Krwawy diament
(Blood Diamond)
Edward Zwick
‹Krwawy diament›

Opis dystrybutora
Historia przemytnika z RPA Danny′ego Archera i Solomona Vandy′ego, rybaka z ludu Mende. Odsiadując wyrok za przemyt, Archer dowiaduje się, że Solomon - który został odebrany rodzinie i zmuszony do pracy na polach diamentowych - znalazł i ukrył niezwykły kamień. Z pomocą Maddy Bowen, amerykańskiej dziennikarki, bohaterowie ruszają na niebezpieczną wyprawę.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [4]
Czysty smalec marki Zwick. Facet jest tak kiepskim reżyserem, że nie potrafi nawet ukryć własnej hipokryzji i sprzedaje opowiastkę o eksploatacji Arfyki nieudolnie eksploatując Afrykańczyków. Te wszystkie ujęcia z płaczącymi Murzynami, cierpiącymi matkami i umierającymi dziećmi nakręcone są tak chłodno i tak jawnie mają widza szantażować, że prymitywniej wyszłoby już tylko z napisami na ekranie. Jedynie Leonardo krzesa z siebie coś na ekranie, ale za mało, żeby zagrać wbrew słabemu materiałowi. Porażka.
Wyobraźcie sobie zdegenerowanego Indianę Jonesa jako głównego bohatera „Wiernego ogrodnika” i macie „Krwawy diament”. Jak na film zaangażowany politycznie, wyjątkowo dużo tu nieprawdopodobieństw, ale u Edwarda Zwicka to przecież norma. Grunt, że aktorstwo przednie i krajobrazy piękne, więc jest na co popatrzeć. Ale emocjonować się już nie bardzo jest czym – film nie ma tego rozmachu co „Ostatni samuraj”, a w sztuce storytellingu Zwick nigdy nie był zbyt biegły.
Solidne hollywoodzkie rzemiosło. Taki „Wierny ogrodnik” dla mas. Dobra rola DiCaprio jako charyzmatycznego łajdaka i – na co rzadko decydują się chłopcy z hollywoodzkiego topu – rasisty. Niestety, Edward Zwick jeszcze raz zademonstrował talent do partolenia i przeciągania końcówek (patrz: „Ostatni samuraj”). Ale 143 minuty w kinie minęły jak z bata (Indiany J.) strzelił. BTW: nie zgodzę się z tetryczką Kamilą, że Jennifer Connelly jest w „Krwawym diamencie” aseksualna. Może nie zagrała na miarę swoich możliwości, ale do jej seksapilu nie mam zastrzeżeń;-)
KS – Kamila Sławińska [6]
Kolejna w tym sezonie świetna rola DiCaprio, znakomity występ jak zwykle pięknego jak afrykański bóg Djimona Hounsou – ale całość wieje fałszem, a „romantyczna” końcówka z bohaterem zapatrzonym w zachód słońca po prostu wywraca flaki na lewą stronę. Autorzy tego obrazu powinni pójść na korepetycje do ekipy „The Constant Gardener” , żeby dowiedzieć się, jak robić film problemowy i thriller jednocześnie, a przy tym nie narażać się na zarzut eksploatowania wszystkich nieszczęść Afryki z niskich, merkantylnych pobudek. Wolę myśleć, że intencje Zwicka i spółki były szlachetne – toteż wybaczam nawet najbardziej karkołomne zakręty fabuły oraz zupełnie niestrawną historię miłosną z udziałem stuprocentowo drewnianej i aseksualnej Jennifer Colnnely.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Oczywiście „Krwawy diament” oddaje Hollywoodowi co hollywoodzkie. W tej gorzkiej opowieści nie może zabraknąć więc schematów – ostatecznego zwycięstwa dobra dzięki demaskatorskiemu dziennikarstwu, dumnego wystąpienia bohatera przed Narodami Zjednoczonymi, obowiązkowej sceny rodzinnego zjednoczenia. Warstwa przygodowa również nieco naciągana – bohaterowie łatwo wychodzą z dużych tarapatów, zawsze gdy jest to potrzebne ucieczka się opóźni. Bardziej przekonujący był w tej tematyce jednak dużo bardziej gorzki „Wierny ogrodnik”. Ale „Krwawy diament” ma swoje niezaprzeczalne zalety. Przede wszystkim ogląda się tę sprawnie skrojoną opowieść z niesłabnącym zainteresowaniem. Po drugie – obraz Afryki znów jest przekonujący i poruszający. Po trzecie – do tematów poruszanych przez wspomnianego „Ogrodnika” czy „Hotel Ruanda” i „Shooting dogs” zostaje dodany lejny, nie mniej istotny. Po czwarte – i chyba najważniejsze – wątek dziecięcych armii i szkolenia małoletnich żołnierzy jest wstrząsający. Nie czepiam się również aktorów – diCaprio robi co do niego należy, a Connelly może nie jest bardzo seksowana (a po co w tej roli?), ale wygląda jak zwykle ślicznie…