Ci wspaniali mężczyźni w swych latających strojach BatmanaCzłowiek Nietoperz, ten wytwór amerykańskiej mitologii lepiej zakorzeniony w świadomości przeciętnego Amerykanina niż postacie z mitów greckich, powrócił na celuloid za sprawą filmowej magii Christophera Nolana. Powrócił we wspaniałym, widowiskowym i mądrym stylu. Warto jednak pamiętać, że przed filmem „Batman – Początek” Człowiek Nietoperz wielokrotnie odwiedzał ekrany telewizorów i kin.
Łukasz KustrzyńskiCi wspaniali mężczyźni w swych latających strojach BatmanaCzłowiek Nietoperz, ten wytwór amerykańskiej mitologii lepiej zakorzeniony w świadomości przeciętnego Amerykanina niż postacie z mitów greckich, powrócił na celuloid za sprawą filmowej magii Christophera Nolana. Powrócił we wspaniałym, widowiskowym i mądrym stylu. Warto jednak pamiętać, że przed filmem „Batman – Początek” Człowiek Nietoperz wielokrotnie odwiedzał ekrany telewizorów i kin. ![]() Kadr z serialu o Batmanie z 1943 roku. Gdyby pominąć najnowsze dzieło Nolana, ekranizacje komiksów o Człowieku Nietoperzu podzielić można na trzy etapy. Pierwszy, to lata 40. i 60. – okres swobodnego, niedogmatycznego (a więc często nijak mającego się do komiksowego pierwowzoru) przenoszenia Batmana na ekrany telewizorów i kin. Lata 70. i wczesne 80. nie przynoszą niczego nowego. Po długiej przerwie Mroczny Rycerz trafia do kin dopiero w 1989r., za sprawą reżysera Tima Burtona. Ten film i następny (również Burtona) to drugi wyraźnie nakreślony etap celuloidowej kariery Nietoperza. Ostatni - to dwa filmy w reżyserii Joela Schumachera. Obrazy Burtona i Schumachera dzieli zaledwie kilka lat, niemniej różnica w podejściu obu reżyserów do tematu, różnica w odbiorze ich filmów, w ich artystycznym i widowiskowym przekazie jest na tyle wielka, że nie można stawiać pomiędzy nimi znaku równości. Kochamy seriale o nietoperzach Po raz pierwszy telewizyjny show-biznes zainteresował się Batmanem już na początku lat 40. W 1943r. telewizja wyemitowała pierwszy serial, którego kolejne odcinki bardzo swobodnie traktowały papierowy pierwowzór. Producenci zdobyli sympatię wśród dziecięcej widowni, niemniej serial, po 15 wyemitowanych odcinkach, zszedł z anteny bez większego echa. Do historii przeszły jednak dwa fakty. Po pierwsze: czarny charakter, dr Tito Daka (grany przez amerykańskiego aktora J. Carrola Naisha), był Japończykiem. Warto pamiętać, że serial pojawił się zaledwie półtora roku po Pearl Harbor i niecały rok po Morzu Koralowym i Midway. Machina propagandowa zaangażowanych w wojnę na Pacyfiku Stanów Zjednoczonych nie przepuszczała żadnej okazji, by dogryźć Japonii. Rasistowskie sceny wycięto dopiero po latach, gdy serial wyszedł na VHS. Drugą wartą przytoczenia ciekawostką jest pojawienie się po raz pierwszy wielkiego zegara z kukułką, pamiątki po dziadku Bruce′a, który był atrapą/wejściem do Jaskini Batmana. Element ten, tak w komiksie jak i w kolejnych ekranizacjach, na stałe wszedł do świata Człowieka Nietoperza. Niewiele zmieniło się w podejściu do tematu w o sześć lat późniejszym serialu Batman & Robin. W 1949r. Człowiek Nietoperz ponownie niczym specjalnym się nie wyróżnia. Fabuła, choć wyzbyta już polityczno-nacjonalistycznych naleciałości (vide skośnooki „zły”), nadal razi banalnością. Powszechnie uważa się, że ten nowy projekt był kontynuacją serialu z 1943r., w którym jedyne, co się zmieniło (prócz obsady i reżysera) to… tytuł. Powstało 15 odcinków. Po pierwszym sezonie projekt zarzucono. ![]() Kadr z serialu o Batmanie z 1943 roku. Na kolejną przygodę z celuloidem Batman musiał czekać aż 17 lat. W połowie lat 60. sieć telewizyjna ABC popadła w nie lada tarapaty. Problemy finansowe sprowadziły stację na dno rankingów oglądalności. Szefowie ABC szukali czegoś, co pozwoli im wybić się z marazmu. Idea przeniesienia na ekrany telewizorów opowieści o komiksowym bohaterze miała sens. Tym bardziej, że większość dorosłych z lat 60. wychowała się na historiach o Supermanie czy Batmanie. Sam Człowiek Nietoperz był wtedy znany i