Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii

James L. Brooks
‹Skąd wiesz?›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSkąd wiesz?
Tytuł oryginalnyHow Do You Know
Dystrybutor UIP
Data premiery11 marca 2011
ReżyseriaJames L. Brooks
ZdjęciaJanusz Kamiński
Scenariusz
ObsadaPaul Rudd, Reese Witherspoon, Jack Nicholson, Owen Wilson, Gabriel Liotta
MuzykaHans Zimmer
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania121 min
Gatunekkomedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

O (p)o(d)glądaniu
[James L. Brooks „Skąd wiesz?” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Najnowszy film Brooksa nie cieszy się uznaniem widzów, którzy – zapewne za sprawą obsady i opisu fabuły – woleliby widzieć go w ciasnych ramach komedii romantycznej. Utwór nie tyle się w nich nie mieści, ile je rozsadza. Robi to jednak w tak delikatny sposób, że spora część widowni może niespektakularny wybuch przegapić, a wtedy jest to już zupełnie inne kino.

Artur Zaborski

O (p)o(d)glądaniu
[James L. Brooks „Skąd wiesz?” - recenzja]

Najnowszy film Brooksa nie cieszy się uznaniem widzów, którzy – zapewne za sprawą obsady i opisu fabuły – woleliby widzieć go w ciasnych ramach komedii romantycznej. Utwór nie tyle się w nich nie mieści, ile je rozsadza. Robi to jednak w tak delikatny sposób, że spora część widowni może niespektakularny wybuch przegapić, a wtedy jest to już zupełnie inne kino.

James L. Brooks
‹Skąd wiesz?›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSkąd wiesz?
Tytuł oryginalnyHow Do You Know
Dystrybutor UIP
Data premiery11 marca 2011
ReżyseriaJames L. Brooks
ZdjęciaJanusz Kamiński
Scenariusz
ObsadaPaul Rudd, Reese Witherspoon, Jack Nicholson, Owen Wilson, Gabriel Liotta
MuzykaHans Zimmer
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania121 min
Gatunekkomedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W „Skąd wiesz?” bohaterowie dojrzewają pod wpływem obrazów. Matka George’a (Rudd) po obejrzeniu „Sprawy Kramerów” odchodzi od męża. Softballistka Lisa (Witherspoon) oglądając, jak Al oświadcza się sekretarce George’a, uświadamia sobie wagę tej niecodziennej chwili – podniecona pomaga skrupulatnie odtworzyć wydarzenie, kiedy okazuje się, że nie zostało zarejestrowane okiem kamery. Zapewne wierzy w siłę jej oddziaływania na ewentualną przyszłą widownię. Wiara naiwna w równej mierze, co wiara w powodzenie najnowszego filmu Brookse’a w rankingu box office.
Film wybrzmiewa bowiem gdzieś na antypodzie komedii romantycznej, którą zwiastują trailer i plakat reklamowy. Jest w tej zapowiedzi nawet trochę racji, ale dystrybutor zapomniał uprzedzić widzów, że reżyser zmienił recepturę gatunku, zastępując lukier szczyptą słodzika. W efekcie uzyskany przez Brooksa „wypiek” krzepi tylko wizualnie.
Zasługa w tym doskonałych zdjęć Janusza Kamińskiego, który zamknięte przestrzenie fotografuje z dużą dbałością o ekspozycję; bohaterów oglądamy w ich naturalnej przestrzeni – każdy z nich wpisuje się w swoje otoczenie, nie tworząc dysonansu, tak rażącego w hollywoodzkich produkcjach o miłości od pierwszego wejrzenia, gdzie przyodziane w markowe stroje postacie „prezentują się” na tle swoich domostw, w których półki pękają pod ciężarem splendoru.
W „Skąd wiesz?” w ogóle mamy do czynienia z bliższym rzeczywistości „towarzystwem”: kończąca karierę softballistka i oskarżony o machlojkę biznesmen zasmakowali luksusu (mężczyzna mieszka w apartamentowcu, kobieta proponuje spotkanie w ekskluzywnej – głównie za sprawą cen – restauracji), ale po mieście poruszają się komunikacją publiczną, co stawia ich zdecydowanie bliżej życia, niż goniących miłość taksówkami bohaterów innych produkcji.
Autobusy są dla widzów sygnałem słodzika w „wypieku”; odsłaniają sztafaż gatunku, pod przykrywką którego Brooks przemyca gorzkie treści. Ani opóźnianie kursu, ani wyglądanie przez szybę na zostawionego partnera nie służy tu niczemu. Nawet wybiegająca z zatrzymanego nagle pojazdu bohaterka – zamiast wpaść w ramiona ukochanego – udziela mu reprymendy za łapanie się za głowę i strojenie min. George i Lisa zachowują się tak, jakby zbuntowali się przeciwko tradycyjnemu scenariuszowi komedii romantycznej i zamiast deklamować idiotyczne kwestie, zastąpili je charakteryzującymi prawdziwe życie reakcjami. Jeśli zaś przyjąć grę aktorów za zgodną z tym, co wyszło spod pióra Brooksa, to mamy do czynienia z pełnokrwistymi bohaterami, którzy zagubili się w miłości – parafrazując tytuł filmu Patrice’a Chéreau.
Może budzić sprzeciw zestawienie dwóch tak różnych filmów, jednak, o ile u francuskiego twórcy mamy do czynienia z hiper-uczuciem – jego nadprogramową ilością, którego wzajemności i Daniel i zakochany w nim „le fou” usilnie chcą doświadczyć – o tyle u Brooksa obecne jest raczej a‑uczucie, czyli sytuacja dokładnie odwrotna.
Widz dostaje sygnały, że etap zakochania George i Lisa mają dawno za sobą, a na ekranie miłość nie wybrzmiewa. Na dodatek jest jeszcze ten trzeci, w którego postać interesująco wcielił się Wilson Owen. Aktor czerpiąc ze swoich dotychczasowych ról, szarżuje na granicy błazenady, której musi być doskonale świadomy, skoro balansuje z taką pewnością, że widz nadaje mu w końcu status pełnoprawnego uczestnika miłosnego trójkąta. Ten staje się równoramienny: racje rozłożone są po równo, podobnie aspiracje. Kandydaci mają tyle samo wad ile mocnych stron, nie inaczej jest z samą zainteresowaną.
Siłą filmu Brooksa, której impet zmiata nam nadzieję z pola widzenie (a jak pisałem na początku, ontologiczny status w tym filmie ma tylko to, co można obejrzeć lub podejrzeć), są emocje w stanie otwarcia, których wręcz nie da się domknąć: koniec lub początek związku nie są analogiczne z finiszem bądź startem uczucia. Podobnie zakończenie filmu trudno uznać za szansę na początek/koniec nowego/starego.
Brooksowi należy się ogromne uznanie za dokonany „wypiek”, który nie dość, że wystawny wizualnie, to uzależnia smakiem wytrawnej goryczy. Smakiem, który doceni podniebienie wyrafinowanego widza. A to już gwarancja na przegraną w potyczce zwanej box office.
koniec
5 kwietnia 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

