100 najlepszych komedii wszech czasówByły westerny, filmy wojenne, miłosne, fantasy, fantastycznonaukowe – nie może zabraknąć jednego z najbardziej klasycznych gatunków filmowych (przynajmniej od czasów „Polewacza polanego”) – komedii! Zapraszamy więc do najnowszego Wielkiego Rankingu Esensji, w którym będzie dużo śmiechu!
Esensja100 najlepszych komedii wszech czasówByły westerny, filmy wojenne, miłosne, fantasy, fantastycznonaukowe – nie może zabraknąć jednego z najbardziej klasycznych gatunków filmowych (przynajmniej od czasów „Polewacza polanego”) – komedii! Zapraszamy więc do najnowszego Wielkiego Rankingu Esensji, w którym będzie dużo śmiechu! Wielkie rankingi stały się już znakiem rozpoznawczym Esensji, tradycją także stało się tłumaczenie we wstępie, dlaczego do danego gatunku zakwalifikowaliśmy te, a nie inne filmy, jakie kryteria gatunkowości przyjęliśmy. Niespodzianka – tym razem tego czynić nie będziemy. Komedia jest jak koń (który mówi, albo który by się uśmiał) – każdy przecież widzi, jaka jest. Główne zadanie filmowej komedii? Ma śmieszyć. Skłaniać do rechotu, chichotu, parsknięć i wybuchów niekontrolowanej wesołości. Postanowiliśmy więc całkowicie odpuścić sobie kwestie gatunkowej przynależności i ocenić filmy według jednego, jedynego kryterium – humoru. A właściwie właśnie poziomu wesołości, jakie wywołują, niezależnie od tego, jak by zakwalifikowali je twórcy czy krytycy. Zawsze też dumnie twierdziliśmy, że przygotowujemy uniwersalne listy wszystkich czasów (co bardzo ładnie zresztą pobudzało dyskusje i wyrafinowane hejty ze strony czytelników). Dziś też tak niby jest – tytuł niniejszego tekstu to wszak „100 najlepszych komedii wszech czasów”. Zdradzimy wam jednak tajemnicę: to kłamstwo, które ma na celu podnieść oglądalność serwisu. Bo tak naprawdę artykuł ten powinien się tytułować „100 filmów, które najbardziej rozśmieszyły dwadzieścia trzy osoby z redakcji Esensji”. Przyznacie jednak, że nie jest to już tak chwytliwy tytuł, prawda? Gdy więc zapragniecie tym razem odsądzać nas od czci i wiary, krzycząc, że ten ranking nic nie jest warty, bo zabrakło w nim „Eurotrip” (a zabrakło?), to pamiętajcie, że to po prostu lista tego, co śmieszy nas, redaktorów Esensji. Jest oczywiście szansa, że wiele z tych filmów będzie śmieszyło też Was, ale specjalnie dla Was nie będziemy zmieniać naszego poczucia humoru. Którym oczywiście dysponujemy, czego dowodem niniejszy wstęp. Którego, zapewne, i tak nikt nie przeczyta. Aha, po wewnętrznej dyskusji uznaliśmy, że specyfika rodzimego humoru jest na tyle inna od światowego, że nie można mieszać dwóch różnych systemów walutowych i polskie komedie trafią do osobnego zestawienia. Tu znajdziecie więc tylko zagraniczne. Oto więc nasza lista: Urok osobisty Clarka Gable′a w połączeniu z energią i niewyparzonym językiem Claudette Colbert sprawiają, że konfrontacja tych dwojga na ekranie staje się źródłem czarującego, staromodnego humoru spod znaku Franka Capry. To właśnie żywiołowość relacji głównych bohaterów, córki bogacza i sprytnego dziennikarza, decyduje o tym, że „Ich noce” tryskają lekkim dowcipem i dostarczają niezobowiązującej rozrywki, będąc sztandarowym przykładem udanej screwball comedy. Najlepszy żart: Bohaterowie dzielą wspólny pokój prześcieradłem. W wyniku zakładu (o jednego dolara!) dwóch braci, magnatów giełdowych, bogaty i szanowany makler stacza się na dno. Jednocześnie bracia z pierwszego lepszego ulicznego złodziejaszka czynią poważanego menedżera. Zadowoleni z siebie bogacze nie przewidzieli