Z filmu wyjęte: Gdy prędkość wylotowa pocisku jest pojęciem pustymMacho wymachujący wielkimi giwerami, strzelaniny, pościgi – to klasyczny wyznacznik atrakcyjnego kina akcji. Na ogół. Bo diabeł tkwi w szczegółach…
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Gdy prędkość wylotowa pocisku jest pojęciem pustymMacho wymachujący wielkimi giwerami, strzelaniny, pościgi – to klasyczny wyznacznik atrakcyjnego kina akcji. Na ogół. Bo diabeł tkwi w szczegółach… Prawem serii dziś kolejny kadr z rosyjskiego kina fantastycznego obecnej doby. Jeszcze gorszego niż opisywani w poprzednim odcinku „Strażnicy nocni”. Również w jakimś tam stopniu będącego plagiatem, i do tego podobnie nieudolnym. Mowa o nakręconej w 2017 roku produkcji „Tancy nasmiert”, znanej w Polsce jako „Taniec śmierci”. Jest to młodzieżowa dystopia mocno wzorowana na „Igrzyskach śmierci”, tyle że uczestnicy nie walczą ze sobą w turnieju, a… tańczą. Kto bardziej gibko podskoczy, ten może przeżyje. Dlaczego akurat tańczą, a nie na przykład robią przysiady albo ćwiczą tai chi? Bo scenarzysta miał taką fantazję. A Andriej Zołotariew to scenarzysta nie byle jaki – maczał palce w obu częściach dramatycznie słabego „Przyciągania”, ale i w zaskakująco przyzwoitym „Sputniku”. Jak by nie było, ludzkość została wyniszczona wojną atomową, a później kataklizmami rozpętanymi przez matuszkę Ziemię (tak, to ona – celowo i świadomie – rzygała np. cząsteczkami theta, które co jakiś czas strzelały gejzerami w niebo i literalnie zmieniały ludzi w proch natychmiast po dotknięciu skóry). Ostatnie niedobitki żyją w nędzy w zrujnowanej Moskwie. Gdy po paru miesiącach spokoju znowu pojawia się chmura dymu z morderczymi cząsteczkami, reżimowi strażnicy łapią szereg młodych osób i zmuszają ich do uczestniczenia w tańcu. Wygra tylko jeden, otrzymując mieszkanie w idiotycznie czystym, schludnym i bogato wyposażonym bunkrze, reszta zaś zostanie przez Arenę, na której toczą się pojedynki, przemieniona w potrzebną po coś Ziemi (personalnie) energię. Czyli rozpadnie się w proch, zostawiając po sobie malutką świetlistą bransoletkę. Fabuła „Tańca śmierci” jest po prostu niedorzeczna, a finał otwarcie sugeruje kontynuację, której na szczęście – ze względu na ogólną klapę finansową produkcji – nie nakręcono. Jedyna warta tutaj uwagi rzecz to przyzwoita scenografia (jeśli tylko przymknie się oko na możliwość istnienia bunkra w tak zapyziałym, brudnym świecie), bo już efekty specjalne – tradycyjnie rozbuchane ponad rozsądek – nie robią jakiegoś szczególnego wrażenia. Co do kadru zaś – widać na nim dzierżącego krzepko dwururkę dżentelmena ze zbyt słabo zapiętym paskiem (jeszcze jedna dziurka mniej i prawdopodobnie męska część widowni mogłaby zacząć dywagować na nieśmiertelne męskie tematy z zakresu seksualnej komparatystyki). Przed dżentelmenem, na stole, znajduje się bateria rozmaitych przedmiotów, wśród których wyróżnia się kilka kolorowych naboi do strzelby. Pierwsze ujęcie z nabojami jest zrobione tak, żeby wszystkie było widać od strony spłonki. Niestety, na drugim już się ta sztuka nie udała i widzimy, że żadnych naboi tu nie ma – są jedynie puste łuski. Powiedzmy, że nie jest to jakieś dramatyczne potknięcie, ale mimo wszystko pokazanie zaraz potem śmiertelnej palby jest ździebko bez sensu, skoro wiadomo, że w broni nie ma nic, co mogłoby komukolwiek wyrządzić choćby tycią, tycieńką krzywdę. Zdaje się jednak, że posługiwanie się na planie pustymi łuskami jest dość rozsądną i w miarę powszechnie stosowaną metodą, pozwalającą na zapobieganie ewentualnym wypadkom 1). Wskazuje na to choćby drugi z kadrów, tym razem z amerykańskiego horroru SF „Germ”, czyli „Zarazek”. Nakręcony