Nazwać Andrieja Tarkowskiego klasykiem światowej (nie tylko radzieckiej i rosyjskiej) kinematografii – to jakby nic o nim nie powiedzieć. Był bowiem nie tylko reżyserem, ale i natchnionym poetą kina, wizjonerem i chrześcijańskim mistykiem, który w swoich filmach sięgał po skrajnie odmienne tła – od średniowiecznej Rusi po bezbrzeżny Kosmos. Dokumentalny film „Świątynia kina” opowiada o jego życiu i twórczości z perspektywy syna artysty.
East Side Story: Andriej Tarkowski oczyma… dziecka
[Andriej A. Tarkowski „Andriej Tarkowski. Świątynia kina” - recenzja]
Nazwać Andrieja Tarkowskiego klasykiem światowej (nie tylko radzieckiej i rosyjskiej) kinematografii – to jakby nic o nim nie powiedzieć. Był bowiem nie tylko reżyserem, ale i natchnionym poetą kina, wizjonerem i chrześcijańskim mistykiem, który w swoich filmach sięgał po skrajnie odmienne tła – od średniowiecznej Rusi po bezbrzeżny Kosmos. Dokumentalny film „Świątynia kina” opowiada o jego życiu i twórczości z perspektywy syna artysty.
Andriej A. Tarkowski
‹Andriej Tarkowski. Świątynia kina›
O Andrieju Arsienjewiczu Tarkowskim (1932-1986) nakręcono już wiele filmów dokumentalnych. Czy w takim razie potrzebny był jeszcze jeden? Taki, jak „Świątynia kina”, zrealizowana przez Andrieja Andriejewicza Tarkowskiego (rocznik 1970) – młodszego z dwóch synów legendarnego artysty – na pewno tak! Autor dokumentu był owocem romansu, jaki zaczął się na planie „
Andrieja Rublowa” (1966), gdzie trzydziestotrzyletnia Łarisa Kiziłowa (a pierwotnie Jegorkina) była asystentem reżysera. Tarkowski miał wtedy żonę – pisarkę, aktorkę i reżyserkę Irmę Rausz oraz syna Arsienija, ona męża – inżyniera Igora Kiziłowa i córkę Olgę. Kiedy Łarisa zaszła ponownie w ciążę, oboje zdecydowali się na rozwody z dotychczasowymi współmałżonkami i wzięli ślub. Odtąd byli już nierozłączni. Żona pomagała Andriejowi Arsienjewiczowi nie tylko podczas prac nad kolejnymi obrazami – „
Solarisem” (1972), „Zwierciadłem” (1974), „
Stalkerem” (1979) i „Nostalgią” (1983) – ale była jego podporą również w codziennym życiu. Tarkowski ponoć często tłumaczył w towarzystwie, że bez niej by przepadł.
Nie dziwi więc fakt, że kiedy na początku lat 80. ubiegłego wieku zdecydował się pozostać we Włoszech i nie wracać do Związku Radzieckiego – także ona wybrała niepewny emigrancki los. Co nie było łatwe, ponieważ w ojczyźnie pozostał ich syn. Po śmierci reżysera wdowa po nim – przy wsparciu przyjaciół męża, wśród których znaleźli się jego koledzy po fachu Polak
Krzysztof Zanussi i Francuz Robert Bresson, rosyjski wiolonczelista Mstisław Rostropowicz oraz austriacki aktor Maximilian Schell – powołała do życia Międzynarodowy Instytut imienia Tarkowskiego, którego siedziba od lat mieści się we Florencji. Łarisa Kiziłowa kierowała nim tak długo, jak żyła, czyli do 1998 roku, potem zadanie to przejął jej syn – Andriej Andriejewicz Tarkowski. Instytut sprawuje pieczę nad bogatym archiwum autora „
Dziecka wojny” (1962), ale prowadzi także działalność wydawniczą, a przed dwoma laty pod jego auspicjami powstała pełnometrażowa „Świątynia kina”, której międzynarodowa premiera odbyła się 30 sierpnia 2019 roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji.