jednak sytuacji, w której oba obiekty manipulacji połączą siły w celu odpłacenia pięknym za nadobne. Najlepszy żart: sceny w pociągu przebierańców, ze szczególnym uwzględnieniem klatki z gorylem. Maszynista Johnny Gray (w tej roli niesamowicie sprawny fizycznie „człowiek o kamiennej twarzy” – Buster Keaton) ma w życiu dwie miłości – piękną Annabelle Lee i lokomotywę „Generał”. Niestety w jego uporządkowane życie wtacza się „parowóz historii” w postaci wybuchu wojny secesyjnej – na skutek zbiegu okoliczności ukochana bierze go za tchórza unikającego zaciągu do armii południa. Dopiero wypełniona parowozowymi pościgami w stylu „Blues brothers” brawurowa akcja wyrwania z rąk podstępnych jankeskich porywaczy tak wybranki serca jak i buchającego parą „Generała” sprawi, że serce Annabelle znowu zacznie bić tylko dla Johnniego. Najlepszy żart: Kapryśna Wielka Armata. Rodzina nie cieszy, nie cieszy gdy jest… osobliwym psychopatycznym zestawem składającym się z tyleż uroczych co morderczych leciwych cioć trucicielek, szalonego wujaszka nieświadomie grzebiącego zwłoki ofiar cioteczek w piwnicy oraz doprawdy prawdziwie zabójczego starszego brata który właśnie nawiał z więzienia i postanowił wpaść z niezapowiedzianą wizytą. Kiedy Mortimer Brewster przybył przedstawić cioteczkom swą dopiero co poślubioną ukochaną żonę nawet nie podejrzewał, że wydawałoby się dobrze mu znani bliscy okażą się w rzeczywistości aż tak baaardzo dalecy od ideału. Najlepszy żart: Szarże wujaszka Teddy’ego. Pełnometrażowa wersja słynnego serialu, utrzymana oczywiście w jego poetyce i z typowymi dla niego żartami. Osią akcji kinowych „Simpsonów” jest katastrofa ekologiczna jeziora w Springfield, w wyniku której władze USA podejmują dość ekstrawaganckie środki zaradcze, a film staje się zdecydowanie bardziej przygodowy niż większość odcinków serialu. Podobnie jak w serialu, tak i tutaj mocno obrywa się przedstawicielom amerykańskiego rządu i agencji rządowych jak też i samym Amerykanom. Zapewne wiele nawiązań zrozumiałych jest tylko dla tambylców, ale i tak chyba każdego widza rozbawi chociażby scena z podsłuchem telefonicznym czy wybieraniem rozwiązań przez prezydenta. Niestety, polska wersja językowa została uśmieszniona mocno na siłę nawiązaniami do moherów, „pewnego ministra edukacji” i tym podobnymi wtrętami. Najlepszy żart: Niemowlak robiący „tulipana” z butelki ze smoczkiem / goły Bart na deskorolce ocenzurowany (do czasu) za pomocą elementów scenerii. „Bękarty wojny” komedią? Początkowo można mieć pewne wątpliwości, czy to, co dostajemy, nie jest przypadkiem bardzo poważnym filmem wojennym. Oczywiście film wojenny to do pewnego stopnia jest, ale wątki komediowe są tak wszechobecne i tak zgrabnie przeplatają się z tymi poważniejszymi, że „Bękarty” musiały trafić na naszą listę. Humor może i bardzo czarny, ale jednak przedniej próby. Wspomnijmy choćby genielne monologi Hansa Landy, wkurzenia Hitlera, czy amerykańskich komandosów udających Włochów. Nalepszy żart: Amerykanie podający się za włoskich filmowców i włoski akcent Brada Pitta. To brzmi wręcz śmiesznie, ale „Wielki wyścig” jest traktowany jako łabędzi śpiew ery slapsticku. Mimo że jego fabuła została osnuta wokół przekutej na samochodowy wyścig rywalizacji dwóch genialnych wynalazców – złego, noszącego się na czarno i prowadzącego czarny wehikuł profesora Fate’a (Jack Lemmon) z dobrym, odzianym na biało i zasiadającym za kierownicą śnieżnobiałego auta ze śnieżnobiałymi oponami Wielkiego Lesliego (Tony Curtis) – tym, co przede wszystkim