Lektor
(The Reader)
Stephen Daldry
‹Lektor›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Lektor |
Tytuł oryginalny | The Reader |
Dystrybutor | Kino Świat |
Data premiery | 13 marca 2009 |
Reżyseria | Stephen Daldry |
Zdjęcia | Chris Menges, Roger Deakins |
Scenariusz | David Hare |
Obsada | Kate Winslet, Ralph Fiennes, Alexandra Maria Lara, Bruno Ganz, Karoline Herfurth, Susanne Lothar, Linda Bassett, Matthias Habich, David Kross, Lena Olin, Burghart Klaußner, Beata Lehmann |
Muzyka | Nico Muhly |
Rok produkcji | 2008 |
Kraj produkcji | Niemcy, USA |
Czas trwania | 124 min |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Akcja rozgrywa się we współczesnych Niemczech, gdzie pewien mężczyzna opowiada historię swojej inicjacji seksualnej. Klaus przypadkowo poznaje Hannę, znacznie od niego starszą kobietę - konduktorkę tramwajową, przeżywa z nią inicjację seksualną, która stopniowo przeradza się w erotyczną obsesję. Kilka lat później Klaus i Hanna spotykają się znowu. Klaus jest studentem prawa, a Hannę oskarża się o udział w zbrodniach wojennych.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Wieści

Utwory powiązane
Filmy

Świetne jest, że bohaterkę Winslet poznajemy, jako kobietę bez przeszłości – czysto zmysłową postać (czy te zmysły działają na czyjeś zmysły, to już sprawa dość indywidualna). Cały „Lektor” jest skonstruowany tak, żeby nie dało się za łatwo bohaterów posądzić, ale bez uciekania się do tego, że „to skomplikowane czasy były”. I ani porywy serca, ani jasno określające granice prawo nie daje satysfakcjonujących odpowiedzi. Może nie wszystko zagrało i może się to wszystko mogło skończyć gdzieś wcześniej, bez domykania. Ale tak, czy inaczej – tak jest to wszystko poskładane, że warto.
Jak na opowieść o miłości większej niż holokaust, to zaskakująco beznamiętne. Kate Winslet niezawodna jak zwykle, ale nawet w scenach erotycznych, które wypełniają niemal całą pierwszą połowę, temperatura filmu pozostaje co najwyżej letnia. Scenarzysta poszatkował linearną fabułę książki, wstawił wszędobylską ostatnio ramę, ale… nie wiadomo po co. Nie mogłem też wyzbyć się uczucia sztuczności, kiedy jednym cięciem twórcy posunęli akcję do przodu o osiem lat i kazali mi uwierzyć, że 15-letni bohater od teraz jest 23-letnim bohaterem (na dowód wsadzili mu w usta papierosa). No a po jakimś czasie znów przeskok, tym razem o dekadę, i 33-letniego bohatera gra już Ralph Fiennes z doczepionymi włosami… Po seansie zostaje w głowie kilka niezłych scen, jak na przykład czytanie „Tintina” drugiej osobie na głos, ale w sumie rozczarowanie.
WO – Wojciech Orliński [4]
Motywy działań głownego bohatera pozostają dla mnie niezrozumiałe – nie mogę tego dokładniej skrytykować bez spojlowania, ale to się kompletnie sypie od procesu i robi, jak to trafnie ujęła Kamila, pretensjonalne i wydumane.
KS – Kamila Sławińska [4]
Wiele hałasu o nic, i poniekąd kolejny dowód, że jest sporo prawy w złośliwym twierdzeniu niektórych, że wystarczy otrzeć się w hollywoodzkim filmie o Holocaust, żeby zaraz posypały się Oscary. Mnie osobiście ta historia wydaje się pretensjonalna i wydumana, Ralph Fiennes – niezamierzenie śmieszny, a Kate Winslet, przy całym moim szacunku do niej i jej aktorskiej odwagi, dużo lepiej zagrała w tym sezonie w „Drodze do szczęścia”. W dodatku Daldry jak miał skłonność do ckliwych dłużyzn, tak dalej ma, i tym razem irytowało mnie to jeszcze bardziej niż siedem lat temu w „Godzinach”.
KW – Konrad Wągrowski [6]
Mam same problemy z tym filmem. Po pierwsze – czemu właśnie za tę rolę Winslet dostała Oscara? Przecież w „Drodze do szczęścia” była wyraźnie lepsza. Chodzi o to, że przez całe pierwsze pół filmu jest naga, czy o to, że to film z Holokaustem w tle? Jestem oczywiście nieco niesprawiedliwy, bo Winslet gra dobrze, niejednoznacznie, zastanawiająco. Dobrym pomysłem jest przyjęta kolejność – najpierw poznajemy ją jako kobietę o jakiejś tajemnicy, intrygującą, potem dopiero dowiadujemy się o jej przeszłości i wcale nie jest łatwo od razu ją ocenić (oczywiście wszyscy już roztrąbili, jaka to przeszłość, więc dla widza nie będzie niespodzianki – a przecież na tym ten film powinien się opierać). Ale poza tym wiele więcej dobrych pomysłów nie ma. Bo cały czas odnosiłem wrażenie, że film ledwo prześlizguje się po poruszanych tematach, nie wnosząc nic istotnego do żadnego z nich. No i Fiennes ni cholery nie przypomina siebie w młodości.