Frost/Nixon
Ron Howard
‹Frost/Nixon›

Opis dystrybutora
Fabuła filmu powstała w oparciu o serię wywiadów telewizyjnych, jakich prezydent Nixon udzielił Davidowi Frostowi w 1977 roku po legendarnej aferze Watergate, która doprowadziła do jego rezygnacji z funkcji prezydenta.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Wieści

Utwory powiązane
Mimo wszystko zawód. Dużo dobrego zdążyłem usłyszeć o tym filmie i mialem już konkretne argumenty „za”, zanim zdążyłem go zobaczyć. Tymczasem nie zobaczyłem tej dramatycznej walki dwóch ludzi o wszystko, pełnej nagłych zwrotów, przejmowania inicjatywy i przerzucania się skrajnymi argumentami. Ta cała psychomachia pozostaje trochę umowna. Niby dwie niezwykle ciekawe sylwetki, ale chemii między nimi – nie poczułem. Jakbym musiał wierzyć im na słowo, gdy mrużąc oczy, sugerują mi z ekranu: teraz jest naprawdę gorąco.
Gdyby za dwa lata, po zakończonej kadencji, Lech Kaczyński zasiadł na kanapie u Kuby Wojewódzkiego, a ten jakimś cudem tak go omotał, że prezydent przyznałby się do porażki swoich rządów, przekonałbym się zapewne – przy zachowaniu odpowiednich proporcji – co czuli amerykańscy telewidzowie w 1977. Ron Howard rekonstruuje słynny telewizyjny wywiad z takim wyczuciem, że film trzyma w napięciu jak dobry kryminał. Świetnie też, że tworzy przeciwwagę dla powszechnego mitu Nixona jako zła wcielonego. Langella gra wyśmienicie, z niuansów buduje złożony portret skomplikowanego moralnie człowieka. Sheen niewiele mu ustępuje w roli showmana gorączkowo próbującego odkryć w sobie dziennikarza z prawdziwego zdarzenia. Bardzo dobre kino.
MO – Michał Oleszczyk [7]
Film Howarda trzyma w napięciu mocniej od najnowszego Bonda, a jednocześnie mówi o amerykańskim wczoraj i dziś więcej nawet, niż sami twórcy zdają się przeczuwać. Frank Langella jako Nixon mistrzowsko moduluje kontrolowane zdziwienie rasowego przywódcy. Nie jest niespodzianką, kiedy zapiekły radykał – po przygotowaniu antyprezydenckiej tyrady – mięknie pod jego spojrzeniem i krztusi ciche: „Witam, panie prezydencie…”.
WO – Wojciech Orliński [10]
Tetrycznej młodzieży, której się wydaje, że ten film wybiela Nixona mam do powiedzenia tylko jedno: jak będziecie mieć tyle lat, co my, obejrzyjcie drugi raz. Wtedy zrozumiecie.
KS – Kamila Sławińska [10]
To samo świetne pióro, które spłodziło poruszający portret ”Królowej”, nakreśliło z właściwą sobie swadą sylwetki lekkoducha, który nagle musi stać się bohaterem i starego wygi, który w ostatecznym starciu traci twarz. Jakby nie wystarczył świetny scenariusz, którego nawet Ron Howard nie był w stanie zepsuć – fenomenalna rola Franka Langelli wznosi ten znakomity film na jeszcze wyższy, prawdziwie oscarowy poziom. Obok „Good Night and Good Luck” i „Wszystkich ludzi prezydenta” to jeden z moich ulubionych filmów o tym, czym może i powinno być dziennikarstwo. Na pewno obejrzę jeszcze nie raz, a i państwu gorąco polecam.
MW – Michał Walkiewicz [9]
Mnie powalił ten pojedynek. Howard opowiada dynamiczniej niż w „Kodzie Da Vinci”, „Apollo 13” i „Ognistym podmuchu” razem wziętych, a Langella i Sheen zabierają film w aktorskie Himalaje. Świetnie zdemitologizowano tu Frosta, który zapędził Nixona w kozi róg dzięki pomocy sztabu fachowców z Jamesem Restonem Jr. na czele.
KW – Konrad Wągrowski [8]
Czy my aby na pewno ten sam film oglądaliśmy? W moim Nixon jest kłamcą, megalomanem, chciwcem i skąpcem, człowiekiem smutnym, antypatycznym i przegranym. Oczywiście intelektu mu odmówić nie można, dużo gorzej z moralnością. Fe-no-me-nal-na rola Langelli – obejrzyjcie film drugi raz, choćby po to, by spojrzeć na niuanse tego, jak portretuje Nixona (niezły Sheen jednak mocno w jego cieniu). A to, że Howard nie zrobił z Nixona potwora, że obok win, nie ukrywał jego osiągnięć (bo takie były), to oczywiście tylko liczy mu się na ogromny plus. Cholera, czemu u nas nikt tak nie potrafi portretować polityków i historii? Świetny scenariusz, film cały czas trzyma w napięciu, dobre role drugoplanowe – naprawdę trudno się do czegokolwiek przyczepić w tej znakomitej produkcji. Ale czy tylko ja zauważyłem nieśmiałe aluzje do sytuacji Busha juniora?