zapadło ówczesnym widzom w pamięć, była trwająca prawie pięć minut sekwencja walki na torty, podczas kręcenia której zużyto CZTERY TYSIĄCE ciast. Najlepszy żart: Dryf na krze. 93. Asterix i Obelix: Misja Kleopatra (Astérix & Obélix: Mission Cléopâtre, 2002, reż. Joanna Wizmur, Alain Chabat) Po skierowanym raczej do młodszej widowni pierwszym filmie, w drugim twórcy rozwinęli skrzydła. Udał się też, wyjątkowo dobrze wpasowany w realia, polski dubbing. Dwaj dzielni Galowie wyruszają do Egiptu, by bronić honoru samej Kleopatry i pilnować, by Cezar nie wyciął żadnych sztuczek, chcąc wygrać architektoniczny zakład ze słynącą z piękności władczynią. Film dodaje humoru rysunkowemu pierwowzorowi i naprawdę do dziś trudno wybrać najlepszy dowcip. Najlepszy żart: Obelix jako sprawca beznosowości Sfinksa. W ekskluzywnej restauracji ma się pojawić zagraniczny gość, w związku z czym udający zwykłego klienta szef przybytku doprowadza do białej gorączki całą obsługę, testując jej odporność i sprawdzając stopień przygotowania potraw. Wszystko jest tu posunięte do absurdu, a wcielający się w rolę szefa de Funes po dziś dzień potrafi setnie ubawić szerokim wachlarzem min i gestów. Najlepszy żart: Przepis na suflet. Świetny dowód na to, że Turek + kuchnia nie musi równać się kebab. Multikulturowi bohaterowie filmu Fatiha Akina prowadzą zupełnie awangardową restaurację, w której nic nie jest przewidywalne, nawet tak, zdawałoby się, pospolita rzecz jak menu. Szybko okazuje się, że może to być klucz do kulinarnego sukcesu. Najlepszy żart: Tańce i swawole po afrodyzjakach. Wczesny film Charlie Chaplina to pierwszy chyba tak doskonały pokaz tego, jak można jednocześnie bawić i wzruszać. W opowieści o biednym włóczędze opiekującym się porzuconym dzieckiem jest tyleż humoru, ile szczerego wzruszenia. Film, który nic nie traci ze swojego poetyckiego uroku i humoru nawet po blisko 100 latach od premiery. Najlepszy żart: Szklarska spółka: mały rozbija okna, duży natychmiast zjawia się ze szkłem. Pierwszy film o przygodach Griswoldów. Clark (Chevy Chase), głowa rodzina, wobec którego szalonego entuzjazmu wszyscy pozostają bezbronni, postanawia zintegrować sceptycznie nastawioną rodzinę i zabiera ich w podróż samochodem przez Amerykę do parku rozrywki Walley World. Konwencja kina drogi pozwala na wprowadzenie szalonego tempa i wielu bez wyjątku udanych gagów. Kultowa już komedia lat 80-tych, ale co ciekawe, wcale nie najlepsza część cyklu. Najlepszy żart: Ciotka Edna na dachu. „Żandarm się żeni” to trzecia w kolejności opowieść o nadekspresywnym policjancie z francuskiej Riviery, niezłomnym tropicielu nudystów i innych przestępców. Po nieco słąbszym „Żandarmie w Nowym Jorku” (być może ze względu na zmianę scenerii), tym razem bardzo udana opowieść, z perypetiami miłosnymi Cruchota i rywalizacją o stanowisko sierżanta w głównych rolach, z Louisem de Funesem w doskonałej formie. Bawi nieodmiennie od pół wieku. Najlepszy żart: Cruchot skurczony po tym, gdy dowiedział się, że sierżantem został przez pomyłkę. Pierwszy (nie ostatni) na naszej liście film ze stajni Judda Apatowa, króla współczesnej komedii. Komedia marijuanowa, którą ogląda się momentami z rozdziawioną gębą z podziwu nad pomysłowością twórców. Finał jest już tak wyczesaną wizją po-trawkową, że chyba powinni ekipę skazać na jakąś grzywnę za promocję zioła…W filmie etatowy komik Apatowa Seth Rogen, ale cały show kradnie mu tu doskonale wyluzowany James Franco, dla którego było to chyba otwarcie do zupełnie nowych ról. Najlepszy