lubiany. Popularnością wyprzedzały go jedynie Superman i Dick Tracy. Niestety, tak Żelazny Człowiek jak i komiksowy prywatny detektyw nie byli dostępni dla ABC za sprawą skomplikowanej sytuacji z prawami autorskimi. Wybór tedy padł na Batmana. Do realizacji zadania wybrano doświadczonego producenta Williama Doziera. Był on podówczas znany z wielu popularnych programów telewizyjnych. Nim rozpoczął pracę w ABC był prezesem wytwórni Screen Gems. Dozier zapoznał się z oryginalnym komiksem i stworzył podstawowe założenia nowego projektu. Jego celem było zainteresowanie serialem tak dzieci, główną grupę docelową, jak i dorosłych. Chciał to osiągnąć poprzez stworzenie serialu bardzo serio, ale jednocześnie naszpikowanego całą masą zabawnych gagów i sporą ilością autoparodii. Tak, by dzieci mogły ekscytować się przygodami swego superbohatera, dorośli zaś – zaśmiewać się do łez z jego przygód.1) Scenariusz do pilotowego odcinka „Batmana” napisał przyjaciel Doziera – Lorenzo Stemple Jr. Do serialu wybrano nieopatrzonych i nieznanych szerszej publice aktorów. W Bruce’a Wayne’a wcielił się Adam West, pomocnika Batmana, Robina, zagrał Burt Ward. ABC zorganizowała pokaz próbny odcinka pilotowego. Wynik nie na żarty przeraził szefów stacji. Wyselekcjonowane do pokazu osoby nazwały serial kompletną pomyłką. Niemniej, prace nad kolejnymi odcinkami były już na tyle zaawansowane, że nie zdecydowano się zarzucić projektu. Wyniki pokazu próbnego utrzymano w tajemnicy. Rozpoczęcie emisji serialu poprzedzone było długotrwałą i intensywną kampanią reklamową ze słynnym hasłem „Batman is Coming”. Każdy telewidz miał wiedzieć, że ABC przygotowuje prawdziwy hit. I choć sami twórcy serialu, z Williamem Dozierem na czele, podłamani marnym wynikiem pokazów testowych, w żadnej mierze nie wierzyli w to, że Batman odniesie sukces, seria hitem się okazała. Dzieło Doziera z miejsca podbiło serca widzów – młodzi z zapartym tchem śledzili przygody bohaterów, dorośli zaś zachwycali się estetyką wyrafinowanego kiczu. Kiczu, który stał się wizytówką serialu. Do legendy przeszły sceny tzw. „Bat Climb”, w których Człowiek Nietoperz wraz z Robinem wspinają się na budynki. By ograniczyć koszty, sceny te kręcono za pomocą banalnego triku filmowego – kamerę przewracano o 90 stopni, tak, że aktorzy, którzy w rzeczywistości szli po ucharakteryzowanej na ścianę budynku podłodze, na ekranie telewizora wydawali się niezłomnymi wspinaczami. Nieodłącznym elementem tych scen było okno, z którego wyglądały i konwersowały z Batmanem takie gwiazdy jak Jerry Lewis, Dick Clark czy Andy Devine w stroju… Świętego Mikołaja. Kolejka do okna w scenach „Bat Climb” była imponująca. Chciały z niego wyglądać wszystkie gwiazdy ówczesnego show-biznesu. Dobitnie świadczy to o wysokiej pozycji serialu w ówczesnym medialnym rankingu popularności. ![]() „Bat Climb” w wykonaniu Adama Westa (Batman) i Burta Warda (Robin). Batman stacji ABC przeszedł do historii jako najbardziej wystawny serial tamtych czasów, jeden z pierwszych zrobionych w kolorze. Sama jaskinia nietoperza kosztowała 800 tysięcy dolarów. Na ówczesne czasy suma astronomiczna! Serial miał trzy sezony. W dwóch pierwszych pokazywany był dwa razy tygodniowo, w ostatnim, w związku ze spadkiem zainteresowania, tylko raz. Pierwszy sezon swój sukces zawdzięczał zabawnej autoparodii i estetyce skrajnie złego smaku. Drugi – swoją siłę oparł na dziesiątkach znanych twarzy, które przewinęły się przez serial w rolach drugo- i trzecioplanowych. Długie kolejki gwiazd i gwiazdeczek show-biznesu ustawiały się by, choć na chwilę, pokazać się w Batmanie. Problemy zaczęły się wraz z nadejściem trzeciego sezonu. Zabrakło pomysłu na przyciągnięcie widowni. Kicz w końcu się opatrzył, znane twarze były chwytem na jeden rok. Ale co potem? Oglądalność spadała na łeb na szyję. Trzeci sezon był zarazem ostatnim. Pop-poprawny Batman Godne podziwu notowania serii po pierwszym sezonie zaowocowały filmem kinowym Batman w reżyserii Lesliego H. Martinsona z 1966r. Film miał o wiele większy