Skok przez płot
(Over the Hedge)
Tim Johnson, Karey Kirkpatrick
‹Skok przez płot›

Opis dystrybutora
Opowieść o szopie praczu, który razem ze swoim przyjacielem, nieśmiałym i wrażliwym żółwiem o imieniu Verne, postanawia powstrzymać budowę podmiejskiego osiedla.
Inne wydania
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
Filmy

To ci dopiero historia! Małe, sympatyczne zwierzaczki, narażone na kontakt z dużymi niesympatycznymi ludźmi, muszą podjąć nierówną walkę. I wiecie co? Wygrywają! Nie koniec niespodzianek – zamieszany we wszystko egoistyczny szop, dowie się, że prawdziwą wartością jest przyjaźń i zmieni swoje haniebne postępowanie. Normalnie niespodzianka za niespodzianką. „Skok…” to już kolejny wielki acz wątły animowany produkcyjniak. Przyznaje po jednym punkcie za każdy gag, który nie jest w nim żenujący. A tak naprawdę pamiętam już tylko ładnie zanimowane futerka.
MC – Michał Chaciński [7]
Ciekawe, pierwszy raz podczas seansu tego filmu dotarło do mnie, że nikt z animatorów wcześniejszych pełnometrażowych animacji nie traktował swoich postaci jak aktorów w tak wielkim stopniu. Robotę aktorską odwalali zwykle głosem suto opłacani aktorzy zawodowi, a animatorzy rysowali po prostu postacie. Tutaj jest inaczej - to, co widać na ekranie, to próba udowodnienia, że animowane postacie, nawet trzecioplanowe, mają aktorską duszę, która wyraża się przede wszystkim nie w głosie prawdziwego aktora, tylko w języku ciała. Jednocześnie fabuła w połowie filmu wydawała mi się jednak średnio pomysłowa, przez co tempo siadało. Tym razem zaskakuje mnie też u Dreamworks stosunkowo niewielka liczba żartów dla starszych widzów. W rezultacie to film raczej dla kogoś z młodszym rodzeństwem/dzieckiem, niż do samodzielnego trawienia przez dorosłego widza. Ale w kategorii "zwierzęta w świecie ludzi" bez dwóch zdań bije na głowę m.in. Madagaskar. Choćby dlatego, że sensownie buduje wewnętrzną logikę opowieści.
Zabawnie się złożyło, bo ostatnio Anna Walentynowicz postanowiła udowodnić, że Wałęsa jednak przez płot nie przeskoczył. I nasze milusińskie zwierzaczki też przez niego nie skaczą, tylko przechodzą, bo – gwoli ścisłości – żadna to przeszkoda drewniana czy murowana, jeno żywopłot, przez który przecisnąć się to dla małej istoty pokroju żółwia czy wiewiórki żaden problem. A więc „Skok przez płot” to niespecjalne udane tłumaczenie oryginalnego „Over the Hedge”. Sam film jest na szczęście bardziej udany, ale nieco przydługi. Pomysł wzięto z komiksowego stripu, toteż krótki metraż byłby tu medium idealnym – podobne konceptualnie, a tylko dziesięciominutowe „Pingwiny z Madagaskaru” (niebo fajniejsze od samego „Madagaskaru”) – najlepszym na to dowodem. A tak, mimo że film trwa raptem nieco ponad 80 minut, w pewnym momencie zaczyna nużyć. Ile razy można oglądać, jak zwierzaki – nawet najbardziej sympatyczne – włamują się na posesję? Osobiście najbardziej podobała mi się tu montażówka z ludźmi, dla których cały świat kręci się wokół żarcia. No i wiewiórka – jak to jest, że obojętnie czy w wersji prehistorycznej („Epoka lodowcowa”), czy nowoczesnej; czy w filmie animowanym, czy aktorskim („Charlie i fabryka czekolady”) – ten pospolity przecież gryzoń zawsze rządzi?
WO – Wojciech Orliński [9]
Wiele ten film trzeba cenić ten tylko się dowie, komu naprawdę łasica zalęgła się w ogrodzie. Film jest ekranizacją komiksu typu "strip" o zwierzętach zakradających się na podmiejskie posesje i ironicznie komentujących dziwactwa gatunku homo sapiens. Ekranizowanie stripów to często ryzykowna sprawa - czego tragicznym przykładem oba "Garfieldy". Tutaj się udało modelowo. Dodano zgrabną fabułę ale zachowano humor pierwowzoru.
KS – Kamila Sławińska [8]
Nie jest to może „instant classic”, ale ma dość akcji, humoru i bezpretensjonalnego wdzięku, by zapewnić znakomitą zabawę widzom w każdym wieku gwarantowana. Mam nadzieję, że polskie opracowanie odda sprawiedliwość uroczym dialogom i świetnie dobranym oryginalnym głosom (urody pysznego tekstu o samochodach SUV nie jest chyba w stanie zarżnąć nawet najgorszy tłumacz!). Dorosłym spodoba się zapewne satyryczna wizja podmiejskiego raju - a dzieci będą zachwycone prześmiesznymi, kapitalnie zaprojektowanymi i animowanymi postaciami. Swoją drogą, to kolejny animowany film w ostatnich latach, którego największą gwiazdą jest wiewiór: czyżby plaga gryzoni szalała w Hollywood...?
Najlepsza animacja od dłuższego czasu. Bliska poziomowi "Shreka 2" i "Iniemamocnych", a przebijająca całą resztę tych niby parodystycznych i skierowanych do bardziej dojrzałego widza niewypałów. "Skok przez płot" idzie w innym kierunku niż paskowe pierwowzory, bo głównym wątkiem nie jest tu zestawienie natury z techniką, która była motywem najbardziej dowcipnym w "stripach" Fry'a i Lewisa. Filmowy "Skok przez płot" jest natomiast pierwszą animacją, która na tak dużą skalę wykorzystuje żart sytuacyjny. Zwierzaki rzucają oczywiście zabawnymi tekstami i wywracają się komicznie, ale przede wszystkim robią miny i świetnie gestykulują. Często więc gagi nie są puentowane pseudo-fajnym tekstem w stylu "Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę", tylko jakąś znakomitą miną. Podniesienie brwi, skrzywienie ust czy przewrócenie oczami są u cyfrowych zwierzaczków bardziej wymowne niż u dużej ilości aktorów w filmach fabularnych. W ogóle bohaterowie są tutaj świetni – sympatyczni, słodcy i magnetyczni. Jeśli chodzi o elementy parodystyczne, to te pojawiły się w niewielkiej skali i na palcach jednej ręki można policzyć te nieliczne momenty, w których śmiech rodzica nie zgra się ze śmiechem dziecka. Dreamworks ponownie wysuwa się na prowadzenie.