X-Men: Ostatni bastion
(X-Men: The Last Stand)
Brett Ratner
‹X-Men: Ostatni bastion›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | X-Men: Ostatni bastion |
Tytuł oryginalny | X-Men: The Last Stand |
Dystrybutor | CinePix |
Data premiery | 26 maja 2006 |
Reżyseria | Brett Ratner |
Zdjęcia | James Muro, Philippe Rousselot |
Scenariusz | Zak Penn, Simon Kinberg |
Obsada | Hugh Jackman, Patrick Stewart, Ian McKellen, Halle Berry, Famke Janssen, Anna Paquin, Kelsey Grammer, Rebecca Romijn, Shawn Ashmore, Ellen Page, Ben Foster, Ken Leung, Aaron Stanford, James Marsden, Olivia Williams, Daniel Cudmore, Vinnie Jones, Dania Ramirez, Shohreh Aghdashloo, Cameron Bright, Michael Murphy, Eric Dane, Bill Duke, Anthony Heald, Josef Sommer |
Muzyka | John Powell |
Rok produkcji | 2006 |
Kraj produkcji | USA |
Cykl | X-Men |
WWW | Strona |
Gatunek | akcja, SF |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Wynalezienie lekarstwa odwracającego proces mutowania prowadzi do odwrócenia biegu historii. Po raz pierwszy mutanty stają przed wyborem: zachować swą unikalność, co oznacza skazanie się na wieczną izolację i alienację, czy też wyrzec się pozyskanej w wyniku mutacji mocy.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
‹Movie 43›
–
Elizabeth Banks,
Steven Brill,
Steve Carr,
Rusty Cundieff,
James Duffy,
Griffin Dunne,
Peter Farrelly,
Patrik Forsberg,
James Gunn,
Bob Odenkirk,
Brett Ratner
‹Zakochany Nowy Jork›
–
Fatih Akin,
Yvan Attal,
Allen Hughes,
Shunji Iwai,
Wen Jiang,
Shekhar Kapur,
Joshua Marston,
Mira Nair,
Natalie Portman,
Brett Ratner,
Randall Balsmeyer
MC – Michał Chaciński [6]
Oczekiwać od Bretta Rattnera, że będzie czuć dylematy dotyczące tożsamości tak dobrze, jak Bryan Singer, byłoby naiwnością (to w końcu przygłupawy, zadowolony z siebie heteryk). Podobnie nie ma sensu liczyć na to, że Rattner dorówna Singerowi w filmowej inscenizacji. Jeśli pamiętać o tych dwoch ograniczeniach, X3 okaże się filmem zaskakująco przyzwoitym. Jasne, że są w nim idiotyzmy - na przykład co to za 'last stand', jeśli nie pojawili się w opowieści ważni bohaterowie wcześniejszych części (glównie z kontraktowych powodów pozafilmowych). Ale mimo to kilka scen akcji robi wrażenie, kilka konwersacji ogląda się z wypiekami i przez to łatwiej wybaczyć tych parę kompletnie nieudanych pomysłów (nowi mutanci są nudni, sceny latania wciąż wyglądają idiotycznie, w całym filmie nie ma ani jednego godnego zapamiętania dialogu). Czyli tak jak zawsze u Rattnera - da się przeżyć. Żal tylko myśli, że u Singera dramat Feniks byłby pewnie bardziej przejmujący, a kolejna odsłona relacji Magneto vs. Xavier ciekawsza.
Zaczyna się przednio: Ratner podejmuje temat tolerancji i uprzedzeń, z takim powodzeniem (szczególnie w „X2”) zarysowany przez poprzednika. I gdy już się wydaje, że jeszcze go rozwinie, film w drugiej połowie skręca nagle w stronę samej tylko rozwałki. Efektownej, to prawda, ale cierpią przez to postaci – stare, bo nie mają nic do zaprezentowania poza rzuceniem paru mniej lub bardziej zgrabnych one-linerów; i nowe, bo nie dostają szansy godnie się zaprezentować (przede wszystkim żal Angela w świetnej interpretacji Bena Fostera). Czyli za mało X-Menów w X-Menach. Szkoda, niemniej sumarycznie nadal jest to kawałek solidnej, wysokobudżetowej rozrywki.
