„Ostatni Jedi” zaskoczył wszystkich kontrowersjami, które budzi, my musimy więc o tym porozmawiać i zastanowić się, czy mamy do czynienia z rewolucją czy kontynuacją, co myśli o filmie George Lucas, do czego w kosmosie służą bombowce, jak Luke Skywalker dorobił się poczucia humoru, kto będzie z kim rodzeństwem, kto z kim weźmie ślub, a kto pozostanie w erotycznym trójkącie. No i najważniejsze – jak właściwie smakują Porgi?
„Ostatni Jedi” zaskoczył wszystkich kontrowersjami, które budzi, my musimy więc o tym porozmawiać i zastanowić się, czy mamy do czynienia z rewolucją czy kontynuacją, co myśli o filmie George Lucas, do czego w kosmosie służą bombowce, jak Luke Skywalker dorobił się poczucia humoru, kto będzie z kim rodzeństwem, kto z kim weźmie ślub, a kto pozostanie w erotycznym trójkącie. No i najważniejsze – jak właściwie smakują Porgi?
Tym razem bez spoilerów się nie dało.
Rian Johnson
‹Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi›
WASZ EKSTRAKT: 80,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi |
Tytuł oryginalny | Star Wars: The Last Jedi |
Dystrybutor | Disney |
Data premiery | 14 grudnia 2017 |
Reżyseria | Rian Johnson |
Zdjęcia | Steve Yedlin |
Scenariusz | Rian Johnson, George Lucas |
Obsada | Tom Hardy, Daisy Ridley, Adam Driver, Mark Hamill, Laura Dern, Oscar Isaac, Carrie Fisher, Billie Lourd |
Muzyka | John Williams |
Rok produkcji | 2017 |
Kraj produkcji | USA |
Cykl | Gwiezdne wojny |
Gatunek | akcja, fantasy, przygodowy |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Konrad Wągrowski: Na ekranach „Ostatni Jedi”, wcale nie ostatni film z cyklu „Gwiezdnych wojen”, a jego odbiór jest co najmniej zaskakujący. Krytykom generalnie się podoba – zdecydowana większość ocen pozytywnych (choć raczej nie entuzjastycznych), podkreślanie, że jest krok naprzód w porównaniu do zachowawczego „Przebudzenia Mocy”. Z widzami gorzej – wielu fanów pozostało fanami i kupuje wizję Riana Johnsona bez większych zastrzeżeń, ale zaskakująco dużo widzów, do tej pory pozytywnie nastawionych do sagi, odsądza nowy film od czci i wiary. Irytuje ich pomysł na Luke’a Skywalkera, irytują dziury logiczne, zarzucają filmowi fabularną miałkość i krytykują nowe pomysły, w stylu ponadprzestrzennych komunikacji między Kylo i Rey, czy Lukiem i Kylo. Zaliczasz się więc do krytyków czy widzów?
Piotr Dobry: Jestem rozdarty niczym Kylo Ren. Ale to w ogóle ciekawa rzecz z tą nieoczekiwaną zamianą miejsc. Pamiętam jeszcze Stary Porządek…
KW: Najniższy Porządek!
PD: …gdy krytycy regularnie sarkali na kolejne odsłony „Gwiezdnych wojen”, a fani niemal wyzywali się na pojedynki na miecze świetlne w obronie czci i honoru ukochanej sagi. I ten przewrót niekoniecznie mi się podoba, bo widzę w nim odbicie narastającego cynizmu naszych czasów. Z jednej strony, już nie tylko ortodoksyjny fandom źle reaguje na zmiany, bo media społecznościowe zaszczepiły ludziom pewien dystans, skłonność do polaryzacji, szydery, konfrontacji dla samej konfrontacji. Każdy pozjadał wszystkie rozumy, każdy jest krytykiem. Z drugiej strony, ci „prawdziwi” krytycy chcą pokazać, że w dobie śmieszkowych vlogów wypierających recenzje prasowe wciąż są na czasie, ogarniają popkulturę – stąd przypodchlebianie się odbiorcy i łaskawe spoglądanie na pogardzaną niegdyś „komerchę”. To jest oczywiście duże uproszczenie problemu, ale mniej więcej tak to postrzegam.