w 2013 roku za malutkie pieniądze mówi o rozbiciu się na odludziu strąconego meteorytem satelity. A że wrak przywlókł ze sobą jakieś świństwo, w miasteczku wybucha plaga z grubsza zombie. Z grubsza, bo zarażeni i owszem, żrą ludzi (nie tylko zdrowych, ale też i zarażonych), tyle że przy tym zachowali szczątkowo mowę, a na dokładkę stale rozrasta im się podwzgórze, co po jakimś czasie prowadzi do efektownych eksplozji czaszki. W pewnym momencie – w obliczu nadciągających zombie – jedna z bohaterek chwyta za słój z nabojami i… możemy zobaczyć, jak pięknie prześwieca przez puste łuski słońce. Na domiar złego jedna z łusek wypada na blat komody i turla się tak, że doskonale widzimy jej puste wnętrze. Film, mimo że tani, jest zaskakująco przyzwoity – nie da się przewidzieć, kto przeżyje, trup ściele się gęsto, a i trafiają się drobinki humoru – jak choćby wtedy, gdy po stwierdzeniu patologa, iż trup został objedzony przez człowieka, policjant jedzie pobrać odcisk szczęki od… żony ofiary. Jeśli więc trafi się gdzieś „Zarazek”, to z braku bardziej wystrzałowych tytułów swobodnie można go obejrzeć. Natomiast od rosyjskiej produkcji zdecydowanie należy trzymać się z daleka. ![]() 11 kwietnia 2022 1) Bodaj najsłynniejszą ofiarą niefrasobliwości filmowych speców od broni jest Brandon Lee, syn Bruce′a Lee, który w 1993 roku otrzymał śmiertelny postrzał w brzuch na planie fascynująco mrocznego „Kruka”. |
Ponieważ mamy kanikułę, czas porzucić (przynajmniej na chwilę) dziedzinę horroru i nacieszyć wzrok lżejszymi widokami.
więcej »Zdarza się, że horror zahacza o inne, mniej „grzeczne” gatunki. Na szczęście pozory często mylą…
więcej »Niekiedy nowe idee w horrorze są nie tyle niemądre (żeby nie powiedzieć głupie), ile po prostu… dziwne.
więcej »Kevin Smith. Sprzedawcy 2
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. Jay i Cichy Bob kontratakują
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. Dogma
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. W pogoni za Amy
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. Szczury z supermarketu
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. Sprzedawcy
— Marcin Knyszyński
Richard Kelly. Pułapka
— Marcin Knyszyński
Richard Kelly. Koniec świata
— Marcin Knyszyński
Richard Kelly. Donnie Darko
— Marcin Knyszyński
Alejandro González Iñárritu. Zjawa
— Marcin Knyszyński
Sporty letnie
— Jarosław Loretz
W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą VII: Bolid pożądania
— Jarosław Loretz
W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą VI: Basenowy wąpierz
— Jarosław Loretz
W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą V: Świder
— Jarosław Loretz
W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą IV: Rybek
— Jarosław Loretz
W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą III
— Jarosław Loretz
W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą II
— Jarosław Loretz
W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą
— Jarosław Loretz
Horror jak się patrzy
— Jarosław Loretz
A skoro już przy wodzie jesteśmy...
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2021 (4/4)
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2021 (3/4)
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2021 (2/4)
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2021 (1/4)
— Jarosław Loretz
Jak dobrze nam mutantem być
— Jarosław Loretz
Danie w średnim stanie
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2020 (4/4)
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2020 (3/4)
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2020 (2/4)
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2020 (1/4)
— Jarosław Loretz