Tym sposobem syn – w pewnym sensie – spełnił marzenie ojca. Jak bowiem Andriej Andriejewicz wspominał w 2017 roku w jednym z wywiadów, gdy wreszcie Michaił Gorbaczow zgodził się w styczniu 1986 roku na jego wyjazd – miał wówczas szesnaście lat i nie widział się z Andriejem Arsienjewiczem od sześciu – na spotkanie z ojcem do Paryża, ten w czasie jednej z osobistych rozmów tłumaczył mu: „Będziesz moim asystentem. Widzisz, u mnie na planie pracuje syn Bergmana (dźwiga wózek z kamerą), więc i ty zaczniesz od samego początku”. Wtedy plan ten się nie ziścił, ale… nieco ponad trzy dekady później syn reżysera podjął się trudu realizacji filmu o ojcu, a do pomocy zaprosił znanego operatora Aleksieja Najdionowa („
W porcie Cape Town…”), który miał na koncie zrealizowany przez siebie, opowiadający o ostatnich dniach życia twórcy „Ofiarowania” (1986) krótkometrażowy dokument „Andriej Tarkowski. Wspomnienie” (1996).
W „Świątyni kina” przedstawiony został przede wszystkim życiorys artystyczny legendarnego reżysera; na dodatek przedstawiono go z punktu widzenia jego samego, wykorzystując w tym celu wcześniej niepublikowane zapisy audio i wideo, pochodzące z wywiadów, wykładów dla studentów oraz spotkań z widzami. Tarkowski mówiąc o swoich obrazach, począwszy od „Małego marzyciela” (1960), jednej z wczesnych krótkometrażówek, a skończywszy na zrealizowanym w Szwecji religijnym „Ofiarowaniu” (1986), opowiada o swoim życiu rodzinnym (i jego wpływie na twórczość), inspiracjach historycznych, filozoficznych i literackich, ale sporo miejsca poświęca również – zawsze obecnym w jego filmach, także tych nakręconych już na emigracji – Rosji i Bogu. Przytoczone rozważania Andrieja Arsienjewicza pozwalają zajrzeć głębiej i zrozumieć więcej. Pomagają w tym odpowiednio dobrane fragmenty filmów, zachowane zdjęcia i relacje z planów, współcześnie prowadzone wizje lokalne w miejscach, w których powstawały najbardziej znaczące sceny „Solaris”, „Zwierciadła”, „Stalkera” czy „Nostalgii”.
Swoją opowieść o pięćdziesięciu czterech latach życia ojca Andriej Andriejewicz zamknął w ośmiu rozdziałach. Pierwszy poświęcił niełatwemu dzieciństwu przyszłego artysty, które przypadło na lata Wielkiej Czystki i wojny z Niemcami; w tym czasie musiał on też pogodzić się z odrzuceniem przez ojca, który opuścił rodzinę, kiedy miał zaledwie trzy lata. W drugim przedstawił początki kariery filmowej Tarkowskiego, opowiadając między innymi o tym, w jakich okolicznościach został on wyznaczony na reżysera „
Dziecka wojny”. Trzeci to historia kilkuletniej morderczej pracy nad „
Andriejem Rublowem”; w czwartym z kolei – za sprawą odniesień do „
Solarisu” – podkreślona zostaje rola, jaką odgrywał w życiu Andrieja Arsienjewicza i Łarisy dom na wsi (w Miasnoje). W rozdziale piątym mowa jest o w dużej mierze autobiograficznym „Zwierciadle”, natomiast w szóstym – o teatralnej inscenizacji „Hamleta” (1977) i powstaniu „
Stalkera”, w którym głównego bohatera reżyser postanowił ulepić na wzór
Don Kichota i
księcia Myszkina.
W dwóch ostatnich epizodach „Świątyni kina” widać udrękę emigracji, co przełożyło się na taki, a nie inny – pełen rosyjskiej duchowości i tęsknoty za opuszczoną nie z własnej woli ojczyzną – kształt nakręconej we Włoszech „Nostalgii” i zrealizowanego w Szwecji „Ofiarowania”. W efekcie zabiegów Andrieja Andriejewicza Tarkowskiego powstał nie tylko wzruszający, lecz także piękny film o jego ojcu – największym wizjonerze w dziejach kina rosyjskiego, którego dzieła, chociaż nie pozbawione kontrowersji, wciąż fascynują kolejne pokolenia reżyserów urodzonych, wychowanych i ukształtowanych pod różnymi długościami i szerokościami geograficznymi. Biorąc to pod uwagę, tym bardziej może zaskakiwać wypowiedź syna z tego samego wywiadu, jaki zacytowałem trzy akapity wyżej: „Ojciec mówił, że jego filmy najlepiej oglądać oczyma dziecka. Dziecko bezpośrednio postrzega świat, nie ma z góry zbudowanych barier wynikających z edukacji czy doświadczenia życiowego. Dziecko może zaakceptować, ale może odrzucić”.
