosław Loretz

Ogrodowy nielot
— Jarosław Loretz

Mumii podejście drugie
— Jarosław Loretz

Mumia z gwiazd
— Jarosław Loretz

Pracownik idealny
— Jarosław Loretz

Niech się mury… drzewią?
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Miłość nie wszystko wybacza
— Sebastian Chosiński

Kamp Amersfoort
— Sebastian Chosiński

Bohaterowie i zdrajcy
— Sebastian Chosiński

I nie opuszczę cię aż do… ostatniej kuli
— Sebastian Chosiński

Dopaść „Piechura”!
— Sebastian Chosiński

Po trupach do celu
— Sebastian Chosiński

Krócej nie musi znaczyć gorzej
— Sebastian Chosiński

Za więziennym murem
— Sebastian Chosiński

…i nie żyli długo i szczęśliwie
— Sebastian Chosiński

W sytuacji bez wyjścia
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Co nam w kinie gra: Metro
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.