budżet niż jego telewizyjny pierwowzór. Obraz, co ciekawe, pozbawiony był promocji w samych Stanach Zjednoczonych. Za całą promocję wystarczył pierwszy rok emitowania hitowego serialu. Dzieło Martinsona nie odbiegało zbytnio kiczowatą estetyką od serii Doziera. Podobnie też jak serial, nie miało wiele wspólnego z komiksowym pierwowzorem. Dlaczego? Konrad Godlewski analizuje: „Autonomiczni herosi komiksu – jak Dick Tracy, Flash Gordon czy Superman – narodzili się […] w latach 30. Kino (wespół z telewizją) szybko się o nich upomniało. Flash Gordon trafił przed kamerę już w 1936 roku, Dick Tracy w 1937, a Superman w 1941r. Tę pierwszą falę ekranizowanych komiksów cechowała nonszalancja, z jaką filmowi scenarzyści traktowali rysunkowe źródło. O Kapitanie Ameryce zekranizowanym w 1944r. mówiono, że tylko imię kapitana zgadza się z komiksem. Tę epokę kończą Batman (1966) [chodzi oczywiście o film Martinsona, przyp. Ł.K.] i Barbarella (1968). Ubranego w wypchany trykot Batmana Stephen King nazwał po latach "koszmarnym pop-Batmanem", a komiksowa kosmonautka Barbarella, która stała się symbolem wyemancypowanej kobiecości (nie stroniła od przygód z mężczyznami, a nawet androidami i kosmitami), w filmie Rogera Vadima została zamieniona w… nieuświadomioną dziewicę.”2) Polityczna poprawność amerykańskiej telewizji robiła nie lada spustoszenie w świecie nie zawsze skromnych, ładnych i dobrych superbohaterów. Na domiar złego, przez tego koszmarnego „pop-Batmana” i jego „pop-poprawnych” przyjaciół ucierpiały same komiksowe pierwowzory. Batman z mrocznego, niepokojącego kryminału, zaczął przeradzać się, wzorem swojej telewizyjnej ekranizacji, w infantylną historyjkę dla najmłodszych, w autoparodię wcześniejszych (i dużo późniejszych) motywów. Konrad J. Zarębski: „[…] właśnie z okazji tej premiery [ekranizacji z 1966r.] pisano, że grający Nietoperza Adam West nosi najbardziej błyszczące majtki w dziejach kina.”3) Powrót Mrocznego Rycerza W przypadku opowieści o Batmanie tendencja ta poczęła się odwracać w latach 70. Tajemnicę i grozę do świata Człowieka Nietoperza przywrócili tacy rysownicy jak Neal Adams i Gene Colan. Jednak prawdziwy zwrot nastąpił dopiero w latach 80. W 1986r. na rynku ukazała się graficzna powieść Franka Millera The Dark Knight Returns (Powrót Mrocznego Rycerza). Wielki artystyczny i komercyjny sukces. W Powrocie… starzejący się Batman miota się między własnym szaleństwem i nienawiścią a niepokojem o fatalną kondycję Stanów Zjednoczonych. „Komiks straszył obrazem Ameryki podzielonej na zwalczające się kasty, rządzonej przez prezydenta ogarniętego demencją (karykatura Ronalda Reagana), w której dawni idole – superbohaterowie zajęci są wzajemnymi […] przepychankami. Nikt nie dostrzega prawdziwej groźby ze strony ZSRR. Krytycy uznali ten komiks za jeden z najważniejszych albumów lat 80. Frank Miller pokazał, że nawet w przygodach superbohatera można zawrzeć interesującą krytykę społeczną.”4) Komiks o Batmanie odrodził się. Banalną, kiczowatą opowiastkę o facecie przebranym za nietoperza na powrót, po niemal ćwierć wieku, przestawiono na tory mroczniejsze, ciekawsze dla dorosłego czytelnika, poważniejsze. Wykorzystując popularność Powrotu Mrocznego Rycerza, rok później Frank Miller wystartował z nową opowieścią – Batman: Year One z rysunkami Davida Mazzuchellego. Komiks, choć nie tak dobry jak Powrót… na dobre przypomniał szerszej publiczności o istnieniu, zakurzonego już trochę, Batmana. Czas był ku temu wielki, gdyż zbliżały się akurat pięćdziesiąte urodziny Mrocznego Rycerza. Z tej okazji, w 1989r., na ekrany kin wkroczył Batman Tima Burtona. |
Harry Carmichael, który naprawdę nazywał się Leopold Horace Ognall, nie miał w Polsce Ludowej takiego szczęścia, jak inni klasyczni twórcy brytyjskiej powieści detektywistycznej. Nie tłumaczono jego powieści – a byłoby z czego wybierać! – choć jedna z nich stała się kanwą przedstawienia zaprezentowanego w ramach Teatru Sensacji „Kobra”. Spektakl nosił tytuł „Czy pan nie rozumie? To pomyłka!”.