KW: Widz podejrzliwy oczywiście od razu zauważy, że te pochlebne recenzje są opłacone przez producenta. Tak jak i zresztą cała nasza dyskusja. Gdybym miał znaleźć widza, który nie będzie snuł teorii spiskowych, ale któremu film na pewno się nie spodoba – stawiałbym z dużym przekonaniem na George’a Lucasa. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że „Przebudzenie Mocy” niespecjalnie przypadło mu do gustu. Myślę, że z „Ostatnim Jedi” będzie jeszcze gorzej. Lucas miał przecież swój pomysł na trzecią trylogię, który jak wiadomo, został odrzucony. Mówił, że kontynuacja powinna być opowieścią o dojrzałości, odpowiedzialności i przekazywaniu wiedzy. O tym, że nie ma już prostych podziałów na dobro i zło, ale wszystko należy mierzyć wagą własnych wyborów i decyzji. Każda z trylogii miałaby wówczas zupełnie inny klimat. Pierwsza – melodramatyczno-przygodowy. Druga – kino akcji i sensacji. Trzecia – filozoficzno-moralizatorski. Oczywiście nic z tego nie wyszło, bo jak na razie trzecia trylogia klimatem nie różni się od wcześniejszych. Z pewnością też nie zachwyci Lucasa Najwyższy Porządek – który, powiedzmy to sobie szczerze, jest zwykłym klonem Imperium. Tegoż samego Imperium, które zostało przecież zniszczone i pogrzebane w „Powrocie Jedi” i raczej nie powinno powracać, bo to odejmuje sens całemu poświęceniu Rebeliantów. Można więc rzec, że „Ostatni Jedi” zaprzecza wszystkiemu, co ważne dla Lucasa. Pytanie, czy powinniśmy się tym przejmować (pewnie nie), ale też pozostaje pytanie, czy nie można było jednak nakręcić tej nowej trylogii trochę inaczej niż dotychczasowych?
PD: Z oficjalnego oświadczenia wiemy już, że Lucas jest zadowolony, ale wiemy też, jak to bywa z oficjalnymi oświadczeniami krezusów wobec innych krezusów. Niemniej przy „Przebudzeniu Mocy” Lucasowi wymsknęło się kilka niepochlebnych słów, tutaj jak na razie nie. Pytanie, czy ma powody do krytyki. Mówisz bowiem, że jego pomysły zostały odrzucone, ale przecież „Ostatni Jedi” mówi dokładnie o tym, na czym Lucasowi zależało: o dojrzałości, odpowiedzialności, przekazywaniu wiedzy, braku prostych podziałów na dobro i zło oraz wadze własnych decyzji. To wszystko tu jest, zatem nie powiedziałbym, że film zaprzecza wszystkiemu, co ważne dla Lucasa. Ale i tak chciałbym zobaczyć jego wizję.
KW: No tak, ale jednak jest jakiś powrót do przeszłości, obracanie w kółko tych samych wątków walki bezwzględnego dobra ze zdeterminowanym złem, a i w konstrukcji samego Najwyższego Porządku widać pewną bezradność twórców, którzy nie potrafili wymyślić innej opozycji niż Rebelia-Imperium (dla niepoznaki nazywając je Ruchem Oporu i Najwyższym Porządkiem). I znów jest to słaba, osaczona Rebelia i potężne, triumfujące Imperium. To już jednak w trylogii prequeli, o której wadach moglibyśmy długo gadać, mieliśmy potężną Republikę i delikatnie podgryzających ją Sithów.
PD: Ja z biegiem lat coraz przychylniej spoglądam na trylogię prequeli. Efekty zaskakująco szybko się zestarzały, ale wciąż wiele scen, wątków, postaci (nie ty, Jar-Jar), lokacji potrafi dostarczyć czystej kinofilskiej frajdy. Zawsze zresztą miałem szacunek do Lucasa za to, że choć on tam wielokrotnie otarł się o śmieszność, to jednak praktycznie wymyślił ten świat na nowo. Natomiast Disney już tylko eksploatuje wcześniejsze pomysły z lepszym lub gorszym skutkiem.