KS – Kamila Sławińska [8]
Eksmeni zrobili to znowu! Zainteresowali mnie i zaangażowali emocjonalnie na bite dwie godziny. Może dlatego, że - podobnie jak w poprzednim odcinku - leitmotivem trzeciej odsłony mutanciej epopei jest inność i społeczny odbiór tejże inności. Wyleczyć mutantów czy ich czy pognać? Czy to, co odróżnia ich od „normalnych”, zasługuje na miano choroby? Czy taka inność wzbogaca społeczeństwo, w którym się objawia, czy zagraża mu? Te pytania są niesłychanie ciekawe i tak istotne w dzisiejszych czasach, że zamyśliłam się nad nimi do tego stopnia, iż nawet nie zauważyłam, że Brett Ratner średnio sobie radzi z reżyserią, a nowe postacie (niektóre naprawdę fajowe!) są w większości kompletnie niewykorzystane. Na szczęście akcja toczy się wartko, a dotychczasowi ulubieńcy publiczności nie zawodzą - zwłaszcza Jackman-Wolverine, z odcinka na odcinek bardziej sympatyczny. W sumie kawał znakomitej rozrywki, przy tym nie wymagający odłożenia mózgu na czas seansu na sąsiednie siedzenie.
Rattner nie jest Singerem, ale poradził sobie bardzo dobrze. Nie przerwał ewolucji serii, nie zanegował wersji poprzednika i poszedł dalej wyznaczoną drogą. Po fabule w klimatach "Ultimate X-Men" w dwójce, mamy teraz atmosferę bliską "New X-Men", co bardzo dobrze wróży dalszym częściom (a będą na pewno). W ciągu całego filmu miałem parokrotnie wrażenie, że scenariusz współtworzył Grant Morrison, bo zawsze zdawało mi się, iż tylko on jest w stanie podejść z takim dystansem do świata mutantów. Poza drobnymi wpadkami obsadowymi (niestety Vinnie Jones), niewykorzystaniem potencjału części postaci (Angel, Madrox) i spartaczeniem wyglądu niektórych bohaterów (Beast, Juggernaut), "X-Men 3" to porządna produkcja w klimacie dwóch poprzednich części. W klimacie, bo nadal pojawiają się podteksty (tym razem konflikt między jednostką a tłumem oraz innością a normalnością) i znowu czuć powonienie teorii egzystencjonalnych. Czekam zatem niecierpliwie na część czwartą, ale najpierw poproszę "Weapon X" czy jak tam ten spin-off Wolverine'a ma się nazywać.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Daj nam panie Boże więcej takich trzecich części... Zmiana reżysera cyklowi nie zaszkodziła (choć uczciwie muszą przyznać, że widać nieco większe niż zwykle nastawienie na efektowną rozwałkę). Nadal mamy znakomite połączenie kina akcji z ambicjami społecznymi - rozrywka inteligentna, naprawdę przedniej klasy. Czy zadecydowała o tym barwna galeria niejezdnoznacznych, dobrze nakreślonych psychologicznie postaci, czy złożoność tematyczna pierwowzoru komiksowego? A z pewnością poziom podnoszą kapitalni w swych rolach Ian MacKellen i Patrick Stewart. Podoba się też, że twórcy nie boją się podejmować decyzji ostrych - kogoś tam usmiercić, komuś odebrać moc. I choć oczywiście dla ludzi z genem "X" nie ma rzeczy niemożliwych, nawet w kwestii powrotu z grobu, to odejście od schematu "na koniec wszyscy powracaja do swych kryjówek, aby można bezboleśnie czekać na sequel" zwiększa zainteresowanie tym co może zdarzyć się w następnej części. Chyba obecnie najlepszy cykl komiksowy w kinie.