więcej »O ileż prościej by było, gdyby zamiast wyciągać z ziemi jakieś skraweczki i okruszki – po prostu znajdować ładne, pełne pozostałości z dawnych epok…
więcej »Powoli zbliżają się wakacje – co ciekawego warto spakować do waszych pleckaów i walizek?
więcej »Marzenie archeologa
— Jarosław Loretz
Indianie też nie mieli się czego wstydzić
— Jarosław Loretz
Życie miejskie dla ubogich
— Jarosław Loretz
Drama na trzy ręce
— Jarosław Loretz
Nie, nie, wejście od frontu odpada
— Jarosław Loretz
Technika zgniłego Zachodu
— Jarosław Loretz
Tam, gdzie nikt nie patrzy
— Jarosław Loretz
Czy Herkules była kobietą?
— Jarosław Loretz
Prosimy nie regulować monitora
— Jarosław Loretz
Patyki eliminacji
— Jarosław Loretz
15 najlepszych filmów superbohaterskich XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
50 najlepszych filmów superbohaterskich
— Esensja
Monumentalność, epickość, wielkie zagrożenie, wielkie sceny akcji... i Bruce Wayne?
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Alicja Kuciel, Konrad Wągrowski
Mroczny Rycerz w Esensji
— Esensja
Weekendowa Bezsensja: 10 jeszcze bardziej twardzielskich wcieleń Liama Neesona
— Jakub Gałka
Mroczny Rycerz: Saga o Mrocznym Rycerzu
— Przemysław Pieniążek
Mroczny Rycerz: Batman w Esensji
— Esensja
Dobry i Niebrzydki: Czas zakładać czerwone slipy na niebieskie pończochy!
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Rozmowy na zadany temat: Kino superbohaterskie, „Batman Początek” i diabli wiedzą co jeszcze
— Daniel Gizicki, Tomasz Kontny, Krzysztof Lipka-Chudzik
Po rewolucji
— Marcin Knyszyński
Remanent filmowy 2017
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Grzegorz Fortuna, Adam Kordaś, Marcin Osuch, Jarosław Robak, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Esensja ogląda: Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Lipiec 2017 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz
Powrót niezabawnego Batmana
— Sebastian Chosiński
Czas na nazistowskie jasełka
— Jarosław Loretz
Esensja ogląda: Listopad 2014 (2)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski
Gdzie twój dom, Ziemianinie?
— Konrad Wągrowski
Marvel: Awans do ekstraklasy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Esensja ogląda: Listopad 2012 (DVD i Blu-Ray)
— Sebastian Chosiński, Krystian Fred, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Konrad Wągrowski
Prawie magia w prawie świecie
— Łukasz Kustrzyński
Tego ciemny lud nie kupi
— Łukasz Kustrzyński
Sztuka wybaczania
— Łukasz Kustrzyński
Niewidoczny POPiS reżysera
— Łukasz Kustrzyński
Bigos z zepsutą kiełbasa i morze słowackiej wódki
— Łukasz Kustrzyński
Obcy jest w nas
— Łukasz Kustrzyński
Posłyszałem szum w ciemności
— Łukasz Kustrzyński
A co by było gdyby…
— Łukasz Kustrzyński
Prowincjonalne ciasteczko, czyli bracia Coen trzymają poziom
— Łukasz Kustrzyński
U Rodrigueza (prawie) bez zmian
— Łukasz Kustrzyński