I twoją matkę też
(Y tu mamá también)
Alfonso Cuarón
‹I twoją matkę też›

Opis dystrybutora
Tenoch i Julio spotykają Luise na weselu. Chcąc zaimponować starszej dziewczynie mówią jej, że wybierają się w daleką podróż. Luise chce koniecznie jechać z nimi. W czasie podróży Luisa wprowadzi chłopców w tajniki seksu, a długa droga każe im stanąć oko w oko z rzeczywistością, z której istnienia, nie zdawali sobie sprawy.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Filmy – Wieści

Utwory powiązane
‹Zakochany Paryż›
–
Olivier Assayas,
Frédéric Auburtin,
Emmanuel Benbihy,
Gurinder Chadha,
Sylvain Chomet,
Ethan Coen,
Joel Coen,
Isabel Coixet,
Wes Craven,
Alfonso Cuarón,
Gérard Depardieu,
Christopher Doyle,
Richard LaGravenese,
Vincenzo Natali,
Alexander Payne,
Bruno Podalydès,
Walter Salles,
Oliver Schmitz,
Nobuhiro Suwa,
Daniela Thomas,
Tom Tykwer,
Gus Van Sant
MC – Michał Chaciński [8]
Przepadam za takimi filmami - niby to proste, niby zupełnie pozbawione głębszego zamysłu, a z czasem zdradza coraz więcej celnych spostrzeżeń. Kino drogi oczywiście dokładnie do tego służy, więc może Cuaron miał ułatwioną sytuację. Jedno wrażenie z tego filmu wydaje mi się najważniejsze - znakomite ujęcie tego momentu życia, w którym według wieku jest się już dorosłym, ale psychicznie wciąż gówniarzem (17-19 lat). Cuaron świetnie pokazał te chwile, w których trzeba powoli zacząć sobie zdawać sprawę z konsekwencji własnych słów, zachowań itd. Dlatego stawiam ostrożną tezę: im starszy widz, tym mniej doceni ten film. Czyli współczesna kinowa wersja "nie wierz nikomu po trzydziestce". No, może po czterdziestce.
Smutne, jak daleko w nadinterpretacji posuwają się nasi krajowi recenzenci, gdy tylko mają do czynienia z filmem nie amerykańskim. „I twoją matkę też” jest bowiem obrazem wtórnym i przewidywalnym, a jedyna jego „wyjątkowość” wynika z faktu, że powstał nie w Hollywood, a w Meksyku. To komediodramat o dwóch napalonych dwudziestolatkach, zafascynowanych atrakcyjną trzydziestolatką. Wyciągają ją na „road trip”, a ona wprowadza ich w tajniki seksu. W międzyczasie obserwujemy, jak cała trójka popala zioło oraz słuchamy frapujących wywodów o masturbacji, stosunkach analnych i oralnych. Czyli „American Pie” z hiszpańskojęzycznymi bohaterami. Ładne zdjęcia i zabiegi formalne nie tuszują niestety mało odkrywczych i banalnych wniosków, jakie płyną z tej podróży. Owszem, jest to i spory kawałek rozrywki na poziomie, ale upatrywać w tym znamion wielkości? Phi, przenieście akcję do znienawidzonego USA i z czystym sumieniem potwierdźcie, że to ważny, mądry film. Nie zostanie nic, bo cały tutejszy urok wypływa z meksykańskich krajobrazów i tylko z krajobrazów – nawet na garstkę kulturowych obserwacji się Cuaron nie zdobył.
WO – Wojciech Orliński [9]
Bardzo dobre! Metafora 'dojrzewania jako podróży na oślep niesprawnym pojazdem do nieistniejącego celu na podstawie mętnych i wewnętrznie sprzecznych wskazówek wyhalucynowanych przez narkomana na haju' podobała mi się bardzo. Podoba mi się też ogólne przesłanie o tym, jakimi palantami są mężczyźni (przecież nie tylko główni bohaterowie - starsi od nich ojcowie i mężowie też wypadają nieźle). A widoki tak piękne, że aż by się do Meksyku chciało pojechać (chociaż trochę odstrasza to, w jak kiepskich hotelach zatrzymują się bohaterowie).
KS – Kamila Sławińska [10]
Współczesne kino drogi po meksykańsku, czyli historia podróży w tak fizycznym, jak i metafizycznym wymiarze, podana w stylu, przywodzącym na myśl najlepsze opowiadania latynoamerykańskie. Streszczanie akcji mija się z celem, bo forma i nastrój tej opowieści są równie ważne jak sama jej treść, ale kompletnie wymykają się opisowi. Nie wierzcie w jednolinijkowe streszczenia: świetnie napisany, świetnie zagrany i pięknie zrealizowany film Cuarona to o wiele więcej, niż tylko opowieść o udręce i ekstazie stosunków damsko-męskich opowiedziana z perspektywy młodego chłopaka. Jest w nim życie i śmierć, radość i tajemnica – masę niesłychanie ważnych spraw, które aż nazbyt często stają się zbyt trywialne, gdy zacznie się o nich mówić. Do kina biegiem marsz!
KW – Konrad Wągrowski [9]
Widząc przyjaciela po raz ostatni raczej nigdy nie sądzimy, że tak będzie. Zwykle żegnamy się z nim słowami 'do zobaczenia'. I o takim przemijaniu młodzieńczej przyjaźni, o wchodzeniu w prawdziwą dorosłość jest ten film. Cuaron w elementy wariackich młodzieńczych szaleństw, bardzio pikantnie zresztą podanych, zręcznie wplata elementy poważne, temat przemijania. Ale konstatacja jest smutna - dorosłość niczego nie zmienia na lepsze, z trudnych do polubienia szczeniaków wyrosną niewątpliwie wysoce antypatyczni dorośli. Bardzo ciekawa, choć nie dla wszystkich do zaakceptowania, forma, bardzo mądre przemyślenia.