KW: W połowie filmu wiedziałem doskonale, jak się skończy. Finn i Rose polecą po hakera, przywiozą go, dostaną się na pokład statku dowodzenia, haker odetnie wiązkę naprowadzającą i wszyscy uciekną. W tym czasie Rey przejdzie szkolenia u Luke’a i w międzyczasie przyjdzie jej zmierzyć się ponownie z Kylo, ale walka zapewne pozostanie nierozstrzygnięta i ostateczna rozgrywka na Snokiem zostanie przesunięta na ostatnią część. Oj, zabawił się ze mną Johnson – bardzo skutecznie udało mu się mnie zmylić, a potem zaskoczyć, unikając praktycznie każdego z narzucających się rozwiązań fabuły. I nawet jeszcze perfidnie superarmatę nazwał nową Gwiazdą Śmierci po to, by jej wcale nie zniszczyć w rozpaczliwym ataku… No i za to wszystko wybaczyłem filmowi wszystkie wcześniejsze niedociągnięcia…
PD: Ja aż tak pobłażliwy nie jestem, choć oczywiście ta cała dekonstrukcja schematów mi się podoba. Film cały czas ostro jedzie na nostalgii, ma w zanadrzu mnóstwo easter eggów, a zarazem co i rusz robi zmyłki i finalnie stawia więcej pytań niż daje odpowiedzi. Śmierć Snoke’a była oczywiście dużym zaskoczeniem, ale nie mniejszym było niepożegnanie się z Leią, która w finale wciąż jest liczącą się postacią.
KW: Tu twórcy mieli pecha – uśmiercili dwie postacie, których odtwórcy wciąż żyją, natomiast pozwolili przeżyć bohaterce, której już nikt nie będzie mógł zagrać w kolejnej części… Widać było, że był plan na udział Lei w dziewiątym epizodzie, tam prawdopodobnie nastąpiłoby pożegnanie, co jednak już z pewnością nie nastąpi. I jest mi z tego powodu autentycznie smutno, bo przecież Carrie Fisher zasługiwała, by pożegnać się z serią tak jak Harrison Ford i Mark Hamill. Jakoś trzeba będzie uzasadnić też nieobecność bohaterki.
PD: Zakładasz na sto procent, że nie wykorzystają jakichś scen archiwalnych albo scen, które nie zmieściły się do dwóch pierwszych części nowej trylogii?
KW: Nie zakładam, ale to nie będzie już jednak to samo.
PD: Ja mam wrażenie, że jeszcze Leię zobaczymy, choćby na chwilę – może jej symboliczny pogrzeb będzie właśnie otwierał „dziewiątkę"? Bo mimo wszystko nie wyobrażam sobie, że rozwiążą to dialogiem w stylu „- Co tam u Lei? – Och, to ty nie wiesz…”. Sądzę, że gdyby nie chcieli jej godnie pożegnać w „dziewiątce”, to zrobiliby to już w „ósemce”. Choć to jest też naturalnie powodowane koniunkturą, że nie tylko wątek Lei, ale w ogóle wiele furtek pozostało otwartych, bo teraz, mimo licznych zastrzeżeń do „ósemki”, wciąż chcę wiedzieć, co dalej, poznać losy starszych i przede wszystkim nowszych postaci.
KW: Nadal uważam, że większość postaci tu się udała – Rey, Kylo, Finn, zdecydowanie bardziej eksponowany Poe, teraz doszła Rose – mają swój potencjał. Może nie na nowych Hanów Solo, ale są z pewnością ciekawsi od praktycznie wszystkich bohaterów trylogii prequeli.
PD: Hmm. No nie wiem. Finn jest w tej części słabo eksponowany, jego podnieta kasynem wypada cokolwiek dziwnie, jego walka z Phasmą rozczarowuje. To znaczy ja się z tobą zgodzę, że oni wszyscy są interesujący charakterologicznie, być może lepiej skonstruowani niż tamci, ale pod względem charyzmy – i mówię tu nie tyle o charyzmie aktorskiej, ile o takim ekranowym szarmie, kinetyczności płynącej z samej postaci – to naprawdę nie wiem, czy nie wolałem młodego Obi-Wana, albo nawet Mace Windu. Nie mówiąc już o tym, że stokroć wolałem Palpatine’a niż Snoke’a. Właśnie, Snoke. Ciekawe, czy jeszcze kiedykolwiek się dowiemy, skąd właściwie wziął się Snoke, czy jego wątek został już definitywnie ucięty…
KW: Przecięty.
Wstydliwość albo, ewentualnie, "oesu, zakryj to swoje ciastowate cielsko, bo po kolacji jestem i nie chcę jej znów oglądać". Są klaty i klaty, nie każda dla każdego jest atrakcyjna.
I czemu ludzie tak się nabijają z jego spodni? Spodnie z wysokim stanem przez dziesiątki lat się nosiło.