Z filmu wyjęte: Prosimy nie regulować monitoraJak niewiele trzeba wysiłku do nakręcenia filmu – można się przekonać na przykładzie dzisiejszego kadru. Nie znaczy to jednak, że metoda ta jest zalecana.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Prosimy nie regulować monitoraJak niewiele trzeba wysiłku do nakręcenia filmu – można się przekonać na przykładzie dzisiejszego kadru. Nie znaczy to jednak, że metoda ta jest zalecana. Dzisiaj proponuję kadr z „brutalnie zamordowaną kobietą”. Jak należy zgadywać, w trakcie kręcenia sceny reżyser nie zgłaszał żadnych pretensji, gdy „zabita zdradzieckim ciosem” aktorka złożyła głowę na biurku. Problem pojawił się dopiero w postprodukcji, gdy zauważono, że niewiasta bardziej sprawia wrażenie pogrążonej w drzemce niż martwej. Możliwe, że rozegrał się wówczas następujący dialog: – Jeju, to straszne! Cóż, ach, cóż zrobić w takiej sytuacji? – No jak to, nakręcić jeszcze raz! – Nie da się, aktorka jest na wakacjach w Meksyku, a plan goni! Widzowie się niecierpliwią! – No to może dorobić krew? – Świetny pomysł! Dorób! – JA?! Załatw grafika! – Nie mam budżetu! Ostatnia ćwiartka wpadła mi do studzienki w centrum. Zrób to, bardzobardzoproszę. – Ale ja nie jestem grafikiem. – Do tego nie trzeba doktoratu. Kobita się nie rusza, więc robota prosta. Bierzesz Photoshopa… – Nie mam. – No to rysuj w tym, co masz. Nieszczęśnik miał tylko Painta, więc wyszło, jak wyszło – krew w postaci rysowanych drżącą dłonią kreseczek. Tutaj powściągnę galopujące konie złośliwości, bo pastwienie się nad tym kadrem jest jak kopanie czegoś, co zmarło 315 lat temu i nie może się bronić nawet malutką kosteczką. Bowiem film, z którego powyższe zdjęcie pochodzi to… „Jurassic Shark 2: Aquapocalypse”, czyli „Jurajski rekin 2: Wodna apokalipsa”. Ów filmopodobny produkt wyszedł w 2021 roku spod ręki Marka Polonii, który po śmierci brata dzielnie dostarcza na rynek filmy bardziej przerażające jakością wykonania niż przysłowiowy patyk z kupą. Powyższy film jest bezpośrednią kontynuacją (z fabułą przesuniętą dosłownie o kilka dni) równie fatalnego filmu z roku 2012. Długi na 20 metrów megalodon uwolniony z lodowej groty podczas morskich wierceń wciąż grasuje przy morskim wybrzeżu. Tym razem zjada pływaczkę, właściciela mariny, jego leniwego pracownika wraz z tłustawym kumplem (popłynęli motorówką szukać obrazu zgubionego przez rabusiów w poprzedniej części), a następnie szarpie za grube wiertło platformy wiertniczej i doprowadza do pożaru zakończonego eksplozją. Z katastrofy uchodzi z życiem dwóch leniwych pracowników, którzy w magiczny sposób docierają wpław na odległą, pokrytą moczarami wyspę. Tam – ścigani przez megalodona śmigającego po bajorach głębokich na pół metra – spotykają parkę od mokrej roboty, która nie do końca wie, co robić, bo ich szefowa padła ofiarą grafika od Painta. Film daje miłośnikom złej kinematografii (szczególnie tej rekiniej) mnóstwo radości – jest zrobiony po partacku, ma strasznie badziewne efekty (występuje tu np. rozdeptywanie złożonych na brzegu jaj rekina, z gumowymi rekinkami w środku), absolutnie bzdurne sceny (nokautowanie przeciwnika płetwą ogonową, wysadzanie megalodona torbą, której chyba nikt nie rzucił) i znudzonych aktorów, którzy ani umieją, ani chcą grać. No i te dialogi, będące wypraną z emocji recytacją ledwo wykutych na pamięć kwestii… Jak już napisałem, miłośnicy kiczu za dolara dwadzieścia znajdują tu sporo frajdy, natomiast zwykli śmiertelnicy powinni omijać tę produkcję z bardzo, bardzo daleka. ![]() 10 kwietnia 2023 |
Hans Kloss czy Max Otto von Stirlitz – który z nich narodził się wcześniej? Ten pierwszy zadebiutował w spektaklu teatralnym w styczniu 1965 roku, temu drugiemu Julian Siemionow przydał niemiecką tożsamość dopiero w wydanej dwa lata później powieści „Major Wicher”. Na słynne „Siedemnaście mgnień wiosny” trzeba było czekać jeszcze rok. A na dwuczęściowe przedstawienie polskiego Teatru Sensacji „Stirlitz” autorstwa Andrzeja Zakrzewskiego – kolejne cztery.
więcej »Myśleliście, że blaszana kosmiczna furgonetka albo UFO z ogrodowego parasola to szczyt dziadostwa budżetowego? Ha! Poznajcie statek na budżecie zerowym. Serio, nic nie kosztował.
więcej »W latach 80. XX wieku Wiaczesław Browkin wyspecjalizował się w przedstawieniach telewizyjnych, które prezentowane były najczęściej w ramach „Teatru Politycznego”. Czy to oznacza, że tym samym definitywnie odszedł od postaci komisarza Maigreta? Niekoniecznie. Znalazł bowiem taką powieść Georges’a Simenona, która pozwoliła mu połączyć oba wątki – kryminalny i polityczny. Tak powstał, mający premierę w czerwcu 1987 roku, spektakl „Maigret u ministra”.
więcej »Peregrynacje wyssane z palca
— Jarosław Loretz
Podróże międzygwiezdne de luxe
— Jarosław Loretz
E.T. wersja hard
— Jarosław Loretz
Ogrodowy nielot
— Jarosław Loretz
Mumii podejście drugie
— Jarosław Loretz
Mumia z gwiazd
— Jarosław Loretz
Pracownik idealny
— Jarosław Loretz
Niech się mury… drzewią?
— Jarosław Loretz
Interpol muzealny
— Jarosław Loretz
Gdy w domu brakło kombinerek
— Jarosław Loretz
Peregrynacje wyssane z palca
— Jarosław Loretz
Podróże międzygwiezdne de luxe
— Jarosław Loretz
E.T. wersja hard
— Jarosław Loretz
Ogrodowy nielot
— Jarosław Loretz
Mumii podejście drugie
— Jarosław Loretz
Mumia z gwiazd
— Jarosław Loretz
Pracownik idealny
— Jarosław Loretz
Niech się mury… drzewią?
— Jarosław Loretz
Interpol muzealny
— Jarosław Loretz
Gdy w domu brakło kombinerek
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz
Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz
I robotom bywa smutno
— Jarosław Loretz
Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2022 (4/4)
— Jarosław Loretz
Powiększyłam ilustrację i oczom nie wierzyłam.
Może też powinnam zacząć filmy kręcić ;P