Broken Flowers
Jim Jarmusch
‹Broken Flowers›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Broken Flowers |
Dystrybutor | Best Film |
Data premiery | 16 września 2005 |
Reżyseria | Jim Jarmusch |
Zdjęcia | Frederick Elmes |
Scenariusz | Jim Jarmusch |
Obsada | Bill Murray, Jeffrey Wright, Sharon Stone, Frances Conroy, Jessica Lange, Tilda Swinton, Julie Delpy, Christopher McDonald, Chris Bauer, Pell James, Chloë Sevigny, Homer Murray |
Muzyka | Mulatu Astatke |
Rok produkcji | 2005 |
Kraj produkcji | Francja, USA |
Czas trwania | 105 min |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat, komedia |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Dona Johnstona, mężczyznę stroniącego od wszelkich trwałych związków, rzuca jego ostatnia narzeczona. W tym samym czasie Don otrzymuje tajemniczy różowy list, w którym anonimowy donosiciel informuje go, że ma syna, który chciałby się z nim spotkać. Don postanawia odwiedzić swoje byłe kochanki i sprawdzić, która z nich pomoże mu rozwiązać zagadkę tajemniczego listu.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [8]
Nie spodziewałem się takiego filmu po Jarmuschu. Ten film jest w wielu miejscach bliższy Lynchowi, niż Jarmuschowi. Najprostsza różnica między jednym a drugim jest taka, że kiedy nic się nie dzieje, u Lyncha jest niepokojąco, a u Jarmuscha śmiesznie. I tutaj właśnie jest przede wszystkim niepokojąco - nie wiadomo do końca jak będzie wyglądać koniec każdej konwersacji, nie wiadomo czy nie pojawi się nagle kolejna poszlaka, ba, nie wiadomo nawet, czy wszystko co widać dzieje się naprawdę. Bawiąc się w rozwiązanie filmowej zagadki, zakładam, że list jest zemstą kobiety porzucającej bohatera (Julie Delpy), bo to ona pierwsza pojawia się na ekranie w różu. Ale całkiem przypadkiem filmowa droga prowadzi bohatera w końcowce do zdania sobie sprawy, że lata pustego życia doprowadziły go do utraty kontaktu z rzeczywistością, skoro nawet obcego człowieka w przejeżdżającym samochodzie może uznawać za kogoś bliskiego (niezły metafilmowy żart Jarmuscha: to JEST ktoś bliski dla samego Murraya - jego rodzony syn). Szkoda tylko, że genialny Wright nie pojawiał się w filmie częściej. A tak zupełnie na marginesie, Jessica Lange świetnie wygląda jako Faye Dunaway. Ciekawe kogo będzie przypominać po kolejnej operacji.
Jarmusch pisał scenariusz „Broken Flowers” przez dwa tygodnie i podejrzewam, iż było tak, że przez trzynaście dni myślał nad postacią i tekstami dla Wrighta, a czternastego dnia zapełniał kartkę zdaniami typu: „Murray siedzi na łóżku”, „Murray siedzi w samochodzie”, „Murray siedzi w samolocie”, „Murray śpi”, „Murray je szarlotkę”, „Murray dłubie palcem w nosie”, „Murray łapie się za lewy sutek przez prawe ramię” (niektóre sceny wycięto potem w montażu). Rozczarował mnie Jarmusch zwrotem w tym samym kierunku, co Payne „Bezdrożami” – snobistycznego populizmu. Ten drugi wcześniej nakręcił jednakże dobrego „Schmidta”, a że Jarmusch dopiero teraz wałkuje podobny temat – i to w sposób kompletnie wyprany z emocji – jego kolejnego filmu oczekuję z niepokojem.
WO – Wojciech Orliński [10]
Najlepszy Jarmusch od czasu "Poza prawem"? Świetny nie tylko Murray, właściwie każda postać z jaką wchodzi w interakcję (wszystkie jego byłe kobiety, jego sąsiad-detektyw, podejrzani młodzi ludzie spotykani na trasie) błyszczą w kadrze razem z nim. Niby nic się nie dzieje, a nie można oderwać oczu od ekranu.
KS – Kamila Sławińska [10]
Jeden z tych typowych, czarujących Jarmuschów – niespieszny, pełen chwil kłopotliwego milczenia i przecudnej urody kadrów, w których codzienna brzydota Ameryki nagle ujawnia inne, magiczne oblicze. Do tego pyszny Murray – mistrz kamiennego oblicza, wymarzony aktor do roli w filmie genialnego minimalisty. Znakomici także wszyscy bez wyjątku pozostali aktorzy, z których szczególnie ciepła wzmianka należy się Jeffreyowi Wrightowi, kradnącemu każdą scenę, w której zdarzy mu się błysnąć swoim dziwacznym, etiopskim akcentem. Czarująca muzyka etiopskiego jazzmana Mulatu Astatke jest stworzona do tego, by ilustrować film drogi. Zdjęcia Elmesa – jak zawsze genialne. A co poza tym? Jak to u Jarmuscha: samo życie, które bywa zaskakujące i śmieszne, piękne i poruszające na tym smutnym i pięknym świecie.
Jedyną podróż, jaką tutaj dostrzegłem i którą oglądałem z wielkim entuzjazmem, to droga Jeffreya Wrighta do Oscara. Nie spodziewałem się, że po Basquiacie, Martinie Luterze Kingu i potrójnej roli w „Aniołach w Ameryce” jeszcze czymś mnie zaskoczy. Detektyw z etiopskim akcentem w jego wykonaniu, to jedyny czynnik, dla którego „Broken Flowers” warto obejrzeć. Jarmuschowi ze starych lat pozostał tylko zmysł muzyczny, a Don Johnston to kolejne wcielenie Boba Harrisa. Bill Murray jako ekstrawertyk przejadł się dopiero po kilkudziesięciu latach, jako introwertyk niesmaczny jest już po dwóch.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [8]
Jarmush z Murrayem. Bardzo smaczne zestawienie. Nieczęsto zdarza się reżyser o tak wyrazistym stylu i aktor, który równie mocno narzuca swoją osobowość. A już w ogóle nieczęsto takie dwa SŁOŃCA są w stanie się zgrać. Tu się udało. Do tego niezła fabuła i świetna seria epizodów. Czyli dobre kino dla tych, co dla równowagi chcą się też czasem DOBRZE ponudzić.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Inteligentny i bardzo dowcipny film, z plejadą doskonałych aktorek w epizodach i Murrayem grającym jak zwykle - tzn. dobrze, ale tak samo jak w kilku poprzednich filmach (do świetnej i poruszającej kreacji z "Między słowami" niestety nieco brakuje). Ma on (film, nie Murray) w sobie pułapkę - skłania do analiz i refleksji, nie dając zadnej gwarancji, że cokolwiek może z nich wyniknąć - ale sama zabawa przy rozpatrywaniu scen i ukrytych drobiazgów jest już wystarczająco przyjemna. Problemem filmu jest natomiast to, że, choć dobrze okresla swoje główne tematy - samotność i refleksja nad przemijaniem i przeszłością - emocjonalnie jest zaskakująco chłodny i nieangażujący.