Genua. Włoskie lato
(Genova)
Michael Winterbottom
‹Genua. Włoskie lato›

Opis dystrybutora
Mary (11 lat) i Kelly (16) jadą wraz z ojcem na rok do Genui, aby rozpocząć od nowa swoje życie po wypadku samochodowym, w którym zginęła ich matka. Mary, która spowodowała wypadek, nawiązuje kontakt z duchem matki. Kelly zaś nie może dojść do porozumienia z ojcem, który nie potrafi jej zastąpić matki. Pewnego dnia niemal dochodzi do ponownej rodzinnej tragedii...
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Filmy – Wieści

Utwory powiązane
Nie wiem już ile razy to pisałem, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Winterbottom potrafiłby ciekawie opowiedzieć w kinie nawet przepis na szarlotkę. Pomysł na zawiązanie i rozwiązanie akcji budzi mój wewnętrzny sprzeciw, a mimo to, słucha się tej opowiastki świetnie.
Przyzwoity dramat telewizyjny w artystycznej pozie, która ani mu specjalnie nie szkodzi, ani nie pomaga. Od Winterbottoma nie zwykłem oczekiwać więcej, dlatego też skłamałbym, twierdząc, że się zawiodłem.
MO – Michał Oleszczyk [10]
Tematyczny sąsiad „Nie oglądaj się teraz” Roega: konfrontacja z niechcianą żałobą. Winterbottom jest jednak tak mocno zanurzony w materialnych konkretach, że inwazja zmarłych w świat żywych wypada jeszcze dobitniej. Arcydzieło o sekularnym świecie, gadającym w kulturoznawczym żargonie, w który nagle wdziera się religijny impuls i nieśmiertelność jako taka.
KW – Konrad Wągrowski [6]
W sumie… nie wiem, co mam myśleć. Mam wrażenie, że ten chaotyczny, rwany styl Winterbottoma nie sprawdza się do końca w filmie o radzeniu sobie z rodzinną traumą. Były tu momenty wzruszające, ale też poczucie lekkiego zmarnowania tematu. Faktem jest, że sama Genua pokazana bardzo ciekawie, czasem ciepło, czasem bardzo niepokojąco. Czuć w tym jakąś duszę, osobiste dotknięcie doświadczonego twórcy. Rzecz zapewne warta ponownego seansu… za kilka lat.
Pełne napięcia, pozornie prozaiczne, prawie dokumentalne studium godzenia się ze stratą w pięknej, genueńskiej scenerii. Winterbottom nieustająco dobry.