Źródło
(The Fountain)
Darren Aronofsky
‹Źródło›

WASZ EKSTRAKT: 80,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Źródło |
Tytuł oryginalny | The Fountain |
Dystrybutor | CinePix |
Data premiery | 5 stycznia 2007 |
Reżyseria | Darren Aronofsky |
Zdjęcia | Matthew Libatique |
Scenariusz | Darren Aronofsky |
Obsada | Hugh Jackman, Rachel Weisz, Ellen Burstyn, Cliff Curtis, Sean Gullette, Mark Margolis, Donna Murphy, Ethan Suplee, Sean Patrick Thomas |
Muzyka | Clint Mansell |
Rok produkcji | 2006 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 97 min |
WWW | Strona |
Gatunek | SF |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Głównym bohaterem opowieści będzie człowiek poszukujący nieśmiertelności. Taką moc ma dać „drzewo życia”, które znajduje się gdzieś w Ameryce Środkowej i jest poszukiwane od wielu stuleci. Ostatecznie to śmierć ma być częścią nowego odrodzenia…
Inne wydania
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
Imponujący scenariusz z masą nawiązań: do „2001:Odysei kosmicznej” Kubricka, do legend o świętym Graalu, do Biblii… Dużo tego, ale połączone w uniwersalnym postmodernistycznym sosie tworzy strawną (nawet lekkostrawną) całość. To najgładszy z filmów Aronofsky’ego, na pewno słabiej oddziaływujący od „Requiem…”, nie tak „nerwowy”, ale ciekawy. Bardzo zgrabnie skomponowany, w wyrazistym klimacie i przemyślany. Może nawet za bardzo – stąd obecność końcowego morału. Mimo to warto zobaczyć.
Tak, jest to filozoficzny utwór o miłości i ulotności życia, ale to rodzaj filozofii uprawianej po halucynogenach i zarazem w stanie głębokiej depresji – coś, co mógłby sobie wyśnić Harry Goldfarb z „Requiem dla snu”. Nie wierzyłem, że jeszcze kiedykolwiek powstanie SF przebijające pretensjonalnością „Zardoza”, ale Aronofsky bardzo się postarał.
Czysta radość dla oczu. Pamiętam, że kilka lat temu w śp. CINEMIE spekulowałem, że „Źródło” może stać się „2001: Odyseją kosmiczną” nowej generacji. Choć aż tak dobrze nie jest, podtrzymuję opinię, że Darren Aronofsky to jeden z najoryginalniejszych twórców współczesnego kina. Kto wie, co zobaczylibyśmy na ekranie, gdyby z projektu nie wycofał się Brad Pitt i budżet nie został drastycznie okrojony. Obecny na Camerimage producent „Żródła” Eric Watson opowiadał, że szykowali z Aronofskim pełne rozmachu widowisko SF. Po redukcji budżetu przygotowali wersję ekonomiczną: fantastykę bazującą na ukochanej przez Amerykanów psychoanalizie (wspomniany Watson twierdzi, że trzy warstwy filmu to odpowiedniki id, ego i superego), której fabułę zainspirowały traumatyczne przeżycia Aronofskiego, zmagającego się ze śmiertelną chorobą w rodzinie. „Żródło” to opowieść o zakochanym facecie, który rozpaczliwie próbuje zapobiec śmierci swojej partnerki. No i ten film jest właśnie jak prawdziwa miłość – momenty wzniosłe przeplatają się z walentynkowym kiczem. Ale ja nie wyczuwam w tym fałszu. Zresztą Rachel Weisz swoją urodą i kobiecym czarem uwiarygadnia poczynania bohatera granego przez Hugh Jackmana w 100 procentach. Ja też szarpałbym się za bary z przeznaczeniem i czasoprzestrzenią, gdybym miał stracić TAKĄ kobietę. PS Piotrek, nie wierzę, że nie widziałeś „Kronik Riddicka”…
KS – Kamila Sławińska [7]
Aronofsky przesadził z efektami specjalnymi, które miejscami wtrącają fabułę w taką pretensję, że zęby bolą – ale za to trzeba mu przyznać, że miał odwagę spadać z wysokiego konia. Pretensjonalność w mówieniu o rzeczach ostatecznych – o miłości, życiu, śmierci, nadziei na nieśmiertelność – zdarzała się czasem i większym artystom od niego, a wobec przygnębiającego, infantylnego poziomu większości produkcji SF trafiających ostatnio do kin wolę więc docenić jego dobrą wolę i odwagę niż rozwodzić się nad niedociągnięciami. Zwłaszcza, że doceniam każdą, nawet nie do końca udaną, próbę wykorzystania fantastyki jako wehikułu dla filozoficznych pytań – no i obecność wzruszającej i ślicznej Rachel Weisz musi dodatnio wpływać na ocenę.
KW – Konrad Wągrowski [8]
Głównym problemem „Źródła” jest bez wątpienia jego główna myśl. Bo jest to myśl bardzo trudna do zaakceptowania dla większości widzów – mało, kto bowiem może spojrzeć na zagadnienie śmierci w tak buddyjski sposób. Być może też konstatacja może wydać się zbyt banalna jak na tak barokowo zuchwałe przedsięwzięcie – wielowątkowe, alegoryczne, pełne ukrytych znaczeń, nawiązujące do kilku mitologii i systemów religijnych. Dlatego też największą chyba zaletą „Źródła” będzie jego złożoność i możliwość interpretacji i odszyfrowania – a to bez wątpienia cechy czyniące z filmu Aronofsky’ego kandydata na dzieło kultowe. „Źródło” to też film piękny – przede wszystkim pięknem wizualnym, zdjęciami, światłem, barwą, scenografią. A jeśli to nadal nie przekonuje, trzeba potraktować film jako opowieść o miłości, z eteryczną i wzruszającą Rachel Weisz w roli głównej. Nie lekceważmy więc tego oryginalnego filmu, choćby nie wiem jak dziwny, czy przesentymentalizowany się nie wydawał.