żart: Totalnie odjechana finałowa strzelanina. Eryk jest wikingiem – w zasadzie powinien więc z radością palić, rabować oraz robić to co zdaniem pana Mleczko najbardziej sobie w swym zawodzie cenią wikingowie. Problem w tym, że ku zdumieniu otoczenia jakoś go te typowo wikińskie „rozrywki” niespecjalnie pociągają. O dziwo akurat na barki Eryka spadnie zadanie zebrania dzielnej drużyny i wyprawienia się w niebezpieczną podróż aż do krainy mitycznych bogów w BARDZO ważnej dla świata sprawie – po drodze będzie czasem śmiesznie a czasem… Najlepszy żart: Peleryna niewidka. Na naszej liście wiele jest filmów, które można kwalifikować jako kultowe, a innym mianem nie da się chyba określić klasyka z 1989 roku z „Weird Alem” Yankovicem, komikiem i piosenkarzem znanym szerzej ze słynnych parodii wielkich hitów muzycznych (głównie Michaela Jacksona). Opowieść o marzycielu rozkręcającym niezależną telewizyjną stację nie rości sobie może praw do spójnego scenariusza, dobrego aktorstwa, czy wymyślnej fabuły (główny konflikt mamy na linii „złe studio – dobrzy pasjonaci”), ale ma w sobie energię, niekwestionowaną miłość dla popkultury w jej wielu odmianach i zestaw kapitalnych gagów i parodii znanych programów telewizyjnych. „UHF” nie odniósł wielkiego sukcesu w kinach, ale późniejsza emisja na VHS zapewniła mu status kultowości. Najlepszy żart: Conan Bibliotekarz. Tak naprawdę ten film powinien mieć tytuł „Gromit i Wallace”, bo sprytny pies jest znacznie ciekawszym bohaterem od swego nudnego właściciela. Fabuła parodiuje wątki znane z rozmaitych filmów o potworach, lecz na skutek tego jest bardzo przewidywalna. Natomiast przedziwne i skomplikowane wynalazki tytułowych bohaterów bawią nieustannie. Najlepszy żart: scena pościgu przy użyciu samolocików-zabawek z wesołego miasteczka – w pewnym momencie pojazdy zatrzymują się, bo trzeba wrzucić kolejne monety, więc przeciwnicy przerywają walkę i zgodnie grzebią po kieszeniach. Mel Brooks kręci film niemy o tym, jak… Mel Brooks (no dobra, Mel Funn) kręci film niemy. Hołd dla slapsticku, nieskomplikowany scenariusz, mnóstwo gagów, mniej lub bardziej wyszukanych (zwykle mniej, ale to nie przeszkadza, bo zwykle śmiesznych), ale przede wszystkim energia i udzielający się widzowi nastrój szalonej zabawy. A na dodatek zbiór świetnych cameo ówczesnych gwiazd Hollywood. Najlepszy żart: Jedynym, który w filmie wypowiada słowo na głos jest… mim (Marcel Marceau). Dla miłośników żartów mniej wyszukanych: ręce na ciele Burta Reynoldsa pod prysznicem. Kompletnie zwariowana sceneria (lądowe wieloryby na nóżkach, piranioptaki i inne dziwaczne stwory) stanowi barwne tło dla przygód pewnej rodziny jaskiniowców. Paranoicznie lękają się oni wszelkich nowości, lecz nadchodzący kataklizm naturalny – oraz buntownicza córeczka, która sama w sobie jest niezłym kataklizmem – sprawia, że wszyscy, z tatusiem-macho na czele, muszą nieco zmienić swoje widzenie świata. Najlepszy żart: Robienie zdjęć przy pomocy odcisków w kamieniu. O tym, że twórcy „Akademii” trafili na prawdziwą żyłę złota i robienie w oferm twardzieli może się wielokrotnie sprawdzać świadczy chociażby ilość kolejnych części tego filmu. Kłopot w tym, że swoją komediowością żadna z nich nie dorównywała oryginałowi, a poziom gwałtownie leciał w dól. Jednak wykorzystanie po raz pierwszy pewnych postaci i zabawnych sytuacji wciąż bawi i dlatego to właśnie pierwsza część „Akademii policyjnej” załapała się do naszego rankingu. Dlatego też nie postrzegajmy pierwszej części przez pryzmat całego