East Side Story: Na tropie niebezpiecznego szaleńca
Sebastian Chosiński

4 VI 2023

„Spisek Oberona” to, jak dotąd, jedyny pełnometrażowy film kazachskiego, choć wykształconego poza granicami kraju, reżysera i scenarzysty Ajdara Batałowa (mimo że niebawem od jego premiery minie dekada). To klasyczne kino akcji, które powstało przede wszystkim po to, aby mile połechtać dowództwo wywiadu wojskowego. W każdym razie głównym pozytywnym bohaterem jest narażający życie dla ojczyzny oficer GRU Czingiz Arłanow.

więcej »

Kulawe konie: Sez. 1. odc. 4. Sprawa się rypła
Marcin Mroziuk

2 VI 2023

Cóż z tego, że agenci z Slough House nie mają żadnego związku z niepowodzeniem operacji zaplanowanej przez Dianę Taverner, skoro idealnie nadają się na kozłów ofiarnych. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Jackson Lamb, który nie ma zamiaru poddać się bez walki.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Nocą, w drodze nad Bałtyk
Sebastian Chosiński

31 V 2023

Zmarły w styczniu tego roku żydowski prozaik Grigorij Kanowicz był nie tylko autorem nadzwyczaj interesujących powieści o tematyce żydowskiej, ale także cenionym scenarzystą filmowym, którego teksty przenosili na ekran reżyserzy litewscy, łotewscy i estońscy. „Długa podróż nad morze” Algirdasa Araminasa to skromny, ale przejmujący współczesny obraz obyczajowy, w którego centrum pozostaje stara kołchoźnica jadąca na spotkanie z synem.

więcej »

Polecamy

Indianie też nie mieli się czego wstydzić

Z filmu wyjęte:

Indianie też nie mieli się czego wstydzić
— Jarosław Loretz

Życie miejskie dla ubogich
— Jarosław Loretz

Drama na trzy ręce
— Jarosław Loretz

Nie, nie, wejście od frontu odpada
— Jarosław Loretz

Technika zgniłego Zachodu
— Jarosław Loretz

Tam, gdzie nikt nie patrzy
— Jarosław Loretz

Czy Herkules była kobietą?
— Jarosław Loretz

Prosimy nie regulować monitora
— Jarosław Loretz

Patyki eliminacji
— Jarosław Loretz

Pieczęć średniego zapieczętowania
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Kiedy niewiedza jest błogosławieństwem
— Joanna Pienio

Tegoż autora

Trójgłos o „Ki”
— Ewa Drab, Zuzanna Witulska, Artur Zaborski

Gdynia 2011 (2): Panorama Polskiego Kina
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski

Gdynia 2011 (1): Filmy konkursowe
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski

Off off with head
— Artur Zaborski

Tydzień z hiszpańską sztuką filmową
— Artur Zaborski

Zastrzyk adrenaliny na widok podnoszącej się kurtyny
— Artur Zaborski

Ciemnego pokoju nie trzeba się bać
— Artur Zaborski

Janek Wiśniewski padł, Janek Komasa wstał
— Artur Zaborski

Jak „Och, Karola” zredukować do „Och”
— Artur Zaborski

To nie jest kolejny kebab bar dla tureckich emigrantów
— Artur Zaborski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.