Rok 2008 w USA (w telegraficznym skrócie)Kamila Sławińska Zapraszamy do kolejnego podsumowania roku (tym razem 2008) w amerykańskich kinach. Prosto z Nowego Jorku – Kamila Sławińska.
Kamila SławińskaRok 2008 w USA (w telegraficznym skrócie)Zapraszamy do kolejnego podsumowania roku (tym razem 2008) w amerykańskich kinach. Prosto z Nowego Jorku – Kamila Sławińska. ![]() Mroczny Rycerz Rok 2008 będzie z pewnością w Ameryce pamiętany przez dziesięciolecia, i to z mnóstwa powodów – jednak urodzaj na wybitne osiągnięcia w kinie nie będzie jednym z nich. Dla wielu będzie to rok wielkich strat, nie tylko finansowych. Od 2008 roku trzeba będzie żyć nie tylko bez ekstrawaganckich zakupów na kredyt, ale i bez innych filarów amerykańskiego stylu życia: bez Bernie Maca, Paula Newmana, Sidneya Pollacka i George’a Carlina. Dla mnie osobiście to przede wszystkim rok, w którym straciliśmy Heatha Ledgera – a im większe wrażenie robi przy kolejnych seansach jego ostatnia rola w „Mrocznym Rycerzu”, tym większy żal, że tak niezmiernie utalentowany aktor pożegnał się z życiem tak szybko. Kto wie zresztą, co się dalej zdarzy: może to był ostatni rok, kiedy naprodukowano taką ilość filmów miernych i durnych, za to piekielnie drogich i napompowanych efektami do granic wytrzymałości? Amerykański świat się zmienia, a kino musi się zmienić wraz z nim. Miejmy nadzieję, że oznacza to, że w tym wielkim ewolucyjnym zamieszaniu, które zwykle rodzi się z wielkich kryzysów, mastodontalne produkcje o maleńkich móżdżkach, takie jak „Jumper” czy „Seks w wielkim mieście” wyginą, jak przed nimi wyginęły dinozaury — a małe, cwane filmiki takie jak „Be Kind Rewind” czy „Spotkanie” obejmą w posiadanie świat amerykańskiego kina. Póki co trzeba przeczekać do lepszych czasów, grzejąc ręce przy kominku, opalanym dla oszczędności starymi numerami Entertainment Weekly – i oglądając DVD z filmami z 2008 roku: rok taki jak ten, rok przesytu i dostatku, rok przesady i ekstrawagancji na pewno nieprędko się powtórzy. ![]() Wall-E Doroczne prywatne wyróżnienia okołofilmowe za 2008 otrzymują: Najlepszy film egzystencjalno-filozoficzny: „WALL-E” . Szczególne wyróżnienie za fakt, że jest to filozofia i zaduma nad istotą bytu przystępna, zrozumiała i przyjemna w odbiorze dla widzów z każdej grupy wiekowej, każdego poziomu zamożności i każdego rodzaju wykształcenia. • • • Najlepszy film wojenny: chińska produkcja „Assembly: Ostatnia bitwa” o wojnie domowej 1948 roku. • • • Największe rozczarowanie wieloletnim faworytem: „W.”. Wierzyć się nie chce, że ten sam reżyser, który tak przenikliwie sportretował Richarda Nixona (którego Oliver Stone nigdy nie poznał), tak spaprał i spłaszczył biografię George W. Busha (z którym miał okazję spotkać się i rozmawiać). Jednakowoż za występ w tym mało udanym obrazie Josh Brolin zasługuje na zaszczytną drugą nagrodę w kategorii „najlepszy filmowy amerykański prezydent roku”. Pierwszą nagrodę zwinął mu sprzed nosa Frank Langella, fenomenalnie wcielający się w jedną z tytułowych ról we „Frost/Nixon”. • • • ![]() Dai Nipponjin Najbardziej zakręcona intryga kryminalna: „Mad Detective” Johnny’ego To. • • • Najlepsza rola w filmie, którego nikt nie obejrzy: Benicio del Toro jako Che. Benicio przeszedł sam siebie, ale oryginalna, czterogodzinna wersja filmu Soderbergha miała kiepskie widoki na dystrybucję nawet w lepszym klimacie ekonomicznym. • • • Najlepszy superbohater roku: „Dai-Nipponjin”, czyli Big Man Japan z odjechanego niby-dokumentu Hitoshi Matsumoto. • • • Najlepszy antybohater roku: Joker w wydaniu Heatha Ledgera. Szkoda ogromna, że to jedyny bad guy, którego z całą pewnością już nie zobaczymy w sequelu. • • • Najzabawniejszy smutny film: „Synecdoche, NY”. Jest to także chyba najambitniejszy scenariusz, jaki Charlie Kaufman napisał do tej pory – i miłe, że ładnie wybrnął z własnoręcznego wyreżyserowania go. • • • ![]() Man on Wire Najsmutniejszy zabawny film: „Harold & Kumar Escape from Guantanamo Bay”. Nawet najbardziej zajadli krytycy administracji Busha nie zdobyli się na to, by tak wprost wyjaśnić