Kinowe „Pingwiny z Madagaskaru” nie zaskakują – są w gruncie rzeczy rozbudowaną do pełnego metrażu wersją odcinka telewizyjnej serii. Inaczej mówiąc – bawią doskonale, ale jeśli ktoś liczył na coś więcej niż zestaw standardowych gagów, to raczej jeszcze nie tym razem.
Konrad Wągrowski
Jedyneczka!
[Eric Darnell, Simon J. Smith „Pingwiny z Madagaskaru” - recenzja]
Kinowe „Pingwiny z Madagaskaru” nie zaskakują – są w gruncie rzeczy rozbudowaną do pełnego metrażu wersją odcinka telewizyjnej serii. Inaczej mówiąc – bawią doskonale, ale jeśli ktoś liczył na coś więcej niż zestaw standardowych gagów, to raczej jeszcze nie tym razem.
Eric Darnell, Simon J. Smith
‹Pingwiny z Madagaskaru›
EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Pingwiny z Madagaskaru |
Tytuł oryginalny | Penguins of Madagascar |
Dystrybutor | Imperial CinePix |
Data premiery | 30 stycznia 2015 |
Reżyseria | Eric Darnell, Simon J. Smith |
Scenariusz | John Aboud, Michael Colton, Brandon Sawyer |
Obsada | Benedict Cumberbatch, John Malkovich, Peter Stormare, Annet Mahendru, Ken Jeong, Andy Richter, Tom McGrath, Chris Miller |
Muzyka | Lorne Balfe |
Rok produkcji | 2014 |
Kraj produkcji | USA |
WWW | Polska strona |
Gatunek | animacja, komedia, przygodowy |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Pingwiny z Madagaskaru należą do grona tych bohaterów drugoplanowych, którzy zdobyli większą sławę niż postacie przewidywane na plan pierwszy, a spin-offy z ich udziałem zgromadziły większą liczbę fanów niż oryginalna seria. Skipper, Kowalski, Rico i Szeregowy pojawili się pierwszy raz w animacji Dreamworks „Madagaskar” z 2005 r., której głównymi bohaterami była grupa innych zwierząt – lew Alex, żyrafa Melman („ten” żyrafa), zebra Marty („ten” zebra) i hipopotamica Gloria, mieszkańców nowojorskiego ZOO w Central Parku. Zwierzęta (przynajmniej jedno z nich) pragną poznać zewnętrzny świat, ale efektem ich działań będzie nie do końca oczekiwana wysyłka do Afryki. Razem z nimi zabiera się mini-oddział pingwinów, zorganizowany na wzór jednostki wojskowej – dowódca Skipper, główny strateg Kowalski, małomówny ekspert zaopatrzeniowy Rico i Szeregowy pełniący funkcję… szeregowego. To właśnie pingwiny porywają statek, powodują jego katastrofę na wybrzeżu tytułowego Madagaskaru, płyną na Antarktydę, by stwierdzić, że jest tam nudno i zimno, wreszcie powracają na wspomnianą wyspę. I choć film w zasadzie opowiada o losach Alexa i spółki, to właśnie drugoplanowe pingwiny zdobyły największą liczbę miłośników – poczucie humoru polegające głównie na zderzaniu wojskowej organizacji z wizerunkiem pociesznych ptaków okazało się bardzo chwytliwe. „Madagaskar” doczekał się dwóch sequeli, w których pingwiny nadal królowały na drugim planie, ale główny wątek dotyczył większych zwierząt. Już w 2005 roku jednak powstał telewizyjny odcinek świąteczny („Tak jest, Rico, ka-boom!”), który koncentrował się wyłącznie na postaciach antarktycznych nielotów, a od 2008 roku na kanale Nickelodeon zakrólował poświęcony im serial. Serial, jak twierdzą twórcy, toczący się w alternatywnej rzeczywistości w stosunku do cyklu „Madagaskar”, w którym w Central Park Zoo mieszkają pingwiny i znane z Madagaskaru lemury, ale nie ma w nim Alexa, Melmana, Marty’ego i Glorii.