cyklu, bo przecież sama w sobie była całkiem zabawnym filmem i z pewnością komediowym klasykiem lat 80, z kilkoma naprawdę pamiętnymi gagami. Najlepszy żart: Bar „Błękitna ostryga” / Komisarz Lassard na mównicy Prześmiewcza, mocno surrealistyczna (wiele dekoracji robił sam Svankmajer) ekranizacja powieści Verne′a, opatrzona cudowną, pełną słodkich dźwięków harfy muzyką i proponująca lekki, niewymuszony humor, który chyba nigdy się nie zestarzeje. A wszystko oplecione wokół wizyty operowego śpiewaka, hrabiego Teleke von Tölökö, na złowieszczym Czarcim Zamku, gnieździe szalonego naukowca. Najlepszy żart: wokalne możliwości hrabiego. Kolejny na naszej liście film ze stajni Judda Apatowa, doskonała komedia romantyczna z bonusami. O ile fabuła romantyczna od standardu nie odbiega, o tyle te bonusy – czyli odważniejsze żarty na gruncie głównie erotycznym (ech, facet podejmujący decyzję o rozstaniu, gdy jego członek…) – warte są uwagi. Jason Segel w roli płaczliwego, porzuconego przez dziewczynę muzyka w doskonałej formie, Mila Kunis prześliczna, ale o jakości filmu świadczy też genialny drugi plan – na którym oczywiście świetny Jonah Hill, ale przede wszystkim kradnący wszystkim show Russell Brand. A na deser parodystyczne wersje kryminalnych seriali. Najlepszy żart: Russell Brand śpiewa „Inside of you”. „Annie Hall” znalazła się w naszym rankingu na dość odległym miejscu, choć zdaniem wielu fanów twórczości Woody`ego Allena to jego najlepszy film. Cóż, nie kwalifikuje się do tzw. „early, funny ones” (dawnych, śmiesznych), bo oznaczał zwrot w twórczości Allena, który komediowe gagi zaczął od jego uzupełniać całkiem poważnymi tematami – tu dynamiką związków. Do historii kinematografii przeszedł przede wszystkim dzięki fenomenalnemu duetowi głównych aktorów i znakomitemu scenariuszowi, który aż iskrzy od celnego, inteligentnego humoru. Chyba już nigdy później Allen nie był tak bliski perfekcji w portretowaniu relacji damsko-męskich. Najlepszy żart: W kolejce do kina Woody Allen wyciąga zza zasłony prawdziwego Marshalla MacLuhana, który ma potwierdzić, że bohater ma słuszność w dyskusji. Dzielna załoga NSEA Protector przemierzała obfitujący w przygody kosmos aż… serial „Galxy Quest” został zdjęty z anteny. Nie można jednak lekceważyć potęgi fanów – mimo minięcia dwu dekad od emisji ostatniego odcinka aktorzy grający główne role nadal są „atrakcją” rozmaitych konwentów, zlotów i otwarć supermarketów… Czy cokolwiek zblazowani podstarzali „kosmiczni załoganci” zdołają sprostać wyzwaniu wprowadzenia w „realny świat” ich ekranowych wizerunków i na poważnie stać się zgraną załogą prawdziwego Protectora gdy zwrócą się do nich o pomoc nieświadomi, że serial „Galaxy Quest” nie był autentycznym dokumentem najprawdziwsi kosmici? Najlepszy żart: Pierwsze spotkanie „załogi” z kosmitami w ich własnej postaci. Wczesna komedia Woody’ego. Opowieść o poczynaniach Virgila Starkwella, drobnego przestępcy, pechowca i nieudacznika, który wśród swoich zbrodni ma włamanie do sklepu zoologicznego zakończone spotkaniem z gorylem i napaść na nieznajomego, który okazuje się jego przyjacielem sprzed lat i do tego policjantem. Absurdalność kolejnych scen dodatkowo wyostrza obrana przez reżysera forma filmu dokumentalnego (podobnie jak w późniejszym „Zeligu”). Najlepszy żart: Napad na bank z nieczytelną kartką z żądaniami. |
Po pozycjach jakie zajęły np. Brzdąc, Gorączka złoty czy Pół żartem, pół serio to zgaduje, że listę układał jakimś gimnazjalista wychowany na Kogiel Moglu i filmach Lubaszenki.
