Człowiek roku
(Man of the Year)
Barry Levinson
‹Człowiek roku›

Opis dystrybutora
Dla żartu gość telewizyjnego talk show politycznego decyduje się kandydować na prezydenta. Sęk w tym, że nigdy nie spodziewał się wygrać.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Utwory powiązane
Rzadka sytuacja w naszej tetrycznej ekipie – zgadzam się ze wszystkim, co napisał Konrad, a jednak daję dużo wyższą ocenę. Dlaczego? Bo od dekady nie widziałem Williamsa w takiej formie. Bo niemal każdy tekst Williamsa z pierwszej połowy filmu nadaje się na sygnaturkę. Bo Walken wciąż potrafi wzruszyć jednym gestem. Bo nawet kiedy film z przedniej komedii zmienił się w durny thriller romantyczny, nie nudziłem się ani przez chwilę. Oczywiście, też jestem poirytowany zaprzepaszczeniem szansy na komedię roku, ale pół świetnej komedii od Levinsona to i tak lepiej niż całe dwie od Zatorskiego, nieprawdaż?
KW – Konrad Wągrowski [4]
Koncertowo spieprzony film i to przez samego Barry’ego Levinsona. Kapitalny wątek, z ogromnym potencjałem – komik zostaje prezydentem. Szansa na wyśmianie polityków i polityki, idiotyzmów kampaniii wyborczej, sztuczek marketingowych, kłamstw i uników – szansa na dbrą politycznie niepoprawną komedię polityczną. W takim właśnie kierunku zdaje się iść film w pierwszych 45 minutach, Robin Williams z wiadomych powodów jako komik telewizyjny czuje się jak ryba w wodzie i co dalej? I cała druga połowa filmu przechodzi w trzeciorzędny thriller z banalną historią romantyczną – tak jakby jakiś skretyniały producent stwierdził, że taka mieszanka przyciągnie do kin jakichś dodatkowych widzów. Duża irytacja.