światu, co jest nie tak z post-11-wrześniową polityką wobec niebiałych ludzi w Ameryce. • • • Najlepszy sequel roku, który tak naprawdę nie jest sequelem: „Kroniki żywych trupów” , czyli nie wiadomo już dokładnie, który odcinek sagi o żywych trupach mistrza Romero – kto wie, czy nie najlepszy z całej serii, nie licząc oryginalnego filmu z 1978 roku. • • • Najlepszy numer muzyczno-taneczny: brawurowe wykonanie klasycznego musicalowego numeru Hello Dolly! Wykonywał WALL-E, oczywiście. • • • Najsolidniejsza firma roku: Judd Apatow. Co tytuł z jego nazwiskiem w napisach końcowych, to rozrywka co najmniej niezła, jeśli nie znakomita. Na przykład taki „Boski chillout” . • • • ![]() Spotkania na krańcach świata Najlepszy film na podstawie gierki wideo: „Like a Dragon” – Takashi Miike dostaje za niego także błyszczący medal za powrót do reżyserskiej formy. W kategorii „wielki powrót do aktorskiej formy” medalistą zostaje Mickey „Rurka” Rourke za swoją znakomitą kreację w „Zapaśniku” . Oddzielne nagrody specjalne w kategoriach reżyserskiej i aktorskiej otrzymują Gus Van Sant i Sean Penn za genialną robotę w obrazie pt. „Obywatel Milk” – nie wiem jednak, jak nazwać te nagrody, bo obydwaj panowie od lat nie wychodzą z formy. • • • Najlepszy amerykański film zrobiony bez Amerykanów: „Slumdog – Milioner z ulicy”. Brytyjski reżyser, scenarzysta i operator, indyjscy aktorzy, indyjska muzyka, indyjskie plenery, indyjska historia– a przesłanie pozytywne i amerykańskie jak u Franka Capry. • • • Najbardziej imponująca metamorfoza aktorska: Robert Downey Jr. jako australijski aktor udający czarnoskórego weterana w „Tropic Thunder”. • • • Najbardziej żenująca scena roku: ta, w której Pierce Brosnan usiłuje śpiewać piosenkę ABBY w „Mamma Mia!”, i nijak mu to nie wychodzi. • • • Najbardziej inspirująca scena roku: Philippe Petit balansujący na linie między Bliźniaczymi Wieżami WTC w niesamowitym dokumencie Johna Marsha „Man on Wire” . • • • Najlepszy film roku we wszystkich możliwych kategoriach: „Spotkania na krańcach świata”. Bohaterowie tego filmu otrzymują także nagrodę jako najlepszy zespół postaci na ekranie, opowiedziana przez jednego z bohaterów filmu historia o szalejących pingwinach odbiera zasłużone trofeum za najlepsze wykorzystanie pingwinów w filmie pełnometrażowym (wybaczcie, pingwiny z „Madagaskar 2”!), a wykonane przez Henry’ego Kaisera podwodne zdjęcia tytuł najpiękniej sfilmowanej sceny roku. Za najlepszą rolę epizodyczną tegoroczną nagrodę otrzymuje meduza. ![]() 4 lutego 2009 |
Twórcy filmów pornograficznych też od czasu do czasu próbują nakręcić coś z gatunku science fiction, ale mają o tyle trudniej, że w ich przypadku słowo „budżet” jest Złotym Graalem zza siedmiu mórz. Innymi słowy – nikt w branży już nie pamięta, co to za zwierzę.
więcej »Tak to już jest, że przy braku funduszy trzeba łatać filmową produkcję czym się da. Niekiedy jednak to „czym się da” zaczyna zakrawać na absurd…
więcej »Oto co zrecenzowaliśmy w pierwszej połowie wakacji.
więcej »Kevin Smith. Sprzedawcy 2
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. Jay i Cichy Bob kontratakują
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. Dogma
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. W pogoni za Amy
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. Szczury z supermarketu
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. Sprzedawcy
— Marcin Knyszyński
Richard Kelly. Pułapka
— Marcin Knyszyński
Richard Kelly. Koniec świata
— Marcin Knyszyński
Richard Kelly. Donnie Darko
— Marcin Knyszyński
Alejandro González Iñárritu. Zjawa
— Marcin Knyszyński
Rok 2007 w USA (w telegraficznym skrócie)
— Kamila Sławińska
Magiczna latarnia
— Kamila Sławińska
Rok 2006 w USA (w telegraficznym skrócie)
— Kamila Sławińska
Rok 2005 w USA (w telegraficznym skrócie)
— Kamila Sławińska
Rok 2004 w USA (w telegraficznym skrócie)
— Kamila Sławińska
Żegnaj, Bud
— Kamila Sławińska
Krótkie jest piękne
— Kamila Sławińska
Filmowe Naj... 2003
— Kamila Sławińska
Krew i woda
— Kamila Sławińska
Columbine to my
— Kamila Sławińska