Najwyżej ocenione obrzydliwe i ohydne dzieła Monty Pythona. Idzie się załamać.
W drugiej części wyreżyserowanego przez Andrzeja Zakrzewskiego spektaklu „Stirlitz” słynny sowiecki agent, w Polsce znany głównie z powieści „Siedemnaście mgnień wiosny” Juliana Siemionowa, musi nie tylko wysłać łącznika z arcyważną wiadomością z Berlina do Berna w Szwajcarii, ale również uniknąć śmiertelnie groźnej pułapki, jaką zastawia na niego szef Gestapo Heinrich Müller.
więcej »Dzisiaj przedstawiam żarłoczne pluszowe stwory z kosmosu, połykające swoje ofiary w całości, co też zresztą widać na załączonym obrazku.
więcej »Hans Kloss czy Max Otto von Stirlitz – który z nich narodził się wcześniej? Ten pierwszy zadebiutował w spektaklu teatralnym w styczniu 1965 roku, temu drugiemu Julian Siemionow przydał niemiecką tożsamość dopiero w wydanej dwa lata później powieści „Major Wicher”. Na słynne „Siedemnaście mgnień wiosny” trzeba było czekać jeszcze rok. A na dwuczęściowe przedstawienie polskiego Teatru Sensacji „Stirlitz” autorstwa Andrzeja Zakrzewskiego – kolejne cztery.
więcej »Międzygwiezdne fotele w natarciu
— Jarosław Loretz
Peregrynacje wyssane z palca
— Jarosław Loretz
Podróże międzygwiezdne de luxe
— Jarosław Loretz
E.T. wersja hard
— Jarosław Loretz
Ogrodowy nielot
— Jarosław Loretz
Mumii podejście drugie
— Jarosław Loretz
Mumia z gwiazd
— Jarosław Loretz
Pracownik idealny
— Jarosław Loretz
Niech się mury… drzewią?
— Jarosław Loretz
Interpol muzealny
— Jarosław Loretz
Do sedna: Kevin Smith. Sprzedawcy 2
— Marcin Knyszyński
50 najlepszych filmów o żywych trupach według czytelników Esensji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 4
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Do sedna: Kevin Smith. Sprzedawcy
— Marcin Knyszyński
Klasyka kina radzieckiego: Oszust na piedestale
— Sebastian Chosiński
20 najlepszych filmów animowanych XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych filmów superbohaterskich XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych filmów wojennych XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych horrorów XXI wieku
— Esensja
Do kina marsz: Październik 2018
— Esensja
Laboratorium gagów
— Marcin Knyszyński
Nierówno pod skalpem
— Marcin Knyszyński
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Pościgi, wybuchy, cięte dialogi
— Konrad Wągrowski
Krótko o książkach: Ciekawostka dla fanów
— Marcin Osuch
Klasyka kina radzieckiego: Gdy niemożliwe dzieje się naprawdę…
— Sebastian Chosiński
Do sedna: Kevin Smith. Jay i Cichy Bob kontratakują
— Marcin Knyszyński
Do sedna: Kevin Smith. Dogma
— Marcin Knyszyński
Do sedna: Kevin Smith. W pogoni za Amy
— Marcin Knyszyński
Do sedna: Kevin Smith. Szczury z supermarketu
— Marcin Knyszyński
Zmarł Leonard Pietraszak
— Esensja
50 najlepszych filmów 2019 roku
— Esensja
50 najlepszych filmów 2018 roku
— Esensja
20 najlepszych filmów animowanych XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych filmów dokumentalnych XXI wieku
— Esensja
20 najlepszych polskich filmów XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych filmów superbohaterskich XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych filmów wojennych XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych westernów XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych horrorów XXI wieku
— Esensja
Bardzo kiepski ranking. Większość z tych filmów to kiepskie filmy nie dorównujące dobrym filmom przygodowym. To chyba jakaś kpina