Serial zmienił formułę cyklu – postawił na akcję, przygodę i wątki fantastycznonaukowe. Pingwiny wciąż muszą mierzyć się z wyzwaniami o skali nieomal kosmicznej (część z nich powoduje Kowalski, geniusz naukowy, którego pomysły jednak zadziwiająco często wymykają mu się spod kontroli), toczyć bitwy z superłotrami, ale też przed publicznością ZOO udając niewinne, urocze ptaszki. Serial odwoływał się do dziesiątek popkulturowych tematów i schematów, nierzadko całkiem celnie je parodiując, wygrywając też komediowo różnice charakterów między bohaterami. Skipper to urodzony przywódca i wszystko, co powoduje jakiekolwiek wątpliwości co do jego roli, wywołuje kryzysy w oddziale. Kowalski to strateg, matematyk i wynalazca nieco oderwany od rzeczywistości, którego działania są tyleż skuteczne, co powodujące dodatkowe problemy. Rico połknął chyba wszystko, co istnieje (włącznie z bozonem Higgsa) i z głębin swego żołądka jest w stanie zapewnić wymagany sprzęt. Szeregowiec to maskotka oddziału, bez specjalnych umiejętności poza byciem miłym i sympatycznym, ale też przez to nierzadko bywający zaskakującym motorem eskalacji wydarzeń. Seria bawi doskonale widza w prawie każdym wieku, nic więc dziwnego, że postanowiono przenieść ją na wielki ekran.
Pierwszy film o pingwinach z Madagaskaru (choć tak naprawdę są z nowojorskiego ZOO, ewentualnie z Antarktydy) otrzymał zaskakujący tytuł „Pingwiny z Madagaskaru” i dostarczył widzom mniej więcej to, co telewizyjny serial. Pewien superłotr o imieniu… Dan, nie, Dennis, Debbie? Dave! Pewien superłotr o imieniu Dave (będący ośmiornicą udającą człowieka) przygotowuje tajny plan pozbawienia wszystkich pingwinów świata ich tradycyjnej słodkości. Jego motywacją jest zemsta – w każdym ZOO, w którym przebywał, pingwiny niszczyły jego popularność, przyciągając odwiedzających do swego basenu. Dave ma w dyspozycji wyszukane technologie i armię ośmiornic – Ernst Stavro Blofeld by się nie powstydził takiego przygotowania zaplecza. Oczywiście jedynie oddział Skippera może go powstrzymać.
Czy tylko? Otóż nie, i to jest główna nowość filmu w porównaniu do serialu. Okazuje się bowiem, że istnieje drugi oddział zwierzęcy, który walczy o bezpieczeństwo świata. Zwie się „Północny wiatr”, jego członkami są wilk, niedźwiedź, foka i sowa śnieżna, ma dużo lepsze wyposażenie i planowanie, nie ma jednak pigwiniego zapału, odwagi i determinacji, która nawet kompletny chaos akcji jest w stanie zamienić w sukces.
Tak jak wspomniałem, od strony fabularnej nie ma niespodzianek. Jest dużo akcji, ostre tempo, humor sytuacyjny i słowny, a dowcipy przypominają te z serialu – najczęściej opierają się na parodii kina akcji, wojennego i szpiegowskiego oraz na charakterach barwnych bohaterów. Twórcy nie chcieli ryzykować i film oparli na identycznych schematach, jak wszystkie wcześniejsze opowieści. Mamy tu kryzys dowodzenia Skippera, mamy żarty z tego, co może znaleźć w sobie Rico (z jednym małym odstępstwem, gdy Szeregowiec będzie musiał na chwilę przyjąć funkcję małomównego kolegi), mamy też rozważania na temat roli słodkiego najmłodszego członka oddziału (który oczywiście będzie musiał okazać swą prawdziwą wartość). Tylko Kowalskiego jakby nieco mniej. Ale poza tym oglądamy to, co znamy, bo najbardziej to lubimy.
Z tego też względu najciekawszym elementem filmu będzie prolog pokazujący dzieciństwo bohaterów na Antarktydzie. Nie dlatego, że jest jakoś odmienny, charaktery pingwinów są już odpowiednio ukształtowane. Ale jednak dodaje coś do mitologii cyklu i jest ładną wypowiedzią na temat konieczności podążania za swą odmiennością na przekrój społeczności (a przy okazji dobrą zgrywą z telewizyjnych programów przyrodniczych).
Sukces kasowy już jest, widzowie kupili więc to, co znane. Oznacza to z pewnością, ze powstanie kolejna część. I w niej oczekiwałbym więcej fabularnej odwagi i niepodążania za opowiedzianymi już wiele razy schematami.

ośmiornica udająca człowieka... Octodad???