Księga ocalenia
(The Book of Eli)
Albert Hughes, Allen Hughes
‹Księga ocalenia›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Księga ocalenia |
Tytuł oryginalny | The Book of Eli |
Dystrybutor | Monolith |
Data premiery | 29 stycznia 2010 |
Reżyseria | Albert Hughes, Allen Hughes |
Zdjęcia | Don Burgess |
Scenariusz | Gary Whitta |
Obsada | Denzel Washington, Mila Kunis, Gary Oldman, Jennifer Beals, Malcolm McDowell, Michael Gambon, Ray Stevenson, Tom Waits, Frances de la Tour |
Muzyka | Atticus Ross |
Rok produkcji | 2010 |
Kraj produkcji | USA |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat, przygodowy |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Głównym bohaterem filmu jest samotnik, który przemierza zniszczone Stany Zjednoczone z tajemniczą księgą, w której – być może – znajduje się tajemnica ocalenia ludzkości. Księgę chce ukraść, trzymający władzę w pewnym małym miasteczku, Carnegie.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Filmy – Wieści

Utwory powiązane
Filmy

‹Zakochany Nowy Jork›
–
Fatih Akin,
Yvan Attal,
Allen Hughes,
Shunji Iwai,
Wen Jiang,
Shekhar Kapur,
Joshua Marston,
Mira Nair,
Natalie Portman,
Brett Ratner,
Randall Balsmeyer
Richard Dawkins dostałby na tym filmie zawału, ale mi cała ta chrześcijańska propaganda przeszkadzała w równym stopniu, co w „Opowieściach z Narnii”, czyli wcale. Tu najbardziej liczy się to, co w filmach z Denzelem zawsze liczy się najbardziej, czyli Denzel. Oczywiście szkoda, że film nie jest przy tym ani specjalnie mądry, ani specjalnie spektakularny, zdecydowanie brakuje też w nim humoru, bo jedno dowcipne spuentowanie natchnionej gadki bohatera („– To z tej twojej księgi? – Nie, to Johnny Cash”) wiosny nie czyni. Jednak bez wygórowanych oczekiwań śmiało można zaliczyć, chyba że sam udział Denzela nie robi na kimś żadnego wrażenia – no ale przecież tacy kinomani nie istnieją.
Przedziwna trawestacja, której bohater, samozwańczy ewangelista Eli, ociera się o śmieszność i przesadę jakiej pozazdrościłyby mu najbardziej obciachowe spaghetti-ikony. Jeśli przemierza piaszczyste pustkowia, to tylko na obowiązkowych zwolnieniach obrazu, jeśli przemawia, to tylko sloganami. W jednej ręce dzierży maczetę, w drugiej pokaźną strzelbę. Eli to postać z komiksu, dlatego nie dziwi, gdy zaczepiony ostrzega, że „Nie szuka kłopotów”, by chwilę później wyrżnąć w pień całą klientelę baru. Film Hughesów za bardzo skupia się na własnym estetyzmie, by wątek religii jako narzędzia kontroli i manipulacji wziąć za poważny. To przede wszystkim ogarnięte swoistą dychotomią kino akcji. Uwodzi muzycznym oniryzmem, cieszy montażową dyscypliną, ale jednocześnie męczy i rozczarowuje monumentalnym przeestetyzowaniem. Czy w apokalipsie powinno być coś pięknego?
MW – Michał Walkiewicz [6]
„Księga…” to film tak idiotyczny i tak swoim idiotyzmie rozczulający, że podejrzewanie twórców o agitację na rzecz kościoła jest tylko dowodem niezdrowego zacietrzewienia. Okej, gdybym był reżyserem, raczej nie pokazywałbym, jak strzała „rozcina” opadający płatek śniegu, ale pomijając Malcolma McDowella ucharakteryzowanego na Christophera Lloyda z „Powrotu do przyszłości” i Milę Kunis, odstawiającą junior high drama queen, nie ma powodów, by załamywać ręce. Jest sugestywny klimat postapokalipsy (którego brakuje choćby w „Drodze” wg. McCarthy’ego), jest ładnie sfotografowana (fajne panoramy) jatka. No i jest Denzel – jak rzekł ex-tetryk MC – „Elvis aktorstwa”. Zawsze warto na niego popatrzeć.
KW – Konrad Wągrowski [5]
Oglądając „Księgę”, czułem się trochę jakbym trafił na seans z kasety wideo na jakimś „pokazie klubowym” z lat 80. Choć oczywiście widać tu było znacznie większy budżet (zwłaszcza w scenach akcji), choć w rolach głównych wystąpiły niekwestionowane gwiazdy, to jednak schemat opowieści postapokaliptycznej pozostał. Niezły Washington, niezły Oldman, smakowity epizod dziadków-kanibali, ale w sumie nie do końca rozumiem cel stworzenia tego filmu. Czy chodziło o retro wyprawę w SF lat 80.? Czy chodziło o wskazanie jakichś zapomnianych zagrożeń? Czy też „Księga ocalenia” jest po prostu swoistym manifestem religijnym twórców? Tak czy inaczej – niezbyt przekonującym.