Krew dla papieża
(Borgia: Du sang pour le pape)
Alexandro Jodorowsky, Milo Manara
‹Borgia: Krew dla papieża›

Opis wydawcy
Rzym, rok 1492. Stolica piotrowa nie jest już miastem świętym. Stała się siedliskiem bezbożnych uciech, przekupstwa i zbrodni. Wokół osoby umierającego papieża Innocentego VIII toczy się rozgrywka polityczna o następstwo tronu. Prym w niej wiedzie kardynał z Hiszpanii, Rodrigo Borgia, założyciel sławnego rodu Borgiów, nazywanego pierwszą mafią w historii Italii.
„Krew dla papieża” to pierwszy tom znakomitej, historyczno-sensacyjnej serii dwóch gigantów komiksu. Trzymający w napięciu, poruszający scenariusz napisał wielki chilijski twórca, Alexandro Jodorowsky (m.in. „Incal”, „Kasta Metabaronów”). Rysunki wyszły spod pędzla klasyka opowieści erotycznych, Milo Manary (m.in. „Klik”, „Indiańskie lato”).
Seria tylko dla dorosłych!
Teksty w Esensji
Komiksy – Recenzje

Utwory powiązane
Zbójcerze o komiksie [6.25]
Palce lizać. Doskonała realistyczna realizacja ze świetnym scenariuszem i rewelacyjną stroną plastyczną (choć w moim egzemplarzu na paru planszach rozjechały się w druku kolory - przeboleję to). Serial trafia na rynek w dobrym okresie koniunktury na tematy okołokościelne i okołopapieskie wywołanej w dużym stopniu popularnością książek Browna.
A fe! Manara i Jodo. Połączenie hardkorów. Dużo seksu, krwi i innych takich. Historia mnie nie zaciekawiła, mam wrażenie, że chodzi głównie o pokazywanie zwyrodnienia ludzkiego i golizny. Rysunki trochę sztywne. I jeden niezły patent jest. Laska urodziła czwórkę dzieci (już nastolatków) a wygląda jak kwitnąca dziewoja (góra 25 lat) z nienaganną figurą. heh.
Mam mieszane uczucia, bo i Manara w średniej formie, kilka naprawdę dobrych kadrów i nieźle skomponowanych plansz w kontekście całego albumu to niestety za mało jak na takiego twórcę (to masowe zmienianie stylu na „pełny, malarski kolor” przez komiksowych klasyków to jakiś „syndrom Matuzalema”?) i Jodorowsky próbuje szokować czymś co szokujące może być chyba tylko dla słuchaczy pewnego radia z Torunia. Gdyby autorami byli debiutanci, zapewne oceniłbym ten album wyżej, niestety, w przypadku „dwóch gigantów komiksu” moje oczekiwania pozostają niezaspokojone.
KW – Konrad Wągrowski [5]
Nie zachwyciło mnie, niestety. Graficznie, owszem, w miarę atrakcyjne, ale z tych klimatów wolę już Mariniego w "Skorpionie". Większy problem mam jednak z fabułą - ciężko jest jednak śledzić losy bohaterów, którzy są jeden w drugiego antypatyczni i ohydni (moralnie). Poza tym cała ta historia jest jakaś taka ...komiksowa i ...przerysowana.